Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   ŚCIGANCI

ŚCIGANCI

Data: 2009-09-23 00:01:46
Autor: Wojciech 'Wheart' Penar
ŚCIGANCI
Jermat pisze:
Nie wiem, czy temat ten był już na tym forum  poruszany. Często jeżdżę w okolicach Poznania, gdzie spotykam różnych, różnie przygotowanych ludzi. Często dorośli z dziećmi, Młodsze i starsze Panie o różnym stopniu opanowania roweru i są także rasowi szybko (najczęściej za szybko) jeżdżący ŚCIGANCI. Nazywam tak tych, którzy w każdym kolejnym przejeździe muszą uzyskać czas lepszy niż poprzednio i niczym pocisk przemykają przed i pomiędzy tymi ich zdaniem zawalidrogami. I ja ich nawet rozumiem. Chcą poprawiać swoją kondycję, osiągi, zaimponować kolegom itp. Ale, widziałem już wiele gwałtownych hamowań, różnych najczęściej jeszcze niewielkich stłuczek Ale do większych tragedii często niwiele brakuje. Niestety większość popularnych ścieżek rowerowych dla ścigantów się nie nadaje. I czas żeby to zrozumieli. Te rekreacyjne ścieżki rowerowe nie są dla nich. Są dla spokojnie przemieszczających sie rowerzystów. Byłem niedawnow parku koło pałacu Charlottenburg  w Berlinie. Park duży i rowerzystów oraz biegających po parku wielu. Nie widziałem roweru, który przekroczyby szybkość 15 km/godz. Można miło, spokojnie, kulturalnie, rekreacyjnie. U nas nie?

Jak inni napisali ddr to nie ścieżka rekreacyjna w parku.

Ale skoro kopiemy naszych, to wspomnę jeszcze o dwóch przypadłościach:
- Bozia dała rączki... do trzymania w kieszeniach, trzymania komórki,
   jak się zmęczą - oparcia o kierownicę... A sygnalizowanie skrętów?
   Po co... A potem jest pisk opon, soczyste przekleństwa i porozbijane
   łokcie.
- Bozia dała też oczka i uszka... Dziś około 10 rano (w dzień) na
   szerokim na jakieś 4m, prostym asfalcie zaliczyłbym czołówkę...
   Jegomość ze słuchawkami na uszach był tak zaabsorbowany muzyką,
   że zniosło go na moją stronę drogi (pikuś, zjechałem na trawnik, mój
   rower to lubi ;), a gdy dotarło do niego co się święci, z wrażenia
   mało nie spadł z roweru (minęliśmy się na jakieś 30cm).
   Dzwonka nie słyszał, wiązanki pewnie też by nie usłyszał, więc dałem
   sobie spokój.


Nietoperze - temat niemalże nieskończony, ale...

Lubię "ratownicze" kolory, pierwsza moja górska kurtka była khaki,
na jesień sprawiłem sobie kurtkę na rower w kolorze... czarnym. Zero
odblasków (krawiec nie pomyślał, kurtka nie jest stricte rowerowa),
ale mój rower ma odblaski, pozycyjne i nawet "drogowe". Założyłem do
tego swoje ulubione (czarne, a jak) rękawiczki i udałem się nocką ciemną
(21 z groszami) z pracy do domu...

Latarnie uliczne w rejonie Różyckiego od jakiegoś czasu nie działają,
ale mi to nie straszne - światełka działają, rezerwowe baterie czekają
w pogotowiu, sumienie uśpione... do momentu, gdy trzeba było kierowcy
za mną dać do zrozumienia, że ja chcę teraz skręcać w lewo i skoro nie
chciał mnie wyprzedzać do tej pory, to niech jeszcze chwilę zaczeka...

Od tego czasu na stanie mam takie śmieszne odblaskowe tasiemki kupione
w markecie, które w takich okolicznościach zakładam w rejonie mankietu -
dając kierowcy szansę na dostrzeżenie sygnalizowania manewru.

Piewcom kamizelek: w kamizelce nadal nie było by widać wyciągniętego
ramienia sygnalizującego manewr (!)

Pozdrawiam
Wojtek

ŚCIGANCI

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona