Data: 2012-05-02 13:40:14 | |
Autor: Obserwator | |
S³oñce Arabii dalo szejkowi drewnianego bociana... | |
http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-lukasza-warzechy/27759-lukasza-
warzechy-teatrzyk-przegnily-batonik-przedstawia-sztuke-orientalna-slonce- arabii * Teatrzyk *Przegni³y batonik* przedstawia sztukê orientaln± *S³oñce Arabii*. Osoby: Donald Tusk - premier Pawe³ Gra¶ - wierny Gra¶ premiera Hassan Ibn Abu Bomba - sekretarz Najwa¿niejszego Szejka Miejsce: poczekalnia Wielkiej Rady w Najwa¿niejszym Emiracie Arabii. ¦ciany, sufit i pod³oga ociekaj± z³otem. Na ¶rodku fontanna tryskaj±ca rop± naftow±. Na wielkim z³otym krze¶le trochê skurczony Tusk. Obok na z³otym zydelku Gra¶. Tusk (spogl±da na zegarek): Pawe³, czekamy ju¿ trzy godziny. My¶lisz, ¿e to normalne? Gra¶ (z zak³opotaniem): Wiesz, Donek, to jest Arabia, tu siê zawsze spó¼niaj±… Mija kolejna godzina. Tusk (poprawia siê na krze¶le): Ale tak jakby mam wra¿enie, ¿e nie do koñca traktuj± nas powa¿nie. Gra¶: No co ty, nas? Tygrysa Europy ¦rodkowej? Mija nastêpna godzina. Wchodzi Hassan Ibn Abu Bomba. Abu Bomba: Najmocniej przepraszam panów… Tusk: Znakomicie pan mówi po polsku. Abu Bomba: Tak, studiowa³em kiedy¶ na Politechnice Warszawskiej. Najmocniej przepraszam w imieniu szejka. Niestety, nie bêdzie móg³ siê z panami spotkaæ. Wa¿ne nag³e spotkanie w sprawie kupna konia czystej rasy arabskiej. Sami panowie rozumiej±, szejk polowa³ na niego od pó³ roku, bardzo mu zale¿y. Gra¶: Ale… Bo my¶my obiecali, ¿e bêdzie inwestor… I w ogóle… Abu Bomba: Oczywi¶cie, oczywi¶cie, zobaczê, kto jest akurat wolny. Proszê poczekaæ. Wychodzi. Mijaj± trzy godziny. Powraca Abu Bomba. Abu Bomba: Pan Abdullah Ramallah Bibma Nasrallah, ósmy wicesekretarz szóstego zastêpcy pi±tego podsekretarza Wielkiej Rady, w³a¶nie wróci³ z basenu i znajdzie dla panów kilka minut. Mamy dla panów zwyczajowe prezenty. Dla pana premiera jest rolls- royce szamerowany z³otem, a dla pana ministra bugatti z platynowymi klamkami. Tusk (na stronie do Grasia): Pawe³, to trzeba bêdzie zg³osiæ do rejestru? Gra¶ (na stronie do Tuska): Chyba tak. Donek, a co my dla niego mamy? Tusk (niepewnie): A… takiego… bociana z drewna. (wyci±ga z kieszeni drewnianego bociana wysoko¶ci o¶miu centymetrów) Publiczno¶æ, zniechêcona d³ugim czasem trwania przedstawienia i przeci±gaj±cymi siê pauzami, masowo opuszcza widowniê, tym samym koñcz±c spektakl. * -- |
|