Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Rosyjska ruletka w III RP

Rosyjska ruletka w III RP

Data: 2011-05-07 20:11:21
Autor: Inc
Rosyjska ruletka w III RP



To symptomatyczne, że służby specjalne III RP do dziś nie potrafią ustalić, kim są agenci KGB o pseudonimach „Kat”, „Minim” i „Olin”, sprawujący niegdyś wysokie (najwyższe?) stanowiska państwowe. Choć Marian Zacharski publicznie twierdzi, że zna ich nazwiska i w swojej książce Rosyjska ruletka niedwuznacznie tych ludzi wskazuje, ani ABW, ani prokuratura nie chcą z jego wskazówek skorzystać. Ale skoro nie potrafi tego nawet wspomagany przez doświadczonych esbeków wszystkowiedzący nadpremier Krzysztof Bondaryk, to i ja nie będę wychodził przed zdyscyplinowany szereg i nie powiem głośno tego, co i tak wszyscy dobrze wiedzą.

Żeby jednak zapełnić opłacony z góry felieton, podsunę bystremu Czytelnikowi subtelny ślad zwiewnego tropu, po którym ostrożnie idąc, sam bezbłędnie dotrze tam, gdzie prokuratura – niezależna od wszystkiego poza tajnymi, jawnymi i dwupłciowymi służbami – wzbrania się zaglądać. Tym tropem jest pokazane dawno temu w telewizji spotkanie ambasadora USA Daniela Frieda z przedstawicielami polskich partii politycznych, w którego trakcie Polacy wręczyli mu wspólnie podpisany list. Rzecz w tym, że jedna z partii wręczyła Friedowi jeszcze drugi, swój własny list.

Nigdy tego listu na oczy nie widziałem, ale idę o zakład, że jego autorzy (wśród których mogli być i „Kat”, i „Minim”, i „Olin”) napisali w nim coś takiego, że jakiś czas potem w dawnym ośrodku szkoleniowym SB (a przedtem KGB, a przedtem Abwehry) na Mazurach zaczęły lądować samoloty CIA, z których wyprowadzano więźniów, by ich poddać torturom. Dlaczego Amerykanie nie skorzystali z pomocy tak wypróbowanych przyjaciół jak Brytyjczycy czy Niemcy? Ponieważ politycy brytyjscy czy niemieccy muszą obawiać się własnej opinii publicznej, a polscy politycy postkomunistyczni obawiają się tylko tego, co wie o nich KGB i CIA.

Dowodem, że polskiej opinii publicznej bać się nie warto, jest zachowanie prokuratury, która, gdy parę dni temu pojawił się nowy przeciek z Wikileaks informujący o szczegółach działania tajnego więzienia w Polsce, starała się zlekceważyć sprawę. „Po dokładnym zaznajomieniu się z ich treścią zdecydujemy, czy te dokumenty mają jakieś duże znaczenie” – oświadczono. Cóż tu dodać?

To jasne, że nie tylko nie mają „dużego znaczenia”, ale w ogóle żadnego! Przecież natychmiast po publikacji przecieku orzekł tak specjalny wysłannik Departamentu Stanu Daniel Fried! Skoro to ten sam Fried, który odbierał specjalny list od postkomunistów i który po obaleniu rządu Jana Olszewskiego przekonywał, że Kaczyńskich już nigdy nie wolno dopuścić do władzy, to na pewno ma rację!

Prokuratorzy od tortur i tajnych więzień mogą więc spać tak samo spokojnie jak prokuratorzy od wraku samolotu i czarnych skrzynek.

A czy to jest odkrycie, że administracja amerykańska posługuje się wobec Polski agentami NKWD/KGB tak, jak posługiwała się wobec Niemiec agentami gestapo? Ona realizuje interesy państwa amerykańskiego, a okrutnym dowodem tego egoizmu może być ujawnione niedawno stanowisko Henry’ego Kissingera  z 1973 r.: „Jeśli Sowieci wymordują (swoich) Żydów w komorach gazowych, to nie będzie nasz problem, co najwyżej problem humanitarny”. Interes Polski ma dla Ameryki znaczenie jedynie przedmiotowe i nie tylko postkomuniści to przedmiotowe traktowanie wspomagają. To nie przypadek, że w chwili gdy sprawa torturowania więźniów z Guantanamo w ośrodku w Kiejkutach grozi eliminacją z życia politycznego Kwaśniewskiego i Millera, oni znowu pojawiają się w mediach jako kandydaci do rządzenia Polską.

Ochrona Kwaśniewskiego i Millera nie ma nic wspólnego z interesem Polski. Powodem tej bezkarności jest siła postkomunistycznego Układu mająca podstawę w przemożnym wpływie zagranicy (zarówno zachodniej, jak i wschodniej) na politykę polską. Jeżeli Tusk nie odpowiada na pytania Amnesty International, jakie są ustalenia śledztwa w sprawie stosowania tortur w tajnym więzieniu CIA w Polsce i czy postawiono już komuś zarzuty, to nie dlatego, że wymaga tego dobro stosunków polsko-amerykańskich lub że zamyka mu usta ambasador Feinstein. Jedynym powodem podtrzymywania obecności postkomunistów w polskim życiu politycznym jest konieczność posiadania koalicjantów do walki z Prawem i Sprawiedliwością. „Wszystkie ręce na pokład do walki z kaczyzmem!” – oto, co łączy Tuska z Millerem, Komorowskiego z Kwaśniewskim, Wałęsę z Jaruzelskim, Urbana z Michnikiem, a KGB z CIA i SB z ABW.

Krzysztof Wyszkowsk

Data: 2011-05-08 08:21:42
Autor: pluton
Rosyjska ruletka w III RP
To symptomatyczne, e suby specjalne III RP do
dzi nie potrafi ustali, kim s agenci KGB o
pseudonimach "Kat", "Minim" i "Olin", sprawujcy
niegdy wysokie (najwysze?) stanowiska pastwowe.


a czwarta erpe ustalia ?

--
pozdrawiam
P.L.U.T.O.N.: Positronic Lifeform Used for Troubleshooting and Online
Nullification

Data: 2011-05-08 09:43:30
Autor: u2
Rosyjska ruletka w III RP
W dniu 2011-05-08 03:11, Inc pisze:
To symptomatyczne, że służby specjalne III RP do dziś nie potrafią
ustalić, kim są agenci KGB o pseudonimach „Kat”, „Minim” i „Olin”,
sprawujący niegdyś wysokie (najwyższe?) stanowiska państwowe. Choć
Marian Zacharski publicznie twierdzi, że zna ich nazwiska i w swojej
książce Rosyjska ruletka niedwuznacznie tych ludzi wskazuje, ani ABW,
ani prokuratura nie chcą z jego wskazówek skorzystać.


Bo te agenciaki to tylko wierzchołek góry lodowej. Wrażą agentura działa
obecnie na szczytach władzy.

Rosyjska ruletka w III RP

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona