W dniu 18.12.2009 17:35, Roger Perejro pisze:

  Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił w piątek wniosek pełnomocnika prezydenta o
odrzucenie pozwu Lecha Wałęsy wobec Lecha Kaczyńskiego.

  Chodzi o pozew, w którym lider "Solidarności" domaga się przeprosin i
zapłaty 100 tys. zł za określenie go przez głowę państwa mianem agenta SB o
kryptonimie Bolek.

Od decyzji można się odwołać do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Procedura
odwoławcza może trwać kilka miesięcy.

Wniosek o odrzucenie pozwu bez merytorycznego badania sprawy złożył
pełnomocnik Lecha Kaczyńskiego mec. Rafał Kos. Podkreśla on, że za działania
w związku ze swą funkcją prezydent może odpowiadać tylko przed Trybunałem
Stanu, a nie przed sądem. Pełnomocnik Wałęsy mec. Ewelina Wolańska uważa z
kolei, że inkryminowana wypowiedź nie należy do urzędowych funkcji
prezydenta, za których naruszenie mógłby odpowiadać on przed Trybunałem.

W listopadzie br. ruszył precedensowy proces cywilny między byłym a obecnym
prezydentem RP. Przedmiotem pozwu jest wywiad L. Kaczyńskiego z czerwca 2008
r. dla Polsatu. Rozmowa dotyczyła mającej się wtedy ukazać książki
historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech
Wałęsa", którzy napisali że w pierwszej połowie lat 70. Wałęsa miał być
agentem gdańskiej SB o kryptonimie "Bolek". Na słowa dziennikarki, że Wałęsa
jest naszym autorytetem i nie należy atakować go w taki sposób, Lech
Kaczyński odparł, że "demokratycznemu społeczeństwu należy się prawda, nawet
jeżeli jest trudna". Dopytywany, czy Wałęsa był agentem "Bolkiem", odparł,
że wie o tym niezależnie od lektury książki, której jeszcze nie czytał.

Wałęsa wnosi pozew, by prezydent odwołał swe słowa jako niezgodne z prawdą,
zaniechał takich wypowiedzi w przyszłości i zapłacił mu 100 tys. zł.



http://wyborcza.pl/1,75248,7379949,Sad_nie_odrzucil_pozwu_Walesy_wobec_Kaczynskiego.html


Przemek

Boluś ma jeszcze jeden pozew w zapasie, podejrzewa, że kaczor podpierdolił mu bełta, jak w 80 leżeli w alkoholowym zamroczeniu zarzygani na styropianie, ale wtedy obiecał załagodzić sprawę ich kapelan, ale że ten był tak najebany, że wracając do domu zaczął haftować przez barierkę i obalił się do rzeki, to dziś muszą rozwiązać sprawę na drodze sądowej, a czas im sprzyja skoro rządzą męty.