Data: 2009-06-15 14:14:22 | |
Autor: Łukasz Kalbarczyk | |
Ruch drogowy - uderzenie | |
Witajcie, sytuacja jest taka:
droga dwupasmowa poza miastem (100 km/h), wieczór. Lewym pasem jadą 2 samochody z prędkością 90-100 km/h (i nie większą, bo nie ma gdzie jej rozwinąć). Nagle ten pierwszy skręca na prawy pas, prawdopodobnie zauważając przeszkodę w postaci jadącego ~40 km/h samochodu. Nagłość skrętu sugeruje, że samochód ten jest słabo oświetlony albo w ogóle. Ten drugi już nie zdąża i uderza w niego po ok. 15 metrach hamowania. Ze względu na swoją wartość nadaje się już tylko na złom. Policja stwierdza bezwzględną winę tego z tyłu, mandat zostaje przyjęty z powodu szoku itp. Czy jest sens się odwoływać od tego typu decyzji, czy zawsze jest wina tego z tyłu? Ten z przodu (LHR, sic!) mówił, że za kilometr miał skręcać w lewo dlatego tamtędy jechał, a powoli, bo zrobił już 300km. O braku oświetlenia może świadczyć tylko zachowanie tego, co skręcił, ale jest on nie do odnalezienia, a i on mógł zwyczajnie nie zauważyć. Wchodzi jeszcze opcja zajechania nagłego z prawego pasa, ale... Czy policja powinna cokolwiek zrobić w celu ustalenia przyczyny, a nie tylko ustalić jakie były skutki? Swoją drogą po przejażdżce po Polsce jestem kompletnie rozwalony tak niskim poziomem umiejętności kierowców z dala od wielkich miast. Po powrocie do domu nie mogłem wyjść z szoku, jak można tak kompletnie nie umieć jeździć i zachować się na drodze. -- ŁK (2009-06-15 14:05:39) |
|