Data: 2010-09-12 10:13:15 | |
Autor: mkarwan | |
Smoleńsk - co sugerował wywiad izraelski? | |
Doniesienia o tragedii były mniej szczegółowe niż w Europie.
Jedyna rzecz, którą pamiętam, to tekścik o zaletach religii żydowskiej, która miała ocalić naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha. Miał on lecieć wraz z innymi duchownymi w prezydenckim samolocie na katyńskie uroczystości, ale skoro lot miał się odbyć w sobotę (dzień święty) postanowił zostać w ojczyźnie. Niektórzy współwyznawcy krytykowali go kiedyś za zbyt swobodny stosunek do halachy, więc pewnie nie chciał się narażać. O żadnych "sugestiach" Mosadu nie znalazłem pół słowa. Jak wiadomo nasi prokuratorzy, jak i poseł Macierewicz, szukają informacji "nasłuchowych" w Ameryce, nie w Izraelu. Ale, prawdę powiedziawszy, mogliby szukać również w państwie żydowskim, zaraz podam adres. Najpierw pożartujmy Wszyscy (którzy tym się interesują) słyszeli o globalnej, amerykańskiej sieci wywiadu elektronicznego Echelon. Jak wiadomo, nie przydała się ona do niczego, jeśli chodzi o ostrzeżenie przed atakami z 11 września 2001 roku. Niewyraźne ostrzeżenia "przed czymś, co się szykuje" nadchodziły z różnych innych źródeł, od innych wywiadów, ale największy na Ziemi system podglądu i podsłuchu pozostał ślepy i głuchy. Jedyne ostrzeżenie w Ameryce, o którym potem się słyszało, było anegdotyczne: ostrzeżono mianowicie wyłącznie Żydów i Izraelczyków pracujących w WTC. Prasa w Ameryce i Europie opisywała tę informację jako "legendę miejską" o wydźwięku antysemickim. W Izraelu można było się dowiedzieć skąd to się wzięło. Izraelska spółka Odigo (właściciel komunikatora internetowo-telefonicznego) oficjalnie przyznała, że 11 września 2001 jej dwaj nowojorscy pracownicy odebrali ostrzeżenia o zamachu w WTC, dwie godziny przed faktem. Micha Macover, prezes przedsiębiorstwa, powiedział dziennikarzom, że zgłosił to amerykańskiej policji: "Nie mam pojęcia dlaczego ktoś wysłał tę wiadomość naszym pracownikom, którzy w ogóle nie znali nadawcy. Pewnie ktoś po prostu żartował i przez czysty przypadek to się sprawdziło". Spółka Odigo działała w Nowym Jorku, ale jej serwery mieściły się pod Tel-Awiwem, zresztą obok centralnej serwerowni innego znanego wówczas komunikatora izraelskiego ICQ. Różnica między komunikatorem Odigo a dużo popularniejszym na świecie ICQ polegała na tym, że można było z niego wysyłać wiadomości do każdego, nie tylko do swoich "kontaktów", nie było więc problemów z rozsyłaniem anonimowego dowcipu. W zamachach z 11 września zginął jeden Izraelczyk (ale nie w Nowym Jorku). Ostatni raz o tej sprawie czytałem w izraelskiej prasie w sierpniu 2004 roku. Izraelczycy poinformowali wtedy, że odnaleźli i przekazali FBI adres internetowy inicjalnego nadawcy wiadomości. Co dalej - nie wiem. Chyba wszyscy o niej słusznie zapomnieli. Echelon nie dał rady... Adres: 8200-U, Urim, Beer Szewa, Izrael W tym samym podtelawiwskim kurorcie nad Morzem Śródziemnym izraelskie przedsiębiorstwa komunikacyjno-informatyczne sąsiadują z kwaterą dowództwa izraelskiego wywiadu, ale to nie jest dokładnie ten adres. Niby to również tam właśnie stacjonuje Jednostka 8200, ale tylko w części. Część druga, ważniejsza, obsługuje wojskową mega-centralę podglądowo-podsłuchową, jedną z największych na świecie, o zasięgu tylko ciut-ciut mniejszym niż przereklamowany Echelon. Mieści się ona na pustyni Negew, o dwa kilometry na północ od kolonii Urim, z grubsza trzydzieści kilometrów od Beer Szewy. Fani Google Earth nie powinni mieć trudności z odnalezieniem anten HF/DF, gdyby komuś chciało szukać się w ten sposób. Jerzy Szygiel źródło http://blog.wirtualnemedia.pl/index.php?/authors/54-Jerzy-Szygiel/archives/4195-Smolensk-co-sugerowal-wywiad-izraelski.html |
|