Data: 2010-12-22 01:16:18 | |
Autor: u2 | |
Sośnierz: Podwyżki dla lekarzy to marnowanie pieniędzy | |
... w pełni popieram byłego szefa NFZ :
http://www.money.pl/archiwum/mikrofon/artykul/sosnierz;podwyzki;dla;lekarzy;to;marnowanie;pieniedzy,234,-1,741098.html "NFZ ma tyle pieniędzy do wydania na leczenie ile uzyska ze składek i budżetowych dotacji i żadne protesty nie pomogą. Więcej mieć nie będzie. Największe środki można tak wykorzystywać, że na wszystko brakuje, ale też minimalnymi można tak gospodarować, że ich wystarczy. Ta krytyka NFZ dotyczy też okresu, kiedy Pan kierował Funduszem? Mam krytyczny stosunek do wszystkich ekip, także tej z której się wywodzę. Niestety zmarnowaliśmy wiele lat i nie zmieniliśmy fatalnie działającej instytucji. Szczególnie jednak chodzi o 2008 rok, kiedy to nakłady na służbę zdrowia skoczyły diametralnie. Tylko w ciągu roku, prawie o 20 procent wzrósł budżet NFZ. Pracuję w służbie zdrowia wiele lat i tak dobrego okresu nie pamiętam. Ale mimo takiego skoku, standard i poziom leczenia wcale widocznie się nie poprawił. Te pieniądze poszły po prostu na przekupienie środowiska. Rząd Tuska wydał je na płace, a pacjenci na tym tym praktycznie nic nie zyskali. By nie posądzono mnie o stronniczość to powiem, że także rząd PiS się do tego dołożył. Przecież to już premier Kazimierz Marcinkiewicz i Zbigniew Religa naobiecywali trzydziestoprocentowe podwyżki nakładów na leczenie z gwarancją, że część tych pieniędzy pójdzie na podwyżki. Niestety potem zawarto to w ustawie i trzeba było szyć. Przecież wszyscy w służbie zdrowia narzekają od lat na skandalicznie niskie zarobki. Podwyżki to był błąd? To było kupowanie spokoju. Niskie zarobki lekarzy to mit. Nierzadko pensje specjalistów dochodzą do 40, 50 tysięcy złotych miesięcznie. To w porównaniu ze średnią płacą olbrzymie pieniądze. Oczywiście są i wiele niższe pensje, ale jak już pojawiły się takie kwoty, w całym środowisku wzrósł nacisk na równanie do tych najlepiej zarabiających. Lekarz rodzinny zazdrośnie spogląda na przykład na onkologa, który dostaje kilkadziesiąt tysięcy i mówi, ja też tak bym chciał. Gdyby państwo nie nakazało wydać tych trzydziestu procent na płace, to płace rosłyby w znacznie mniejszym stopniu. To doskonały przykład tego, jak politycy wtrącając się i majstrując przy systemie, mogą go skutecznie psuć. Lekarze zarabiają za dużo? Ja tylko staram się pokazać, że wydatki rosły bardzo nierównomiernie. Rozerwano związek między wydajnością pracy a płacą. Do tego doprowadzono do eskalacji żądań. [...] Trzeba zrobić pełen reset. Tak dalej w służbie zdrowia nie pociągniemy. NFZ trzeba zdecentralizować, wprowadzając element konkurencji, czyli dzieląc go na kilka instytucji. Trzeba zmienić zasady kontraktowania, czyli zmienić między innymi te mankamenty, o których mówiłem wcześniej. Wreszcie powinniśmy zacząć mówić o interesie pacjenta. Bo co ze sporu rządu czy NFZ z pracownikami służby zdrowia i lekarzami ma przeciętny pacjent? Trzeba przede wszystkim płacić za to, co dostaje pacjent, a nie za utrzymanie systemu jako takiego za wszelka cenę. Najbardziej właśnie boli mnie te 8 miliardów złotych wydane przed dwoma laty na przekupienie środowiska, czyli sztuczne napompowanie płac lekarzy. Przestańmy też hołubić szpitale, bo wiele z nich nie powinno istnieć i marnotrawić pieniądze. Funkcjonują tylko i wyłącznie dlatego, że politycy, czy to ci w rządzie czy w samorządach, chcą mieć święty spokój. Proponuje Pan zamykać szpitale? Tak. Najważniejszy jest lekarz rodzinny. Tam się zaczyna droga pacjenta w systemie. Potem są specjaliści, a na końcu są szpitale. Wcale nie muszą funkcjonować w każdym mieście czy powiecie. To marnowanie pieniędzy i utrzymywanie fikcji. Przecież w wielu przypadkach pieniądze wydawane w dwóch szpitalach w miejscowościach obok siebie można by znacznie ograniczyć. A jedna placówka zupełnie by wystarczyła Może w racjonalizacji pomogłoby proste uszczelnienie systemu lub wprowadzenie niewielkiego, ale współpłacenia, choćby za wizyty? Oczywiście, że tak. Kierując śląską kasą chorych, wprowadziłem elektroniczny system rejestracji świadczonych usług. Ten system doskonale radzi sobie z wyłapywaniem przypadków wyłudzania pieniędzy od NFZ. W Polsce dziennie wykonuje się co najmniej kilkadziesiąt tysięcy zabiegów. Bez sprawnego systemu monitoringu wydatków, ten system będzie bardzo drogi i niewydolny. Mogę mieć tylko smutną satysfakcję, że rząd zaczyna mówić o stworzeniu ogólnokrajowego systemu. Niestety zmarnowano już 10 lat. Mogliśmy być w czołówce Europy, a jesteśmy w ogonie. Co z komercjalizacją placówek? To zdaniem rządu jest panaceum na problemy w służbie zdrowia. Komercjalizacja, czyli sztandarowy projekt tego rządu, to tylko element dyscyplinowania kierujących szpitalami w wydawaniu pieniędzy. To jednak kwestia poboczna. Zdecydowana większość przychodni to już teraz placówki komercyjne, a do nich trafia najwięcej pacjentów. Znacznie ważniejsze jest uszczelnienie systemu." |
|