Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Sekuła: To nie była afera PO. Były cztery afery.

Sekuła: To nie była afera PO. Były cztery afery.

Data: 2010-07-20 18:52:39
Autor: mkałrwan jest debilem
Sekuła: To nie była afera PO. Były cztery afery.
Afera hazardowa była za SLD, za PiS i za PO. Oprócz tego komisja wpadła na trop czwartej afery dotyczącej postępowania szefa CBA - twierdzi Mirosław Sekuła, szef komisji śledczej w rozmowie z wyborcza.pl
Przez dwa miesiące komisja hazardowa nie przesłuchiwała świadków, a jej przewodniczący nie zwoływał posiedzeń. Tak umówili się śledczy na czas kampanii wyborczej. Prace wznowili po wyborach. Ale przewodniczący Mirosław Sekuła wszystkich zaskoczył, gdy rozdał projekt sprawozdania końcowego. Opozycja uznała to za manipulację i wybielanie polityków PO uwikłanych w tzw. aferę hazardową. Sekuła broni swoich racji. Dlaczego tak się spieszy z raportem końcowym? Być może też dlatego, że jesienią ma zamiar wystartować w wyborach samorządowych na prezydenta Zabrza.



Tu przeczytasz co znalazło się w raporcie Sekuły.

A tu przeczytasz o burzliwym posiedzeniu komisji, na której Sekuła rozdał śledczym swój raport.



Agata Kondzińska, wyborcza.pl: Trochę się pan pospieszył z projektem sprawozdani z prac komisji.

Mirosław Sekuła, przewodniczący komisji hazardowej: - Zgodnie z przepisami o sejmowej komisji śledczej przewodniczący składa projekt sprawozdania, które zawiera stanowisko komisji. Zrobiłem to, bo stwierdziłem, że po tych przesłuchaniach 80 świadków już był czas na to. Myślałem nawet, by zrobić to w kwietniu.

Ale przecież wtedy i dziś jeszcze trwały jeszcze prace komisji.

- Praca nad sprawozdaniem jest elementem prac komisji. Nie można redukować prac komisji śledczej do przesłuchania świadków.



Gdyby pan miał streścić swój projekt raportu, to by wyszło, że była afera PiS, a nie afera PO?

- Nie. Gdyby streścić ponad 290 stron, to każda kadencja Sejmu badana przez komisję, ma swoją aferę hazardową. Była afera w IV kadencji Sejmu za SLD, w V za PiS i była w VI kadencji za PO. Oprócz tych trzech afer, komisja wpadła na trop czwartej. Afery dotyczącej postępowania ministra Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA, który w sposób nieuprawniony żonglując faktami zastawił pułapkę na premiera. To co przyznał pan Kamiński, że to był swoisty test dla premiera, było skandalem. I nie zgadzam się z takim postępowaniem szefów służb specjalnych. To jest dla mnie afera. IV afera.

Ale pan znów o zeznaniach Kamińskiego, a nie Drzewieckiego.

- Przecież napisałem, że uważam zeznania ministra Drzewieckiego za niewiarygodne.

Ale uwierzył pan, że Magdalena Sobiesiak wycofała się z konkursu do zarządu Totalizatora Sportowego tylko dlatego, że Marcin Rosół powiedział jej, że Marek Przybyłowicz pisze pisma z posądzeniem o nepotyzm w spółce? Mimo że ten pisał je od dawna.

- Dla mnie to ciekawy wątek, ale uboczny.

Nie uboczny, jeśli przypomnimy sobie, że w podsłuchach było stwierdzenie o podziale rynku między prywatnymi przedsiębiorcami a spółką skarbu państwa, jeśli Sobiesiakówna wejdzie do zarządu.

- Ten wątek jest istotny, ale on nie wpływa bezpośrednio na proces legislacyjny. Tu mówimy o ewentualnym nepotyzmie i próbie uzyskania wpływu na postępowanie spółki skarbu państwa.

Co do pozostałych zeznań pana Drzewieckiego, to wątpliwości jest tak dużo, że nawet uzupełnienie wcześniejszych zeznań, których dokonał pan Sobiesiak, mnie nie przekonały.


Ale były minister ma się dobrze. Nadal jest w partii, nadal w Sejmie siedzi za najważniejszymi politykami PO.

- Moim zadaniem jest uzyskanie jak największej wiedzy o procesie legislacyjnym. A proszę mnie nie pytać, kto gdzie siedzi na posiedzeniu Sejmu, bo to nie moja rola. Ja o tym nie decyduję i nie mam takiego zamiaru.

Pana sprawozdanie jest niepełne.

- To prawda, ale...



Nie ma na przykład tego, że Ryszard Sobiesiak zmienił swoje zeznania.

- To nie jedyny świadek, który tak zrobił.

Kto jeszcze?

- Nie chcę wymieniać teraz nazwisk z głowy, ale np. pan Uczkiewicz (wiceminister finansów w rządzie SLD - red.) też naniósł dużo poprawek do protokołu z przesłuchania.

Ale jakie to były poprawki? Takie jak u Sobiesiaka? Że najpierw twierdził, że spotkał się z Drzewieckim, a potem już, że nie?

- Różne. Proszę mnie nie pytać o dokładną liczbę, bo musiałbym policzyć. Ale co najmniej pięciu świadków uzupełniało swoje zeznania lub je zmieniało. Pan Sobiesiak rzeczywiście jedynej znaczącej zmiany dokonał w kwestii tego, czy się spotkał w Ameryce z Drzewieckim, czy nie.

Ta zmiana mogła podważyć wiarygodność Mirosława Drzewieckiego, który zeznawał wcześniej i nic o spotkaniu na Florydzie nie mówił.

- Tak. Ona w znacząco wpływała na ocenę wiarygodności zarówno pana Sobiesiaka jak i pana Drzewieckiego. I tu jest problem z naszymi przesłuchaniami, na który ja wielokrotnie zwracałem uwagę. Jeśli świadkowie mają do dyspozycji zeznania wszystkich poprzedników, to prawdopodobieństwo dopasowania jego zeznań do wcześniejszych jest bardzo duże.

W pana raporcie nie ma też nic na temat pisma z 30 czerwca 2009 r., w którym resort sportu rezygnuje z dopłat, a którego los był przedziwny. Minister mówi, że to urzędnicza pomyłka, a urzędnicy, że wiedzą co napisali, bo takie było polecenie, albo, że nie czytali dokładnie, mimo że niektórzy nawet poprawiali w nim błędy. Minister też twierdzi, że pisma nie czytał, choć je podpisał.

- No tak, ale sposób funkcjonowania ministerstw nie jest przedmiotem badania komisji. Tak naprawdę tym się powinna zająć nie komisja śledcza ale komisja sportu, bo ta miała badać proces legislacyjny.

W projekcie raportu wskazuje Pan, że negatywnym bohaterem jest Marcin Rosół. A komisja nie udowodniła jego wpływu na proces legislacyjny.

- Mam takie przekonanie i zawarłem to w swoim projekcie, że jego niestandardowe zachowanie rażąco wykraczało poza zakres uprawnień, jakie miał jako szef gabinetu politycznego ministra. To jest uboczny uzysk prac naszej komisji.

Czyli pismo z 30 czerwca i chaos wokół tego też mogłoby być bocznym uzyskiem komisji.

- Z tych dokumentów, które ustaliliśmy, nie można wyciągnąć jednoznacznego wniosku, że pan Rosół wpłynął na proces legislacyjny.

O Marcinie Rosole pisze pan: "komisja zwraca uwagę, że wiele zachowań świadka powinno być poddanych analizie karno-prawnej".

- Dla mnie zaskakujące jest to, że zeznania Marcina Rosoła skonfrontowane z danymi, które mamy z billingów, gryzą się - powiem tak obrazowo. Nie wiem, czy to jest taki zakres sprzeczności, który uzasadnia postawienie zarzutu składania fałszywych zeznań.



Komisja ma prawo złożyć takie zawiadomienie.

- Tak, ale chciałbym to zostawić prokuratorom.

Pan się asekuruje.

- W życiu jestem bardzo wstrzemięźliwy, jeżeli chodzi o oskarżanie kogokolwiek. Przenoszę to też na komisję śledczą. Wołałbym, by zamiast oceny karno-prawnej dokonanej przez polityków, była ocena karno- prawna specjalistów, czyli prokuratorów. A wskazując na sprzeczność i niewiarygodność podpowiadam to.



Chlebowskiego też pan łagodnie potraktował.

- W czasie prac komisji wyjaśniliśmy, że to co Mariusz Kamiński próbował wmówić, czyli że Chlebowski próbował wpłynąć na proces legislacyjny, dotyczyło decyzji administracyjnej. Co więcej, okazało się, że zabiegi pana Chlebowskiego były całkowicie nieskuteczne. Ale kontakty posłów i biznesmenów musza się odbywać zgodnie z zasadą obiektywizmu, bezstronności i przejrzystości. I tych trzech zasad nie uwzględnił pan Chlebowski, dlatego jego zachowanie jest naganne.

No tak, ale to dotyczyło jednej kwestii, a rozmów z biznesmenami było więcej.

- Tak, ale nie jesteśmy w stanie tego powiązać z procesem legislacyjnym.

To może niepotrzebna była ta komisja?

- Sejm zdecydował, że ma być. A ja staram się jak najlepiej wywiązać z funkcji przewodniczącego.

I jest pan zadowolony z prac komisji?

- Nie jestem, bo uważam, że to co udało się ustalić komisji znacznie lepiej i rzetelniej ustaliłaby prokuratura, więc lepszym rozwiązaniem byłoby pozwolić prokuraturze pracować, niż przeszkadzać.




Więcej... http://wyborcza.pl/1,75478,8158846,Sekula__To_nie_byla_afera_PO__Byly_cztery_afery_.html?as=3&startsz=x#ixzz0uF4beppe



Przemysław Warzywny

--

"Wychodząc z samolotu, [prezydent] powiedział do mnie krótkie zdanie: >Jeszcze się policzymy <" - opowiadał "Gazecie" Pietruczuk. Napiętnowali go potem posłowie PiS. Karol Karski doniósł prokuraturze, że nie wykonał rozkazu prezydenta. Przemysław Gosiewski w interpelacji sejmowej zarzucił pilotowi tchórzostwo."

Data: 2010-07-20 19:11:25
Autor: u2
Sekuła: To nie była afera PO. Były cztery afery.
W dniu 2010-07-20 18:52, mkałrwan jest debilem pisze:
Afera hazardowa była za SLD, za PiS i za PO. Oprócz tego komisja wpadła
na trop czwartej afery dotyczącej postępowania szefa CBA - twierdzi
Mirosław Sekuła


Oczywiście pełobanda zrobi wszystko, aby rozmyć swoją odpowiedzialność
za korupcję. :)

Data: 2010-07-21 11:23:45
Autor: Tomek
Sekuła: To nie była afera PO. Były cztery afery.
Skoro były 4 afery, to może chociaż tę ostatnią wyjaśnią? Bo te wcześniejsze to może być trudno...
Tomek

Sekuła: To nie była afera PO. Były cztery afery.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona