Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Skubiszewski był SZKODNIKIEM

Skubiszewski był SZKODNIKIEM

Data: 2010-02-08 20:55:53
Autor: japawel
Skubiszewski był SZKODNIKIEM

Krzysztof Skubiszewski, były minister spraw
zagranicznych, założyciel Rady Polityki
Zagranicznej. Jako szef MSZ-u w rządzie
T.Mazowieckiego był od początku całkowicie
uzależniony od kierownictwa lewicy OKP, które
wiedziało o niechlubnych kartach z jego
przeszłości. Chodziło nie tylko o dziwnie mało
wspominane członkostwo Skubiszewskiego w Radzie
Konsultacyjnej przy Jaruzelskim, ale o długotrwałą
karierę w roli TW pod pseudonimem "Kosk". Tylko
absolutne poparcie udecji uratowało
Skubiszewskiego przed skutkami publicznego
ujawnienia faktów jego tajnej współpracy z reżimem
- najpierw przez doradcę premiera Olszewskiego
Krzysztofa Wyszkowskiego, a później w związku z
ogłoszeniem tzw. Listy Macierewicza. Przeszłość
Skubiszewskiego nie pozostała bez wpływu na jego
fatalne z punktu widzenia polskich narodowych
interesów zachowanie w decydującym momencie
finalizowania traktatu z Rosją w maju 1992 -
katastrofalnym ustępstwom Skubiszewskiego wobec
Rosjan zapobiegła w ostatniej chwili bezpośrednia
interwencja Olszewskiego. Podatność
Skubiszewskiego na podaże w związku z jego
przeszłością wpłynęła przypuszczalnie również na
jego skrajny serwilizm wobec Amerykanów.

Znany z niebywałego nadęcia Skubiszewski był
swoistym Profesorem Pimko polskiej dyplomacji.
Największy samochwał wśród ministrów III RP,
starał się jako sukces przedstawić najbardziej
oczywiste nawet fiaska swej polityki, vide np.
przedstawienie jako sukcesu fatalnego blamażu w
związku z oficjalną wizytą szefa polskiego MSZ-u w
Białorusi, katastrofalnie nieprzygotowaną
(Białorusini wystąpili podczas tej wizyty(!!!) z
roszczeniami terytorialnymi do Polski!).

Fetowany przez udecką prasę jako pewny kandydat na
fotel sekretarza generalnego ONZ, Skubiszewski
znalazł się na 11 miejscu wśród 14 rozpatrywanych
kandydatów, z zaledwie dwoma głosami oddanymi na
jego kandydaturę (por. "Życie Warszawy" z 30
listopada 1991).

Niezwykle pyszałkowaty, wręcz despotyczny wobec
podwładnych, Skubiszewski dosłownie jadł z ręki
Geremkowi. Wiedział, że przy takich "hakach",
jakie ma w swym życiorysie, musi posłusznie
słuchać wszechwładnego guru udecji. Przy
serwilizmie Skubiszewskiego, człowiekiem, który
faktycznie decydował o wszystkich nominacjach
nowych ambasadorów, był filar lobby filosemickiego
Bronisław Geremek. I tak to formalnie pod batutą
Skubiszewskiego wciąż wzrastała liczba
ambasadorów, nie mających nic wspólnego z obroną
polskich interesów narodowych, za to tym
wrażliwiej reagujących na postulaty żydowskiej
diaspory.

Za kadencji Skubiszewskiego równolegle do
skrajnych zaniedbań w polityce wschodniej i w
ogóle w stosunkach z sąsiadami, za ministerium
Skubiszewskiego nadano szczególnie wysoką rangę
stosunkom z Izraelem. Na łamach periodyku "Puls"
zdumiewano się: (...) Prezydent Wałęsa składa
wizytę w Izraelu w pół roku zaledwie od
rozpoczęcia swej kadencji i przed ważnymi wizytami
w krajach sąsiednich: Związku Sowieckim,
Czecho-Słowacji i Niemczech. Oznacza to, że do
wizyty tej przywiązuje się w Belwederze szczególne
znaczenie: bieżące stosunki polsko-izraelskie nie
uzasadniają jednak takiej oceny (...). Dodajmy, że
fatalnie przygotowana przez resort Skubiszewskiego
wizyta Wałęsy w Izraelu skończyła się zupełnym
blamażem. Wałęsa wystąpił z przeprosinami pod
adresem Żydów, które duża część prasy światowej
zaakceptowała jako przepraszanie przez Polaków za
wymordowanie Żydów w czasie wojny. Przyczyniło się
do tego ordynarne zachowanie premiera Izraela
Szamira, który w odpowiedzi na przeprosiny Wałęsy
wygłosił obraźliwe dla Polaków przemówienie, w
którym znalazł się skandaliczny pasus o polskich
obozach koncentracyjnych. Strona polska ciężko
zapłaciła za absolutne nieprzygotowanie programu
wizyty i brak uzgodnienia tekstów przemówień
Wałęsy i Szamira (o ileż zręczniej postąpili np.
dyplomaci Egiptu, którzy przed wzajemnym
spotkaniem głów państwa Egiptu i Izraela dokładnie
uzgodnili teksty przemówień, które mieli obok
siebie wygłosić). W zamian za obelżywe
poszturchiwania Szamira (wsławionego już w 1989
publicznym atakiem na Polaków, którzy jakoby
wyssali antysemityzm z mlekiem matki),
Skubiszewski robił, co mógł dla spełniania
postulatów Izraela kosztem naszych narodowych
interesów gospodarczych. Tak było na przykład z
rezygnacją pod presją Stanów Zjednoczonych i
Izraela z wielkiego kontraktu na sprzedaż polskich
czołgów do państw arabskich po zobowiązaniach,
złożonych przez prezydenta Wałęsę w Izraelu (por.
tekst S.Grzymskiego o Iranie, "Rzeczpospolita" z 5
sierpnia 1991 r.). Redaktor naczelny paryskiej
"Kultury", tak fetowany w kręgach "europejczyków",
Jerzy Giedroyć, nie ukrywał w tej sprawie swego
skrajnego potępienia dla głupoty polskiej decyzji,
mówiąc w wywiadzie dla "Polityki" z 19
października 1991: (...) Weźmy choćby aferę z
czołgami. Polska miała sprzedać w rejon Zatoki
Perskiej tysiąc czołgów, co było operacją dość
istotną, biorąc pod uwagę stan naszego przemysłu
wojskowego. Attache amerykański dał do
zrozumienia, że jego rząd jest przeciwny tej
transakcji i Polacy się podporządkowali. Kontrakt
przejął Havel oświadczając, że interesy czeskie są
dla niego najważniejsze. I okazało się, że
Amerykanie doskonale to przełknęli. Nie było
żadnych sankcji w stosunku do Pragi. Ale władzom
polskim wystarczyło zmarszczenie brwi
drugorzędnego urzędnika departamentu stanu.
Jednostronna postawa proizraelska i skrajne
lekceważenie stosunków Polski z krajami arabskimi
zaprowadziły resort Skubiszewskiego do
nieszczęsnego dla polskich interesów gospodarczych
na Bliskim Wschodzie pomysłu reprezentowania przez
Polskę interesów amerykańskich w Iraku w czasie
Wojny Pustynnej.

"Zaszczyt" reprezentowania interesów amerykańskich
w Iraku oznaczał faktyczne zerwanie realnych
polsko-irackich kontaktów gospodarczych, które
zapewniały pracę tysiącom polskich techników i
robotników oraz wielkie pieniądze dla polskiego
eksportu. Dodajmy, że fatalne błędy antyarabskiej
polityki resortu Skubiszewskiego wzmocnione
zostały dodatkowo przez działania ówczesnego
ministra spraw wewnętrznych Krzysztofa
Kozłowskiego (przez lata redaktora naczelnego
"Tygodnika Powszechnego"). Na jego polecenie
polski wywiad z Iraku pomógł tam w ratowaniu
Amerykanów powiązanych z CIA, i co najgorsze -
Kozłowski później tym się publicznie pochwalił.
(Wbrew wszelkim zasadom pracy wywiadu i
kontrwywiadu, umacniając nieufność i niechęć do
Polski w krajach arabskich). Dodajmy, że Polska -
bez żadnych rekompensat - choćby poprzez bardziej
przyjazną politykę Izraela - pomogła w tranzycie
kilkudziesięciu tysięcy Żydów z Rosji przez teren
Polski, co też wpłynęło na pogorszenie stosunków z
państwami arabskimi. Zawsze skrajnie spolegliwy
wobec Izraela i żydowskiej diaspory minister
Skubiszewski okazał się za to niebywale twardy w
reakcji na propozycje arabskie. Stanowczo odrzucił
prośbę kierowanej przez Arafata Organizacji
Wyzwolenia Palestyny o pośredniczenie Polski we
wzajemnych pertraktacjach między Palestyńczykami i
Żydami. Okazało się później, że i tak doszło do
nich - z pomyślnym skutkiem - bez skorzystania
przez polskie MSZ z szansy poprawienia swego
image'u w krajach arabskich

--


Data: 2010-02-09 08:34:48
Autor: cirrus
Skubiszewski był SZKODNIKIEM
Użytkownik <japawel@onet.pl> napisał w wiadomości news:095f.00000020.4b706c49newsgate.onet.pl...

W odróżnieniu od ciebie nie był kretynem.



--
stevep

Skubiszewski był SZKODNIKIEM

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona