Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Rosyjscy zbrodniarze

Rosyjscy zbrodniarze

Data: 2014-03-07 20:03:30
Autor: Mark Woydak
Rosyjscy zbrodniarze


Nierozliczony rachunek bolszewicko-sowieckich zbrodni na Polakach Na polskiej ziemi nie powinno już być żadnych pomników zbrodniarzy z
“bohaterskiej Armii Czerwonej”. W roku 1939 armia sowiecka była krwawym
agresorem — tak samo jak i armia niemiecka. W latach 1944-1945 przynieśli
nam nową, morderczą okupację.

System sowiecki oparty był na gwałcie. rabunku oraz terrorze. Komuniści
popełnili niezliczone zbrodnie. Sowieckich niewolników oddzielała od świata
żelazna kurtyna zainstalowana przez komunistycznych zbrodniarzy oraz
oprawców z sowieckiego Kremla. I Związek Sowiecki i jego kolonie — jak na
przykład tzw. PRL — były niczym jeden wielki i zbrodniczy —
komunistyczno-bolszewicki GUŁag.

Nierozliczony rachunek

W całej Polsce, nominalnie suwerennej od 23 lat, stoją pomniki
„bohaterskiej Armii Czerwonej”.

W roku 1990, na fali entuzjazmu wywołanego zapewnieniami, że „komunizm w
Polsce upadł”, niektóre odradzające się samorządy obaliły te monumenty –
świadome, iż są one symbolami sowieckiego panowania w Polsce, a nie
pomnikami wojennymi.

Dziś taka rzecz jest już niemożliwa, o czym świadczy troskliwe odnawianie
pomnika „czterech śpiących” w Warszawie. Strażnikami monumentów Armii
Czerwonej w Polsce, zwieńczonych czerwoną gwiazdą, stały się rosyjskie
konsulaty, choć z napisów wynika, że fundatorem tych pomników było
„społeczeństwo” polskie. A przecież to społeczeństwo nie pieczętuje się
czerwoną gwiazdą.

„Wyzwolenie od ’jaśniepanów’”

Początkiem sowieckiego zniewolenia były zbrodnie popełnione na
przedstawicielach polskiej elity społecznej, inteligencji – nazywanych
„jaśniepanami polskimi”, „białymi oficerami”, „obszarnikami”.

Armia Czerwona prowadziła agresywną akcję propagandową, zmierzającą do
wywołania „rewolucji społecznej”. Było to podjudzanie do zbrodni na elitach
społeczeństwa polskiego, zwłaszcza na właścicielach ziemskich, osadnikach
wojskowych z okresu po wojnie bolszewickiej i na oficerach Wojska
Polskiego.

Podjudzanie do zbrodni bezkarnych, co gwarantowała „robotniczo-włościańska”
Armia Czerwona. Dowódca Frontu Białoruskiego komandarm Michaił Kowalow
wydał „odezwę” do „rzołnierzy Armii Polskiej”, na poziomie moralnym
porównywalną z poziomem ortografii i składni: „Rzołnierze Armii Polskiej!
Pańsko-burżuazyjny Rząd Polski, wciągnąwszy was w awanturniczą wojnę,
pozornie przewaliło się. Ono okazało się bezsilnym rządzić krajem i
zorganizować obronu. Wielka i niezwolczona Armia Czerwona niesie na swoich
sztandarach procującym, braterstwo i szczęśliwe życie”…

Dowódca Frontu Ukraińskiego komandarm Siemion Timoszenko wzywał polskich
żołnierzy: „Bronią, kosami, widłami i siekierami bij polskich panów”. To
było podżeganie do zbrodni!

Zbrodnie wojenne

Armia Czerwona nie „wkraczała” do Polski w celu „ochrony” ludności, lecz
atakowała Polskę w celu zagarnięcia jej terytorium i eksterminacji jej elit
społecznych, by raz na zawsze zabić ideę niepodległego bytu państwa
polskiego. Temu atakowi towarzyszyły od początku zbrodnie wojenne,
definiowane przez cywilizowany świat od połowy XIX wieku. Także w traktacie
wersalskim z roku 1919.

Po wojnie Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze wymieniał rodzaje
zbrodni wojennych: planowanie, przygotowanie, rozpoczęcie i prowadzenie
wojny napastniczej lub będącej pogwałceniem traktatów, porozumień,
międzynarodowych umów, morderstwa, nieludzkie traktowanie ludności
zamieszkującej okupowane terytoria, deportacje, mordowanie i złe
traktowanie jeńców wojennych, zabijanie zakładników, przywłaszczenie
własności publicznej i prywatnej, wszelkie zniszczenia, nieusprawiedliwione
koniecznością wojenną, prześladowania, eksterminacja i inne nieludzkie
czyny, których celem jest zniszczenie całości lub części grupy narodowej,
etnicznej, rasowej lub religijnej.

Wszystkich wymienionych zbrodni dopuściła się „bohaterska Armia Czerwona” z
hołdowniczych pomników w Polsce, już od września 1939 roku.

Męczeństwo polskich ziemian

Ludwika i Antoni Wołkowiccy byli właścicielami ziemskimi z Brzostowicy
Małej na Białostocczyźnie. Komunistyczno-kryminalna banda związała ich ręce
drutem kolczastym, do ust wlała wapno i żywcem zakopała. Taka była
odpowiedź na nawoływania komandarmów sowieckich do walki „z obszarnikami i
kapitalistami”. Wymordowano co najmniej 200 polskich ziemian. Tak zaczynał
się Katyń, rozprawa z polskimi elitami.

Największych zbrodni dopuściły się regularne oddziały Armii Czerwonej.
Wykorzystując jako pretekst fakt, iż Rzeczpospolita nie wypowiedziała
Sowietom wojny w odpowiedzi na ich atak, nazywali Wojsko Polskie,
podejmujące działania obronne, „polskimi bandami”, kierowanymi przez
„faszystowskie organizacje”! Armia Czerwona, tak jak Wehrmacht, znaczyła
swój „szlak bojowy” na polskiej ziemi pasmem zbrodni.

Nie były to zbrodnie wynikające z okrucieństwa poszczególnych dowódców,
lecz zbrodnie zaplanowane i realizowane przez instytucje państwa
sowieckiego, bowiem poszczególni wykonawcy tych zbrodni mieli świadomość
tego, czego się od nich wymaga. Sowieckie sądy wojskowe karały wykroczenia,
dotyczyły one jednak przede wszystkim pijaństwa i niesubordynacji, nie zaś
zbrodni na bezbronnych jeńcach polskich.

Uznając polskich oficerów za „wrogów klasowych”, a żołnierzy stawiających
opór za „bandytów”, Armia Czerwona we wrześniu i w październiku 1939 r.
zamordowała około dwóch i pół tysiąca polskich oficerów, żołnierzy i
policjantów. Nie zginęli w walce, lecz jako jeńcy wojenni. Powinni być
dopisani do rachunku katyńskiego.

Pierwszymi ofiarami sowieckich zbrodni byli obrońcy polskich granic –
oficerowie i żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza. Wierni przysiędze
żołnierskiej bronili granicy Rzeczypospolitej przed napastnikami, którzy
wtargnęli na jej terytorium. W rejonie miasta Sarny (woj. wołyńskie)
Sowieci rozstrzelali całą kompanię z batalionu KOP „Sarny” wziętą do
niewoli, razem 280 oficerów i żołnierzy!

Znanym i często przytaczanym w literaturze historycznej przykładem zbrodni
wojennej na bezbronnych jeńcach była śmierć oficerów i podoficerów Pińskiej
Flotylli Rzecznej, którzy – zgodnie z niepisanym prawem honorowym marynarki
wojennej na całym świecie – zatopili przed kapitulacją swe okręty, by nie
stały się łupem przeciwnika. Zostali za to zamordowani 26 września 1939 r.
w Mokranach (rejon Brześcia) –nie przez NKWD, lecz przez regularny oddział
sowieckich sił pancernych.

Największych zbrodni dokonali czerwonoarmiści w Rohatynie (woj.
stanisławowskie) na żołnierzach polskich i na ludności cywilnej, w Grodnie,
Nowogródku, Sarnach i w Tarnopolu, także w Wołkowysku, Oszmianie,
Świsłoczy, Mołodecznie, Kosowie Poleskim, Chodorowie, Złoczowie i Stryju.
Nie oszczędzali kobiet i dzieci. WRohatynie rzeź trwała cały dzień.

O okrucieństwie i bezprawiu, pod parasolem ochronnym Armii Czerwonej lub z
jej aktywnym udziałem, świadczą liczne, przerażające relacje, m.in. relacja
wójta gminy Urszulin pod Wytycznem, Józefa Klaudy: „Na drodze w pobliżu
mego domu leżał żołnierz polski, ranny w brzuch. Miejscowi Ukraińcy bili go
i kopali. Przed śmiercią powiedział mojej sąsiadce, Polce, że nazywa się
Władysław Matusik i pochodzi z Pruszkowa (…). W pobliżu zabudowań dworskich
bolszewicy rozstrzelali trzech bezbronnych, wziętych do niewoli żołnierzy
polskich (…). Po boju bolszewicy polecili rannych wnieść do domu ludowego,
gdzie zamknęli ich na klucz, nie udzielając żadnej pomocy lekarskiej (…).
Wszyscy zmarli z upływu krwi. Poległych i zmarłych odarto z mundurów a
dokumenty złożono na stosie i spalono”.

Znamy liczne przypadki rozstrzeliwania przez żołnierzy sowieckich wziętych
do niewoli żołnierzy polskich w rejonie Wilna. Sowieci nie dotrzymywali
żadnych umów o kapitulacji, „oficerskie słowa” ich komandirów nie miały
żadnego znaczenia. Dowódca obrony Lwowa gen. Władysław Langner skutecznie
obronił się przed atakami niemieckimi i podpisał kapitulację z dowództwem
sowieckim.

Przewidywała ona wymarsz polskiego wojska i policji w kierunku granicy
rumuńskiej. Po poddaniu się wszystkich jeńców wywieziono w głąb Związku
Sowieckiego, do obozów. Część odnalazła się potem na listach katyńskich.
Niektórzy oficerowie, świadomi wartości umów z Sowietami, popełnili
samobójstwo. Gdy kolumna polskich policjantów minęła rogatkę miasta,
została przez czerwonoarmistów rozstrzelana. Żołnierze sowieccy rabowali
domy i gwałcili kobiety.

Sowiecki Selbstschutz

22 września 1939 r., po obronie Grodna, Sowieci rozstrzelali w Sopoćkiniach
(25km od Grodna), strzałem w tył głowy, gen. Józefa Olszynę-Wilczyńskiego i
jego adiutanta.

Znamy wstrząsającą relację żony generała, Alfredy: „Widok, który się ukazał
moim oczom, był tak okropny, że nie miałam sił iść dalej (…). Mąż leżał
twarzą do ziemi, lewa noga pod kolanem była przestrzelona w poprzek z
karabinu maszynowego. Tuż obok leżał kapitan z czaszką rozłupaną na dwoje
(…), na czerepie sterczały zmierzwione, oblepione krwią włosy (…). Oczy i
nos [generała] stanowiły jedną, krwawą masę, a mózg wyciekał uchem (…).
Zginął, a wraz z nim wyniki dwudziestokilkuletniej pracy w Grodnie, wraz z
dwutysięczną biblioteką i wszystkim, czym żył przez lat 49. Nic po nim nie
pozostało, prócz pamięci i rozpaczy w moim sercu”.

Za oddziałami Armii Czerwonej posuwały się siły specjalne NKWD, dokonujące
aresztowań i zbrodni na lokalnych elitach polskich, do czego wykorzystywały
informacje przekazywane przez miejscowe jaczejki i organizującą się
„milicję ludową”.

Tę „milicję”, złożoną z sowieckich kolaborantów różnych narodowości,
nielojalnych obywateli Rzeczypospolitej wysługujących się agresorowi, można
porównać do Selbstschutzu w niemieckiej strefie okupacyjnej. Jedni i drudzy
dopuścili się licznych zbrodni na obywatelach Rzeczypospolitej w pierwszym
okresie okupacji.

Selbstschutz pomagał gestapo w przygotowaniu „księgi poszukiwanych
Polaków”, przeznaczonych do „likwidacji”. Wydaje się, że istniała również
sowiecka „księga poszukiwanych Polaków”, osób zasłużonych w pracy dla
państwa polskiego, przygotowywana przez komunistyczne jaczejki. Wskazuje na
to sprawność, z jaką sowiecka policja polityczna dokonywała aresztowań
przedstawicieli polskich elit społecznych.

Na polskiej ziemi nie powinno być żadnych pomników „bohaterskiej Armii
Czerwonej”. W roku 1939 była ona krwawym agresorem. W latach 1944-1945
przynosiła nam nową okupację. Jakiekolwiek hołdy w przestrzeni publicznej
obrażają pamięć ofiar i poddają w wątpliwość suwerenność naszego państwa.

Data: 2014-03-08 10:57:50
Autor: MarkWoydak
Rosyjscy zbrodniarze
PiS-owski PSYCHOPATA podpisujący się "Mark Woydak" (używający również innych
ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod
moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Pity bez umiaru
denaturat i pędzony ze zgniłych buraków samogon z 3-ciego tłoczenia dokonaly
calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma juz dla niego
ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych cięzkich
chwilach! Nie ma nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i wyleniały ze
starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do
zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Ten
posraniec po całonocnym fistingu z podobnym sobie indywidium wylazł z nory i
znów zasrywa grupę z rozwalonego odbytu. Módlmy się bracia i siostry!
Nadzieja na pełny powrót do zdrowia psychicznego tego osobnika jest
niewielka, a nawet bliska zera ale spełnijmy chrześciański obowiązek! Wnośmy
modły za PiS-owskiego chorego psychicznie brata! Niech dobry Mzimu ma w
opiece jego bliskich!

MW

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gm.de> napisał w wiadomości news:166cpizmfdcpg.1e2odsm1to6nk$.dlg40tude.net...


Nierozliczony rachunek bolszewicko-sowieckich zbrodni na Polakach

Na polskiej ziemi nie powinno już być żadnych pomników zbrodniarzy z
“bohaterskiej Armii Czerwonej”. W roku 1939 armia sowiecka była krwawym
agresorem — tak samo jak i armia niemiecka. W latach 1944-1945 przynieśli
nam nową, morderczą okupację.

System sowiecki oparty był na gwałcie. rabunku oraz terrorze. Komuniści
popełnili niezliczone zbrodnie. Sowieckich niewolników oddzielała od świata
żelazna kurtyna zainstalowana przez komunistycznych zbrodniarzy oraz
oprawców z sowieckiego Kremla. I Związek Sowiecki i jego kolonie — jak na
przykład tzw. PRL — były niczym jeden wielki i zbrodniczy —
komunistyczno-bolszewicki GUŁag.

Nierozliczony rachunek

W całej Polsce, nominalnie suwerennej od 23 lat, stoją pomniki
„bohaterskiej Armii Czerwonej”.

W roku 1990, na fali entuzjazmu wywołanego zapewnieniami, że „komunizm w
Polsce upadł”, niektóre odradzające się samorządy obaliły te monumenty –
świadome, iż są one symbolami sowieckiego panowania w Polsce, a nie
pomnikami wojennymi.

Dziś taka rzecz jest już niemożliwa, o czym świadczy troskliwe odnawianie
pomnika „czterech śpiących” w Warszawie. Strażnikami monumentów Armii
Czerwonej w Polsce, zwieńczonych czerwoną gwiazdą, stały się rosyjskie
konsulaty, choć z napisów wynika, że fundatorem tych pomników było
„społeczeństwo” polskie. A przecież to społeczeństwo nie pieczętuje się
czerwoną gwiazdą.

„Wyzwolenie od ’jaśniepanów’”

Początkiem sowieckiego zniewolenia były zbrodnie popełnione na
przedstawicielach polskiej elity społecznej, inteligencji – nazywanych
„jaśniepanami polskimi”, „białymi oficerami”, „obszarnikami”.

Armia Czerwona prowadziła agresywną akcję propagandową, zmierzającą do
wywołania „rewolucji społecznej”. Było to podjudzanie do zbrodni na elitach
społeczeństwa polskiego, zwłaszcza na właścicielach ziemskich, osadnikach
wojskowych z okresu po wojnie bolszewickiej i na oficerach Wojska
Polskiego.

Podjudzanie do zbrodni bezkarnych, co gwarantowała  „robotniczo-włościańska”
Armia Czerwona. Dowódca Frontu Białoruskiego komandarm Michaił Kowalow
wydał „odezwę” do „rzołnierzy Armii Polskiej”, na poziomie moralnym
porównywalną z poziomem ortografii i składni: „Rzołnierze Armii Polskiej!
Pańsko-burżuazyjny Rząd Polski, wciągnąwszy was w awanturniczą wojnę,
pozornie przewaliło się. Ono okazało się bezsilnym rządzić krajem i
zorganizować obronu. Wielka i niezwolczona Armia Czerwona niesie na swoich
sztandarach procującym, braterstwo i szczęśliwe życie”…

Dowódca Frontu Ukraińskiego komandarm Siemion Timoszenko wzywał polskich
żołnierzy: „Bronią, kosami, widłami i siekierami bij polskich panów”. To
było podżeganie do zbrodni!

Zbrodnie wojenne

Armia Czerwona nie „wkraczała” do Polski w celu „ochrony” ludności, lecz
atakowała Polskę w celu zagarnięcia jej terytorium i eksterminacji jej elit
społecznych, by raz na zawsze zabić ideę niepodległego bytu państwa
polskiego. Temu atakowi towarzyszyły od początku zbrodnie wojenne,
definiowane przez cywilizowany świat od połowy XIX wieku. Także w traktacie
wersalskim z roku 1919.

Po wojnie Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze wymieniał rodzaje
zbrodni wojennych: planowanie, przygotowanie, rozpoczęcie i prowadzenie
wojny napastniczej lub będącej pogwałceniem traktatów, porozumień,
międzynarodowych umów, morderstwa, nieludzkie traktowanie ludności
zamieszkującej okupowane terytoria, deportacje, mordowanie i złe
traktowanie jeńców wojennych, zabijanie zakładników, przywłaszczenie
własności publicznej i prywatnej, wszelkie zniszczenia, nieusprawiedliwione
koniecznością wojenną, prześladowania, eksterminacja i inne nieludzkie
czyny, których celem jest zniszczenie całości lub części grupy narodowej,
etnicznej, rasowej lub religijnej.

Wszystkich wymienionych zbrodni dopuściła się „bohaterska Armia Czerwona” z
hołdowniczych pomników w Polsce, już od września 1939 roku.

Męczeństwo polskich ziemian

Ludwika i Antoni Wołkowiccy byli właścicielami ziemskimi z Brzostowicy
Małej na Białostocczyźnie. Komunistyczno-kryminalna banda związała ich ręce
drutem kolczastym, do ust wlała wapno i żywcem zakopała. Taka była
odpowiedź na nawoływania komandarmów sowieckich do walki „z obszarnikami i
kapitalistami”. Wymordowano co najmniej 200 polskich ziemian. Tak zaczynał
się Katyń, rozprawa z polskimi elitami.

Największych zbrodni dopuściły się regularne oddziały Armii Czerwonej.
Wykorzystując jako pretekst fakt, iż Rzeczpospolita nie wypowiedziała
Sowietom wojny w odpowiedzi na ich atak, nazywali Wojsko Polskie,
podejmujące działania obronne, „polskimi bandami”, kierowanymi przez
„faszystowskie organizacje”! Armia Czerwona, tak jak Wehrmacht, znaczyła
swój „szlak bojowy” na polskiej ziemi pasmem zbrodni.

Nie były to zbrodnie wynikające z okrucieństwa poszczególnych dowódców,
lecz zbrodnie zaplanowane i realizowane przez instytucje państwa
sowieckiego, bowiem poszczególni wykonawcy tych zbrodni mieli świadomość
tego, czego się od nich wymaga. Sowieckie sądy wojskowe karały wykroczenia,
dotyczyły one jednak przede wszystkim pijaństwa i niesubordynacji, nie zaś
zbrodni na bezbronnych jeńcach polskich.

Uznając polskich oficerów za „wrogów klasowych”, a żołnierzy stawiających
opór za „bandytów”, Armia Czerwona we wrześniu i w październiku 1939 r.
zamordowała około dwóch i pół tysiąca polskich oficerów, żołnierzy i
policjantów. Nie zginęli w walce, lecz jako jeńcy wojenni. Powinni być
dopisani do rachunku katyńskiego.

Pierwszymi ofiarami sowieckich zbrodni byli obrońcy polskich granic –
oficerowie i żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza. Wierni przysiędze
żołnierskiej bronili granicy Rzeczypospolitej przed napastnikami, którzy
wtargnęli na jej terytorium. W rejonie miasta Sarny (woj. wołyńskie)
Sowieci rozstrzelali całą kompanię z batalionu KOP „Sarny” wziętą do
niewoli, razem 280 oficerów i żołnierzy!

Znanym i często przytaczanym w literaturze historycznej przykładem zbrodni
wojennej na bezbronnych jeńcach była śmierć oficerów i podoficerów Pińskiej
Flotylli Rzecznej, którzy – zgodnie z niepisanym prawem honorowym marynarki
wojennej na całym świecie – zatopili przed kapitulacją swe okręty, by nie
stały się łupem przeciwnika. Zostali za to zamordowani 26 września 1939 r.
w Mokranach (rejon Brześcia) –nie przez NKWD, lecz przez regularny oddział
sowieckich sił pancernych.

Największych zbrodni dokonali czerwonoarmiści w Rohatynie (woj.
stanisławowskie) na żołnierzach polskich i na ludności cywilnej, w Grodnie,
Nowogródku, Sarnach i w Tarnopolu, także w Wołkowysku, Oszmianie,
Świsłoczy, Mołodecznie, Kosowie Poleskim, Chodorowie, Złoczowie i Stryju.
Nie oszczędzali kobiet i dzieci. WRohatynie rzeź trwała cały dzień.

O okrucieństwie i bezprawiu, pod parasolem ochronnym Armii Czerwonej lub z
jej aktywnym udziałem, świadczą liczne, przerażające relacje, m.in. relacja
wójta gminy Urszulin pod Wytycznem, Józefa Klaudy: „Na drodze w pobliżu
mego domu leżał żołnierz polski, ranny w brzuch. Miejscowi Ukraińcy bili go
i kopali. Przed śmiercią powiedział mojej sąsiadce, Polce, że nazywa się
Władysław Matusik i pochodzi z Pruszkowa (…). W pobliżu zabudowań dworskich
bolszewicy rozstrzelali trzech bezbronnych, wziętych do niewoli żołnierzy
polskich (…). Po boju bolszewicy polecili rannych wnieść do domu ludowego,
gdzie zamknęli ich na klucz, nie udzielając żadnej pomocy lekarskiej (…).
Wszyscy zmarli z upływu krwi. Poległych i zmarłych odarto z mundurów a
dokumenty złożono na stosie i spalono”.

Znamy liczne przypadki rozstrzeliwania przez żołnierzy sowieckich wziętych
do niewoli żołnierzy polskich w rejonie Wilna. Sowieci nie dotrzymywali
żadnych umów o kapitulacji, „oficerskie słowa” ich komandirów nie miały
żadnego znaczenia. Dowódca obrony Lwowa gen. Władysław Langner skutecznie
obronił się przed atakami niemieckimi i podpisał kapitulację z dowództwem
sowieckim.

Przewidywała ona wymarsz polskiego wojska i policji w kierunku granicy
rumuńskiej. Po poddaniu się wszystkich jeńców wywieziono w głąb Związku
Sowieckiego, do obozów. Część odnalazła się potem na listach katyńskich.
Niektórzy oficerowie, świadomi wartości umów z Sowietami, popełnili
samobójstwo. Gdy kolumna polskich policjantów minęła rogatkę miasta,
została przez czerwonoarmistów rozstrzelana. Żołnierze sowieccy rabowali
domy i gwałcili kobiety.

Sowiecki Selbstschutz

22 września 1939 r., po obronie Grodna, Sowieci rozstrzelali w Sopoćkiniach
(25km od Grodna), strzałem w tył głowy, gen. Józefa Olszynę-Wilczyńskiego i
jego adiutanta.

Znamy wstrząsającą relację żony generała, Alfredy: „Widok, który się ukazał
moim oczom, był tak okropny, że nie miałam sił iść dalej (…). Mąż leżał
twarzą do ziemi, lewa noga pod kolanem była przestrzelona w poprzek z
karabinu maszynowego. Tuż obok leżał kapitan z czaszką rozłupaną na dwoje
(…), na czerepie sterczały zmierzwione, oblepione krwią włosy (…). Oczy i
nos [generała] stanowiły jedną, krwawą masę, a mózg wyciekał uchem (…).
Zginął, a wraz z nim wyniki dwudziestokilkuletniej pracy w Grodnie, wraz z
dwutysięczną biblioteką i wszystkim, czym żył przez lat 49. Nic po nim nie
pozostało, prócz pamięci i rozpaczy w moim sercu”.

Za oddziałami Armii Czerwonej posuwały się siły specjalne NKWD, dokonujące
aresztowań i zbrodni na lokalnych elitach polskich, do czego wykorzystywały
informacje przekazywane przez miejscowe jaczejki i organizującą się
„milicję ludową”.

Tę „milicję”, złożoną z sowieckich kolaborantów różnych narodowości,
nielojalnych obywateli Rzeczypospolitej wysługujących się agresorowi, można
porównać do Selbstschutzu w niemieckiej strefie okupacyjnej. Jedni i drudzy
dopuścili się licznych zbrodni na obywatelach Rzeczypospolitej w pierwszym
okresie okupacji.

Selbstschutz pomagał gestapo w przygotowaniu „księgi poszukiwanych
Polaków”, przeznaczonych do „likwidacji”. Wydaje się, że istniała również
sowiecka „księga poszukiwanych Polaków”, osób zasłużonych w pracy dla
państwa polskiego, przygotowywana przez komunistyczne jaczejki. Wskazuje na
to sprawność, z jaką sowiecka policja polityczna dokonywała aresztowań
przedstawicieli polskich elit społecznych.

Na polskiej ziemi nie powinno być żadnych pomników „bohaterskiej Armii
Czerwonej”. W roku 1939 była ona krwawym agresorem. W latach 1944-1945
przynosiła nam nową okupację. Jakiekolwiek hołdy w przestrzeni publicznej
obrażają pamięć ofiar i poddają w wątpliwość suwerenność naszego państwa.

Data: 2014-03-09 03:57:05
Autor: stevep
Rosyjscy zbrodniarze
W dniu .03.2014 o 03:03 Mark Woydak <mark.woydak@forst.gm.de> pisze:


Do budy kundlu.


--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Rosyjscy zbrodniarze

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona