Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Słuchajcie skur..syny

Słuchajcie skur..syny

Data: 2010-03-09 22:20:22
Autor: japawel
Słuchajcie skur..syny
Tak nazywam naszych polityków którzy to durniami i sprzedawczykami są, w wśród
nich wielu idiotów.

Zrozumcie do k...wy nędzy ze w polityce zagranicznej NIE MA SOJUSZNIKÓW !! NIE
MA WSPÓLNYCH IDEI !!!!  Zrozumcie wy nędze podłe kanalie że jest tylko gra o
WŁASNY INTERES.

Zaby wam to tumany  z sejmowych ław uświadomić  przytaczam dwie kwestie :

"Amerykańskie władze przepraszają Kadafiego

Muammar Kadafi
PAP
Rzecznik Departamentu Stanu USA P.J. Crowley przeprosił Libię za uwagi, które
poczynił wobec jej lidera Muammara Kadafiego, komentując jego wezwanie do
"dżihadu" wobec Szwajcarii.
- Rozumiem, że moje osobiste komentarze zostały odebrane jako osobisty atak na
prezydenta. Te komentarze nie odzwierciedlają polityki USA i nie miały być
obraźliwe. Przepraszam, jeśli zostały w ten sposób odebrane" - powiedział
rzecznik.Libia zażądała formalnych przeprosin za jego wypowiedź, grożąc w
przeciwnym razie działaniami, które zaszkodzą interesom amerykańskim w Libii.
Crowley, komentując 26 lutego mowę Kadafiego, zrobił aluzję do jego ponad
półtoragodzinnego przemówienia przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ w zeszłym roku.
Mówiąc o "jednej z najbardziej pamiętnych sesji" zgromadzenia, dodał, że było
podczas niej "wiele słów, mnóstwo latających wokół papierów, a niekoniecznie
dużo sensu". Podczas przemówienia libijski lider wyrywał strony z Karty Narodów
Zjednoczonych.
Rząd Libii wezwał amerykańskiego charge d'affaires w Trypolisie i zagroził
negatywnymi reperkusjami, jeśli nie nastąpią przeprosiny. W zeszłym tygodniu
prezes libijskiego państwowego koncernu naftowego ostrzegł szefów miejscowych
oddziałów amerykańskich firm, że spór może zagrozić interesom USA w Libii.
Amerykańskie koncerny energetyczne poczyniły znaczne inwestycje w Libii od czasu
gdy ten kraj, mający wielkie zasoby ropy naftowej, wyszedł z międzynarodowej
izolacji."


A wiec idioci z Wiejskiej - wysyłacie nasze wojska i dajecie nasze pieniądze na
walkę z niby terroryzmem w Iraku i Afganistanie a WASZ wielki sojusznik robi w
tym czasie grube interesy z Kadafim - jednym z największych terrorystów. Tak
DEBILE. Zostaliście wydymani w biały dzień i możecie się tylko oblizać.


Przykład drugi:

Silvio Berlusconi "przeprasza w imieniu narodu włoskiego" i chce dobrowolnie
zapłacić rządzonej przez Muammara Kadafiego Libii za krzywdy kolonializmu!
Altruista? Uwierzą w to tylko naiwniacy!
Premier Włoch Silvio Berlusconi podpisał w sobotę włosko-libijski traktat o
przyjaźni i współpracy. Zobowiązuje się w nim, że Włochy w ciągu najbliższych 20
lat włożą 3,4 mld euro w budowę nadmorskiej autostrady o długości 1,6 tys. km,
budowę domów opieki społecznej oraz stypendia dla libijskich studentów.
Twierdzi, że chce otworzyć nową kartę historii. Dowodem tego ma być między
innymi  zwrócony Libijczykom starożytny posąg Wenus Cyrenajskiej, który Włosi
wywieźli z Cyrenajki w 1913 r.
Kolonizację Afryki Włochy rozpoczęły od wojny z upadającym imperium osmańskim w
1911 r.. Zajęły wtedy prowincje Trypolitanię, Cyrenajkę oraz Fezzan, które
później Benito Mussolini zamienił w kolonię nazwaną Libią. W latach 30. Włosi
walcząc ze zbuntowanymi Libijczykami zabili ok. 20 tys. ludzi. Oprócz tego od 20
do 40 tys. ludzi mogło zginąć w obozach koncentracyjnych na pustynnym południu
kraju, gdzie przetrzymywano blisko 100 tys. więźniów.Pułkownik Muammar Kadafi
zdobył władzę w wyniku wojskowego przewrotu w 1969 i uczynił Z Libii
socjalistyczną republikę pod swoim "światłym" przywódzctwem. Następnie wykopał z
niej cudzoziemców, znacjonalizował przemysł i zabrał się za walkę z USA i
Izraelem, nie stroniąc od wspierania terrorystów i ścisłej współpracy z ZSRR.
Jeszcze w zeszłym roku powiedział, że "Saddam Husajn jest świętym męczennikiem,
przewyższa wszystkich żyjących przywódców arabskich".
Teraz Pułkownik obściskuje się z prawicowym politykiem, który wysłał do Iraku 3
tys. włoskich żołnierzy. "My, dwaj niezwykle mężni politycy, dziś wreszcie
przezwyciężamy dziedzictwo kolonializmu" - słodzi włoskiemu premierowi
"Przywódca Rewolucji 1 Września" (oficjalny tytuł Kadafiego - Red.). Natychmiast
pojawia się pytanie: Z czego wynika ta nagła i bardzo nietypowa przyjaźń?
Więcej ropy, mniej imigrantów. Tak podsumował to szef włoskiego MSW Roberto
Maroni. Czysty biznes. Włoski premier Massimo d'Alema przepraszał Libijczyków
już w 1999 r. Berlusconiego nie interesują jednak puste gesty. Potrzebuje
kontraktów na wydobycie libijskiej ropy naftowej i zamknięcia największego
kanału przerzutowego nielegalnych imigrantów z Afryki. Kadafi zyskuje w zamian
pieniądzei zagranicznych inwestorów, których próbuje sciągnąć do Libii od czasu
zniesienia nałożonych przez ONZ sankcji gospodarczych, które zdestabilizowały
sytuację w kraju.Znów się okazuje, że symboliczne gesty są o kant... potłuc.
Liczy się realpolitik.


A więć tumany z Wiejskiej widzicie że zostaliscie załadowani w centralnego
wielkiego h.#$%ja . W imię szlachetnych ideałów wysyłacie nasze wojska za nasza
kasę w obronie interesów amerykańskich korpotacji - nie ma się co oszukiwać
debile. To nie jest walka o demokracje w Iraku. Przykład Libii jest aż nadto
dobitny. Przykład no to zenie powinniśmy się na nikogo oglądać tylko po trupach,
grzebiąc ideały, robic dobre interesy.  A wy cwele z Wiejskiej nie możecie żyć
jak ktoś was raz dziennie nie wydyma. PS. Przypomina sie mi anulowany kontrakt na dostawe ok 1000 czołgów dla Iranu bo
jankesom się nie podobało. Anulowało go pedał , Skubiszewski czy jak mu tam ,
żyd, pierwszy minister spraw zagranicznych. Kontrtakt podobno zrealizowali Czesi
bo Havel powiedział ze w tyłku ma to co mówią jankesi, dla niego wazny był
interes czeskiej zbrojeniówki.



--


Data: 2010-03-10 08:32:31
Autor: jadrys
Słuchajcie skur..syny
W dniu 2010-03-09 22:20, japawel@onet.pl pisze:
Tak nazywam naszych polityków którzy to durniami i sprzedawczykami są, w wśród
nich wielu idiotów.

Zrozumcie do k...wy nędzy ze w polityce zagranicznej NIE MA SOJUSZNIKÓW !! NIE
MA WSPÓLNYCH IDEI !!!!  Zrozumcie wy nędze podłe kanalie że jest tylko gra o
WŁASNY INTERES.

  

Ależ oni grają o swój interes... Myślisz że te odczyty na jankeskich uniwersytetach (100 tys. $ jeden)  to tak na piękne oczy??

--
Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..

Data: 2010-03-10 09:27:18
Autor: japawel
Słuchajcie skur..syny


Ależ oni grają o swój interes... Myślisz że te odczyty na jankeskich uniwersytetach (100 tys. $ jeden)  to tak na piękne oczy??


Wiem że niektórzy to zdrajcy , ale niktórzy ssa tumanami i naprawde wierzą w
jakies sojusznicze brednie.

I jeszcze dodam to z dziś z forum"

RAPORT-wto 09/2007  Z polskiego punktu widzenia

Tomasz HYPKI

Czy jeśli prezydent i premier kraju po zakończeniu urzędowania wyjeżdżają
zarabiać pieniądze do państwa, z którym wcześniej zawarli umowy o wielkiej
wartości, bardzo korzystne dla owego państwa, to jest to korupcja? Niedawno
dyskutowany był przypadek byłego kanclerza Niemiec Schroedera, który po
przegranych wyborach został szefem rady dyrektorów spółki zajmującej się budową
rurociągu po dnie Bałtyku. Niemiecki kanclerz sam wcześniej tę umowę firmował,
jego postępowanie uznano więc za nieetyczne, a w Niemczech prowadzone jest
postępowanie w tej sprawie. W Polsce sprawy w ogóle nie ma, choć rzecz dotyczy
polityków, którzy aktywnie uczestniczyli w doprowadzeniu do podpisania wartego
kilkanaście miliardów złotych kontraktu na zakup samolotów F-16. Korupcja, czy
tylko jeden z wielu przykładów właściwych stosunków z naszym najlepszym
sojusznikiem?

W sierpniu 1991 na czele grupy specjalistów przyjechał do Polski podsekretarz
stanu USA Ron Atwood, który zapoznał się ze stanem polskiego przemysłu
lotniczego i zbrojeniowego. Jego potencjał zaskoczył delegację. Ponieważ jednak
przemysł ten w efekcie zerwania stosunków z ZSRR był w fatalnym stanie
ekonomicznym, strona polska zaproponowała, by USA wsparły jego restrukturyzację
- na zasadach komercyjnych, z obopólną korzyścią. Amerykanie zaakceptowali
pomysł, do listopada oczekując na wskazanie 5 przedsiębiorstw, które miałyby być
objęte programem. Na pierwszy ogień miała iść WSK PZL Kalisz.  Niestety, Atwood wyjechał i wkrótce został odwołany ze stanowiska, a do Polski
przybyło jedynie kilku emerytowanych generałów, którzy penetrowali naszą
zbrojeniówkę. I na tym się właściwie skończyło. Jeszcze tylko przez kilka lat
brygady Marriotta - nazywane tak od warszawskiego hotelu, w którym zatrzymywali
się konsultanci - bez większych przeszkód zdobywały informacje o polskim
przemyśle, nie tylko obronnym.

Prywatyzacja po amerykańsku

Swego rodzaju finał misji Atwooda nastąpił w 2002, gdy działająca w imieniu
amerykańskiego giganta - United Technologies Corp. (UTC) mała spółka UTH (o
kapitale zakładowym 10 tys. USD) przejęła najlepszą wówczas polską wytwórnię z
branży lotniczo-zbrojeniowej - WSK PZL Rzeszów. Wyniki ekonomiczne
przedsiębiorstwa przed przejęciem były znane - o własnych siłach wydobyło się
ono z kryzysu początku lat 1990., sprzedaż rosła z roku na rok, sięgając 400 mln
zł, zyski pozwalały na inwestycje w nowoczesne technologie (od początku lat
2000. WSK PZL Rzeszów utrzymywała się pod tym względem w czołówce klasyfikacji
Rzeczpospolitej). Do wyników po przejęciu trudno dotrzeć, ale z tych znanych
wiadomo, że sprzedaż gwałtownie zmalała (do 300 mln zł), a przez 4 lata
wytwórnia generowała ogromne straty. Wzrosły natomiast kilkukrotnie ceny
silników i części do nich (a tym samym remontów) oferowanych przez WSL PZL
Rzeszów polskiemu wojsku, które użytkuje blisko 300 statków powietrznych z
rzeszowskimi napędami (w tym Sokoły, Bryzy i Iskry).  Wyprowadzanie zysków za granicę pozwoliło Amerykanom na wywiązanie się ze
zobowiązań inwestycyjnych poprzez ich retransferowanie, metodę stosowaną
powszechnie w takich wypadkach, na którą polscy politycy od 15 lat nie mogą
jakoś znaleźć lekarstwa (wcześniej wypróbowano ją we wspomnianym Kaliszu, gdzie
powstała spółka polsko-amerykańska - po kilku latach wymuszonych strat w Polsce,
a zysków w USA i Kanadzie, w całości przejęli ją partnerzy zagraniczni). Wojsko
części kupuje, a nawet wymienia napędy na produkowane przez oddział UTC znacznie
droższe niż dotąd stosowane silniki P&W (PT-6 w samolotach Orlik, które mają być
modernizowane za kilkaset milionów złotych z polskiego budżetu).  Mało tego. Amerykańska spółka od 4 lat korzysta z wielomilionowego wsparcia KBN
i MNiI. Polski budżet, który miał otrzymać wsparcie od UTC, sam wspiera
szkolenie pracowników wytwórni i jej programy badawcze. Teraz Amerykanie za
pośrednictwem rzeszowskiej spółki sięgają po fundusze europejskie...  Offset na papierze

Zakup WSK PZL Rzeszów był przygotowaniem do przetargu na samolot F-16 i
związanego z nim offsetu. Formalnie był to przetarg na samolot wielozadaniowy,
ale wszyscy zainteresowani wiedzieli, że wyboru dokonano na długo przed jego
ogłoszeniem. Amerykanom nie udało się upchnąć starych, analogowych F-16, które
kilkakrotnie oferowali nam w latach 1990., więc ostatecznie zaoferowali Polsce
nowocześniejsze, choć równie drogie w eksploatacji samoloty wyposażone w
nowoczesną awionikę. Gdy nastał prezydent George W. Bush, do Polski skierowano
najlepszych specjalistów od podobnych interesów. F-16 w uczciwej rywalizacji
nijak nie mógł wygrać z Gripenem, więc najpierw manipulowano z wartością offsetu
- politycy, a za nimi media, opisywali go jako zbawienie dla polskiej
gospodarki. Gdy okazało się, że komisja oceniająca offset przyznała oferentom
F-16 za mało punktów, kolejne dodała komisja techniczna - za rozpowszechnienie w
świecie (gdyby to był decydujący czynnik w innych zakupach, polskie wojsko nadal
biegałoby z maczugami...). Potem szybko podpisano kontrakt, łamiąc polskie prawo
gdzie tylko było to potrzebne, podpisano po angielsku, zgodnie z prawem USA, nie
uzyskując dostępu do kodów źródłowych oprogramowania, nowoczesnych technologii
czy udziału w produkcji i prawie żadnego sensownego offsetu.

Zamiast umowy offsetowej podpisano zaś, nie przewidywaną żadną ustawą, umowę
ramową. Podpisano nie z amerykańską agencją rządową - dostawcą samolotów, ale z
Lockheed Martinem - podwykonawcą kontraktu. W umowie zaś zagwarantowano
Amerykanom, że w razie nie zrealizowania offsetu będą płacić odszkodowania w
wysokości 3-4% zamiast ustawowych 100%. Offset miał być takim sukcesem, że
przestrzeganie prawa nie miało znaczenia. Gdy w ciągu kilku miesięcy Amerykanie
bezczelnie wycofali się z wszystkich ważniejszych zobowiązań (przeważnie
motywując decyzje brakiem możliwości finansowych czy technicznych strony
polskiej), a pozostałe zamierzali realizować łamiąc kolejne polskie prawa i za
polskie pieniądze (system łączności w standardzie Tetra, który jest dostępny
prawie wszędzie, tylko nie w USA), mało kto się tym przejął. Protestujących
urzędników wymieniano na uległych. A szefom przedsiębiorstw, którym tyle
obiecywano, tłumaczono, że sami są sobie winni. Politycy zajmowali się już czymś
innym.  Najgłupszy sojusznik

Tandem prezydent Kwaśniewski - premier Miller wybrał się na wojnę z Irakiem, bez
rezolucji ONZ lub innej podstawy prawnej. Polska napadła na przyjazny dotąd
kraj, w którym polskie przedsiębiorstwa robiły niezłe interesy. Znowu pod
dyktando USA, a przy sprzeciwie Europy. Leszek Miller w pierwszym okresie
sprawowania władzy utrzymywał bardzo dobre stosunki z naszymi najważniejszymi
sąsiadami - Niemcami. Z kanclerzem Schroederem jadali nawet domowe obiady.
Naciski sprawiły, że zdecydował się zmienić front. F-16 był tylko przygrywką,
wojna z Irakiem była wyborem ostatecznym. Po raz kolejny politycy obiecywali
ogromne korzyści gospodarcze - udział w odbudowie Iraku, przejmowanie pól
naftowych, szkolenie irackiej armii - czego kto sobie życzył.  Dziś Polska ma najgorsze od lat stosunki z krajami europejskimi, a wspomniany
wcześniej rurociąg budowany na dnie Bałtyku, który w sposób zasadniczy obniży
nasze bezpieczeństwo energetyczne, jest tego efektem. Za cichą zgodą Amerykanów
Niemcy nawiązali najlepsze od lat stosunki z Rosjanami, a to najgorszy z
polskiego punktu widzenia rozwój sytuacji. Na nic zdały się pomysły z
energetycznym przymierzem muszkieterów, czy budowaniem sojuszu z Ukrainą.
Pozycja osła trojańskiego okazała się bardzo kosztowna.

Ale to nie wszystko. Prezydent Kwaśniewski wielokrotnie latał do USA, oczywiście
pod hasłem przyjaźni z prezydentem Bushem. Niestety, owa przyjaźń była
całkowicie jednostronna. Kwaśniewskiemu nie udało się uzyskać wsparcia w
staraniach o eksponowane stanowiska w polityce światowej. Nie udało się nic
wskórać w sprawie wiz, za które Polacy od lat płacą słone opłaty, a które do
niczego nie uprawniają. Żaden polski polityk nie zająknął się nigdy, że może by
tak skorzystać choćby z prawa wzajemności, więc Amerykanie nadal przylatują do
naszego kraju bez wiz i opłat. Przez lata udawało się tylko czasami zrobić
zdjęcie z Bushem, po czym gdzieś na uboczu, na tle Białego Domu opowiadano o
kolejnych sukcesach. Pech dla polskiej obronności chciał, że prawie zawsze były
to sukcesy związane z wojskiem. A to Amerykanie zaoferowali jakąś starą,
przeznaczoną na złom fregatę, a to jeszcze starsze samoloty C-130, a to mało
przydatne w polskich warunkach pojazdy terenowe. Już na pokładzie powracającego
samolotu powstawało uzasadnienie dla pozyskania cennego sprzętu, zmieniano plany
modernizacji armii, z budżetu MON wydzielano pieniądze na eksploatację (i VAT
oraz cło - do 26% wartości zakupu, nawet tego finansowanego z pomocy wojskowej
USA).  Kosztowne wsparcie

Ci którzy coś słyszeli o Foreign Military Financing, są przekonani, że to sposób
na wspieranie sojuszników USA. Niestety, jest inaczej. Realną pomoc otrzymuje
tylko kilka krajów, na czele z Izraelem. W zdecydowanej większości przypadków
FMF to wsparcie udzielane przez rząd amerykański własnemu przemysłowi
zbrojeniowemu, bo z tego funduszu finansowany jest tylko zakup sprzętu
amerykańskiego. Rząd USA płaci za pierwotną dostawę, a potem bywa różnie.
Tymczasem eksploatacja sprzętu wojskowego, szczególnie nietypowego i
użytkowanego w małej liczbie, bywa bardzo kosztowna. Darowizna może
przekształcić się w skarbonkę bez dna. Tak jak stało się z darowanymi Polsce
fregatami - pozbawionymi przed przekazaniem najlepszemu sojusznikowi
jakiegokolwiek w miarę nowoczesnego wyposażenia, uzupełnionymi w krótkim czasie
śmigłowcami o podobnych walorach. Polska utopiła w nich, dość dosłownie, już
kilkaset milionów złotych, z czego jedyną korzyścią jest utrzymanie na pewnym
poziomie wyszkolenia dwóch załóg. Zaniechano za to w praktyce rozwoju, budowy i
modernizacji własnych okrętów, z bardzo potrzebnymi korwetami na czele.

Polscy politycy od lat obowiązkowo cieszą się z pomocy amerykańskiej, która od
kilku lat utrzymuje się na poziomie 10-35 mln USD rocznie, czyli jest zupełnie
bez znaczenia w naszym budżecie obronnym (mało kto pamięta dziś o dodatkowych
100 milionach dolarów, które z jednej z wizyt przywiózł polski prezydent, a
które okazały się kolejnym humbugiem). Nikt natomiast nie próbuje pomyśleć o
normalnej polityce zakupowej, o licencjach, czy pozyskiwaniu z zagranicy nowych
technologii. Dla polskiego przemysłu obronnego pomoc amerykańska oznacza zwykle
marnowanie pieniędzy na znaczną skalę, bo zamieszanie z nią związane nie pozwala
na normalne przetargi, uczestnictwo w programach międzynarodowych, czy
rozwijanie własnych rozwiązań. Armia zaś musi brać to co zaoferuje sojusznik,
choćby dowódcy wiedzieli, że na świecie jest wiele lepszych i bardziej
perspektywicznych wyrobów, np. pojazdy zabezpieczone przed wybuchami min zamiast
HMMWV, czy bsl, które można by kupić z korzyścią dla przemysłu, choćby
przenosząc ich produkcję do Polski, czy.  Sojusznik na każdych warunkach

Do promowania współpracy z nowym wielkim bratem zaangażowano czołowych
lobbystów. Był wśród nich nawet Edward Mazur, o którego ekstradycję
bezskutecznie występuje polska prokuratura. Oskarżany o inspirowanie zabójstwa
komendanta polskiej Policji bronił się przed amerykańskim sądem m.in.
podkreślając zasługi dla USA przy sprzedaży samolotów F-16 czy zakupie WSK PZL
Rzeszów. Ani polscy politycy, ani wpływowe media nie podjęły tematu...

Nowe, prawicowe władze nie wyciągnęły żadnych wniosków z dotychczasowych
doświadczeń i podobnie jak poprzednicy wiążą się z USA. Mimo kolejnych policzków
(bez wiz do USA latać będą Czesi i Estończycy), gotowe są na wszystko, byle
George W. Bush znalazł 5 minut na rozmowę w Białym Domu i pozwolił na zrobienie
wspólnego zdjęcia.  Copyright © 2007-2010 Altair

--


Data: 2010-03-10 14:55:41
Autor: jadrys
Słuchajcie skur..syny
W dniu 2010-03-10 09:27, japawel@onet.pl pisze:
  
Ależ oni grają o swój interes... Myślisz że te odczyty na jankeskich
uniwersytetach (100 tys. $ jeden)  to tak na piękne oczy??
    

Wiem że niektórzy to zdrajcy , ale niktórzy ssa tumanami i naprawde wierzą w
jakies sojusznicze brednie.

I jeszcze dodam to z dziś z forum"

RAPORT-wto 09/2007  Z polskiego punktu widzenia

Tomasz HYPKI

Czy jeśli prezydent i premier kraju po zakończeniu urzędowania wyjeżdżają
zarabiać pieniądze do państwa, z którym wcześniej zawarli umowy o wielkiej
wartości, bardzo korzystne dla owego państwa, to jest to korupcja? Niedawno
dyskutowany był przypadek byłego kanclerza Niemiec Schroedera, który po
przegranych wyborach został szefem rady dyrektorów spółki zajmującej się budową
rurociągu po dnie Bałtyku. Niemiecki kanclerz sam wcześniej tę umowę firmował,
jego postępowanie uznano więc za nieetyczne, a w Niemczech prowadzone jest
postępowanie w tej sprawie. W Polsce sprawy w ogóle nie ma, choć rzecz dotyczy
polityków, którzy aktywnie uczestniczyli w doprowadzeniu do podpisania wartego
kilkanaście miliardów złotych kontraktu na zakup samolotów F-16. Korupcja, czy
tylko jeden z wielu przykładów właściwych stosunków z naszym najlepszym
sojusznikiem?

W sierpniu 1991 na czele grupy specjalistów przyjechał do Polski podsekretarz
stanu USA Ron Atwood, który zapoznał się ze stanem polskiego przemysłu
lotniczego i zbrojeniowego. Jego potencjał zaskoczył delegację. Ponieważ jednak
przemysł ten w efekcie zerwania stosunków z ZSRR był w fatalnym stanie
ekonomicznym, strona polska zaproponowała, by USA wsparły jego restrukturyzację
- na zasadach komercyjnych, z obopólną korzyścią. Amerykanie zaakceptowali
pomysł, do listopada oczekując na wskazanie 5 przedsiębiorstw, które miałyby być
objęte programem. Na pierwszy ogień miała iść WSK PZL Kalisz.

Niestety, Atwood wyjechał i wkrótce został odwołany ze stanowiska, a do Polski
przybyło jedynie kilku emerytowanych generałów, którzy penetrowali naszą
zbrojeniówkę. I na tym się właściwie skończyło. Jeszcze tylko przez kilka lat
brygady Marriotta - nazywane tak od warszawskiego hotelu, w którym zatrzymywali
się konsultanci - bez większych przeszkód zdobywały informacje o polskim
przemyśle, nie tylko obronnym.

Prywatyzacja po amerykańsku

Swego rodzaju finał misji Atwooda nastąpił w 2002, gdy działająca w imieniu
amerykańskiego giganta - United Technologies Corp. (UTC) mała spółka UTH (o
kapitale zakładowym 10 tys. USD) przejęła najlepszą wówczas polską wytwórnię z
branży lotniczo-zbrojeniowej - WSK PZL Rzeszów. Wyniki ekonomiczne
przedsiębiorstwa przed przejęciem były znane - o własnych siłach wydobyło się
ono z kryzysu początku lat 1990., sprzedaż rosła z roku na rok, sięgając 400 mln
zł, zyski pozwalały na inwestycje w nowoczesne technologie (od początku lat
2000. WSK PZL Rzeszów utrzymywała się pod tym względem w czołówce klasyfikacji
Rzeczpospolitej). Do wyników po przejęciu trudno dotrzeć, ale z tych znanych
wiadomo, że sprzedaż gwałtownie zmalała (do 300 mln zł), a przez 4 lata
wytwórnia generowała ogromne straty. Wzrosły natomiast kilkukrotnie ceny
silników i części do nich (a tym samym remontów) oferowanych przez WSL PZL
Rzeszów polskiemu wojsku, które użytkuje blisko 300 statków powietrznych z
rzeszowskimi napędami (w tym Sokoły, Bryzy i Iskry).

Wyprowadzanie zysków za granicę pozwoliło Amerykanom na wywiązanie się ze
zobowiązań inwestycyjnych poprzez ich retransferowanie, metodę stosowaną
powszechnie w takich wypadkach, na którą polscy politycy od 15 lat nie mogą
jakoś znaleźć lekarstwa (wcześniej wypróbowano ją we wspomnianym Kaliszu, gdzie
powstała spółka polsko-amerykańska - po kilku latach wymuszonych strat w Polsce,
a zysków w USA i Kanadzie, w całości przejęli ją partnerzy zagraniczni). Wojsko
części kupuje, a nawet wymienia napędy na produkowane przez oddział UTC znacznie
droższe niż dotąd stosowane silniki P&W (PT-6 w samolotach Orlik, które mają być
modernizowane za kilkaset milionów złotych z polskiego budżetu).

Mało tego. Amerykańska spółka od 4 lat korzysta z wielomilionowego wsparcia KBN
i MNiI. Polski budżet, który miał otrzymać wsparcie od UTC, sam wspiera
szkolenie pracowników wytwórni i jej programy badawcze. Teraz Amerykanie za
pośrednictwem rzeszowskiej spółki sięgają po fundusze europejskie...

Offset na papierze

Zakup WSK PZL Rzeszów był przygotowaniem do przetargu na samolot F-16 i
związanego z nim offsetu. Formalnie był to przetarg na samolot wielozadaniowy,
ale wszyscy zainteresowani wiedzieli, że wyboru dokonano na długo przed jego
ogłoszeniem. Amerykanom nie udało się upchnąć starych, analogowych F-16, które
kilkakrotnie oferowali nam w latach 1990., więc ostatecznie zaoferowali Polsce
nowocześniejsze, choć równie drogie w eksploatacji samoloty wyposażone w
nowoczesną awionikę. Gdy nastał prezydent George W. Bush, do Polski skierowano
najlepszych specjalistów od podobnych interesów. F-16 w uczciwej rywalizacji
nijak nie mógł wygrać z Gripenem, więc najpierw manipulowano z wartością offsetu
- politycy, a za nimi media, opisywali go jako zbawienie dla polskiej
gospodarki. Gdy okazało się, że komisja oceniająca offset przyznała oferentom
F-16 za mało punktów, kolejne dodała komisja techniczna - za rozpowszechnienie w
świecie (gdyby to był decydujący czynnik w innych zakupach, polskie wojsko nadal
biegałoby z maczugami...). Potem szybko podpisano kontrakt, łamiąc polskie prawo
gdzie tylko było to potrzebne, podpisano po angielsku, zgodnie z prawem USA, nie
uzyskując dostępu do kodów źródłowych oprogramowania, nowoczesnych technologii
czy udziału w produkcji i prawie żadnego sensownego offsetu.

Zamiast umowy offsetowej podpisano zaś, nie przewidywaną żadną ustawą, umowę
ramową. Podpisano nie z amerykańską agencją rządową - dostawcą samolotów, ale z
Lockheed Martinem - podwykonawcą kontraktu. W umowie zaś zagwarantowano
Amerykanom, że w razie nie zrealizowania offsetu będą płacić odszkodowania w
wysokości 3-4% zamiast ustawowych 100%. Offset miał być takim sukcesem, że
przestrzeganie prawa nie miało znaczenia. Gdy w ciągu kilku miesięcy Amerykanie
bezczelnie wycofali się z wszystkich ważniejszych zobowiązań (przeważnie
motywując decyzje brakiem możliwości finansowych czy technicznych strony
polskiej), a pozostałe zamierzali realizować łamiąc kolejne polskie prawa i za
polskie pieniądze (system łączności w standardzie Tetra, który jest dostępny
prawie wszędzie, tylko nie w USA), mało kto się tym przejął. Protestujących
urzędników wymieniano na uległych. A szefom przedsiębiorstw, którym tyle
obiecywano, tłumaczono, że sami są sobie winni. Politycy zajmowali się już czymś
innym.

Najgłupszy sojusznik

Tandem prezydent Kwaśniewski - premier Miller wybrał się na wojnę z Irakiem, bez
rezolucji ONZ lub innej podstawy prawnej. Polska napadła na przyjazny dotąd
kraj, w którym polskie przedsiębiorstwa robiły niezłe interesy. Znowu pod
dyktando USA, a przy sprzeciwie Europy. Leszek Miller w pierwszym okresie
sprawowania władzy utrzymywał bardzo dobre stosunki z naszymi najważniejszymi
sąsiadami - Niemcami. Z kanclerzem Schroederem jadali nawet domowe obiady.
Naciski sprawiły, że zdecydował się zmienić front. F-16 był tylko przygrywką,
wojna z Irakiem była wyborem ostatecznym. Po raz kolejny politycy obiecywali
ogromne korzyści gospodarcze - udział w odbudowie Iraku, przejmowanie pól
naftowych, szkolenie irackiej armii - czego kto sobie życzył.

Dziś Polska ma najgorsze od lat stosunki z krajami europejskimi, a wspomniany
wcześniej rurociąg budowany na dnie Bałtyku, który w sposób zasadniczy obniży
nasze bezpieczeństwo energetyczne, jest tego efektem. Za cichą zgodą Amerykanów
Niemcy nawiązali najlepsze od lat stosunki z Rosjanami, a to najgorszy z
polskiego punktu widzenia rozwój sytuacji. Na nic zdały się pomysły z
energetycznym przymierzem muszkieterów, czy budowaniem sojuszu z Ukrainą.
Pozycja osła trojańskiego okazała się bardzo kosztowna.

Ale to nie wszystko. Prezydent Kwaśniewski wielokrotnie latał do USA, oczywiście
pod hasłem przyjaźni z prezydentem Bushem. Niestety, owa przyjaźń była
całkowicie jednostronna. Kwaśniewskiemu nie udało się uzyskać wsparcia w
staraniach o eksponowane stanowiska w polityce światowej. Nie udało się nic
wskórać w sprawie wiz, za które Polacy od lat płacą słone opłaty, a które do
niczego nie uprawniają. Żaden polski polityk nie zająknął się nigdy, że może by
tak skorzystać choćby z prawa wzajemności, więc Amerykanie nadal przylatują do
naszego kraju bez wiz i opłat. Przez lata udawało się tylko czasami zrobić
zdjęcie z Bushem, po czym gdzieś na uboczu, na tle Białego Domu opowiadano o
kolejnych sukcesach. Pech dla polskiej obronności chciał, że prawie zawsze były
to sukcesy związane z wojskiem. A to Amerykanie zaoferowali jakąś starą,
przeznaczoną na złom fregatę, a to jeszcze starsze samoloty C-130, a to mało
przydatne w polskich warunkach pojazdy terenowe. Już na pokładzie powracającego
samolotu powstawało uzasadnienie dla pozyskania cennego sprzętu, zmieniano plany
modernizacji armii, z budżetu MON wydzielano pieniądze na eksploatację (i VAT
oraz cło - do 26% wartości zakupu, nawet tego finansowanego z pomocy wojskowej
USA).

Kosztowne wsparcie

Ci którzy coś słyszeli o Foreign Military Financing, są przekonani, że to sposób
na wspieranie sojuszników USA. Niestety, jest inaczej. Realną pomoc otrzymuje
tylko kilka krajów, na czele z Izraelem. W zdecydowanej większości przypadków
FMF to wsparcie udzielane przez rząd amerykański własnemu przemysłowi
zbrojeniowemu, bo z tego funduszu finansowany jest tylko zakup sprzętu
amerykańskiego. Rząd USA płaci za pierwotną dostawę, a potem bywa różnie.
Tymczasem eksploatacja sprzętu wojskowego, szczególnie nietypowego i
użytkowanego w małej liczbie, bywa bardzo kosztowna. Darowizna może
przekształcić się w skarbonkę bez dna. Tak jak stało się z darowanymi Polsce
fregatami - pozbawionymi przed przekazaniem najlepszemu sojusznikowi
jakiegokolwiek w miarę nowoczesnego wyposażenia, uzupełnionymi w krótkim czasie
śmigłowcami o podobnych walorach. Polska utopiła w nich, dość dosłownie, już
kilkaset milionów złotych, z czego jedyną korzyścią jest utrzymanie na pewnym
poziomie wyszkolenia dwóch załóg. Zaniechano za to w praktyce rozwoju, budowy i
modernizacji własnych okrętów, z bardzo potrzebnymi korwetami na czele.

Polscy politycy od lat obowiązkowo cieszą się z pomocy amerykańskiej, która od
kilku lat utrzymuje się na poziomie 10-35 mln USD rocznie, czyli jest zupełnie
bez znaczenia w naszym budżecie obronnym (mało kto pamięta dziś o dodatkowych
100 milionach dolarów, które z jednej z wizyt przywiózł polski prezydent, a
które okazały się kolejnym humbugiem). Nikt natomiast nie próbuje pomyśleć o
normalnej polityce zakupowej, o licencjach, czy pozyskiwaniu z zagranicy nowych
technologii. Dla polskiego przemysłu obronnego pomoc amerykańska oznacza zwykle
marnowanie pieniędzy na znaczną skalę, bo zamieszanie z nią związane nie pozwala
na normalne przetargi, uczestnictwo w programach międzynarodowych, czy
rozwijanie własnych rozwiązań. Armia zaś musi brać to co zaoferuje sojusznik,
choćby dowódcy wiedzieli, że na świecie jest wiele lepszych i bardziej
perspektywicznych wyrobów, np. pojazdy zabezpieczone przed wybuchami min zamiast
HMMWV, czy bsl, które można by kupić z korzyścią dla przemysłu, choćby
przenosząc ich produkcję do Polski, czy.

Sojusznik na każdych warunkach

Do promowania współpracy z nowym wielkim bratem zaangażowano czołowych
lobbystów. Był wśród nich nawet Edward Mazur, o którego ekstradycję
bezskutecznie występuje polska prokuratura. Oskarżany o inspirowanie zabójstwa
komendanta polskiej Policji bronił się przed amerykańskim sądem m.in.
podkreślając zasługi dla USA przy sprzedaży samolotów F-16 czy zakupie WSK PZL
Rzeszów. Ani polscy politycy, ani wpływowe media nie podjęły tematu...

Nowe, prawicowe władze nie wyciągnęły żadnych wniosków z dotychczasowych
doświadczeń i podobnie jak poprzednicy wiążą się z USA. Mimo kolejnych policzków
(bez wiz do USA latać będą Czesi i Estończycy), gotowe są na wszystko, byle
George W. Bush znalazł 5 minut na rozmowę w Białym Domu i pozwolił na zrobienie
wspólnego zdjęcia.

Copyright© 2007-2010 Altair

  

Pozostaje mi się tylko pod tym tekstem podpisać.

--
Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..

Data: 2010-03-10 15:26:30
Autor: apr...
Słuchajcie skur..syny
japawel@onet.pl napisał(a):

> > Ależ oni grają o swój interes... Myślisz że te odczyty na jankeskich > uniwersytetach (100 tys. $ jeden)  to tak na piękne oczy??


Wiem że niektórzy to zdrajcy , ale niktórzy ssa tumanami i naprawde wierzą w
jakies sojusznicze brednie.

I jeszcze dodam to z dziś z forum"

RAPORT-wto 09/2007  Z polskiego punktu widzenia

Tomasz HYPKI

Czy jeśli prezydent i premier kraju po zakończeniu urzędowania wyjeżdżają
zarabiać pieniądze do państwa, z którym wcześniej zawarli umowy o wielkiej
wartości, bardzo korzystne dla owego państwa, to jest to korupcja? Niedawno
dyskutowany był przypadek byłego kanclerza Niemiec Schroedera, który po
przegranych wyborach został szefem rady dyrektorów spółki zajmującej się
budową....

Proponuję aby ten tekst miał cały czas pierwsze miejsce na górze, aby ciągle tam był, aby te antypolskie świnie w końcu zrozumiały, że Polska to brzmi dumnie !!!

--


Data: 2010-03-10 22:38:04
Autor: matusm
Słuchajcie skur..syny

Użytkownik <japawel@onet.pl> napisał w wiadomości news:3461.000005ae.4b96bb96newsgate.onet.pl...
Tak nazywam naszych polityków którzy to durniami i sprzedawczykami są, w wśród
nich wielu idiotów.

--
"Służba Bezpieczeństwa może i powinna kreować różne stowarzyszenia,
kluby czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie głęboko infiltrować
istniejące gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym
i wojewódzkim, a także na szczeblach podstawowych, muszą być one
przez nas operacyjnie opanowane.Musimy zapewnić operacyjne możliwości
oddziaływania na te organizacje,kreowania ich działalnosci i kierowania
ich polityką." -- Czeslaw Kiszczak,luty 1989 roku z posiedzenia kierownictwa MSW -
Pozdrowienia
matusm

Słuchajcie skur..syny

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona