Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Smoleńsk - znamy już przyczyny katastrofy!

Smoleńsk - znamy już przyczyny katastrofy!

Data: 2010-05-12 03:04:52
Autor: ab.666
Smoleńsk - znamy już przyczyny katastrofy!
Znamy już przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem!

Przyczyny odkrył nie byle kto, bo ksiądz prof. dr hab. Tadeusz Guz,
kierowniki Katedry Filozofii Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
Jana Pawła II;
cytuję "Nasz Dziennik":

"do tragedii smoleńskiej by nie doszło, gdyby nie bardzo silne w Polsce
wpływy ideologiczne liberalizmu i neosocjalizmu"

"tragedia smoleńska wyrasta z klimatu z jednej strony radykalnego
liberalizmu, a z drugiej strony nie mniej radykalnego
socjalistyczno-komunistycznego kolektywizmu"

Jakie to wszystko proste.... prawda?

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
Oczywiście, nawet w kontekście tragedii smoleńskiej kiecuchy-darmozjady
katolskie muszą zahaczyć o swój ulubiony temat....
"Stąd takie uderzanie w dziecko poczęte, w rodzinę, w małżeństwo"

ab.

Data: 2010-05-12 10:33:19
Autor: cytryna
Smoleńsk - znamy już przyczyny katastrofy!
Znamy już przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem!

Przyczyny odkrył nie byle kto, bo ksiądz prof. dr hab. Tadeusz Guz,
kierowniki Katedry Filozofii Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
Jana Pawła II;
cytuję "Nasz Dziennik":

"do tragedii smoleńskiej by nie doszło, gdyby nie bardzo silne w Polsce
wpływy ideologiczne liberalizmu i neosocjalizmu"

"tragedia smoleńska wyrasta z klimatu z jednej strony radykalnego
liberalizmu, a z drugiej strony nie mniej radykalnego
socjalistyczno-komunistycznego kolektywizmu"

Jakie to wszystko proste.... prawda?

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
Oczywiście, nawet w kontekście tragedii smoleńskiej kiecuchy-darmozjady
katolskie muszą zahaczyć o swój ulubiony temat....
"Stąd takie uderzanie w dziecko poczęte, w rodzinę, w małżeństwo"

ab.
*****************************************************************************

Tymczasem jak twierdzą specjaliści było ta:
TO MOGŁA BYĆ EKSPLOZJA  11 May 2010 Czytane 421 razy Brak Komentarzy Leszek Misiak, Grzegorz Wierzchołowski, 11-05-2010 12:04

Według ekspertów od budowy płatowców, z którymi rozmawialiśmy, kadłub prezydenckiego Tu-154 rozerwała potężna eksplozja. Wiele wskazuje, że mogła to być bomba paliwowo-powietrzna. – Na tym pułapie, przy ziemi, takie rozczłonkowanie kadłuba mogła spowodować tylko świadoma ingerencja człowieka – twierdzą.

Po pierwsze: w Lockerbie – jeszcze zanim przystąpiono do wyjęcia z wraku ciał –
 pojawili się amerykańscy śledczy, którzy dostali się do kokpitu. Poczyniono w nim wiele istotnych ustaleń, do których później nie udałoby się dojść. Amerykanie już pierwszego dnia wiedzieli więc na przykład, że katastrofa mogła być wynikiem zamachu, bo załoga w chwili śmierci nie miała na sobie masek tlenowych; nie znaleziono też żadnych śladów wskazujących, że piloci mieli świadomość utraty kontroli nad samolotem. Pod Smoleńskiem to Rosjanie zabezpieczyli teren, wrak i szczątki ofiar, a zamiast informacji pojawiła się dezinformacja (osoba przedstawiana jako kontroler lotów w Smoleńsku bezpodstawnie obwiniła załogę tupolewa o nieznajomość języka rosyjskiego). Zwolennikom oficjalnej, kremlowskiej wersji tej katastrofy warto na marginesie przypomnieć, że choć w znajdującym się na wysokości 9 km boeingu z Lockerbie nastąpił wybuch bomby, a rozerwana na trzy części maszyna spadała ponad dwie minuty na ziemię, zwłoki załogi były dobrze zachowane. W Smoleńsku – jak wiadomo – przez długi czas nie było pewności, czy ciała pilotów po upadku samolotu z kilku metrów w ogóle da się zidentyfikować, choć zdążono już publicznie zakomunikować, że żadnego „wybuchu” w Tu-154 nie było.
Po drugie: w ciągu kilku godzin od tragedii w Lockerbie brytyjscy prokuratorzy otrzymali z Francji i z satelitów szpiegowskich należących do USA wysokiej jakości zdjęcia satelitarne z miejsca zdarzenia. Pod naciskiem prasy rząd Donalda Tuska wystąpił do Amerykanów o fotografie z satelity dopiero kilkanaście dni po śmierci Lecha Kaczyńskiego. Nadal jednak nie wiadomo, czy trafiły one w ogóle do prokuratury.
Po trzecie: w śledztwo dotyczące amerykańskiego Boeinga 747 zaangażowano środki adekwatne do skali katastrofy. Przez parę miesięcy ponad tysiąc policjantów i żołnierzy brytyjskich przeszukiwało tereny, na których mogły znajdować się szczątki samolotu (był to obszar znacznie większy od tego w pobliżu lotniska Smoleńsk-Siewiernyj). Towarzyszyły im helikoptery, wyposażone w specjalistyczne termowizory. Każdy drobny odłamek (znaleziono ich kilkanaście tysięcy!) został oznaczony, osobno zapakowany i odwieziony w miejsce, gdzie znaleziska poddawano prześwietleniom promieniami rentgenowskimi i chromatografii gazowej (w celu znalezienia ewentualnych pozostałości po materiałach wybuchowych). Tylko dzięki tak drobiazgowym badaniom odnaleziono nadpalony skrawek materiału, który po wnikliwym śledztwie naprowadził prokuratorów na trop terrorystów z komunistycznej Libii. Tymczasem w przypadku katastrofy pod Smoleńskiem jeszcze miesiąc po wypadku ważne części samolotu, rzeczy osobiste ofiar, a nawet fragmenty ludzkich zwłok walały się obok wraku. Nikt nie jest dziś w stanie powiedzieć, jakie szczątki maszyny (być może niezwykle istotne dla śledztwa) wciąż leżą w ziemi obok smoleńskiego lotniska, a jakie bezpowrotnie zniknęły w piwnicach mieszkańców Smoleńska lub w magazynach GRU bądź FSB.
Po czwarte: po katastrofie w Lockerbie przeprowadzono dokładne sekcje zwłok ofiar. Ustalono m.in., że znaczna większość pasażerów przeżyła wybuch w samolocie (na ich ciałach nie znaleziono nawet śladów uszkodzeń od bomby) i zginęła dopiero po upadku maszyny na ziemię. Pozwoliło to określić rozmiar, miejsce i charakter eksplozji, co odegrało niebagatelną rolę w śledztwie i późniejszym procesie przeciw terrorystom. Jak wiemy – miesiąc po katastrofie pod Smoleńskiem polska prokuratura ani rodziny ofiar nie otrzymały od Federacji Rosyjskiej wyników sekcji zwłok. Według naszych informacji – Rosjanie dokonali oględzin i otwarcia ciał tragicznie zmarłych Polaków wybiórczo i pobieżnie, a polskie władze nawet nie zaproponowały, by w Warszawie przeprowadzono ponowne obdukcje.
Leszek Misiak
Grzegorz Wierzchołowski
Całość tekstu w środowym wydaniu tygodnika “Gazeta Polska”




--


Data: 2010-05-12 12:18:33
Autor: MH
Smoleńsk - znamy już przyczyny katastrofy!
> Znamy już przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem!
> > Przyczyny odkrył nie byle kto, bo ksiądz prof. dr hab. Tadeusz Guz,
> kierowniki Katedry Filozofii Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
> Jana Pawła II;
> cytuję "Nasz Dziennik":
> > "do tragedii smoleńskiej by nie doszło, gdyby nie bardzo silne w Polsce
> wpływy ideologiczne liberalizmu i neosocjalizmu"
> > "tragedia smoleńska wyrasta z klimatu z jednej strony radykalnego
> liberalizmu, a z drugiej strony nie mniej radykalnego
> socjalistyczno-komunistycznego kolektywizmu"
> > Jakie to wszystko proste.... prawda?
> > -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
> Oczywiście, nawet w kontekście tragedii smoleńskiej kiecuchy-darmozjady
> katolskie muszą zahaczyć o swój ulubiony temat....
> "Stąd takie uderzanie w dziecko poczęte, w rodzinę, w małżeństwo"
> > ab.
*****************************************************************************

Tymczasem jak twierdzą specjaliści było ta:
TO MOGŁA BYĆ EKSPLOZJA  
11 May 2010 Czytane 421 razy Brak Komentarzy Leszek Misiak, Grzegorz Wierzchołowski, 11-05-2010 12:04

Według ekspertów od budowy płatowców, z którymi rozmawialiśmy, kadłub prezydenckiego Tu-154 rozerwała potężna eksplozja. Wiele wskazuje, że mogła to być bomba paliwowo-powietrzna. – Na tym pułapie, przy ziemi, takie rozczłonkowanie kadłuba mogła spowodować tylko świadoma ingerencja człowieka
–
twierdzą.

Po pierwsze: w Lockerbie – jeszcze zanim przystąpiono do wyjęcia z wraku
ciał –
 pojawili się amerykańscy śledczy, którzy dostali się do kokpitu. Poczyniono w nim wiele istotnych ustaleń, do których później nie udałoby się dojść. Amerykanie już pierwszego dnia wiedzieli więc na przykład, że katastrofa mogła być wynikiem zamachu, bo załoga w chwili śmierci nie miała na sobie masek tlenowych; nie znaleziono też żadnych śladów wskazujących, że piloci mieli świadomość utraty kontroli nad samolotem. Pod Smoleńskiem to Rosjanie zabezpieczyli teren, wrak i szczątki ofiar, a zamiast informacji pojawiła się dezinformacja (osoba przedstawiana jako kontroler lotów w Smoleńsku bezpodstawnie obwiniła załogę tupolewa o nieznajomość języka rosyjskiego). Zwolennikom oficjalnej, kremlowskiej wersji tej katastrofy warto na marginesie przypomnieć, że choć w znajdującym się na wysokości 9 km boeingu z Lockerbie nastąpił wybuch bomby, a rozerwana na trzy części maszyna spadała ponad dwie minuty na ziemię, zwłoki załogi były dobrze zachowane. W Smoleńsku – jak wiadomo – przez długi czas nie było pewności, czy ciała pilotów po upadku samolotu z kilku metrów w ogóle da się zidentyfikować, choć zdążono już publicznie zakomunikować, że żadnego „wybuchu” w Tu-154 nie było.
Po drugie: w ciągu kilku godzin od tragedii w Lockerbie brytyjscy prokuratorzy otrzymali z Francji i z satelitów szpiegowskich należących do USA wysokiej jakości zdjęcia satelitarne z miejsca zdarzenia. Pod naciskiem prasy rząd Donalda Tuska wystąpił do Amerykanów o fotografie z satelity dopiero kilkanaście dni po śmierci Lecha Kaczyńskiego. Nadal jednak nie wiadomo, czy trafiły one w ogóle do prokuratury.
Po trzecie: w śledztwo dotyczące amerykańskiego Boeinga 747 zaangażowano środki adekwatne do skali katastrofy. Przez parę miesięcy ponad tysiąc policjantów i żołnierzy brytyjskich przeszukiwało tereny, na których mogły znajdować się szczątki samolotu (był to obszar znacznie większy od tego w pobliżu lotniska Smoleńsk-Siewiernyj). Towarzyszyły im helikoptery, wyposażone w specjalistyczne termowizory. Każdy drobny odłamek (znaleziono ich kilkanaście tysięcy!) został oznaczony, osobno zapakowany i odwieziony w miejsce, gdzie znaleziska poddawano prześwietleniom promieniami rentgenowskimi i chromatografii gazowej (w celu znalezienia ewentualnych pozostałości po materiałach wybuchowych). Tylko dzięki tak drobiazgowym badaniom odnaleziono nadpalony skrawek materiału, który po wnikliwym śledztwie naprowadził prokuratorów na trop terrorystów z komunistycznej Libii. Tymczasem w przypadku katastrofy pod Smoleńskiem jeszcze miesiąc po wypadku ważne części samolotu, rzeczy osobiste ofiar, a nawet fragmenty ludzkich zwłok walały się obok wraku. Nikt nie jest dziś w stanie powiedzieć, jakie szczątki maszyny (być może niezwykle istotne dla śledztwa) wciąż leżą w ziemi obok smoleńskiego lotniska, a jakie bezpowrotnie zniknęły w piwnicach mieszkańców Smoleńska lub w magazynach GRU bądź FSB.
Po czwarte: po katastrofie w Lockerbie przeprowadzono dokładne sekcje zwłok ofiar. Ustalono m.in., że znaczna większość pasażerów przeżyła wybuch w samolocie (na ich ciałach nie znaleziono nawet śladów uszkodzeń od bomby) i zginęła dopiero po upadku maszyny na ziemię. Pozwoliło to określić rozmiar, miejsce i charakter eksplozji, co odegrało niebagatelną rolę w śledztwie i późniejszym procesie przeciw terrorystom. Jak wiemy – miesiąc po
katastrofie
pod Smoleńskiem polska prokuratura ani rodziny ofiar nie otrzymały od Federacji Rosyjskiej wyników sekcji zwłok. Według naszych informacji – Rosjanie dokonali oględzin i otwarcia ciał tragicznie zmarłych Polaków wybiórczo i pobieżnie, a polskie władze nawet nie zaproponowały, by w Warszawie przeprowadzono ponowne obdukcje.
Leszek Misiak
Grzegorz Wierzchołowski
Całość tekstu w środowym wydaniu tygodnika “Gazeta Polska”




--


Jaja se robisz , czy masz aż tak sasrane we łbie ?!!

MH

--


Smoleńsk - znamy już przyczyny katastrofy!

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona