|
Data: 2009-09-05 12:25:28 |
Autor: CUT_INZ |
Seagate Freeagent Xtreme 2TB - nadmierne grzanie się dysku |
Patryk Włos pisze:
Kupiłem sobie dysk Seagate Freeagent Xtreme 2TB (model ST32000540AS, firmware CC83). Przeformatowałem go na ext3, podłączyłem do Linuxa i udostępniłem w sieci lokalnej przez Sambę.
Jednocześnie przez cały czas monitoruję dla niego SMART - o ile po włączeniu, bez robienia na nim czegokolwiek obciążającego, temperatura była na poziomie 30 stopni, tak po puszczeniu na niego kopiowanie 740 GB danych, poszła stopniowo aż na 59 stopni z komentarzem w SMART "failing now".
Teraz postawiłem naprzeciwko tego dysku wielki wentylator, który już go zdążył schłodzić do 44 stopni, ale to nie jest metoda...
Pytanie jest takie: słyszałem, że narzędzia do tego dysku (które działają tylko na Windows XP) potrafią kontrolować czas, po jakim on się "wyłącza". Właśnie, o co chodzi z tym wyłączaniem i czy można je jakoś z poziomu Linuxa kontrolować?
Pytanie drugie, bardziej ogólne: jakie macie metody na "dobre traktowanie" dysków zewnętrznych? Chodzi mi właśnie o to, aby się nie przegrzewały, bo to jest jedną z najczęstszych przyczyn ich awarii. Można im np. coś przestawić, aby wolniej działały?
I tak szybkość tego akurat dysku przekracza kilkakrotnie szybkość wąskiego gardła w zastosowaniu, do którego go kupiłem, więc mi na niej zupełnie nie zależy. Zależy mi natomiast na bezpieczeństwie danych.
Patryk
Ja mam 4 dyski Seagate (400 i 500 GB) w czymś takim:
http://sklep.madtech.pl/go/_info/?id=32449
Nigdy nie widziałem na nich temperatury wyższej niż 31s (w stresie)
|
|
|
Data: 2009-09-05 12:32:31 |
Autor: Patryk Włos |
Seagate Freeagent Xtreme 2TB - nadmierne grzanie się dysku |
Kupiłem sobie dysk Seagate Freeagent Xtreme 2TB (model ST32000540AS, firmware CC83). Przeformatowałem go na ext3, podłączyłem do Linuxa i udostępniłem w sieci lokalnej przez Sambę.
Jednocześnie przez cały czas monitoruję dla niego SMART - o ile po włączeniu, bez robienia na nim czegokolwiek obciążającego, temperatura była na poziomie 30 stopni, tak po puszczeniu na niego kopiowanie 740 GB danych, poszła stopniowo aż na 59 stopni z komentarzem w SMART "failing now".
Teraz postawiłem naprzeciwko tego dysku wielki wentylator, który już go zdążył schłodzić do 44 stopni, ale to nie jest metoda...
Pytanie jest takie: słyszałem, że narzędzia do tego dysku (które działają tylko na Windows XP) potrafią kontrolować czas, po jakim on się "wyłącza". Właśnie, o co chodzi z tym wyłączaniem i czy można je jakoś z poziomu Linuxa kontrolować?
Pytanie drugie, bardziej ogólne: jakie macie metody na "dobre traktowanie" dysków zewnętrznych? Chodzi mi właśnie o to, aby się nie przegrzewały, bo to jest jedną z najczęstszych przyczyn ich awarii. Można im np. coś przestawić, aby wolniej działały?
I tak szybkość tego akurat dysku przekracza kilkakrotnie szybkość wąskiego gardła w zastosowaniu, do którego go kupiłem, więc mi na niej zupełnie nie zależy. Zależy mi natomiast na bezpieczeństwie danych.
Ja mam 4 dyski Seagate (400 i 500 GB) w czymś takim:
http://sklep.madtech.pl/go/_info/?id=32449
Nigdy nie widziałem na nich temperatury wyższej niż 31s (w stresie)
Fajna zabawka - nawet będę musiał pomyśleć nad zakupem czegoś takiego zamiast obudowy Big Tower do nowego kompa.
Tymczasem jednak to jest dysk zewnętrzny, zamknięty w osobnej obudowie, bez wentylatora. I tak ma zostać, bo ma być z założenia podpięty do Fit-PC2 pracującego jako domowy serwer (zawsze włączony).
--
Zobacz, jak się pracuje w Google:
http://pracownik.blogspot.com
|
|