Data: 2011-01-23 11:17:41 | |
Autor: farfocel-0@gazeta.p | |
Smoleńsk 2010 - Reasumując - pytanie | |
Podsumowując:
Rozbił się bo nie wiedział, że nie da rady lądować w Smoleńsku w automacie? Czy coś jeszcze? -- |
|
Data: 2011-01-23 16:15:22 | |
Autor: Delfino Delphis | |
Smoleńsk 2010 - Reasumując - pytanie | |
farfocel-0@gazeta.p wrote:
Podsumowując:Tego się chyba nigdy nie dowiemy. Natomiast na pewno bezpośrednią przyczyną jest czytanie wysokości z radiowysokościomierza. Kogoś, kto wymyślił w wojsku taką procedurę, trzeba by powiesić za jaja, a na pewno pociągnąć do odpowiedzialności karnej. |
|
Data: 2011-01-23 16:59:20 | |
Autor: RedLite | |
Smoleńsk 2010 - Reasumując - pytanie | |
W dniu 2011-01-23 12:17, oskarżony * farfocel-0@gazeta.p*, zeznał co następuje:
Podsumowując: Kto niby chciał lądować w automacie? W automacie to oni mieli odejsc na drugi krąg i to włąsnie okazał się niemożliwe. Mnie się widzi, że oni od początku nie mieli zamiaru lądować, tylko dla alibi (pod presją) zeszli pokazać, że próbowali wylądować :D I oczywiście gdyby nawigator czytał odpowiedni instrument ... itd. -- signature |
|
Data: 2011-01-23 20:27:59 | |
Autor: JJR | |
Smoleńsk 2010 - Reasumując - pytanie | |
RedLite wrote:
W automacie to oni mieli odejsc na drugi krąg i to włąsnie okazał się Co więcej, obie strony tego chciały. Przeczytałem zapis rozmów telefonicznych wieży... oni tam na uszach stawali, żeby tego cholernego Polaka gdziekolwiek odesłać - najchętniej na Wnukowo bo tam jest pełne wyposażenie nawigacyjne. Wieża była przekonana że skoro warunki są ewidentnie nie do przyjęcia, o czym samolot został x razy poinformowany, to tak właśnie będzie - zejście do 100m dla pro formy i odlot gdzie indziej. I oczywiście gdyby nawigator czytał odpowiedni instrument ... itd. Gdyby ktokolwiek patrzył na prędkość opadania, gdyby ktokolwiek poza pilotem mówił po rosyjsku, gdyby nawigator miał doświadcznie z Iła, gdyby pułk latał według podręczników a własnych patentów... Lista tych gdybów jest żenująco długa, tym bardziej że spełnienie któregokolwiek z tych warunków zapobiegłoby katastrofie. -- pzdr, Jędrzej Optymiści wierzą, że świat stoi przed nimi otworem. Pesymiści wiedzą, co to za otwór. |
|
Data: 2011-01-24 16:50:54 | |
Autor: J.F. | |
Smoleńsk 2010 - Reasumując - pytanie | |
On Sun, 23 Jan 2011 20:27:59 +0100, JJR wrote:
RedLite wrote: Oni tam to znaczy on jeden na wiezy w rozmowach telefonicznych. Zapis rozmow z kokpitu samolotu juz nie jest taki przekonywujacy - gdzies po drodze to stawanie na uszach sie splaszczylo i ograniczylo do paru lakonicznych uwag "mgla" "warunkow do ladowania nie ma". Nikt nawet nie spytal insynuujaco "to dokad teraz lecicie ?" Lacznosc w wiezy tez mieli ograniczona, bo musial prosic o posrednictwo lotnisko poludniowe. Wieża była przekonana że skoro warunki są ewidentnie nie do przyjęcia, o czym No, pilot w sumie tez to zakladal od poczatku, przynajmniej zanim general wszedl do kabiny. I oczywiście gdyby nawigator czytał odpowiedni instrument ... itd.Gdyby ktokolwiek patrzył na prędkość opadania, gdyby ktokolwiek poza pilotem To akurat chyba nie zarzut do tego przypadku, bo duzo tam tego rozumienia nie nie bylo. Zreszta nawigator troche mowil. gdyby nawigator miał doświadcznie z Iła, gdyby pułk latał Najgorsze ze w sumie ciagle nie wiemy co tak naprawde zawiodlo. Bo niektore z tych patentow moze nie sa takie zle - np to czytanie RA - czemu nie, oczywiscie wylacznie w celu kontrolnym, w koncu baro tez moze zawiesc. Zeby sie tylko nie okazalo ze co czlowiek to inny patent - Jaki zawsze podchodza na RA, w tutkach czyta sie baro, a piloci wcale tego nie sluchaja i caly CRM im nie potrzebny, bo ucza ich podchodzic samodzielnie. Ktos potrafi opisac jak powinien wygladac wzorcowy podzial zadan przy takim podejsciu ? J. |
|
Data: 2011-01-24 17:44:49 | |
Autor: JJR | |
Smoleńsk 2010 - Reasumując - pytanie | |
-- -- Original Message -- --
Oni tam to znaczy on jeden na wiezy w rozmowach telefonicznych. To chyba inne zapisy czytaliśmy. W moim i Plusnin, i Krasnokucki. Zapis rozmow z kokpitu samolotu juz nie jest taki przekonywujacy - Znowu inne zapisy czytaliśmy. Kilka razy dogadywali się z samolotem jakie jest lotnisko zapasowe. A co do lakoniczności uwag, uważasz że zamiast komunikatu "warunków do lądowania nie ma" powinni czytać poemat o mgle? W lotnictwie nie przewiduje się insynuacji, przekonywań i nacisków. To są patenty z innych dziedzin życia, zawleczone przez ludzi traktujących samolot jak autobus. Gdyby ktokolwiek patrzył na prędkość opadania, gdyby ktokolwiek poza Jak widać, jednak za słabo, skoro kapitan zdecydował że to on będzie prowadził korespondencję, dokładając sobie w ten sposób obciążeń. A to właśnie nierówny rozkład obciążeń i stresu w załodze (niewłaściwy CRM) jest jedną z głównych przyczyn katastrofy, i to przyczyną powtórzoną po Casie. pzdr, Jędrzej Zwijasz? www.zwijaj.pl |
|
Data: 2011-01-25 02:06:56 | |
Autor: J.F. | |
Smoleńsk 2010 - Reasumując - pytanie | |
On Mon, 24 Jan 2011 17:44:49 +0100, JJR wrote:
Zapis rozmow z kokpitu samolotu juz nie jest taki przekonywujacy - Raz ? 10:23:59. I za moment tylko potwierdzenie A co do lakoniczności uwag, uważasz że zamiast komunikatu "warunków do Tylko efekt taki ze czytajac CVR to juz nie widze tego "wychodzenia ze skory". Przekazali informacje ze mgla, spytali o zapasowe, o paliwo - wyglada rutynowo. Mogliby choc "zalecamy odlot na inne lotnisko", czy bardziej dosadnie "to na ktore zapasowe chcecie odleciec" ? A jakby wybrali Witebsk .. oj, bylaby chyba kolejna kompromitacja (bo zamkniety) Gdyby ktokolwiek patrzył na prędkość opadania, gdyby ktokolwiek pozaTo akurat chyba nie zarzut do tego przypadku, bo duzo tam tego Ale akurat wtedy gdy mial troche gadania to chyba zadnego bledu nie popelnil. A na ostatniej prostej slyszeli wszyscy, a mowil trzy razy jesli dobrze licze. "Kwitowaniem" sie nie przejmowal. A wczesniej to rozmiawiali rownoczesnie z Jakiem, wiec musieli sie jakos podzielic. J. |
|
Data: 2011-01-25 19:36:46 | |
Autor: JJR | |
Smoleńsk 2010 - Reasumując - pytanie | |
J.F. wrote:
Znowu inne zapisy czytaliśmy. Kilka razy dogadywali się z samolotem Fakt, nie znam stenogramu na pamięć :) A wrażenie miałem dlatego, że temat wciąż się przewijał powracał w rozmowach załogi. 10:26:48 "Jakie zapasowe? Mińsk albo Witebsk" i 10:35:46 "Tak czy nie? My musimy to lotnisko wybrać, w końcu na coś się zdecydować". To ostatnie między trzecim a czwartym zakrętem - kolejny argument, że i samolot, i wieża byli przekonani że skończy się na próbie. Tylko efekt taki ze czytajac CVR to juz nie widze tego "wychodzenia ze Bo wychodzić ze skóry to kontroler może sobie prywatnie, a komunikacja ma być właśnie rutynowa. Zresztą skoro uprzednio uzgodnili próbę do 100 m, po co mieli jeszcze coś dodawać? Samolot miał przelecieć na 100 w chmurach nad pasem i tyle. Nie było nic więcej do zalecania. Jak widać, jednak za słabo, skoro kapitan zdecydował że to on będzie Obciążenie korespondencją to nie tylko wymawianie słów. Ewidentnie w sytuacji gdy miał na głowie pilotaż, nieprzepisowe (bo skazane na niepowodzenie) dopasowywanie prędkości opadania za pomocą autopilota, przyrządy, okno, czytana wysokość i jeszcze jakichś ludzi na wieży, nie dał rady i parę elementów zawalił. CRM jest po to, żeby miał na głowie mniej i w ten sposób niczego nie zawalał. Procesor białkowy niestety ma swoje ograniczenia. -- pzdr, Jędrzej Optymiści wierzą, że świat stoi przed nimi otworem. Pesymiści wiedzą, co to za otwór. |
|
Data: 2011-01-26 18:47:11 | |
Autor: J.F. | |
Smoleńsk 2010 - Reasumując - pytanie | |
On Tue, 25 Jan 2011 19:36:46 +0100, JJR wrote:
J.F. wrote: A tego to nie widze. Masz jakis lepszy protokol ? Tak czy inaczej - o ile na lotnisku faktycznie "ze skory wychodzili" zeby ich wczesniej skierowano gdzie indziej, to na wyzszych szczeblach to sie jakos to wychodzenie splaszczylo .. Tylko efekt taki ze czytajac CVR to juz nie widze tego "wychodzenia ze no bo wychodzili, wychodzili, a tu sie zameldowal poliak i caly wyslilek zniweczyl - chce probowac :-) Ale akurat wtedy gdy mial troche gadania to chyba zadnego bledu nie No nie wiem czy takiej skazanej - chyba wczesniej pare razy cos podobnego robil. Moze wtedy bylo latwiej. dopasowywanie prędkości opadania za pomocą autopilota, przyrządy, okno, Ale akurat tu go wieza az tak bardzo nie absorbowala. Chyba, bo akurat cos meldowal w poblizu tego przestawienia cisnienia. CRM jest po to, żeby miał na głowie mniej i w ten sposób Ciekaw jestem co robil drugi, bo powinien zauwazyc niebezpieczna wysokosc. Tylko za okno sie gapil ? A czy zawalil to tez tak do konca nie jestem pewien, bo jesli schodzil na przyrzady, a przyrzady klamaly - no dobra, mialby mniej zajec to moglby pomyslec, albo na drugi wysokosciomierz spojrzec. J. |
|
Data: 2011-01-26 23:25:49 | |
Autor: JJR | |
Smoleńsk 2010 - Reasumując - pytanie | |
J.F. wrote:
A tego to nie widze. Masz jakis lepszy protokol ? http://www.wiadomosci24.pl/artykul/odczytano_niemal_wszystkie_slowa_z_czarnych _skrzynek_tu_154m_179063.html Póki co to są przecieki, nie ma pełnej publikacji. Ale cierpliwości, polski raport niedaleko :) Tak czy inaczej - o ile na lotnisku faktycznie "ze skory wychodzili" Oczywiście. Tak rosyjskie, jak i polskie "szczeble" nie widziały możliwości żeby ten samolot NIE wylądował. Wtedy byśmy się dopiero nasłuchali o podstępnych bolszewikach. gdy miał na głowie pilotaż, nieprzepisowe (bo skazane na niepowodzenie) No nie wiem czy takiej skazanej - chyba wczesniej pare razy cos Oczywiście że w sytuacji mniejszego obciążenia jest łatwiej. Ale nawet nie o to chodzi, tylko to że sterując prędkością opadania za pomocą autopilota wstawiasz sobie w obwód decyzyjny pokaźny tłumik, uśredniacz i opóźniacz zamiast po prostu ruszyć gazem czy wolantem. Zmieniasz ustawienie - po dłuższej chwili zmieniają się parametry, ale nie całkiem tak jakbyś chciał, więc zmieniasz jeszcze trochę, a czas bezlitośnie leci... Nie mówiąc już o tym że dopasowanie tego do wysokości czytanych z RW to w ogóle abstrakcja. Ciekaw jestem co robil drugi, bo powinien zauwazyc niebezpieczna Mirosławiec się kłania :( Tam nie chodziło o jak wskazania wysokościomierza czy wariometru, oni nie zauważyli takiego szczegółu jak sztuczny horyzont i faktu, że zaraz ślizną się po skrzydle... -- pzdr, Jędrzej <Szycha> ej, nie irytuje was w serialach, ze ludzie pija w barach, potem jada samochodem i nic im nie jest? <rudi> nie, też tak robimy. |
|
Data: 2011-01-28 00:49:49 | |
Autor: JJR | |
Smoleńsk 2010 - Reasumując - pytanie | |
J.F. wrote: Tu masz ładny kawałek http://wyborcza.pl/1,76842,8974870.html -- pzdr, Jędrzej Zwijasz? www.zwijaj.pl |
|
Data: 2011-01-24 09:34:05 | |
Autor: | |
Smoleńsk 2010 - Reasumując - pytanie | |
Użytkownik " farfocel-0@gazeta.p" <farfocel-0@gazeta.SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości news:ihh2ol$has$1inews.gazeta.pl... Podsumowując: Mój brat zwrócił mi na następującą rzecz uwagę i coś w tym jest . Jeśli byłoby tak ze kapitan nacisnął uchod i nic , to od tego momentu, do uderzenia brzozy posadzonej przez Stalina -;) minęło 7 sekund. Pamiętać trzeba że samolot sie gwałtownie cięgle obniżał. Analogicznie biorąc , jak mówił Edmund Klich , że kapitan nacisnął uchod a tu nic i porównał to do naciśnięcie pedału hamulca bez żadnego skutku, to odruchem człowieka jest choćby przeklniecie , czy jakiś inny odruch głosowo manualny , i np. złapanie za ręczny , albo odruchowy manewr kierownica , żeby kierowca ucierpiał jak najmniej . To sa odruchy robione podświadomie , niezależne od naszej logicznej woli , jak zasłanianie się ręka przed uderzeniem ,a tutaj dosłownie nic cisza i spokój , jakby nic się nie stało . Tak to jakieś dziwne jest . mir |