Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Seremet na usługach kriemliadzi

Seremet na usługach kriemliadzi

Data: 2013-04-19 18:38:10
Autor: u2
Seremet na usługach kriemliadzi
.... dziwna gra prokurwatury :

http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/macierewicz-dziwna-gra-prokuratury,7254872833

W dzisiejszym posiedzeniu Zespołu Parlamentarnego ds. zbadania katastrofy smoleńskiej wzięły udział osoby, które rozpoznały ciało Anny Walentynowicz w Moskwie - jej syn, Janusz, dr Dymitr Książek, lekarz z pogotowia lotniczego oraz Jerzy Wojtczak, siostrzeniec Teresy Przyjałkowskiej-Walewskiej, która również zginęła w katastrofie Tu-154M w Smoleńsku. O ocenę ich relacji poprosiliśmy Antoniego Macierewicza, przewodniczącego Zespołu.
Stefczyk.info: - Dzisiaj usłyszeliśmy relacje trzech osób, które potwierdziły, że rozpoznały w Moskwie panią Annę Walentynowicz. Jakie te świadectwa mają znaczenie?


  Antoni Macierewicz: - Wszystkie te relacje były jednoznaczne - Anna Walentynowicz została prawidłowo rozpoznana przez pana Janusza Walentynowicza. Wszystkie sugestie, że było inaczej mają charakter niezrozumiałych działań wymierzonych w rodzinę i w prawdę materialną, które muszą szokować, jeśli są wypowiadane przez prokuratora generalnego, bo trudno zrozumieć powody, jakie kierują prokuratorem generalnym w takiej sytuacji.

  Mamy obiektywne, bezsporne potwierdzenie faktów - pana prokuratora tam nie było natomiast ci trzej panowie byli na miejscu, są świadkami tych wydarzeń, nie ma wątpliwości, że Ania została przez rodzinę trafnie rozpoznana.

  Z tym wiąże się druga kwestia, bardzo dramatyczna, którą zasygnalizowała rodzina pani Anny Walentynowicz. Ze względu na szczegóły, które ujawniły się w trakcie ekshumacji i sekcji zwłok w Polsce, rodzina nabrała zasadniczych wątpliwości, czy również drugi pochówek dotyczył rzeczywiście ich matki i babci, czy ostatecznie została pochowana Anna Walentynowicz. Stawiają to pod poważnym znakiem zapytania.

  Czy z tego właśnie wynika taka nerwowość prokuratury czy też z innych powodów, trudno jest to ocenić. Stoimy naprawdę wobec olbrzymiego dramatu i rodziny, bliskich ale także polskiego wymiaru sprawiedliwości, który by dopuścił się do tak straszliwego czynu i trudno jest nad tym przejść do porządku dziennego.


- Podstawową kwestią, która tak wszystkich dziś zbulwersowała jest pytanie - co się stało z ciałem Anny Walentynowicz między nie budzącym wątpliwości jego rozpoznaniem w Moskwie a sekcją zwłok we Wrocławiu, dwa i pół roku później...

  - Nie chcę wdawać się w szczegóły. Zresztą padł wniosek, którego będziemy stricte przestrzegali, żeby jednak w pewnym zakresie nasze posiedzenia odbywały się z wyłączeniem jawności. Rzeczywiście trudno jest bowiem sobie wyobrazić, żeby o pewnych sprawach - które muszą być ustalone i muszą być przedmiotem wymiany zdań -  publicznie dyskutować. To jest po prostu za trudne i tego nie będziemy dalej robili.

  Ale to pytanie jest trafne - co się stało z ciałem Ani Walentynowicz i dlaczego powstały tak daleko idące wątpliwości, że rodzina postanowiła o nich powiedzieć. Dlaczego prokuratura uczestniczy w tej naprawdę niesamowitej, dziwnej, niemożliwej do zrozumienia grze przeciwko rodzinie i przeciwko pamięci pani Ani. Nie rozumiem tego, po prostu nie rozumiem. Nie wiem jakie musiałyby być racje, które mogą jakiegokolwiek urzędnika i jakiegokolwiek w ogóle człowieka skłaniać do takich zachowań.

  I chcę powiedzieć, że skala tego jest tak wielka, że moim zdaniem żadne ataki medialne, żadne próby zastraszenia nas, żadna presja dowolnych urzędów nie powstrzyma nas od dążenia do wyjaśnienia tej straszliwej tragedii - dlatego bo my jesteśmy świadkami tej tragedii po tragedii - po tym, jak ci ludzie polegli, teraz na nich jest wykonywana raz jeszcze jakaś straszliwa operacja, której nawet nazwać nie potrafię.


  - Wątpliwości, co do zasadności słów prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta o błędnym rozpoznaniu ciał przez rodziny mogłyby zostać rozwiane przez zdjęcia - w Moskwie wszystko - w tym wszystkie ciała - zostało dokładnie sfotografowane. Czy ta dokumentacja zdjęciowa jest w dyspozycji Prokuratury Wojskowej?

  - Ona powinna być w dyspozycji Prokuratury Wojskowej - Prokuratura Wojskowa miała też obowiązek sama dokonać zarówno oględzin jak i sporządzić materiał fotograficzny. Czy sporządziła, czy tez nie sporządziła, trudno jest to ocenić, bo wszystko jest owiane tajemnicą, wykrętami, a czasami po prostu nieprawdziwymi, różniącymi się w zależności od sytuacji medialno-politycznej oświadczeniami prokuratorów. W związku z tym, jak wygląda stan materialny - nie jesteśmy w stanie powiedzieć.

  Rodzina zapoznała się z dokumentacją polską i powiedziano jej, że istnieje dokumentacja rosyjska. Miejmy nadzieję, że będzie miała do niej prawo wglądu.


- Dzisiaj Stanisław Zagrodzki i nie tylko on zaapelował do mediów o odpowiedzialność, o rzetelne relacjonowanie śledztwa, nie konfabulowanie - co było tego powodem?

  - Jeśli dobrze zrozumiałem te wypowiedzi, to olbrzymie rozgoryczenie rodzin i bliskich zostało spowodowane tym, że zamiast z rzetelną relacją mamy do czynienia z rodzajem kampanii politycznej, którą rodziny traktują, jako kampanię wymierzoną w nie osobiście, jako osoby dążące do prawdy. Mają wrażenie, że represjonuje się dążenie do prawdy, w tym dążenie samych rodzin, które są najbardziej zainteresowane tym, żeby dowiedzieć się, co naprawdę się zdarzyło, jak jest prawda.

  Tymczasem, w różny sposób reklamuje się kłamstwa - jest wiele mediów, tzw. głównego nurtu, które tak właśnie postępują, że reklamują nieprawdę, mnożą sytuacje kwestionujące uczciwość rodzin, czy uczciwość tych, którzy dążą do prawdy a podnosi się do rangi faktów stwierdzonych i potwierdzonych zupełnie nieprawdziwe twierdzenia. To bardzo rodziny boli.

--
Służba despotyzmowi i fałszowi
To patriotyzm ... wszarzy.

Seremet na usługach kriemliadzi

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona