Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   Rowerowe krecenie sie po nadmorzu,

Rowerowe krecenie sie po nadmorzu,

Data: 2011-08-18 11:29:41
Autor: Andrzej Ozieblo
Rowerowe krecenie sie po nadmorzu,
Zachecony alferowym tutulem i fotorelacja zagladnalem tu po dluzszej przerwie. Pozdrawiam starych znajomych (wciaz wielu obecnych) i nowych. Ciesze sie, ze grupa wciaz zyje, ze nie do konca poddala sie wszechobecnym forom i innym fejsbukom.

Zdrowie i wiek (tak, tak jestem juz panem po 60-ce) nie pozwala na szalenstwa typu gorskie wyrypy, ale staram sie wciaz troche rowerowac. Ostatnio nawet calkiem sporo. Troche w gorach, Beskidach, ale tegoroczne deszczowe i kaprysne lato nie dalo wielu szans. Mimo wszystko udalo mi sie "przetrzec" nowy wariant na tzw. "Mogielica tour", czyli petli stokowka wokol Mogilicy (najwyzsza gora Beskidu Wyspowego). Przez lata szukalem optymalnego przejazdu ze szlaku rowerowego na Mogielice w okolicach przeleczy Slopnickiej do poczatku stokowki (taka droga lesna prowadzona po poziomicy wokol gory). I w tym roku znalazlem.

Ale glownie rowerowalem nad morzem. Podobnie jak w zeszlym roku w okolicach Slowinskiego Parku Narodowego (Rowy, Leba). Mieszkalem w Smoldzinskim Lesie, niedaleko latarni w Czolpinie. Swietne miejsca dla ludzi poszukujacych spokoju i ciszy, choc nie tej bezwzglednej, bo pianie kogutow, gdakanie kur i bociani klekot nie zawsze dawaly sie wyspac. Mozna jezdzic po okolicach, mozna zapakowac rowery na bagaznik i odjechac kawalek i wykonac krotsza lub dluzsza petle, mozna probowac jechac plaza. Czasem, w trudniejszych miejscach trzeba rower prowadzic, a nawet go niesc (np. czerwonym klifowym szlaku z Debiny do Ustki). Swietne sa drogi po tzw. zwinietych torach, czyli dawnych torowiskach niemieckiej kolejki nadbrzeznej. Niektore fragmenty sa mocno zarosniete, ale jechac sie po nich wciaz da. Czasem ucieknie nam z pod kol zwierz, czasem wystraszymy lisa, bazanta czy jastrzebia. Ludzi, z wyjatkiem oklepanych tras, niewielu. Pieknie, malowniczo, romantycznie. Postaram sie wrzucic kilka fotek.

Kilka uwag technicznych:

- bardzo sobie chwale moj, juz 3-letni, full dekatlonowy Rockrider 6.3. Na ciezkie gorskie wyrypy troche za slaby, ale na nierowne nadmorskie, korzenne sciezki - w sam raz. Po wymianie rury sterowej na dluzsza, siodelka na jakis zelowaty Author, regulacjach pasuje jak ulal. Tarczowki bardzo dobrze spisuja sie nad morzem. Nic nie piszczy, nie rzezi, zero regulacji, w przeciwienstwie do klasycznych hamulcow w rowerze zony, ktore wciaz musze poprawiac. Po kilku tys. jazdy w trudnych warunkach nic sie zlego nie dzieje z wyjatkiem malego luzy bebenka.

- zdecydowanie polecam dachowy bagaznik rowerowy Thule z pojedyncza lapa i pokretlem do zamykania. Drogi, ok. 300 zl, ale warto. Prosto, latwo zakladaniu i zdemowaniu, zero luzow i stukow. Przy predkosci <110, 120 km/h, dwa rowery na dachu - spala +1 benzyny, a wiec "idzie" przezyc. Lepszym rozwiazaniem wydaje sie byc bagaznik na hak, ale z wielu wzgledow mi nie pasowal.

Data: 2011-08-18 11:44:38
Autor: Alfer_z_pracy
Rowerowe krecenie sie po nadmorzu,
Andrzej Ozieblo napisał:
Pozdrawiam starych znajomych (wciaz wielu obecnych) i nowych.

Wszelki duch...! :-)

Lepszym rozwiazaniem wydaje sie byc bagaznik na hak, ale z wielu wzgledow mi nie pasowal.

O ile dobrze pamiętam to w testach jakiejś niemieckiej organizacji samochodowej wyszło że paradoksalnie rowery na dachu mniej zwiększały spalanie paliwa niż te podwieszone z tyłu auta, bo te ostatnie bardziej zaburzają aerodynamikę.

Pzdr
A.

Data: 2011-08-18 14:52:52
Autor: Andrzej Ozieblo
bagazniki,
W dniu 2011-08-18 11:44, Alfer_z_pracy pisze:

O ile dobrze pamiętam to w testach jakiejś niemieckiej organizacji
samochodowej wyszło że paradoksalnie rowery na dachu mniej zwiększały
spalanie paliwa niż te podwieszone z tyłu auta, bo te ostatnie bardziej
zaburzają aerodynamikę.

Czytalem rozne opinie. W "Motorze" np. twierdza, ze rowery wozone z tylu daja mniejszy opor. Ale nie o to przy wyborze bagaznika mi chodzilo. Gdybym mial hak zastanawialbym sie, ale nie mam. Bagaznik tylny na klape mialem, uzywalem i juz nie chce. Bagaznik dachowy ma kilka zalet: nie blokuje dostepu do klapy tylnej, moze byc wykorzystany do innych celow: trumna, narty, kanapa :). Do tego posiadam kombi czyli relingi, ktore ulatwiaja wykorzystanie bagaznika dachowego.

Jeszcze raz zachecam do Thule z jednym ramieniem i pokretlem. Uzywalem wiele roznych, ale ten wszystkie bije na glowe w prostocie obslugi i solidnosci.

Rowerowe krecenie sie po nadmorzu,

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona