Nie ukaraliśmy wikariusza polowego ks. płk. Stanisława Żarskiego za kazanie z 11 listopada. Po prostu skończyła mu się kadencja - odpowiada resort obrony na tekst w "Naszym Dzienniku"
Gazeta Wyborcza" napisała pod koniec listopada, że "murowany" kandydat na stanowisko biskupa polowego Wojska Polskiego ks. prałat płk. Stanisław Żarski stracił szanse na to stanowisko. Stało się tak po jego kazaniu w Święto Niepodległości w warszawskim kościele św. Krzyża.

W obecności prezydenta i generalicji ks. Żarski mówił wtedy, że III Rzeczpospolita oparta jest na antywartościach oraz że jeden z pierwszych premierów twierdził, że pierwszy milion trzeba ukraść. Miała to być aluzja do Jana Krzysztofa Bieleckiego, którego dzień wcześniej prezydent Bronisław Komorowski odznaczył Orderem Orła Białego.



Jeszcze 11 listopada prezydent rozmawiał o tym z szefem MON Bogdanem Klichem, który jest formalnym zwierzchnikiem wikariusza polowego.

Według czwartkowego "Naszego Dziennika" Klich ukarał Żarskiego za kazanie przenosząc go do rezerwy kadrowej.

Rzecznik MON Janusz Sejmej odpowiada, że to nieporozumienie. - Nikt nie represjonował ks. Żarskiego za kazanie w Dzień Niepodległości. 30 listopada skończyła mu się trzyletnia kadencja na stanowisku wikariusza generalnego w ordynacie i automatycznie jest przeniesiony do rezerwy kadrowej - mówi "Gazecie" Sejmej.

I dodaje: - O przedłużenie jego kadencji mógłby wnioskować biskup ordynariusz polowy, ale tego obecnie nie ma.

Siedem miesięcy temu w katastrofie smoleńskiej zginął dotychczasowy biskup polowy Tadeusz Płoski.

Nowego - z trzech kandydatów wskazanych przez nuncjusza - wybierze Benedykt XVI. Według naszych informacji papież podejmie decyzję w najbliższych dniach. Ks. Żarski do tego czasu nadal będzie administrował ordynariatem polowym.



Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,8755223,MON__Nie_ukaralismy_wikariusza_polowego_za_kazanie.html#ixzz16xhrxRAF



Przemysław Warzywny

--

"Donald Tusk po trwającej przez całe pięć lat twardej walce politycznej rzucił na kolana najgroźniejszego konkurenta, Jarosława Kaczyńskiego. Odebrał mu całą władzę i pozbawia właśnie ostatnich medialnych okienek na świat."