Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Rotmistrz i jego sądowy morderca

Rotmistrz i jego sądowy morderca

Data: 2013-05-17 21:23:40
Autor: u2
Rotmistrz i jego sądowy morderca
To była kwestia wyboru. Gdyby prokurator odmówił wzięcia udziału w procesie, włos z głowy by mu nie spadł. Mógł zrezygnować, odejść. Ale tak jak rotmistrz AK Witold Pilecki wybrał walkę o niepodległość Polski, tak major AK Czesław Łapiński wybrał służbę komunistom. Konsekwencje tych wyborów są ostateczne. W pierwszym wypadku to bohaterska śmierć, w drugim hańbiąca na wieki zbrodnia.

  Obaj ukończyli przed wojną szkoły wojskowe – Witold Pilecki Szkołę Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu, Czesław Łapiński Szkołę Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim. Pierwszy został podporucznikiem w 1926 r., drugi 10 lat później. Obaj brali udział w kampanii wrześniowej. Potem wstąpili do konspiracji. Pilecki do Tajnej Armii Polskiej (która weszła potem w skład AK), Łapiński do Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej (PLAN). Walczyli w Powstaniu Warszawskim. Pilecki miał wcześniej piękną kartę dobrowolnego więźnia KL Auschwitz. Po wojnie wojskowy prokurator Łapiński oskarżał Pileckiego – żołnierza II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie – domagając się kary śmierci dla bohaterskiego rotmistrza.

  Czesław Łapiński tłumaczył się, dlaczego wybrał stalinowską karierę: „Miałem rodzinę, dzieci, musiałem się przystosować". Witold Pilecki za „nieprzystosowanie się" do powojennego terroru zapłacił głową. Komuniści stracili go 25 maja 1948 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Minęło 47 lat od jego urodzin 13 maja 1901 r. w Ołońcu w Karelii – miejscu zsyłki rodziny za udział w Powstaniu Styczniowym. Rotmistrz osierocił żonę i dwójkę dzieci. Inni niepodległościowcy – ofiary Łapińskiego – jeśli tylko przeżyli gorsze od hitlerowskich sowieckie kazamaty, po 1956 r. z trudem wracali do normalnego życia. Morderca sądowy ppłk Łapiński nie miał takich dylematów – bez trudu został cenionym adwokatem. Do końca życia utrzymywał się z wysokiej wojskowej emerytury. Miejsca, w którym złożono ciało Witolda Pileckiego, do dziś nie udało się odnaleźć.

Wrzód, który trzeba wyciąć

– Oskarżam ppłk. w stanie spoczynku Czesława Ł. o podżeganie sądu do bezprawnego orzeczenia kary śmierci wobec czterech członków grupy rotmistrza Witolda Pileckiego [Pileckiego, Tadeusza Płużańskiego, mojego Ojca, Marii Szelągowskiej i Makarego Sieradzkiego – TP]. Jako człowiek wykształcony i doświadczony w pracy w ówczesnym sądownictwie wojskowym, miał pełną świadomość, że oskarżeni mogą zostać straceni. Jego celem było wyeliminowanie przeciwników politycznych – tak w 2004 r. prokurator Instytutu Pamięci Narodowej Małgorzata Kuźniar-Plota oskarżała tego sądowego mordercę przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie. Łapińskiemu groziło dożywocie. Za podżeganie do zabójstwa odpowiada się bowiem tak samo, jak za zabójstwo. W trwającym ponad 1,5 roku śledztwie IPN zgromadził ponad 20 tomów akt, przesłuchał kilkunastu świadków.

  Prokurator przypomniała, że proces Pileckiego był pokazowy, starannie nagłośniony przez reżimową prasę. Przede wszystkim sterowała nim bezpieka – śledztwo przeciwko „płatnym szpiegom Andersa" trwało 1,5 roku w więzieniu mokotowskim w Warszawie, nadzorował je bezpośrednio Józef Goldberg-Różański. Łapiński, podobnie jak sąd i adwokaci, dobrze o tym wiedział. Zignorował fakt, że podczas rozprawy oskarżeni odwoływali zeznania wymuszone w śledztwie torturami. Do końca życia kłamał, że „proces przebiegał z zachowaniem wszelkich reguł praworządności".

  Świadkowie zapamiętali, że na sali sądowej był wyjątkowo zajadły, ział nienawiścią. Po ostatniej rozprawie, na której Pilecki został skazany na karę śmierci, żona rotmistrza Maria odnalazła Łapińskiego, prosząc go o pomoc. Ten odpowiedział: „Pani mąż to wrzód, który trzeba wyciąć".

Niewłaściwy skład

– Byłemu prokuratorowi wojskowemu Czesławowi Ł. zarzucamy, że jako funkcjonariusz publiczny nie zareagował na niezgodną z prawem obsadę sądu – dwóch sędziów i jeden ławnik, podczas gdy oprócz przewodniczącego powinno być dwóch sędziów lub dwóch ławników – uzasadniała dalej akt oskarżenia prokurator Kuźniar-Plota. Tylko dzięki temu formalnemu błędowi można było w ogóle oskarżyć Łapińskiego. To absurd wymiaru sprawiedliwości III RP – nie uznaje on całego komunistycznego systemu za zbrodniczy. Funkcjonariuszowi stalinowskiego bezprawia można postawić zarzuty tylko wtedy, gdy złamał obowiązujące wówczas przepisy.

  Teraz sprawa zarzutów. Łapiński oskarżył grupę Pileckiego o szpiegostwo oraz przygotowywanie zamachów na czołowe osobistości Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Mówiący o tym tzw. raport Brzeszczota, zawierający nazwiska najbardziej szkodliwych bezpieczniaków – Różańskiego, Czaplickiego, Brystygierowej – był ubecką prowokacją. Pilecki i jego wywiadowcy nie mieli nawet broni. W rzeczywistości celem grupy było „rozładowanie" lasu (ujawnianie się oddziałów partyzanckich) i przestawienie się na działalność polityczną. Pileckiego – AK-owca, który z patriotycznego obowiązku dał się uwięzić w Auschwitz, były AK-owiec Łapiński nie zawahał się nawet oskarżyć o współpracę w czasie wojny z Niemcami.

W sądzie III RP Łapiński i jego adwokat co chwila obrażali prokuratora IPN-u (że nie zna prawa, a akt oskarżenia jest nonsensowny) i reprezentowaną przez niego instytucję (że jest powszechnie krytykowana i powinno się ją zlikwidować). Cel był jasny: odwlekać proces i doprowadzić do jego umorzenia.

Bierut miał piękny charakter pisma

  Żądanie kary śmierci dla członków grupy Pileckiego tłumaczył „presją przełożonych" – szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej Stanisława Zarakowskiego i jego zastępcy do spraw szczególnych Henryka Podlaskiego. To oni dali mu tezy oskarżycielskie, ale zarazem mieli obiecać, że żaden wyrok w tej sprawie nie zostanie wykonany, że Bierut skorzysta z prawa łaski.
– Uwierzył pan przełożonym? – pytał prokurator IPN-u.
– Oszukali mnie. Bierut miał piękny charakter pisma, a w tej sprawie morderczo uchylił się od swojej powinności.

  Gdyby Łapiński odmówił wzięcia udziału w procesie, włos z głowy by mu nie spadł. Funkcjonariuszy stalinowskiego systemu bezprawia nie skazywano w sowieckiej Polsce na śmierć. Mogli zrezygnować, odejść. Była to zatem kwestia wyboru. Rotmistrz AK Witold Pilecki wybrał walkę o niepodległość Polski, major AK Czesław Łapiński wybrał (z własnej woli, bez przymusu, co potwierdzają dokumenty) służbę komunistom. Konsekwencją pierwszego wyboru było więzienie i śmierć, drugiego hańba wyroków na polskich patriotów. Rotmistrz Pilecki, maltretowany w ubeckich kazamatach do końca życia pozostał wierny ideałom: Bóg, Honor, Ojczyzna, idąc z podniesioną głową drogą XV-wiecznego ascety Tomasza à Kempis. Za te wartości oddał życie w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, zamordowany sowieckim strzałem w tył głowy.

Podpułkownik Czesław Łapiński zmarł w 2004 r., w trakcie swojego procesu, w szpitalu przy ulicy rotmistrza Witolda Pileckiego… Nigdy nie skorzystał z szansy, aby publicznie powiedzieć prawdę.

Autor jest publicystą, szefem działu Opinie „Super Expressu", autorem książek o zbrodniach komunistycznych: „Bestie", „Bestie 2", „Oprawcy. Zbrodnie bez kary".

Autor: Tadeusz Płużański
Żródło: Gazeta Polska Codziennie

http://niezalezna.pl/41417-rotmistrz-i-jego-sadowy-morderca
--
Istnieją trzy etapy ujawniania prawdy :
najpierw jest ona wyszydzana,
potem spotyka się z gwałtownym oporem,
a na końcu jest traktowana jak oczywistość.

http://telewizjarepublika.pl/
http://www.tv-trwam.pl/index.php?section=live

Rotmistrz i jego sądowy morderca

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona