Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Ryszard Legutko o obecnych nadetych elitach.

Ryszard Legutko o obecnych nadetych elitach.

Data: 2011-03-07 16:59:39
Autor: obserwator
Ryszard Legutko o obecnych nadetych elitach.
 Jest coś takiego w elitach i to tych szczególnie nadętych, że lubią całować
ręce wymierzające im klapsy Można wskazać kilka słów kluczy określających rządy Platformy Obywatelskiej.
Jednym z nich jest, według mnie, „kłamstwo". Tak kłamliwych rządów nie
mieliśmy od czasu PRL-u, a kłamanie stanowi metodę, dzięki której partia ta
trwa przy władzy.

Kłamstwo PO ma kilka poziomów. Jednym jest zwykłe rozmijanie się z prawdą, na
przykład minister Kopacz, która powiedziała, że w Smoleńsku przekopano grunt
do poziomu jednego metra, albo kłamstwo zbiorowego autorstwa, że prezydent
Kaczyński chciał się wepchać do Katynia albo premiera Tuska, że podjął decyzję
o wyborze konwencji chicagowskiej, albo ministra Grasia na temat pytania pani
Ewy Kochanowskiej, albo ministra Rostowskiego na temat finansów państwa, albo
autorstwa minister Hall o zwiększeniu godzin nauczania historii.

Są kłamstwa trochę bardziej skomplikowane, bo oparte na sprzecznych
wypowiedziach. Na przykład, Bogdan Klich twierdził, że chciał zdymisjonować
generała Błasika, oraz że nie chciał. Któraś z tych wypowiedzi musi być prawdziwa, a któraś fałszywa; obie prawdziwe
być nie mogą. Ciekawe pod tym względem jest kłamstwo o prawdzie autorstwa Donalda Tuska. W
roku 2005 powiedział, że „mówienie prawdy nie jest dla mnie cnotą", lecz w
roku 2007 określił siebie i swoją partię jako działających „w służbie prawdy,
miłości i dobra". I znowu, któraś z tych wypowiedzi musi być fałszywa, bo obie prawdziwymi być
nie mogą. Albo inny przykład. Były mocno nagłaśniane hasła o zbliżającej się
wielkiej ofensywie legislacyjnej PO, a po tym, jak do niej nie doszło,
pojawiły się wypowiedzi, że ofensywa legislacyjna to straszna głupota i nikt
przy zdrowych zmysłach nie może takiego hasła traktować poważnie.

Są kłamstwa-mistyfikacje. Nawet biorąc poprawkę na specyfikę polityki, gdzie
zbyt często padają obietnice i deklaracje bez pokrycia, PO drastycznie
przekroczyła wszystkie możliwe normy. W sprawie stoczni powiedział w roku 2009, że „jeśli do końca sierpnia nie uda
się dokończyć z sukcesem sprzedanie stoczni inwestorowi, minister skarbu
pożegna się ze stanowiskiem". Przypomnę, że wypowiedź dotyczyła sławnego inwestora katarskiego, którego
rzekome ściąganie do Polski rozpoczęło się przed wyborami do Europarlamentu.
Premier gdy to mówił musiał wiedzieć, że inwestor to lipa i że ministra nie
zdymisjonuje.
 A ponieważ jest człowiekiem inteligentnym, należy wnosić, że kłamał w
poczuciu pewności, że nikt go z tego nie rozliczy. Oszukiwał też kiedy dawał zgodę na hasło wyborcze mówiące, że Platforma nie
zajmuje się polityką, lecz budowaniem dróg, a kilka dni po wyborach okazało
się, że większość planów rozbudowy dróg została zlikwidowana.

Powtarzam: od czasu PRL-u nie było w Polsce takiego nagromadzenia
mistyfikacji, bajerowania i kręcenia. Łatwo zauważyć, iż całe to
przedsięwzięcie nie udałoby się, gdyby nie współudział dużej części
opiniotwórczych środowisk, przede wszystkim mediów i intelektualistów. Najpierw stali się kibolami w akcji schamiania sfery publicznej, a następnie
uczestnikami niszczenia szacunku dla prawdy. Najpierw przyłożyli rękę do degradacji obyczajów i języka, a teraz do
degradacji umysłów.

Teza, że PO notorycznie kłamie ma swoje wyjątki. Premier Tusk powiedział
ostatnio, że – uproszczając – ma w nosie elity, bo one są mu do niczego
niepotrzebne. To zdanie jest prawdziwe, a nawet banalnie prawdziwe. Od samego początku PO
dość brutalnie traktowała elity oraz ich pomysły.

 Ta bezceremonialność przejawiała się nie tylko wobec wszelkich projektów
ustawodawczych wysuwanych przez środowiska, lecz także w języku, w jakim
politycy PO rozmawiali z tymi środowiskami.

Premier Tusk i jego koledzy działali racjonalnie, ponieważ wiedzieli, że nie
musieli wcale stosować wobec elit umizgów. Elity bez szczególnej zachęty same im schlebiały, dawały polityczne wsparcie,
a nawet chętnie towarzyszyły w brudnej robocie. Trudno natomiast powiedzieć o elitach, że działały racjonalnie. Trzeba być
wyjątkowo niemądrym, by pozwalać się tak jawnie lekceważyć, bez jakiejkolwiek
nadziei na odmianę losu. Trzeba być skrajnym frajerem, by własną godność oddać za prztyczki w nos i
kopniaki w zadek. Jest coś takiego w elitach, nie tylko zresztą polskich, i to
tych elitach szczególnie nadętych, że lubią całować ręce wymierzające im klapsy.

http://tinyurl.com/6bueqn6

--


Data: 2011-03-07 18:40:06
Autor: u2
Ryszard Legutko o obecnych nadetych elitach.
W dniu 2011-03-07 17:59,  obserwator pisze:
Trzeba być skrajnym frajerem, by własną godność oddać za prztyczki w nos i
kopniaki w zadek. Jest coś takiego w elitach, nie tylko zresztą polskich, i to
tych elitach szczególnie nadętych, że lubią całować ręce wymierzające im klapsy.


Elity zaczęły reagować kiedy nieudolny i niekompetentny i nieudolny rząd
PO-PSL dobrał się do ich pieniędzy. Kłamstwa przełykał lekko dopóki kasa
była. Nie ma kasy, nie ma miłości :)

Ryszard Legutko o obecnych nadetych elitach.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona