Grupy dyskusyjne   »   pl.misc.samochody   »   Smutny obraz polskiej policji

Smutny obraz polskiej policji

Data: 2009-02-26 22:14:33
Autor: e-Shrek
Smutny obraz polskiej policji
Dnia Thu, 26 Feb 2009 19:24:49 +0000 (UTC), rumcajs napisał(a):

http://tiny.pl/kg16

To się nadaje do kabaretu

Glupota autora tekstu?

1. Policjant jest od pilnowania prawa, a nie zastanawiania sie nad jego
sensem.

2. Gdzie sa te badania wykazujace, ze zginelowiecej ludzi? Czy uwzglednialy
tylko swiatla? Czy po prostu statystyka? W nocy w deszczy swiatla teza
straszliwie przeszkadzaja, proponuje wylaczyc.


--
Pozdrawiam,
e-Shrek

Data: 2009-02-27 00:49:18
Autor: Czapla
Smutny obraz polskiej policji
Glupota autora tekstu?

Klasyczna polska odpowiedź?
 
W nocy w deszczy swiatla teza
straszliwie przeszkadzaja, proponuje wylaczyc.

Widzisz, Polska to nie jest pępek świata. Sprawdź sobie jak jest np. w Japonii. Tam nie ma w ogóle obowiązku jazdy na światłach. Nie trzeba jeździć na światłach w dzień ani w nocy, w deszcz i śnieg czy w tajfuny, w mieście i poza miastem, w zimie i w lecie. Po prostu kto chce to włącza światła wtedy, gdy uzna to za konieczne, ale nakazów żadnych w tym względzie nie ma. Nie mówię, że to lepiej. Mówię, że można inaczej.

Mnie się wydaje, że cała ta dyskusja poszła trochę w złym kierunku, za dużo tu o głupocie interlokutorów za mało o problemie. Problemem nie jest moim zdaniem ten dialog z policjantem (niewątpliwie wymyślony) ani nawet sam obowiązek jazdy na światłach. Jednym on przeszkadza, innym nie, warto to po prostu zrozumieć i nie trzeba od razu pisać o czyjejś głupocie. Według mnie problem polega na czymś zupełnie innym - otóż okazuje się, że odpowiednie gremia są w stanie przelobbować każdą, nawet największą głupotę, sypiąc jak z rękawa jedynie słusznymi i logicznymi argumentami. I zawsze mając na celu dobro ludzkości a tylko przy okazji również interesy producentów żarówek, akumulatorów itd. Gdyby ktoś 30 lat temu w Polsce twierdził, że jazda na światłach w dzień jest konieczna wyśmiano by go i sugerowano by natychmiastową wizytę u psychiatry. Dzisiaj zaś taka opcja jest nie tylko akceptowana, ale być może ma nawet większość. Otóż ja się boję, że podobnie będzie w przyszłości z innymi pomysłami. Kto wie, czy za 30 lat nie będzie obowiązku przechodzenia w kaskach przez ulicę? Wiem, przykład mocno naciągany, ale co do odblaskowych ubrań, to już kto wie? Obowiązkowe młotki w samochodzie do rozbijania szyby (w ściśle określonej przez kodeks odległości od prawej ręki kierowcy), obowiązkowe nożyki do rozcinania pasów i inne gadżety, które niewątpliwie w jakiś tam sposób podnoszą bezpieczeństwo? Absurd? Być może, ale należy pamiętać, że 30 lat temu takim samym absurdem było włączanie świateł w dzień a dziś już przecież absurdem już nie jest. To dotyczy nie tylko motoryzacji, ale również wielu innych dziedzin. Prosty przykład: nieżyjący już profesor Mikołaj Kozakiewicz, postać niezwykle tolerancyjna, światła itd. w swoich książkach sprzed 35 lat nazywał homoseksualizm zboczeniem. Dzisiaj gdyby coś takiego napisał, zostałby uznany za homofoba, zacofańca i pewnie by mu wytoczono niejeden proces. Po prostu czasy się zmieniły. Niestety, twórczość ludzi tworzących w Polsce prawo jest nieprzewidywalna a przy odpowiednim nacisku różnych grup można zmienić nie tylko prawo ale i również to, co się określa opinią publiczną. Dlatego ja tak sobie myślę, że nieźle by było, aby państwo mniej się interesowało prywatnym życiem obywateli i ich samochodów. Bo nigdy nie wiadomo, co do łba przedstawicielom państwa strzeli, przy czym absolutnie nie piszę tego w kontekście tych nieszczęsnych świateł.
We wrześniu czy październiku 1980 roku, niedługo po strajkach sierpniowych i powstaniu Solidarności władze aresztowały Jana Narożniaka, związkowego szefa poligrafii. Natychmiast związek ogłosił pogotowie strajkowe a cały kraj został oplakatowany takimi napisami "Dziś Narożniak, jutro Wałęsa, pojutrze Ty!". Wtedy, na fali sierpniowego zwycięstwa, ten slogan raczej wszystkich śmieszył, w aresztowanie Wałęsy, będącego wtedy u szczytu sławy nie wierzył nikt. I co? Sprawdziło się to niebawem... Więc ja teraz piszę: "dzisiaj światła, jutro kamizelki odblaskowe, pojutrze kaski i młotki". A rowerzyści, oprócz obowiązkowych kasków będą musieli wozić apteczki, zestawy do reanimacji i posiadać światła postojowe oraz kierunkowskazy. Tego właśnie się obawiam. Obym był fałszywym prorokiem...

Pozdrawiam

Czapla

--


Data: 2009-02-27 08:47:24
Autor: e-Shrek
Smutny obraz polskiej policji
Dnia Fri, 27 Feb 2009 00:49:18 +0100, Czapla napisał(a):

Glupota autora tekstu?

Klasyczna polska odpowiedź?

Wyjasnisz?

miastem, w zimie i w lecie. Po prostu kto chce to włącza światła wtedy, gdy uzna to za konieczne, ale nakazów żadnych w tym względzie nie ma. Nie mówię, że to lepiej. Mówię, że można inaczej.

Duzo blizej, podobnie masz w Grecji, w poludniowych Wloszech. Nie wiem jak
tam jest prawnie, ale ludkow na pozycyjnych w srodku nocy spotkac to norma.

Mnie się wydaje, że cała ta dyskusja poszła trochę w złym kierunku, za dużo tu o głupocie interlokutorów za mało o problemie.

Glupota autora jest czepianie sie policjanta, ze wypelnia swoje obowiazki.
Wole zeby byli przesadnie dokladni niz tak jak teraz przesadnie olewczy. I
tyczy sie to wszystkich sluzb majacych za zadanie utrzymanie porzadku.
ostanio na p.r.w. opisywalem ile zajelo zlikwidowanie kupy blota z
przejscia dla pieszych w centrum Warszawy ...

Problemem nie jest moim zdaniem ten dialog z policjantem (niewątpliwie wymyślony) ani nawet sam obowiązek jazdy na światłach. Jednym on przeszkadza, innym nie, warto to po prostu zrozumieć i nie trzeba od razu pisać o czyjejś głupocie. Według mnie problem polega na czymś zupełnie innym - otóż okazuje się, że odpowiednie gremia są w stanie przelobbować każdą, nawet największą głupotę, sypiąc jak z rękawa jedynie
[...]

A tu sie z Toba zgadzam. --
Pozdrawiam,
e-Shrek

Data: 2009-02-27 19:21:39
Autor: Czapla
Smutny obraz polskiej policji
> Klasyczna polska odpowiedź?
 
Wyjasnisz?

Proszę: otóż w polskiej tradycji narodowej jest taka zasada, że każdy zna się na wszystkim i każdego, kto ma inne zdanie w jakiejoklwiek kwestii określa słowami kwestionującymi jego zdrowie psychiczne. Niektórzy, tak jak ja, są przeciwnikami jazdy na światłach w dzień, inni zwolennikami. Chodzi o to, że jedna grupa (no może z niewielkimi wyjątkami:) uważa tę drugą grupę za skończonych kretynów. To że uważa, to jeszcze nie problem, ale ona niestety jeszcze otwarcie o tym mówi. Dziennikarz angielski, jak chce dowalić ministrowi pisze tak: "wydaje się, że ostatnie decyzje ministra nie były do końca przemyślane i mogą w przyszłości rodzić negatywne skutki". Znany (przedwojenny) polski dziennikarz w takiej sytuacji swój gazetowy felieton rozpoczynał słowami: "tylko taki idiota, jak Minister Spraw Wewnętrznych mógł..." itd. To właśnie jest właśnie taki klasyczny polski tekst.
A ja myślę, że do każdego stwierdzenia że coś jest dobre, należy dodać pytanie "dla kogo?". Bo prawie wszystko, również tylko te nieszczęsne światła, jest względne.

Duzo blizej, podobnie masz w Grecji, w poludniowych Wloszech. Nie wiem jak
tam jest prawnie, ale ludkow na pozycyjnych w srodku nocy spotkac to norma.

To inaczej jest. W Japonii w ogóle nie trzeba niczego włączać, nawet postojowych. Ale to rozsądni ludzie są - najczęściej włączają, ale z własnej woli a nie przymusu prawnego.

Wole zeby byli przesadnie dokladni

Wieki temu, gdy kupiłem mój drugi w życiu motocykl, trafiłem na takiego dokładnego. Mandat był za "niemanie" rejestracji między sklepem a domem. Spełnił milicjant wówczas swój obowiązek i poprawił bezpieczeństwo na jezdni niewątpliwie. Dlatego ja tam wolę takiego co czasami pomyśli, zamiast tych "przesadnie dokładnych". Bo ta "dokładność" to najczęściej wynik frustracji, chęć pokazania swojej władzy lub coś podobnego. Poza tym, taki "dokładny" funkcjonariusz mógłby przecież zablokować ruch kołowy w każdej miejscowości. Wszak nie ma samochodów bez usterek, zwłaszcza gdy o tych usterkach decyduje właśnie funkcjonariusz... A wystarczy tylko, żeby mu żona podała zbyt słoną zupę.
 Dlatego też od razu widać, że ten nieco grafomański dialog z policjantem został całkowicie wymyślony. Autor miał naprawdę niewiele kontaktów z drogówką - powiedzmy jasno - kompletny brak doświadczenia (ale to chyba temat na osobny wątek).

Pozdrawiam,

Czapla

--


Data: 2009-02-28 13:06:04
Autor: vpw
Smutny obraz polskiej policji

Użytkownik "Czapla" <kumie1WYTNIJTO@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:1a16.00000017.49a82f33newsgate.onet.pl...
> Klasyczna polska odpowiedź?

To inaczej jest. W Japonii w ogóle nie trzeba niczego włączać, nawet
postojowych. Ale to rozsądni ludzie są - najczęściej włączają, ale z własnej
woli a nie przymusu prawnego.


Dla mnie takie podejście w realiach PL jest ryzykowne. Kolega opowiadał o kierowcy ciężarówki w Japonii, który zgłosił się na policję bo przekroczył prędkośc i się z tym źle czuł (pewnie miał tachograf i i tak by to wyszło). U nas kierowcy ciężarówek przez CB się chwalą, że udało im się diagnostów oszukac o 10-15 km/h i mogą sobie szybciej pojechac. (przyjechali na zdartych oponach i dotego ze spuszczonym powietrzem przy legalizacji tacho, a potem wymienili i teraz przekłamuje).

Jeśli by naszym kierowcom zostawic decyzję, to byłaby tragedia i to nie dlatego, że głupi kierowca by nie był w stanie zdecydowac, tylko dlatego że karczki, cwaniaczki, złotówy i kilku innych frustratów byłoby królami na drodze. Gdyby wtedy policja zaczęła karac za "zagrożenie na drodze" (offensive driving) to pewnie żaden inny przepis nie byłby potrzebny - tylko wtedy wracamy znowu do pierwszej kwestii: Policjant musiałby myślec i decydowac (na podstawie swojej wiedzy i doświadczenia) a nie stac w jednym miejscu i cieszyc się, że normę wyrobi.

Wole zeby byli przesadnie dokladni

niewątpliwie. Dlatego ja tam wolę takiego co czasami pomyśli, zamiast
tych "przesadnie dokładnych". Bo ta "dokładność" to najczęściej wynik
frustracji, chęć pokazania swojej władzy lub coś podobnego. Poza tym,

Bardzo jestem za. Jeszcze nie spotkałem w soim krótkim kilkunastoletnim życiu kierowcy Policjanta, który byłby z kategorii myślących. Każda próba dyskusji kończyła się albo "kopertą" albo mandatem. Brak wyjaśnienia: dlaczego uważa że mandat jest niezbędny, czy wjego mniemaniu spowodowałem zagrożenie itp, itd. Ja ich staram się zrozumiec. Mają normy do wyrobienia i dyskusja z byle kmiotem (tak się właśnie czułem będąc ignorowanym) po prostu zabierała ich cenny czas: można było następnego w tym czasie skasowac. A że na pustej drodze i skrzyżowaniu gdzie się popsuły światła i trzeba było albo zostac do jutra albo przejechac na czerownym, no to już nie miała znaczenia.

--
vpw

Data: 2009-03-04 12:04:46
Autor: e-Shrek
Smutny obraz polskiej policji
Dnia Fri, 27 Feb 2009 19:21:39 +0100, Czapla napisał(a):

Klasyczna polska odpowiedź?
 
Wyjasnisz?

Proszę: otóż w polskiej tradycji narodowej jest taka zasada, że każdy zna się na wszystkim i każdego, kto ma inne zdanie w jakiejoklwiek kwestii określa

Tylko, ze ja nie dyskutuje nad slusznoscia badz nie slusznoscia tego
nakazu, a glupota nazywam czepianie sie policjanta za to ze wypelnia swoje
obowiazki. Policjant nie ma wplywu na przepisy, ktorych przestrzegania ma
pilnowac.

miejscowości. Wszak nie ma samochodów bez usterek, zwłaszcza gdy o tych usterkach decyduje właśnie funkcjonariusz... A wystarczy tylko, żeby mu żona podała zbyt słoną zupę.

Przesadzasz. Ja widze w druga strone, jadac za gosciem, kotry nie wiadomo
czy zmiania pas czy jedzie prosto. Ale pewnie pieczatki ma w porzadku.


--
Pozdrawiam,
e-Shrek

Data: 2009-03-05 22:36:26
Autor: Czapla
Smutny obraz polskiej policji
Tylko, ze ja nie dyskutuje nad slusznoscia badz nie slusznoscia tego
nakazu,

Jakby to powiedzieć... nie ma przymusu dyskusji nad jakimkolwiek nakazem. W Korei Północnej też nie ma takiego przymusu. Lato 1983: pękł mi łańcuch w motocyklu (koło Elbląga), lał deszcz, było zimno. Pchałem sprzęta po chodniku z kilometr pod jakąś knajpę. Przed knajpą stało dwóch pałkęsów. Mandat był za wjazd motocyklem w jednokierunkową drogę do knajpy, znaczy sie pod prąd.
Nie dyskutowałem nad słusznością zakazu wjazdu w tę ulicę, bo mogli zabrać i dowód rejestracyjny i motocykl. A i kierowce przymknąć tez mogli. Ówczesny Sokołowski nazywał się wówczas Urban Jerzy.

a glupota nazywam czepianie sie policjanta za to ze wypelnia swoje
obowiazki. Policjant nie ma wplywu na przepisy,

Ale na ich interpretację już tak. I to trochę zbyt duży wpływ.

ktorych przestrzegania ma pilnowac.

Ano ma! To się nazywa nadgorliwość?

Przesadzasz.

Nie wykluczam że przesadzam, to skutek uprzedzeń do wszystkich służb mundurowych. Moje pokolenie już tak ma.
Ja widze w druga strone, jadac za gosciem, kotry nie wiadomo
czy zmiania pas czy jedzie prosto.

Jak zmienia pas to takie lampki włącza i wtedy wiadomo. W dawnych czasach oprócz tych lampek była jeszcze taka wajcha ze strzałką. Opuszczało się tę wajchę przed skrętem i też było wiadomo "czy zmiania pas czy jedzie prosto".

Ale pewnie pieczatki ma w porzadku.

Pewnie ma.... Ale jak funcjonariusz będzie chciał (bo mu żona zupę przesoliła) to żadne pieczątki nic pomogą. Spieszyć może każdego, no może do głównego specjalisty, a w niektórych rejonach to nawet wyżej. Wiceministrów i dziennikarzy to już chyba nie da rady. BTW, mnie zawsze śmieszyło, dlaczego w czasie kontroli funkcjonariusze z takim uporem usiłują się dowiedzieć gdzie kierowca pracuje. Jak by to miało jakiekolwiek znaczenie... przy wypełnianiu obowiązków przez plicjanta. :). Pozdrawiam

Czapla

--


Data: 2009-03-04 12:26:30
Autor: Mario
Smutny obraz polskiej policji
  Poza tym,
taki "dokładny" funkcjonariusz mógłby przecież zablokować ruch kołowy w każdej miejscowości. Wszak nie ma samochodów bez usterek, zwłaszcza gdy o tych usterkach decyduje właśnie funkcjonariusz... A wystarczy tylko, żeby mu żona podała zbyt słoną zupę.

dokładnie kiedyś na takiego trafiłem. Była sobota wieczorem, jakaś wioska. Pewnie polował na pijaczków ale miał pecha, bo nie dość że byłem trzeźwy to autko miało dwa tygodnie hehe :-) sprawne i wyposażone.
Był wyraźnie zły gdy oddawał dokumenty.

pozdrawiam
mario

Data: 2009-03-05 21:58:46
Autor: Czapla
Smutny obraz polskiej policji
dokładnie kiedyś na takiego trafiłem.

Ten Twój nie był jeszcze taki zły. No i czasy teraz inne.

Była sobota wieczorem, jakaś wioska. Pewnie polował na pijaczków ale miał pecha,

Niedoświadczony jakiś to funkcjonariusz był.

bo nie dość że byłem trzeźwy to autko miało dwa tygodnie hehe :-) sprawne i wyposażone.

A jakie to ma w ogóle znaczenie? Mógł Ci zabrać dowód rejestracyjny za zbyt słabe ciśnienie w prawym tylnym cylinderku hamulcowym. Ja wiem, że trochę przesadzam, to skutek doświadczeń z lat dawnych. Kiedyś musiałem zapłacić mandat za jazdę nowiutkim motocyklem za niemanie rejestracji :) (ze sklepu do domu jechałem). Rzeczywistym powodem było moje miejsce pracy (uczelnia) bo wtedy, w czasie wojny to "uni" strasznie nie lubili "ynteligentów" (maj 1982, chwilę po niezłych zadymach to było). Nie ma nic gorszego niż dać chamowi trochę władzy, wtedy zawsze będzie się starał wykazać. Jeszcze parę razy państwo okradło mnie w podobny sposób.

Był wyraźnie zły gdy oddawał dokumenty.

Wraca normalność? (bo w końcu oddał dokumenty...). Ja zauważyłem inną dziwną prawidłowość. Tam gdzie mam działkę wszyscy miejscowi jeżdżą po pijanemu. Absolutnie wszyscy, no może poza kobietami. Taka tradycja tam jest, powiedzmy świecka tradycja. Policja łapie ...ale tylko gości z obcymi numerami rejestracyjnymi. Strach się narazić sąsiadom a normę przecież trzeba wykonać. Więc jak słucham Sokołowskiego i te jego dydaktyczne teksty, to się zastanawiam czy to naprawdę taki idiota, czy tylko udaje.

Pozdrawiam

Czapla

--


Smutny obraz polskiej policji

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona