Data: 2014-02-03 10:40:35 | |
Autor: mkarwan | |
Rozmowa z marsza?kiem | |
Zadzwonił telefon i miły głos kobiecy zapytał: Czy pan Albin Siwak?
- A kto pyta? - Jestem sekretarką marszałka Sejmu. - Pan marszałek zaprasza pana do siebie na rozmowę. - Przyślemy po pana samochód, tylko kiedy pan może do nas przyjechać? - Czyżby pan marszałek chciał dostosować swój drogocenny czas do czasu emeryta? - spytałem. - Tak to bardzo ważne dla pana marszałka i dostosuje się do pana możliwości - odparła miła pani z kancelarii. - W takim razie jutro proszę przyjechać. - Chętnie spotkam się z pani szefem - odpowiedziałem. Następnego dnia był 9 października 2004 r. Kierowca i ochroniarz stawili się punktualnie z gotową już przepustką nr 49666. Przeprowadzono mnie przez wszystkie bramki i kontrole, aż do sekretariatu marszałka. Ten sam miły głos poprosił mnie, żebym usiadł i poczekał parę minut, gdyż pan marszałek jeszcze prowadzi obrady Sejmu, ale zaraz się one kończą i pan marszałek przyjdzie. Rzeczywiście za parę minut marszałek wszedł i z daleka wyciągnął rękę na powitanie: - Tyle lat, panie Albinie, nie widziałem pana. - Ja również. Pan marszałek z młokosa wyrósł na poważnego człowieka i w dodatku na marszałka. - Nim usiądziemy u mnie na rozmowę to pragnę panu coś pokazać - oświadczył marszałek. Wyszliśmy na korytarz i na końcu korytarza otworzył drzwi, mówiąc: - Proszę spojrzeć, to setki książek pisarzy lewicowych, a pana książek, panie Albinie, tutaj nie ma. - Dlaczego? - spytałem. - Właśnie o tym chciałem z panem rozmawiać. Wróciliśmy do jego gabinetu i z szuflady biurka wyjął moje trzy książki. Zauważyłem, że jedna z nich ma zakładki, To "Trwałe ślady". Trzymał ją w ręku i mówił: - Myśmy się spodziewali, że któryś z profesorów byłego Biura Politycznego napisze taką właśnie książkę, ale oni milczą. - Okazało się, że nie profesor a robotnik napisał, i to pięknie, o odbudowie Warszawy i Polski. - Wiernie oddał pan atmosferę tamtych lat i ofiarność ludzi oraz zapał budowlanych. - Piękna to książka, ale po co na Boga powywlekał pan ludzi pochodzenia żydowskiego i to w negatywnych opisach i sytuacjach. - Ta bardzo dobra książka została spaskudzona historiami o Żydach. Otworzył książkę w miejscu, gdzie była zakładka i mówi: - Do tego miejsca jest to piękna książka, ale dalej mija się pan z faktami i prawdą. - I ja chcę uratować pana książkę, bo podkreślam, że to piękna historia. - Ile pan już egzemplarzy wydał? - Nie muszę panie marszałku mówić ile, to wyłącznie moja sprawa. - Myśmy dzwonili do wydawcy, ale oni też nie chcą mówić ile pan wydał. - Ja jestem pewien, że dzwoniliście do kilku wydawców, gdyż rezygnowali z wydania mojej książki, a nawet byli wystraszeni. - Do tej pory tylko się domyślałem, teraz już jestem pewien komu to zawdzięczam. - Nie, nie, panie Albinie, pan jest w błędzie. - Żadnych trudności panu nie robiliśmy, tylko chcieliśmy wiedzieć jak dużo pan wydaje tych książek. - I ja mam dla pana konkretną propozycję. - Bo domyślam się, że wydał pan ją za własne pieniądze, których na pewno panu brakuje. - Otóż ja panu daję taką szansę i możliwość: możemy wydać tę pana książkę. - My zrobimy tylko korektę, odrzucimy te wątki związane z Polakami pochodzenia żydowskiego. - Damy panu dwa złote od egzemplarza i wydrukujemy pięćdziesiąt tysięcy sztuk. - Ja podpiszę czek na sto tysięcy, a pan dla mnie upoważnienie do korekty. - My wydrukujemy i rozprowadzimy ją po kraju. - No co jest zgoda? - Nie ma zgody i nie będzie. - Pan chce zrobić ze mnie k..., która się sprzedaje. - Przecież ludzie czytają tę książkę. - Nawet Polacy żyjący w Ameryce i Kanadzie kupili ją do swoich bibliotek. - A w Polsce? - W Polsce też rozeszła się po kraju. - I pan teraz chce, żebym się z tego co napisałem wycofał? - To niemożliwe i ja tego nie zrobię. - Całe dziesięciolecia pracowałem na swoje nazwisko i nie będę go plugawił. - Powiedział pan, panie marszałku, że minąłem się z prawdą i faktami. - Proszę mi tu i teraz pokazać z którymi. - Długo się zastanawiał i wreszcie mówi tak: - Musiałbym usiąść i wynotować fakty i nazwiska. - Tak od ręki tego nie powiem, ale moi znajomi czytali pana książkę i mówią, że to nie prawda co pan o Żydach napisał. - Więc jestem gotów ponownie do pana przyjechać, jak pan sam przeczyta i zapisze, o jakie sprawy i o jakich ludzi chodzi. - A pana rodacy, panie marszałku, do niczego się nie przyznają. - Czy pan na przykład poczuje się odpowiedzialny chociaż moralnie za swego stryja Jakuba Bermana? - Za to wszystko co zrobił Polsce? - A za ojca? - Powie pan, że dzieci nie mogą odpowiadać za czyny swoich rodziców, bo taką wersję uknuliście i puściliście w obieg. - To co pan myśli, panie Albinie, to są kłamstwa! - To polityczni przeciwnicy wymyślają takie wersje, żeby zaszkodzić nam. - Zaręczam panu, że nasłuchał się pan kłamstw, panie Albinie. - Panie marszałku! - Ja znałem Gierka jak był pierwszym sekretarzem w Katowicach. - I Zientka jak był wojewodą. - Pana stryj Jakub Berman po śmierci Stalina przyjechał do Katowic i mówi: - Macie nazwać Katowice Stalinogradem. - A jednak odmówili. - Tak Gierek, jak i Zientek powiedzieli "nie", a wtedy pana stryj nakazał im wszystkim, a chodziło o egzekutywę wojewódzką i radę przy wojewodzie: - Macie się podać do dymisji. - To był partyjny rozkaz. - A województwo katowickie dobrze wtedy gospodarzyło. - Budowali więcej mieszkań niż wynosiła w Polsce przeciętna. - I o wiele więcej dróg. - Gdyby ci ludzie oddali te pieniądze w inne ręce, to Katowice by tego nie miały. - Nie miałoby województwo tylu pięknych parków kultury, takich nowoczesnych i dobrze wyposażonych szpitali i przychodni zdrowia. - I wielu, wielu pięknych budowli użyteczności publicznej, których brakowało w całej Polsce. - I był problem, czy z honorem się podać do dymisji, czy też schować honor do kieszeni i robić swoje. - Nazwali Katowice tak, jak pański stryj zażądał. - A jakie uprawnienia dał bratu Michnika, Stefanowi to pan na pewno wie. - Dziś dorabia się do tych zbrodni opinię że to komuchy robiły. W tym momencie mi przerwał: - Widzę, że się nie dogadamy, a szkoda, żeby taka dobra książka nie mogła być wydana w większej liczbie. - Skąd pan wie, panie marszałku, że nie będzie więcej egzemplarzy? - Skąd? - Rozpoczyna pan wojnę z Polakami żydowskiego pochodzenia, a to na dobre panu nie wyjdzie. - Czyli pan mi grozi? - O nie, broń Boże. - Ja tylko jestem pragmatykiem i wiem jakie jest życie. - I tu, panie marszałku, zgadzam się z panem. - Doświadczyłem tego nieraz na sobie i nadal czuję tę wojnę, ta wojna dla Polaków jest bardzo trudna, bo na normalnej wojnie przeciwnik jest naprzeciw nas, a w tej - przeciwnicy są za plecami i z boku lub posługują się rękoma Polaków. - Panie Albinie, obaj jesteśmy ludźmi lewicy i powinniśmy się dogadać. - Owszem, czuję się panie marszałku, człowiekiem lewicy, ale nie tej, o której pan mówi i myśli. - Jeśli pan SLD nazywa lewicą, to bardzo źle. - Parę osób tam może i jest z lewicy, ale reszta to karierowicze. - Przecież ja w czasach PRL jako członek Biura Politycznego i szef Komisji Skarg i Interwencji prowadziłem kilka dochodzeń ludzi którzy teraz są w kierownictwie SLD, i gdyby nie zmiana ustroju, to oni siedzieliby dzisiaj w więzieniu. - W moim odczuciu, panie marszałku - kierownictwo SLD nie prowadzi partii drogą lewicy tylko wepchnęło partię, nie pytając się nikogo o zgodę, na drogę libertynizacji. - I z tą lewicą nie chcę mieć nic wspólnego. - Na tej płaszczyźnie nie znajdziemy wspólnego języka. - Czyli co? - Nie wyrazi pan zgody na korektę i propozycję? - Nie, nie wyrażę i oczekuję, że pan znajdzie w mojej książce te fakty, przy których minąłem się z prawdą i zaprosi mnie, by mnie przekonać, iż napisałem nieprawdę. Ale więcej już mnie nie zaprosił. więcej w https://wiernipolsce.wordpress.com/2010/12/03/albin-siwak-bez-strachu/ |
|
Data: 2014-02-03 11:01:37 | |
Autor: boukun | |
Rozmowa z marsza?kiem | |
- No co jest zgoda? He, he, dobre. Bardzo mocne! Jednym słowem, jak żydokomuna rozprawiła się z betonem partyjnym i ograbia teraz Polskę do cna... - Powiedział pan, panie marszałku, że minąłem się z prawdą i faktami. He, he, gdyby nie winy ojców, nie byłoby dzisiaj i tak od wieków resortowych dzieci u władzy. To ojcowie resortowych dzieci torują swoim pokoleniom drogę do zniewolenia Polaków... boukun |
|
Data: 2014-02-03 11:12:42 | |
Autor: boukun | |
Rozmowa z marsza?kiem | |
W obliczu tego wywiadu, na szczególną uwagę zasługuje fakt, że po okrągłym stole polscy patrioci z PZPR, tacy właśnie jak Albin Siwak, jak Edward Gierek, jak Bohda Poręba popadli w straszną niełaskę, a promuje się dzisi takie gnidy jak prof. Baumann...
Każdy powinien się nad tym zastanowiąć, w czyich rękach dzisiaj jest Polska i kim są tacy ludzie jak Rafał Dutkiewicz czy jego poprzednik Zdrojewski, kto i dlaczego ich wypromował... i wypompował... boukun |