Data: 2012-04-23 13:18:20 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
Rowerem przez zebrę | |
On Mon, 23 Apr 2012, Marek wrote:
Prawo nakazuje rower przeprowadzić przez przejście dla pieszych. Interesuje mnie sytuacja wjeżdżających na przejście na rowerach na zielonym świetle gdy skręcające w tę uliczkę samochody też mają zielone światło. Tak. Powód jest prosty: rowerzysta ma ustapic pierwszeństwa. Pozwolę sobie podkreslic z naciskiem: to, że rowerzyscie nie wolno wjechać na przejscie, jest gdzies tam w głębi mniej ważnym argumentem. Ale jest prosty i bezwzględny przepis: zjeżdżam z chodnika, mam ustapic pierwszeństwa, koniec listy. Literalnie przepisy działaja dosc nieintuicyjnie: jak przejedziesz przed nosem komus, kto stoi z Twojej prawej przed znakiem "zakaz wjazdu", a on *jednak* ruszy, to okazuje się, że tym kto pózniej popełnił wykroczenie (nie ustapił pierwszeństwa) będziesz Ty. A to ten kto popełnił wykroczenie pózniej "mógł zapobiec jakby zachował się zgodnie z prawem". Co innego, jak tamten z prawej ma "stop" - bo przy "stop" jest wprost wymienione ustępowanie pierwszeństwa, więc on ma *cały czas* "przecinania się kierunków ruchu" tego pierwszeństwa ustapić. Przy wjezdzie z chodnika też tak jest - i przy przejezdzie rowerowym tylko istnienie przepisu szczegółowego zmienia zasadę (przy wjezdzie z DDR na jezdnię, ale NIE na przejazd, też ustępujemy i nie ma tłumaczenia). Kierujacy mógłby zostać uznany za winnego z okazji udowodnienia celowego wjechania, ale takie "uznanie", nawet jakby to była prawdziwa przyczyna, jest praktycznie nieudowadnialne. pzdr, Gotfryd |
|
Data: 2012-04-23 19:51:57 | |
Autor: Shrek | |
Rowerem przez zebrę | |
On 2012-04-23 13:18, Gotfryd Smolik news wrote:
Tak. W tym przypadku masz rację, ale uważałbm na nisko latające kwantyfikatory. Choćby jeśli kierowca jechał z prostopadłego na którym siłą rzeczy jest czerwone, to światła są nad zasadami ogólnymi i powinien on ustąpić pierwszeństwa nawet kołującemu boeningowi. Zresztą kiedyś pytałem (na prawie) o sytuację w której wyjeżdzam z wewnętrznej, a prostopodłym chodnikiem o prawie zerowym trójkatem widoczności popieprza nocą batman z prędkoscią około 40 - sytuacja o tyle hipotetyczna, że nie jechałem samochodem, a rowerent mnie prawie zdjął przy wyjściu z budynku. Konkluzja była taka, że wyjerzdzając ja jestem winien, skręcając w tą droge on;). Chyba nawet aktywnie popierałeś tą wersję;) Shrek. |
|
Data: 2012-04-24 00:51:01 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
Rowerem przez zebrę | |
On Mon, 23 Apr 2012, Shrek wrote:
On 2012-04-23 13:18, Gotfryd Smolik news wrote: Z pozoru racja, ale podważę :) Otóż, o ile prawo przejechania obok sygnalizatora jest rzeczywiscie przepisem szczegółowym, i to "bardzo szczegółowym", o tyle zmiana pierwszeństwa jest przeciwnie - przepisem bardzo ogólnym. Wynika mianowicie z art.5.3 PoRD: +++ 3. Sygnały wietlne majš pierwszeństwo przed znakami drogowymi regulujšcymi pierwszeństwo przejazdu. -- - Zastrzegę powoli i wyraznie: jesli jakis sygnalizator ma w swoim opisie "i ustapic pierwszeńtwa", tak jak jest przy znaku STOP, to wtedy *oczywiscie* ten zapis byłby krytycznie ważny. Ale... nie kojarzę takiego sygnalizatora "ogólnego"! Ponieważ *ten* przepis (cytowany) jest bardzo ogólny, to wszystkie pózniejsze (w znaczeniu: "dalsze w ustawie") sa wobec niego bardziej szczegółówe. Ten konkretny przepis nie jest również obwarowany wymogiem "szczególnej ostrożnosci", więc te "szczególne" sa już w ogóle poza konkursem - a właczanie do ruchu pod taki warunek podlega. Zas przepis szczegolny, który niewatpliwie masz na mysli, zakazuje *tylko* przejechania obok czerwonego sygnalizatora, zas to wykroczenie jest "punktowe", tak jak przejechania linii ciagłej - po jego popełnieniu jadacy "przestaje przejeżdżać", pozostaje tylko w roli zobowiazanego do ustapienia pierwszeństwa, ale już "tylko" z wyżej wskazanego, dosc "słabego" (w starciu z innymi) przepisu ogólnego. Cos przeoczyłem? :) (rzecz jasna sa nadal przypadki szczególne - patrz niżej, cofanie, ale to już jest "wyjatkowy wyjatek") Zresztą kiedyś pytałem (na prawie) o sytuację w której wyjeżdzam z wewnętrznej, a prostopodłym chodnikiem o prawie zerowym trójkatem widoczności popieprza nocą batman z prędkoscią około 40 - sytuacja o tyle hipotetyczna, że nie jechałem samochodem, a rowerent mnie prawie zdjął przy wyjściu z budynku. Konkluzja była taka, że wyjerzdzając ja jestem winien, skręcając w tą droge on;). Chyba nawet aktywnie popierałeś tą wersję;) O ile pamiętam, kiedys w podobnej dyskusji istotna większosc grupy wydzierała się że bzdury piszę, ale na prosby i grozby żeby palcem pokazali co jest nie tak tylko się pienili ;) - a całosc skończyła się tak, że jednak ktos tę podstawę podał (A.Lawa? głowy nie dam, ale własnie ktos z "czytajacych przepisy") i musiałem się wycofywać rakiem. Własnie o ten przepis chodziło - o nakaz ustapienia pierwszeństwa przy zjeżdżaniu z chodnika... Dlatego tak dobrze o nim pamiętam :P Za to jesli piszesz o *pieszym*, to sprawa wyglada tak, że od zmiany w PoRD sytuacja się zmieniła. Starych wniosków z dyskusji nie można stosować (IMO) do dzisiejszych przepisów. Po prawdzie, nadal (wbrew wrażeniu co poniektórych kierowców) "droga" to jest CAŁA droga :P (z chodnikiem! i tam RÓWNIEŻ obowiazuja zasady ruchu), ale zaszło własnie to co już w niniejszym watku wspomniałem: wraz z zezwoleniem (na jazdę po chodniku) wprowadzono ograniczenia. Zasuwajacy (wbrew zakazowi) po chodniku rowerant MA pierwszeństwo przed kierownikiem, który pakuje się bez rozgldania na przejazd przez chodnik, ale wobec pieszego podpada pod cos ostrzejszego niż nakaz ustapienia pierwszeństwa: nakaz ustapienie miejsca. Nie wiem więc która wersję masz na mysli :) Streszczajac "AFAIK na dzis": - "z chodnika na przełaj przez jezdnię" - odpada, rowerzysta prawie zawsze ma ustapić (aczkolwiek np. cofanie jest wyjatkiem, jako "bardziej szczegółowe") - na chodniku wobec pieszego - ma mu ustapić, i to bardziej niż pierwszeństwa - na chodniku, wzdłuż chodnika, wobec innego pojazdu który przejeżdża w poprzek drogi (w tym chodnika) - ma pierwszeństwo (i nic to, że "tam go nie miało być"). pzdr, Gotfryd |
|
Data: 2012-04-24 05:55:09 | |
Autor: Shrek | |
Rowerem przez zebrę | |
On 2012-04-24 00:51, Gotfryd Smolik news wrote:
W tym przypadku masz rację, ale uważałbm na nisko latające Tak. IMHO przy takiej argumentacji można by całkowicie pominąć swiatła (załóżmy, że dla "uprawnionych" samochodów), jeden przeciąłby zielone, drugi czerwone, a winę ustalić na podstawie zasady prawej ręki;) Shrek. |
|
Data: 2012-04-29 22:19:13 | |
Autor: smiechu | |
Rowerem przez zebrę | |
W dniu 2012-04-24 00:51, Gotfryd Smolik news pisze:
- na chodniku, wzdłuż chodnika, wobec innego pojazdu który No to się dowiem, jaki był wyrok sądu w sprawie, jn: Rowerzysta jechał wzdłuż ruchliwej drogi po chodniku. Gdy przejeżdżał koło remontowanego budynku (zasłoniętego parkanem) został potrącony przez pojazd który wyjeżdżał z parkingu (włączający się do ruchu). Policja: winny kierowca. Kierowca odmawia przyjęcia POUCZENIA. Sprawa trafia do sądu. Sąd: winien rowerzysta. Czy ma jakiekolwiek znaczenie (dla wyroku) że kierujący samochodem wyjeżdżał z parkingu przy komendzie policji (służbowego)? Jutro się dowiem, czy była złożona apelacja i jaki był wyrok. Pozdr smiechu |
|
Data: 2012-04-30 23:49:54 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
Rowerem przez zebrę | |
On Sun, 29 Apr 2012, smiechu wrote:
Czy ma jakiekolwiek znaczenie (dla wyroku) że kierujący samochodem wyjeżdżał Ach, no, gdzieżby... zapomniałem dopisywać "o ile uczestnicy sa równoprawni" ;> pzdr, Gotfryd |
|
Data: 2012-04-25 12:12:16 | |
Autor: Jan Srzednicki | |
Rowerem przez zebrÄ | |
On 2012-04-23, Gotfryd Smolik news wrote:
On Mon, 23 Apr 2012, Marek wrote: Ale jeĹli piesi mieli zielone, to kierowca miaĹ pewnie zielonÄ strzaĹkÄ. A zielona strzaĹka jasno mĂłwi o koniecznoĹci ustÄ pienia pierwszeĹstwa, dodatkowo jest "wyĹźej" w hierarchii, niĹź ogĂłlny przepis o zjeĹźdĹźaniu z chodnika. :P -- Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/ |
|
Data: 2012-04-28 11:10:47 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
Rowerem przez zebrÄ | |
On Wed, 25 Apr 2012, Jan Srzednicki wrote:
On 2012-04-23, Gotfryd Smolik news wrote: A nie było aby mowy o tym, że kierowca skręcił? (więc nie wjechał na strzałce, a na zielonym). Ale nie da się ukryć - tus mnie zażył, bo co najmniej nisko latajacym kwantyfikatorem oberwałem :) pzdr, Gotfryd |
|