Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   [fotki i literki] Siedem dolinek

[fotki i literki] Siedem dolinek

Data: 2015-10-16 15:59:37
Autor: Andrzej Ozieblo
[fotki i literki] Siedem dolinek
W dniu 2015-10-14 o 23:41, Marek pisze:

Dla mieszkańców Krakowa taki zygzak to pewnie klasyk, bo nawet z dystansu Górnego Śląska jurajskie dolinki na północ od Rudawy są atrakcyjnym celem krótkiego wyjazdu. W ostatni weekend - w ramach jednodniówki - ponownie odwiedziliśmy doliny potoków od Kluczwody do Eliaszówki.
Link do albumu z wycieczki jest tutaj: https://picasaweb.google.com/115718306168092999236/ZygzakPrzezSiedemDolinek# (krótki link http://tiny.pl/gm2jh ).

To moje ulubione okolice, choc chyba nigdy nie zrobilem w jednym dniu trasy przez wszystkie dolinki. Niestety masz racje, degradacja, czyli "ucywilizowanie" naturalnych sciezek postepuje. Taka dol. Bedkowskiej. Pamietam ja jeszcze z okresu przedasfaltowego. Pustawo tu bylo i milo. Zdaje sie, ze wciaz obowiazuje zakaz wjazdu samochodow, z pewnymi wyjatkami, ale sadzac po wielu zaparkowanych, zakaz nie jest przestrzegany. Coraz wiecej domow powstaje w okolicach dolinek. Coraz wiecej asfaltow. Cywilizacja... niestety.

Data: 2015-10-16 11:07:48
Autor: Marek
[fotki i literki] Siedem dolinek
Andrzej Ozieblo napisał:

Cywilizacja... niestety.

Niestety. Czasy, w których przestrzeń publiczną kształtuje wyobraźnia urzędasów, stymulowana dyrektywami z centrali i mętnym interesem lokalnych przedsiębiorców, to jakaś neobarbarzyńska faza rozwoju (czy raczej upadku) cywilizacji. Nieważne, czy jest to komuś potrzebne, czy pasuje do miejsca jak kwiatek do kożucha. Ważne, by ładnie to nazwać w procedurze odzyskiwania części naszej forsy, a potem tę forsę rozpierdzielić. Kwa. Za komuny marnotrawstwo było mniej skomplikowane, bo kasa nie szła przez Moskwę.
Jak dla mnie, to asfalt można i trzeba lać tam, gdzie to potrzebne. W górach wciąż odkrywam nowe nawierzchnie na kolejnych drogach do przysiółków i nie żal mi poprzednich. Dla lokalsów to realny postęp. Ale równanie ścieżek turystycznych jest jakimś zboczeniem. Raczej nie chodzi tu o interes operatorów wózków inwalidzkich. Ci - jeśli im zależy - potrafią sobie poradzić na naturalnie ukształtowanej nawierzchni. Niedawno spotkałem gościa, który popylał na standardowym wózku Drogą Pienińską. I to bez wsparcia. Kiedyś spotkałem gościa bez nóg, w drodze z Kasprowego na Beskid. Wózek zostawił przy kolejce i dawał solo na swój Everest, w skórzanym worku na korpus i rękawicach roboczych. A jeśli inwalidzi mają mieć łatwo, to trzeba im ścieżkę wylać asfaltem, nie wysypać szutrem w ramkach.
Taką świeżą perełką inwencji biurokratów "w służbie natury" są np. schody na Tarnicę. Ale starsza - w Homolach - jest bardziej poglądowa. Najpierw turyści w Wąwozie Homole mieli tylko Wąwóz Homole. I dawali radę, choć na lodzie bywało ciężko. Potem ułatwiono im życie w formie rustykalnej, robiąc pomosty i schody z drewna świerkowego. To był dobry kompromis między potrzebami turystyki i ingerencją w środowisko. A potem komuś pizło na dekiel i zniszczył wąwóz stalowymi konstrukcjami. Trafiłem tam akurat w trakcie usuwania starej i wprowadzania nowej "infrastruktury". Wśród pracowników byli tacy, co robili i jedną i drugą. Mówili, że żal im starego, bo nowe jest brzydkie. Ale jest robota i można zarobić. Tu widać i stare i nowe: http://tiny.pl/gm8f8 .
Przepraszam za ten offtop, ale jeszcze mi nie przeszło po widoku betonowych ławek i koszy na śmieci w Kobylańskiej oraz tej koszmarnej "równi pochyłej", zamiast ścieżki do Bramy Krakowskiej.

--
Marek

[fotki i literki] Siedem dolinek

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona