Data: 2011-05-24 18:05:05 | |
Autor: robertcb | |
Rower ma pod górkę | |
http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/377109.html?print=tak
Rowerzystów na ulicach przybywa w niespotykanym tempie. O trasach dla nich nie można tego powiedzieć. – Od 20 lat kursuję po tym mieście, ale takiego wysypu rowerzystów jak w tym roku to, słowo daję, jeszcze nie widziałem – mówi mi stołeczny taksówkarz. – Nie lubię ich. Wjeżdżają w dzikim pędzie na przejścia dla pieszych, z chodnika na jezdnię i odwrotnie, suną pod prąd! Spowalniają i tak trudny w Warszawie ruch. Z drugiej strony, wie pani, ja im się nie dziwię. Taki korek. Ta dziewczyna na rowerze będzie prędzej. Nie ma statystyk, które potwierdziłyby, że rowerzystów faktycznie przybywa. KBR – kompleksowe badanie ruchu – pokazuje, że udział rowerów w ruchu drogowym w Polsce oscyluje w granicach 2 proc. Dla porównania: w Niemczech wynosi 11, a w Danii i Holandii prawie 30 procent. – Badania KBR robi się jednak tylko na ulicach, a na rowerach jeździmy przecież również chodnikami i ścieżkami rowerowymi – mówi Marcin Hyła, guru rowerzystów krakowskich, współzałożyciel polskiej organizacji Cities for Bicykles (Miasta dla Rowerów), która współpracuje z ponad 20 podobnymi w Polsce. – Te 2 procenty pozostają niezmienne od lat, ale w samym Krakowie trzy – cztery lata temu było przy rynku pięć rowerów dziennie. Dziś jest ich tam tak dużo, że nie ma gdzie zaparkować. We Wrocławiu i Poznaniu próby policzenia czynnych rowerzystów przeprowadza się, obserwując przez kilka dni wybrane skrzyżowania i trasy w mieście. Na tej podstawie wnioskuje się, że rowerzystów faktycznie przybywa. Latem, gdy pogoda dopisuje, nawet o 300, 400 procent. Może powoli urzeczywistniają się wnioski wynikające z badań przeprowadzonych w 2000 roku na zlecenie Polskiego Klubu Ekologicznego? Aż 24 procent respondentów, mieszkańców największych miast w Polsce, wskazało wówczas rower jako idealny środek transportu do pracy. Kamikadze kontra blachosmrodziarze – Przesiadamy się na rowery z dwóch powodów – mówi Andrzej Bilert zajmujący się od kilkunastu lat sprawami rowerzystów w urzędzie miasta w Poznaniu. – Zmuszają nas korki i... mamy modę na rower. Przestał być postrzegany jako środek transportu dla ubogich. Jest jednak konfliktogenny. Często przeszkadza kierowcom aut, co odczuwają rowerzyści. Dyskryminacja na drodze zniechęca ich. „Rower w mieście – tylko dla odważnych!” – pod takim hasłami wypisują swoje żale na internetowych blogach. „Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy na mnie trąbiono, choć jechałam tak blisko krawężnika, że bliżej się nie da. Duże samochody mają w zwyczaju wyprzedzać mnie na pełnej prędkości. Kiedyś za rondem Środka przy wjeździe na most mijał mnie autobus. Kierowca otworzył przednie drzwi i usłyszałam w swoim kierunku: Spier... z tej ulicy! – to nie był jedyny raz, gdy wykrzyczano w moim kierunku takie słowa. Nagminne jest wymuszanie pierwszeństwa czy zajeżdżanie drogi przed światłami, gdy rower chce dostać się jak najbliżej skrzyżowania, by zdążyć opuścić je na zielonym” – pisze Danuta Muszyńska, poznanianka. Niechęć kierowców i rowerzystów jest wzajemna. – Kamikadze! – wykrzykują na forach internetowych kierowcy. – Blachosmrodziarze! – odkrzykują rowerzyści. Czy ten konflikt znajdzie rozwiązanie? Ścieżki-śmieszki – Jeśli ktoś nie ma skłonności samobójczych, to w Warszawie na rondo ONZ rowerem nie wjedzie. Wybierze chodnik, choć jazda po nim grozi stuzłotowym mandatem – mówi Iga Azarkiewicz, rowerzystka i studentka historii sztuki na UW. – Ale wolę zapłacić stówkę, niż się poturbować. Najlepszym wyjściem z sytuacji byłyby oczywiście rowerowe ścieżki. Te jednak muszą być według rowerzystów budowane z głową. – Problem nie polega tylko na tym, że ścieżek rowerowych nie ma – mówi Rafał Muszczynko, absolwent planowania przestrzennego, współorganizator Masy Krytycznej w Warszawie (patrz strona obok). – Chodzi o to, że te, które są, bywają złej jakości, dziurawe lub budowane z kostki brukowej, a nie asfaltowe, że tworzy się je nie tam, gdzie są potrzebne, ale tam, gdzie łatwo je wytyczyć, lub urywają się absurdalnie. Rowerzyści mówią na takie trasy ścieżki-śmieszki albo ścieżki-widmo. Są w każdym z dużych miast. W stolicy ścieżką przy rondzie Zesłańców Syberyjskich trafia się wprost na schody. Na schody trzeba też wjechać w Krakowie, chcąc przedostać się na most Piłsudskiego lub Powstańców z bulwarów wiślanych. W Elblągu przy ul. Hetmańskiej na ścieżce rowerowej stoi kiosk ruchu. Wzdłuż ulicy Gdańskiej w Toruniu ścieżka jest kompletnie bezużyteczna. Miała łączyć ulicę Olsztyńską z Lubicką, ale mniej więcej w połowie skończono jej budowę. Wytyczono też pasy wskazujące, że to droga dwukierunkowa, tymczasem szerokość wskazuje na jednokierunkową. Gdańsk najlepszy – Wierzymy, że wielu miejskich urzędników stara się ułatwić rowerzystom życie. Bywają piękne rozwiązania, jak pieszo-rowerowa kładka przez Wisłę i świetnie dostosowane dla rowerzystów rondo Mogilskie w Krakowie, mnogość kontrapasów we Wrocławiu, parkingi rowerowe przy urzędach w Warszawie – mówi Marcin Hyła. – Rowerem jednak, tak jak samochodem, chciałoby się przejechać z dowolnego punktu A do dowolnego punktu B. Dlatego ścieżki powinny być łączone w pewne komunikacyjne ciągi, tworzyć sieci. Jedynym miastem w Polsce, które sprostało tym oczekiwaniom, jest Gdańsk. Miasto dla rowerzystów wymarzone. Gdańscy urzędnicy od lat konsultują się z rowerzystami w każdej realizowanej dla nich sprawie. Inne miasta zaczynają działać podobnie. Wrocław stworzył stanowisko tzw. oficera rowerowego, które objął miłośnik jednośladów Daniel Chojnacki (kiedyś po drugiej stronie barykady – wręczał z kolegami prezydentowi Dutkiewiczowi Złoty Krawężnik). Pochwalił się „Rz”, że w jego mieście oddano właśnie do użytku 250 zadaszonych(!) parkingów rowerowych. Rowerem do pracy jeżdżą również miejscy „urzędnicy rowerowi” w Warszawie i Poznaniu. – Nie tylko miastom, ale i województwom potrzebne są przemyślane, długoplanowe strategie rowerowe – uważa Alex Kopia, autor „Strategii wspierania ruchu rowerowego dla Śląska”, który chciałby na południu Polski takich warunków dla rowerzystów, jakie ma Zagłębie Ruhry. Znany też jest już od kilku lat pomysł stworzenia Wiślanej Trasy Rowerowej. – Zaangażować musi się w to osiem województw, ale gdy połączą siły, powstanie fenomenalny produkt turystyczny. Wisła jest jedyną dziką rzeką w Europie, piękną, poza tym przebiega przez wiele starych miast, rowerowi turyści dostaliby Polskę w pigułce – przekonuje pomysłodawczyni trasy europosłanka Grażyna Staniszewska. -- |
|
Data: 2011-05-24 16:44:31 | |
Autor: Ryszard Mikke | |
Rower ma pod górkę | |
robertcb@poczta.onet.pl napisał(a):
http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/377109.html?print=tak Calkiem sporo tych samobojcow, co wyjrze z roboty - kilku przejezdza. I ja jezdzilem, i w lewo nawet skrecalem. rmikke -- |
|
Data: 2011-05-25 00:06:32 | |
Autor: Piotrpo | |
Rower ma pod górkę | |
On 24 Maj, 18:44, "Ryszard Mikke" <rmikke.WYT...@gazeta.pl> wrote:
rober...@poczta.onet.pl napisał(a): Porozmawiaj z kimś, idź do psychiatry - jeszcze nie jest za późno. A tak już bardziej serio, to 90% ludzi, którzy tak piszczą, że poruszanie się po drogach jest niebezpieczne, nigdy po tych drogach się nie poruszało - nie ważne czym. Prawa jazdy albo brak, albo leży w szufladzie "bo zrobiłem, ale się boję", w szkole była jakaś tam karta rowerowa, tylko na lekcji powiedzieli, że co prawda należy jeździć ulicą, ale wy dzieci, to lepiej jednak wciąż pomykajcie chodnikiem, bo po ulicach to wariaci jeżdżą i skutki widać. Na całe szczęście widać jakieś tam zmiany - statystyki nie prowadzę, ale rowerów na ulicach którymi jeżdżę z roku na rok jest coraz więcej (na oko). Fakt, że wciąż widzę też ludzi co po osiedlu przemykają chodnikami. No i mam wrażenie, że poskutkowała akcja informacyjna o przejazdach rowerowych, bo nawet się ktoś tam zatrzymał i mnie przepuścił, kliku innych zatrzymało się po moim "wtargnięciu" bardzo subiektywnie patrząc jest lepiej - mam nadzieję, że nie rozpuścimy kierowców i nie będzie jak w przypadku pieszych, że przepisy swoją drogą, życie swoją. |
|
Data: 2011-05-25 11:54:21 | |
Autor: ikov | |
Rower ma pod górkę | |
Na całe szczęście widać jakieś tam zmiany - statystyki nie prowadzę,Rowerzystów jest więcej, ale jak zawsze, nie przekłada się to na jakość. Przy ładnej pogodzie czasami widzę kilku na raz - ale trzech na chodniku w jedną stronę, dwóch na tym samym w przeciwną, pojedyncze sztuki na ulicy. Ale i tak byłem zaskoczony gdy zobaczyłem dwóch chłopaczków na bmxach robiących dziwne manewry jak zygzakowata jazda pod prąd na rondzie w środku miasta (ruchliwa DK 91). |
|
Data: 2011-05-25 09:24:18 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
Rower ma pod górkę | |
Ryszard Mikke napisał:
Jeśli ktoś nie ma skłonności samobójczych, to w Warszawie na rondo ONZ rowerem nie wjedzie. (...) mówi Iga Azarkiewicz, rowerzystka i studentka historii sztuki na UW He he, awansowałem na codziennego samobójcę :-) ONZ jest całkiem w porzo, o ile tylko pamięta się że nagminnie na czerwonym wjeżdża tam jeszcze kilka aut. I że ma dramatyczne muldy w paru miejscach. Ale to przypadłość niemal całego ścisłego centrum WAW. Pzdr A. |
|
Data: 2011-05-25 00:05:50 | |
Autor: amrac | |
Rower ma pod górkę | |
On 05/24/11 18:05, robertcb@poczta.onet.pl wrote:
świetnie Marcinie, chyba się przesłyszałem. |
|
Data: 2011-05-24 22:16:33 | |
Autor: Ryszard Mikke | |
Rower ma pod górkę | |
amrac <szymekto@o2.pl> napisał(a):
On 05/24/11 18:05, robertcb@poczta.onet.pl wrote: Pewnie w porównaniu z Rondem Wiatraczna w Warszawie... rmikke -- |
|