W dniu czwartek, 2 kwietnia 2015 00:12:52 UTC+2 użytkownik the_foe napisał:
http://tinyurl.com/q8juhxz
Rok po aneksji Krymu przez Rosję tutejsi Ukraińcy i Tatarzy są uznawani za obcych i wypychani na margines życia. W środę przestała nadawać tatarska telewizja ATR.
Rosyjskie władze odmówiły przyznania koncesji i zarejestrowania stacji w oparciu o rosyjskie prawo. Telewizja, chociaż nadawała z Symferopola od 2001 r., rozwinęła się po 2011 r., kiedy to jej właścicielem został tatarski biznesmen Lenur Isljamow. ATR stała się jedną z najciekawszych profesjonalnie prowadzonych telewizji regionalnych na Ukrainie. Pod koniec 2013 r. stacja miała już 5 mln widzów, co oznacza, że jej programy oglądali nie tylko Tatarzy krymscy.
Po aneksji Krymu nad kanałem zaczęły się zbierać czarne chmury. 26 stycznia br. policja i OMON przeprowadziły rewizję w siedzibie telewizji, szukając materiałów dotyczących wiecu przeciw separatyzmowi i rosyjskiej aneksji, który odbył się w Symferopolu prawie rok wcześniej - 26 lutego 2014 r.
ATR unikała krytykowania nowych władz. Mimo to przewodniczący Republiki Krymu Siergiej Aksjonow 19 marca powiedział, że telewizja "wyzwala w społeczeństwie napięcie, wynikające z tego, że daje nadzieję na powrót Krymu do Ukrainy. Działalność takich stacji na terytorium Republiki w dzisiejszych na wpół wojennych czasach jest niedopuszczalna".
30 marca policja zatrzymała siedmioro studentów, którzy nagrywali kamerą apel z poparciem dla ATR.
W ostatnich minutach emisji programu na ekranie pojawili się wszyscy dziennikarze prowadzący programy. Zwrócili się do widzów, wyrażając nadzieję, że ATR wróci na wizję.
Razem z ATR przestały nadawać telewizja dziecięca Łalie i stacje radiowe Lider i Maydan FM należące do grupy ATR.
Jak w czasach sowieckich
Ostatni rok był najcięższy dla Tatarów od czasu ich powrotu na Krym z wygania na przełomie lat 80. i 90. Amnesty International znów alarmuje, że prawa Tatarów są łamane. Sami Tatarzy mówią, że znów zaczęli się bać. Od aneksji siedmiu z nich zostało porwanych. Jednego znaleziono martwego, a los sześciu jest wciąż nieznany.
Ilmi Umerow z Bakczysaraju to jeden z tych, którzy się nie boją. Jest działaczem tatarskim i mówi, że nie zamierza stąd wyjeżdżać.. Będzie tam, gdzie jest jego naród. Niedawno został wybrany jednym z zastępców przewodniczącego Medżlisu, którym kolejny raz został Refat Czubarow. Wybory odbyły się przez internet przy pomocy komunikatora Skype, bo przebywający na wygnaniu w Kijowie Refat Czubarow, podobnie jak duchowy przywódca Tatarów krymskich Mustafa Dżemilew, ma zakaz wjazdu na Krym.
W Bakczysaraju mieszka jednak żona Dżemilewa, Safinara. - Ja też się boję, ale ktoś musi mówić głośno, co tu się dzieje. Jednak ciężko jest mi wychodzić na miasto, bo wszyscy mnie pytają, kiedy to się wreszcie skończy - mówi Safinara.
Jej znajoma Dilara z miasta Eupatoria - też działaczka tatarska - uważa, że Safinara jest prawdziwą bohaterką.
- Już w sowieckich czasach jeździła do męża do więzienia, tam go zresztą poznała. Powiedziała mi niedawno: "To chyba mój los, chodzić do Mustafy do więzienia".
Dom Dżemilowów to prawdziwe muzeum. Na ostatnim piętrze znajdują się zebrane pamiątki Mustafy. W czasach, gdy Krym był ukraiński, przychodziły tu wycieczki szkolne.
Dilara nie boi się o siebie. Sama, podobnie jak Safinara, występuje publicznie. Boi się jednak o syna, który w tym roku może zostać wcielony do rosyjskiej armii. W kwietniu rozpocznie się pierwszy pobór obejmujący Krym. Prosiła go, by wyjechał studiować na Ukrainie.
- Ale on nie chce. Mówi, że nie będzie uciekać z domu.
Sąsiedzkie donosy na "banderowców"
- Urodziłam się we Lwowie, to nie moja wina, że w czasach ZSRR zostałam po studiach oddelegowana do pracy tutaj. A teraz słyszę, że Ukraińcy to banderowcy. Jeśli tak, to ja też jestem banderówką - mówi 50-letnia Iryna z Sewastopola.
W marcu z okazji 201. rocznicy urodzin poety Tarasa Szewczenki proukraińscy aktywiści zorganizowali wiec. Zebrało się 50 osób, recytowano wiersze. Trzech organizatorów zatrzymano za wykorzystanie ukraińskiej symboliki, co na Krymie jest uznawane za przejaw ekstremizmu. Kilka dni później Federalna Służba Bezpieczeństwa zatrzymała dziennikarkę Natalię Kokorinę.
Wszyscy Ukraińcy są traktowani jak elementy wywrotowe. 2 lutego w wypadku samochodowym zginął popularny ukraiński wokalista Andrij Kuźmenko "Skriabin". W wielu miastach Ukrainy jego fani zbierali się, by uczcić jego pamięć. Również w parku Szewczenki w Sewastopolu młodzi ludzie chcieli zapalić znicze i wspólnie posłuchać jego utworów.. To wystarczyło, by interweniowała policja.
- Razem z milicjantem podszedł do mnie mężczyzna ubrany po cywilnemu, który przedstawił się jako "życzliwy mieszkaniec Sewastopola" pilnujący porządku - opowiada młody miejscowy dziennikarz Dawid.
Praktycznie wszyscy Ukraińcy, z którymi rozmawiałem na Krymie, mówią, że w minionym roku zmienił się krąg ich znajomych. Rosjanie zerwali z nimi kontakty. Nowych znajomych trzeba szukać w sieciach społecznościowych w internecie.
- My, Ukraińcy, staramy się wspierać - mówi Wiktoria, która prowadzi niewielki sklepik. - Dla wielu poprzednich znajomych stałam się "Prawym Sektorem". Zawsze rozmawiałam ze swoimi klientami otwarcie, a potem dowiedziałam się, że niektórzy pisali na mnie donosy.
Wiktoria przepisała biznes na swoją wspólniczkę. Nie zrezygnowała z ukraińskiego paszportu, ma tylko sewastopolski meldunek, który nie daje jej żadnych praw socjalnych. W takiej samej sytuacji jest Oksana: - W razie choroby pozostaje mi tylko płatna służba zdrowia - mówi. - Nie mam też prawa do pracy.
Strach stał się stałą składową ich życia.
- Najgorzej było rok temu, mnie i moim proukraińskim przyjaciołom regularnie grożono. Wrogowie wysyłali nam SMS-y, pisali w internecie, starali się nas przestraszyć - mówi Wiktoria. I dodaje: - Ja miałam szczęście, bo nic mi się nie stało, ale mojego znajomego dwa razy pobili.
Popękane rodziny
Geopolityka przeniosła się na stosunki między ludźmi. Również w rodzinach. Młody dziennikarz Dawid po każdym spotkaniu z zachodnimi kolegami wysłuchuje od rodziców pouczeń, by uważał na zachodnią propagandę.
- Osobistym rozczarowaniem jest to, że wydarzenia na Krymie zniszczyły relacje w mojej rodzinie. Rodzice moi i męża zmuszają nas, byśmy lubili Putina. Raz nawet wyrzuciłam z domu swoją mamę. Nie wytrzymałam. Pod Debalcewem zginął mój przyjaciel i kolega z pracy - wojskowy dziennikarz. A mama zaczęła mi opowiadać, że zabili go Amerykanie - mówi Ołena. Nie słyszę w jej głosie złości.
Dla Wiktorii Krym to nadal Ukraina. Ma tylko żal do swojej ojczyzny, że Kijów nie daje instrukcji, jak powinna się zachowywać na terytorium okupowanym.
-- @foe_pl
Jeśli wybiórcza gazeta to opublikowała to musi być prawda.
|
kogutek444@gmail.com pisze:
W dniu czwartek, 2 kwietnia 2015 00:12:52 UTC+2 uĹźytkownik the_foe napisaĹ:
http://tinyurl.com/q8juhxz
Rok po aneksji Krymu przez RosjÄ tutejsi UkraiĹcy i Tatarzy sÄ
uznawani za obcych i wypychani na margines Ĺźycia. W ĹrodÄ przestaĹa nadawaÄ tatarska telewizja ATR.
Rosyjskie wĹadze odmĂłwiĹy przyznania koncesji i zarejestrowania stacji w oparciu o rosyjskie prawo. Telewizja, chociaĹź nadawaĹa z Symferopola od 2001 r., rozwinÄĹa siÄ po 2011 r., kiedy to jej wĹaĹcicielem zostaĹ tatarski biznesmen Lenur Isljamow. ATR staĹa siÄ jednÄ
z najciekawszych profesjonalnie prowadzonych telewizji regionalnych na Ukrainie. Pod koniec 2013 r. stacja miaĹa juĹź 5 mln widzĂłw, co oznacza, Ĺźe jej programy oglÄ
dali nie tylko Tatarzy krymscy.
[...]
JeĹli wybiĂłrcza gazeta to opublikowaĹa to musi byÄ prawda.
A to nie jest "GW Prawda"? :-)
A Rosja wydaje siÄ nie tylko w tej kwestii stosowaÄ politykÄ sprawdzanie
"ile przejdzie". Nie bÄdzie (znaczÄ
cych) protestĂłw w sprawie tej telewizji to
zamknÄ
na amen, bÄdÄ
znaczÄ
ce protesty to *moĹźe* dobry car Putin poprawi decyzje
niĹźszych urzÄdnikĂłw tak jak mu bÄdzie akurat pasowaÄ albo nawet jeszcze coĹ tym
ugra. Ja siÄ osobiĹcie w tej sprawie nie wybieram protestowaÄ pod RosyjskÄ
ambasadÄ, bo zakĹadam Ĺźe dzielna michnikowszczyzna siÄ tam aĹź tak masowo stawi
*osobiĹcie* Ĺźe nie bÄdzie trzeba.
--
A. Filip -- W Starych Kiejkutach CIA wyprodukowaĹa KukliĹkisch 21 wieku.
Dla tego, kto nie ma ojca, starszy brat jest ojcem. (PrzysĹowie mongolskie)
|