Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Same zera są w tym kraju ministrami

Same zera są w tym kraju ministrami

Data: 2013-11-28 02:26:45
Autor: Mark Woydak
Same zera są w tym kraju ministrami

Donald Tusk będący niestety Prezesem Rady Ministrów jest niesłychanie
słabym premierem, jest tak słaby i tak bardzo nie ma kontroli nad państwem,
że nie jest w stanie nawet udostępnić dziennikarzom materiału, którym macha
milionom Polaków do kamery. Co więcej nie potrafi nawet przygotować składu
rządu tak, żeby nie ośmieszyć siebie i majestatu Rzeczpospolitej – kto to
widział, żeby w ciągu tygodnia z zera zrobić ministra polskiego rządu! Czy
już naprawdę nie trzeba mieć żadnych kwalifikacji poza medialną sprawnością
i ogólnym obyciem? Co z doświadczeniem w służbie państwowej? Co z
potencjałem politycznym?

Zera – same zera są w tym kraju ministrami, dodajmy zera w znaczeniu
politycznym, co nawet kilkakrotnie podkreślała sama super-minister – jedna
z niewielu pereł tego rządu pani Elżbieta Bieńkowska. Cała reszta to
celebryci lub osoby praktycznie przypadkowe i kilku urzędników, którzy
przeskoczyli na funkcje polityczne dzięki znajomości merytorycznej dziedzin
za jakie odpowiadają.

Można zadać na podstawie doniesień medialnych pytanie – po co nam są partie
polityczne, jeżeli do zarządzania na poziomie politycznym premier woli
technokratów, urzędników i celebrytów od polityków? Zresztą, czy od czasów
niezrozumiałego wyrzucenia z rządu pana ministra Ćwiąkalskiego – można w
ogóle mówić o jakiejkolwiek logice w działaniach pana Tuska? Przecież to
oczywiste, że ministrowie i ministra jego rządu przez pierwszy okres –
uczyli się tego czym się zajmuje dane ministerstwo, jaka jest specyfika
pracy i dopiero na tej podstawie rozpoczynali działalność lobbującą dane
rozwiązania, przeważnie wcześniej przygotowane przez aparat
administracyjny. Nie ma tutaj chyba większych porażek niż słynna ministra i
niestety minister – zdrajca wartości lewicowych pan od popsucia systemu
opieki zdrowotnej, w tym w szczególności refundacji leków. Oczywiście o
jego „wielkiej” poprzedniczce, specjalistce od przekopywania ziemi w
Smoleńsku (zdaje się na metr) też pamiętamy. Niestety ten „rząd” był, jest
i pozostanie żałosny.

Powstaje tutaj drugie pytanie – czy rząd w Polsce naprawdę rządzi w
znaczeniu – włada krajem, czy też jedynie partycypuje w rządzeniu w
zakresie tych wiązek procesów, które mu pozostały? Przecież to nie jest
normalne co stało się z przetargami na drogi! Jeżeli powtórzy się
domniemany mechanizm z „afery informatyzacyjnej” to po prostu trzeba zacząć
budować na złodziei szubienice i głębokie wilcze doły, żeby zdychali w nich
do ostatka (oczywiście po wcześniejszej zmianie Kodeksu karnego i
Konstytucji). Nie może być bowiem tak, żeby premier był bezwładną pacynką
naciągniętą na kij od szczotki, którą macha każdy kto ma w tym interes i
jest w stanie go poprzeć realną siłą wpływu. To premier ma nadawać ton i to
jego zdanie – poparte demokratycznie sprawowaną władzą przez większość
parlamentarną jest najważniejszym i ostatecznym sądem rozstrzygającym w
kraju. Oczywiście można się odwoływać do sądów, komisji czy unijnych
trybunałów, jednakże zasada pozostaje fundamentalna – premier ma rządzić,
ma rządzić omnipotentnie, skutecznie i samodzielnie. Każdy kto mu wejdzie w
paradę w sensie administracyjnym ma być wypalany ogniem i żelazem, ponieważ
sprzeciwia się zasadzie demokratycznego kierownictwa, a przypomnijmy że to
właśnie panu Tuskowi większość Polaków powierzyła ster państwa.

Strach pomyśleć co by się działo z tym krajem w przypadku wojny? Czy byłaby
jakakolwiek inna metoda uzyskania społecznego posłuchu niż karabin trzymany
przez własnych żandarmów? Próby tego mamy w przypadku klęsk żywiołowych, po
których państwo nie ma możliwości zapłacić za nadgodziny przepracowane
przez członków formacji ratowniczych!

Generalnie szkoda słów, jednakże nie ma co się rozwlekać nad szczegółami –
ponieważ tutaj cały dom płonie. Nie ma w ogóle planowania strategicznego,
które dotychczas było hamowane przez planowanie budżetowe, natomiast
dzisiaj może być skoślawione w stronę wydawania środków publicznych na
drogi i inne inwestycje infrastrukturalne, które pochłoną pieniądze unijne.
Resort gospodarki zajmuje się bzdurami zamiast sterować i spinać wiązkę
spraw decyzyjnych w kraju. Wszystko i tak zanim przejdzie przez filtr
budżetowy najpierw jest tworzone na podbudowie myślenia grantowego, bez
którego w Polsce nie powstaje prawie nic. Efekty są takie jakie każdy widzi
– tam, gdzie ktoś miał interes i było ciśnienie polityczne, coś powstało,
ale niestety najczęściej jest to „biały słonik”, czasami normalny regularny
„biały słoń”, na którego utrzymanie trzeba będzie płacić przez lata.
Inwestycji generujących dochód, chociażby poprzez poprawę efektywności
funkcjonowania danego wycinka przestrzeni – jest jak na lekarstwo, nawet
sam system budowy dróg powoduje, że odcinków przejezdnych na długości
liczących się tras tranzytowych praktycznie nie ma. I oczywiście nie ma
winnych takiego stanu rzeczy, a o kolejnictwie nawet nie ma po co
wspominać!

Nasz pech polega na tym, Ĺźe Donalda Tuska rozliczymy co najwyĹźej w taki
sposób, jak on właśnie dokonuje „rozliczenia” Jerzego Buzka za „reformę”
emerytalną.

Data: 2013-11-28 07:31:22
Autor: stchebel
Same zera są w tym kraju ministrami
W dniu czwartek, 28 listopada 2013 09:26:45 UTC+1 użytkownik Mark Woydak napisał:
Donald Tusk będący niestety Prezesem Rady Ministrów jest niesłychanie

słabym premierem, jest tak słaby i tak bardzo nie ma kontroli nad państwem,

że nie jest w stanie nawet udostępnić dziennikarzom materiału, którym macha

milionom Polaków do kamery. Co więcej nie potrafi nawet przygotować składu

rządu tak, żeby nie ośmieszyć siebie i majestatu Rzeczpospolitej - kto to

widział, żeby w ciągu tygodnia z zera zrobić ministra polskiego rządu! Czy

już naprawdę nie trzeba mieć żadnych kwalifikacji poza medialną sprawnością

i ogólnym obyciem? Co z doświadczeniem w służbie państwowej? Co z

potencjałem politycznym?



Zera - same zera są w tym kraju ministrami, dodajmy zera w znaczeniu

politycznym, co nawet kilkakrotnie podkreślała sama super-minister - jedna

z niewielu pereł tego rządu pani Elżbieta Bieńkowska. Cała reszta to

celebryci lub osoby praktycznie przypadkowe i kilku urzędników, którzy

przeskoczyli na funkcje polityczne dzięki znajomości merytorycznej dziedzin

za jakie odpowiadają.



Można zadać na podstawie doniesień medialnych pytanie - po co nam są partie

polityczne, jeżeli do zarządzania na poziomie politycznym premier woli

technokratów, urzędników i celebrytów od polityków? Zresztą, czy od czasów

niezrozumiałego wyrzucenia z rządu pana ministra Ćwiąkalskiego - można w

ogóle mówić o jakiejkolwiek logice w działaniach pana Tuska? Przecież to

oczywiste, że ministrowie i ministra jego rządu przez pierwszy okres -

uczyli się tego czym się zajmuje dane ministerstwo, jaka jest specyfika

pracy i dopiero na tej podstawie rozpoczynali działalność lobbującą dane

rozwiązania, przeważnie wcześniej przygotowane przez aparat

administracyjny. Nie ma tutaj chyba większych porażek niż słynna ministra i

niestety minister - zdrajca wartości lewicowych pan od popsucia systemu

opieki zdrowotnej, w tym w szczególności refundacji leków. Oczywiście o

jego "wielkiej" poprzedniczce, specjalistce od przekopywania ziemi w

Smoleńsku (zdaje się na metr) też pamiętamy. Niestety ten "rząd" był, jest

i pozostanie żałosny.



Powstaje tutaj drugie pytanie - czy rząd w Polsce naprawdę rządzi w

znaczeniu - włada krajem, czy też jedynie partycypuje w rządzeniu w

zakresie tych wiązek procesów, które mu pozostały? Przecież to nie jest

normalne co stało się z przetargami na drogi! Jeżeli powtórzy się

domniemany mechanizm z "afery informatyzacyjnej" to po prostu trzeba zacząć

budować na złodziei szubienice i głębokie wilcze doły, żeby zdychali w nich

do ostatka (oczywiście po wcześniejszej zmianie Kodeksu karnego i

Konstytucji). Nie może być bowiem tak, żeby premier był bezwładną pacynką

naciągniętą na kij od szczotki, którą macha każdy kto ma w tym interes i

jest w stanie go poprzeć realną siłą wpływu. To premier ma nadawać ton i to

jego zdanie - poparte demokratycznie sprawowaną władzą przez większość

parlamentarną jest najważniejszym i ostatecznym sądem rozstrzygającym w

kraju. Oczywiście można się odwoływać do sądów, komisji czy unijnych

trybunałów, jednakże zasada pozostaje fundamentalna - premier ma rządzić,

ma rządzić omnipotentnie, skutecznie i samodzielnie. Każdy kto mu wejdzie w

paradę w sensie administracyjnym ma być wypalany ogniem i żelazem, ponieważ

sprzeciwia się zasadzie demokratycznego kierownictwa, a przypomnijmy że to

właśnie panu Tuskowi większość Polaków powierzyła ster państwa.



Strach pomyśleć co by się działo z tym krajem w przypadku wojny? Czy byłaby

jakakolwiek inna metoda uzyskania społecznego posłuchu niż karabin trzymany

przez własnych żandarmów? Próby tego mamy w przypadku klęsk żywiołowych, po

których państwo nie ma możliwości zapłacić za nadgodziny przepracowane

przez członków formacji ratowniczych!



Generalnie szkoda słów, jednakże nie ma co się rozwlekać nad szczegółami -

ponieważ tutaj cały dom płonie. Nie ma w ogóle planowania strategicznego,

które dotychczas było hamowane przez planowanie budżetowe, natomiast

dzisiaj może być skoślawione w stronę wydawania środków publicznych na

drogi i inne inwestycje infrastrukturalne, które pochłoną pieniądze unijne.

Resort gospodarki zajmuje się bzdurami zamiast sterować i spinać wiązkę

spraw decyzyjnych w kraju. Wszystko i tak zanim przejdzie przez filtr

budżetowy najpierw jest tworzone na podbudowie myślenia grantowego, bez

którego w Polsce nie powstaje prawie nic. Efekty są takie jakie każdy widzi

- tam, gdzie ktoś miał interes i było ciśnienie polityczne, coś powstało,

ale niestety najczęściej jest to "biały słonik", czasami normalny regularny

"biały słoń", na którego utrzymanie trzeba będzie płacić przez lata.

Inwestycji generujących dochód, chociażby poprzez poprawę efektywności

funkcjonowania danego wycinka przestrzeni - jest jak na lekarstwo, nawet

sam system budowy dróg powoduje, że odcinków przejezdnych na długości

liczących się tras tranzytowych praktycznie nie ma. I oczywiście nie ma

winnych takiego stanu rzeczy, a o kolejnictwie nawet nie ma po co

wspominać!



Nasz pech polega na tym, że Donalda Tuska rozliczymy co najwyżej w taki

sposób, jak on właśnie dokonuje "rozliczenia" Jerzego Buzka za "reformę"

emerytalną.

=========
Po pierwsze primo, to powyższy tekst nie jest twojego autorstwa łajzo pisiorska, więc wypadałoby powołać się na chociażby link.

Po drugie primo, w waszych sejmowych ławeczkach zasiadają/bądź zasiadały takie męże i żony stanu jak np., Jan Łemblej Tomaszewski, co to w partii był i jaruzelską wojnę popierał i wstyd mu że Polskę reprezentował, Tomek Bawidupek zwany superagentem, czy chociażby doradczyni superprezydenta, której niemcy męża w żelaznym ptaku pobili.

A po trzecie primo, to twój prezes zembów ni mo, albo ma zeżarte szkorbutem.

Data: 2013-11-28 16:52:29
Autor: Mark Woydak
Same zera są w tym kraju ministrami
PiS-owski PSYCHOPATA podpisyjący się "Mark Woydak" (używający również innych
ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod
moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Tani alkohol i
marne wina dokonaly calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma
juz dla niego ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych
cięzkich chwilach! Nie ma nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i
wyleniały ze starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do
zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Świr ten
po całonocnym fistingu wylazł z nory i znów zasrywa grupę z rozwalonego
odbytu. Módlmy się bracia i siostry! Nadzieja na pełny powrót do zdrowia
tego osobnika jest niewielka ale spełnijmy chrześciański obowiązek! Wnośmy
modły za PiS-owskiego chorego psychicznie brata!

MW

--

Użytkownik <stchebel@gmail.com> napisał w wiadomości news:41ae7cf0-6359-4b93-8e4e-dac63e0b900egooglegroups.com...
W dniu czwartek, 28 listopada 2013 09:26:45 UTC+1 użytkownik Mark Woydak napisał:
Donald Tusk będący niestety Prezesem Rady Ministrów jest niesłychanie

słabym premierem, jest tak słaby i tak bardzo nie ma kontroli nad państwem,

że nie jest w stanie nawet udostępnić dziennikarzom materiału, którym macha

milionom Polaków do kamery. Co więcej nie potrafi nawet przygotować składu

rządu tak, żeby nie ośmieszyć siebie i majestatu Rzeczpospolitej - kto to

widział, żeby w ciągu tygodnia z zera zrobić ministra polskiego rządu! Czy

już naprawdę nie trzeba mieć żadnych kwalifikacji poza medialną sprawnością

i ogólnym obyciem? Co z doświadczeniem w służbie państwowej? Co z

potencjałem politycznym?



Zera - same zera są w tym kraju ministrami, dodajmy zera w znaczeniu

politycznym, co nawet kilkakrotnie podkreślała sama super-minister - jedna

z niewielu pereł tego rządu pani Elżbieta Bieńkowska. Cała reszta to

celebryci lub osoby praktycznie przypadkowe i kilku urzędników, którzy

przeskoczyli na funkcje polityczne dzięki znajomości merytorycznej dziedzin

za jakie odpowiadają.



Można zadać na podstawie doniesień medialnych pytanie - po co nam są partie

polityczne, jeżeli do zarządzania na poziomie politycznym premier woli

technokratów, urzędników i celebrytów od polityków? Zresztą, czy od czasów

niezrozumiałego wyrzucenia z rządu pana ministra Ćwiąkalskiego - można w

ogóle mówić o jakiejkolwiek logice w działaniach pana Tuska? Przecież to

oczywiste, że ministrowie i ministra jego rządu przez pierwszy okres -

uczyli się tego czym się zajmuje dane ministerstwo, jaka jest specyfika

pracy i dopiero na tej podstawie rozpoczynali działalność lobbującą dane

rozwiązania, przeważnie wcześniej przygotowane przez aparat

administracyjny. Nie ma tutaj chyba większych porażek niż słynna ministra i

niestety minister - zdrajca wartości lewicowych pan od popsucia systemu

opieki zdrowotnej, w tym w szczególności refundacji leków. Oczywiście o

jego "wielkiej" poprzedniczce, specjalistce od przekopywania ziemi w

Smoleńsku (zdaje się na metr) też pamiętamy. Niestety ten "rząd" był, jest

i pozostanie żałosny.



Powstaje tutaj drugie pytanie - czy rząd w Polsce naprawdę rządzi w

znaczeniu - włada krajem, czy też jedynie partycypuje w rządzeniu w

zakresie tych wiązek procesów, które mu pozostały? Przecież to nie jest

normalne co stało się z przetargami na drogi! Jeżeli powtórzy się

domniemany mechanizm z "afery informatyzacyjnej" to po prostu trzeba zacząć

budować na złodziei szubienice i głębokie wilcze doły, żeby zdychali w nich

do ostatka (oczywiście po wcześniejszej zmianie Kodeksu karnego i

Konstytucji). Nie może być bowiem tak, żeby premier był bezwładną pacynką

naciągniętą na kij od szczotki, którą macha każdy kto ma w tym interes i

jest w stanie go poprzeć realną siłą wpływu. To premier ma nadawać ton i to

jego zdanie - poparte demokratycznie sprawowaną władzą przez większość

parlamentarną jest najważniejszym i ostatecznym sądem rozstrzygającym w

kraju. Oczywiście można się odwoływać do sądów, komisji czy unijnych

trybunałów, jednakże zasada pozostaje fundamentalna - premier ma rządzić,

ma rządzić omnipotentnie, skutecznie i samodzielnie. Każdy kto mu wejdzie w

paradę w sensie administracyjnym ma być wypalany ogniem i żelazem, ponieważ

sprzeciwia się zasadzie demokratycznego kierownictwa, a przypomnijmy że to

właśnie panu Tuskowi większość Polaków powierzyła ster państwa.



Strach pomyśleć co by się działo z tym krajem w przypadku wojny? Czy byłaby

jakakolwiek inna metoda uzyskania społecznego posłuchu niż karabin trzymany

przez własnych żandarmów? Próby tego mamy w przypadku klęsk żywiołowych, po

których państwo nie ma możliwości zapłacić za nadgodziny przepracowane

przez członków formacji ratowniczych!



Generalnie szkoda słów, jednakże nie ma co się rozwlekać nad szczegółami -

ponieważ tutaj cały dom płonie. Nie ma w ogóle planowania strategicznego,

które dotychczas było hamowane przez planowanie budżetowe, natomiast

dzisiaj może być skoślawione w stronę wydawania środków publicznych na

drogi i inne inwestycje infrastrukturalne, które pochłoną pieniądze unijne.

Resort gospodarki zajmuje się bzdurami zamiast sterować i spinać wiązkę

spraw decyzyjnych w kraju. Wszystko i tak zanim przejdzie przez filtr

budżetowy najpierw jest tworzone na podbudowie myślenia grantowego, bez

którego w Polsce nie powstaje prawie nic. Efekty są takie jakie każdy widzi

- tam, gdzie ktoś miał interes i było ciśnienie polityczne, coś powstało,

ale niestety najczęściej jest to "biały słonik", czasami normalny regularny

"biały słoń", na którego utrzymanie trzeba będzie płacić przez lata.

Inwestycji generujących dochód, chociażby poprzez poprawę efektywności

funkcjonowania danego wycinka przestrzeni - jest jak na lekarstwo, nawet

sam system budowy dróg powoduje, że odcinków przejezdnych na długości

liczących się tras tranzytowych praktycznie nie ma. I oczywiście nie ma

winnych takiego stanu rzeczy, a o kolejnictwie nawet nie ma po co

wspominać!



Nasz pech polega na tym, że Donalda Tuska rozliczymy co najwyżej w taki

sposób, jak on właśnie dokonuje "rozliczenia" Jerzego Buzka za "reformę"

emerytalną.

==========

Po pierwsze primo, to powyższy tekst nie jest twojego autorstwa łajzo pisiorska, więc wypadałoby powołać się na chociażby link.

Po drugie primo, w waszych sejmowych ławeczkach zasiadają/bądź zasiadały takie męże i żony stanu jak np., Jan Łemblej Tomaszewski, co to w partii był i jaruzelską wojnę popierał i wstyd mu że Polskę reprezentował, Tomek Bawidupek zwany superagentem, czy chociażby doradczyni superprezydenta, której niemcy męża w żelaznym ptaku pobili.

A po trzecie primo, to twój prezes zembów ni mo, albo ma zeżarte szkorbutem.

Data: 2013-11-28 16:52:23
Autor: Mark Woydak
Same zera są w tym kraju ministrami
PiS-owski PSYCHOPATA podpisyjący się "Mark Woydak" (używający również innych
ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod
moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Tani alkohol i
marne wina dokonaly calkowitego spustoszenia w mĂłzgu tego osobnika. Nie ma
juz dla niego ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych
cięzkich chwilach! Nie ma nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i
wyleniały ze starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do
zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Świr ten
po całonocnym fistingu wylazł z nory i znów zasrywa grupę z rozwalonego
odbytu. Módlmy się bracia i siostry! Nadzieja na pełny powrót do zdrowia
tego osobnika jest niewielka ale spełnijmy chrześciański obowiązek! Wnośmy
modły za PiS-owskiego chorego psychicznie brata!

MW

--

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gm.de> napisał w wiadomości news:eshlfbvs26zo.1duaqd0bt618z.dlg40tude.net...

Donald Tusk będący niestety Prezesem Rady Ministrów jest niesłychanie
słabym premierem, jest tak słaby i tak bardzo nie ma kontroli nad państwem,
że nie jest w stanie nawet udostępnić dziennikarzom materiału, którym macha
milionom Polaków do kamery. Co więcej nie potrafi nawet przygotować składu
rządu tak, żeby nie ośmieszyć siebie i majestatu Rzeczpospolitej – kto to
widział, żeby w ciągu tygodnia z zera zrobić ministra polskiego rządu! Czy
już naprawdę nie trzeba mieć żadnych kwalifikacji poza medialną sprawnością
i ogólnym obyciem? Co z doświadczeniem w służbie państwowej? Co z
potencjałem politycznym?

Zera – same zera są w tym kraju ministrami, dodajmy zera w znaczeniu
politycznym, co nawet kilkakrotnie podkreślała sama super-minister – jedna
z niewielu pereł tego rządu pani Elżbieta Bieńkowska. Cała reszta to
celebryci lub osoby praktycznie przypadkowe i kilku urzędników, którzy
przeskoczyli na funkcje polityczne dzięki znajomości merytorycznej dziedzin
za jakie odpowiadają.

Można zadać na podstawie doniesień medialnych pytanie – po co nam są partie
polityczne, jeżeli do zarządzania na poziomie politycznym premier woli
technokratów, urzędników i celebrytów od polityków? Zresztą, czy od czasów
niezrozumiałego wyrzucenia z rządu pana ministra Ćwiąkalskiego – można w
ogóle mówić o jakiejkolwiek logice w działaniach pana Tuska? Przecież to
oczywiste, że ministrowie i ministra jego rządu przez pierwszy okres –
uczyli się tego czym się zajmuje dane ministerstwo, jaka jest specyfika
pracy i dopiero na tej podstawie rozpoczynali działalność lobbującą dane
rozwiązania, przeważnie wcześniej przygotowane przez aparat
administracyjny. Nie ma tutaj chyba większych porażek niż słynna ministra i
niestety minister – zdrajca wartości lewicowych pan od popsucia systemu
opieki zdrowotnej, w tym w szczególności refundacji leków. Oczywiście o
jego „wielkiej” poprzedniczce, specjalistce od przekopywania ziemi w
Smoleńsku (zdaje się na metr) też pamiętamy. Niestety ten „rząd” był, jest
i pozostanie żałosny.

Powstaje tutaj drugie pytanie – czy rząd w Polsce naprawdę rządzi w
znaczeniu – włada krajem, czy też jedynie partycypuje w rządzeniu w
zakresie tych wiązek procesów, które mu pozostały? Przecież to nie jest
normalne co stało się z przetargami na drogi! Jeżeli powtórzy się
domniemany mechanizm z „afery informatyzacyjnej” to po prostu trzeba zacząć
budować na złodziei szubienice i głębokie wilcze doły, żeby zdychali w nich
do ostatka (oczywiście po wcześniejszej zmianie Kodeksu karnego i
Konstytucji). Nie może być bowiem tak, żeby premier był bezwładną pacynką
naciągniętą na kij od szczotki, którą macha każdy kto ma w tym interes i
jest w stanie go poprzeć realną siłą wpływu. To premier ma nadawać ton i to
jego zdanie – poparte demokratycznie sprawowaną władzą przez większość
parlamentarną jest najważniejszym i ostatecznym sądem rozstrzygającym w
kraju. Oczywiście można się odwoływać do sądów, komisji czy unijnych
trybunałów, jednakże zasada pozostaje fundamentalna – premier ma rządzić,
ma rządzić omnipotentnie, skutecznie i samodzielnie. Każdy kto mu wejdzie w
paradę w sensie administracyjnym ma być wypalany ogniem i żelazem, ponieważ
sprzeciwia się zasadzie demokratycznego kierownictwa, a przypomnijmy że to
właśnie panu Tuskowi większość Polaków powierzyła ster państwa.

Strach pomyśleć co by się działo z tym krajem w przypadku wojny? Czy byłaby
jakakolwiek inna metoda uzyskania społecznego posłuchu niż karabin trzymany
przez własnych żandarmów? Próby tego mamy w przypadku klęsk żywiołowych, po
których państwo nie ma możliwości zapłacić za nadgodziny przepracowane
przez członków formacji ratowniczych!

Generalnie szkoda słów, jednakże nie ma co się rozwlekać nad szczegółami –
ponieważ tutaj cały dom płonie. Nie ma w ogóle planowania strategicznego,
które dotychczas było hamowane przez planowanie budżetowe, natomiast
dzisiaj może być skoślawione w stronę wydawania środków publicznych na
drogi i inne inwestycje infrastrukturalne, które pochłoną pieniądze unijne.
Resort gospodarki zajmuje się bzdurami zamiast sterować i spinać wiązkę
spraw decyzyjnych w kraju. Wszystko i tak zanim przejdzie przez filtr
budżetowy najpierw jest tworzone na podbudowie myślenia grantowego, bez
którego w Polsce nie powstaje prawie nic. Efekty są takie jakie każdy widzi
– tam, gdzie ktoś miał interes i było ciśnienie polityczne, coś powstało,
ale niestety najczęściej jest to „biały słonik”, czasami normalny regularny
„biały słoń”, na którego utrzymanie trzeba będzie płacić przez lata.
Inwestycji generujących dochód, chociażby poprzez poprawę efektywności
funkcjonowania danego wycinka przestrzeni – jest jak na lekarstwo, nawet
sam system budowy dróg powoduje, że odcinków przejezdnych na długości
liczących się tras tranzytowych praktycznie nie ma. I oczywiście nie ma
winnych takiego stanu rzeczy, a o kolejnictwie nawet nie ma po co
wspominać!

Nasz pech polega na tym, Ĺźe Donalda Tuska rozliczymy co najwyĹźej w taki
sposób, jak on właśnie dokonuje „rozliczenia” Jerzego Buzka za „reformę”
emerytalną.

Same zera są w tym kraju ministrami

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona