Data: 2018-11-03 13:05:08 | |
Autor: Maciek | |
Rowerem na cmentarz, | |
W dniu 03.11.2018 o 12:20, andrzej.ozieblo@gmail.com pisze:
Też jeździliście rowerem na cmentarze? W Krakowie byłem jednym z nielicznych. Samochodowa większość stała w korkach dojazdowych albo krążyła w poszukiwaniu na miejsce parkingowe klaksonując od czasu do czasu. Mam trzy krakowskie cmentarze do odwiedzenia, każdy odległy ode mnie o kilka km., a ten w Grębałowie (Nowa Huta) o 12 km. Piękny dzień, ciepło, słoneczko świeci. Przy okazji niezła wycieczka. Na bagażniku znicze, wiązanki kupowałem na miejscu. Rower to naprawdę genialny wynalazek. Też o tym myślałem jednak starszą osobę musiałem zabrać. U nas prościej bo jeden cmentarz. Pojechaliśmy samochodem po 6. Co prawda na parkingu nie zaparkowałem (Borek Fałęcki) ale przy ulicy było luźno i bezproblemowo. Ładnie słońce wschodziło. Za to potem strzała na rowerach z żoną za Kraków i wpadła leniwa 80tka. Trochę osób jeździło. Dzisiaj też mnie coś ciągnie, choćby Tyniec zrobić ;D nosz... ta cykloza ;) |
|