Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   "Rostowski to jest Madoff"

"Rostowski to jest Madoff"

Data: 2011-09-26 04:37:16
Autor: u2
"Rostowski to jest Madoff"
... klapki na oczach dla polskich przedsiębiorców i finansistów powoli
opadają :

http://dzida.salon24.pl/346608,rostowski-to-jest-madoff-biznes-zerka-na-kaczynskiego

"Rostowski to jest Madoff". Biznes zerka na Kaczyńskiego?

Bardzo lubię nieoficjalne spotkania z ciekawymi ludźmi (czasem mi się
takie trafiają - częściej prywatnie, niż biznesowo). Do
najfajniejszych zaliczam te z bankierami, którzy pod nazwiskiem w
życiu pewnych rzeczy nie powiedzą, ale off-line to rzucą to i tamto -
wystarczająco, aby się zorientować w nastrojach.

Ostatnio miałem taką "pogawędkę" z przedstawicielem jednego z
największych banków, obecnego również w Polsce. Od rozmówki typu
"pierdu-pierdu" o kredycie w CHF (obaj mamy), gadaniu o opcjach jako
zabezpieczeniu itp. sprawa zeszła na tematy "bardziej globalne".

Zapytałem, jak wielki biznes (ten światowy) w kuluarach myśli o tym co
się dzieje w Polsce. Zaskoczeniem była odpowiedź,  że wielu postawiło
"kreskę" na obecnej ekipie z dwóch powodów: numeru jaki wycięto z OFE
oraz całkowitemu zaprzepaszczeniu szansy na reformy, ba - a w
niektórych sprawach - pogłębieniu chaosu prawnego i administracyjnego..
Podsumowując lakonicznie - przewidywalność prowadzenia biznesu bardzo
poważnie się za rządów PO zmniejszyła.Niezbyt dobrze to wróży naszej
walucie (i giełdzie), ale to już jedna z dygresji, których było dużo.

Wogóle cała rozmowa o Rostowskim (bo sprawy zeszły wkrótce na
zachowanie pana ministra) była nadzywczaj emocjonalna (mój rozmówca -
jak na bankiera - podszedł do sprawy dość nietypowo). Stwierdzenia
znane, że Jan Vincent to po prostu zwykły hosztapler, który wyprowadza
zadania (i zobowiązania) do jakiś agencji okołobudgetowych
zmniejszając lipnie dług publiczny - to jeszcze byłem w stanie
zrozumieć, ale porównanie ministra rządu RP do mega-oszusta Bernarda
Madoffa, skazanego na 150 lat za tworzenie finansowych piramid - tak,
takie odniesienie nawet mnie zadziwiło (a już myślałem, że zdziwić
mnie już niewiele zdoła).

Zaskoczeniem numer dwa było stwierdzenie, że wystąpienie Jarosława
Kaczyńskiego w Krynicy zostało przyjętę dużo cieplej niż strony
rządowej (przekaziory rządowe robiły co można, aby pokazać obraz
dokładnie odwrócony). Bo choć przez ostatnie lata Platforma oduczyła
biznes resztek "wiary na słowo", to dało się wyczuć, że rynek bierze
pod uwagę zwycięstwo PIS, i - bynajmniej! - nie traktuję tego jako
Bożego dopustu. A gdy słowa takie wypowiada człowiek prywatnie
wpatrzony w Napieralskiego, to jest to jakiś sygnał.

***

Rozmowa była wielowątkowa, można powiedzieć, trochę "po łebkach" - mój
błąd, że nie udało mi się spisać jej wcześniej, więc wracam z taką
dziwną notką, zawierającą jakieś subiektywne "szarpane" wspominki..
Zdaję sobie sprawę, że takie "wyznania" można łatwo zdyskredytować (no
bo każdy, może sobie coś tam wymyśleć i opisać na blogu). Wiem, że nie
jest to reprezentatywne dla całego biznesu (lokalne sitwy dalej wiążą
nadzieję z Tuskiem), że to tylko rozmowa, próba statystycznie
niereprezentatywna itp. itd. Właściwie można powiedzieć - pozornie
niewiele to znaczy.

Ale o ile pamięcią sięgam, to cztery lata temu nawet najmniejszych
pomruków na ówczesnych zwycięzców z tej akurat strony nie było.

Coś się jednak zmienia. Bo nastroje są - w gruncie rzeczy - bardzo
ważne. Przynajmniej w biznesie.

"Rostowski to jest Madoff"

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona