Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Sromota Picnic Tuska

Sromota Picnic Tuska

Data: 2014-07-05 14:33:33
Autor: u2
Sromota Picnic Tuska
Gdyby ktoś zadał Polakom pytania, co lubi, a czego nie lubi obecna władza PO – PSL, odpowiedzi, przypuszczam, byłyby zgodne. Władza najbardziej lubi władzę dla samej władzy,  wpływanie na  losy innych, poczucie, że od  niej zależy los społeczeństwa,
przeświadczenie o wyższości, nieomylności i bezkarności. To wszystko wpływa na jej doskonałe samopoczucie. Bo żądza władzy i delektowanie się nią, niczym winem Pomerol, rocznik 2008, jest gwałtowniejsza od wszystkich innych namiętności, dopiero później przywileje, zaszczyty i pieniądze z nią związane, ten luksus życia, w którym lubuje się pławić, uważając go za normalny przywilej wybrańców narodu, który należy się, bez względu na efekty rządzenia, wpadki i afery.

A czego nie lubi obecna władza? Przede wszystkim nie lubi tych, którymi przyszło jej rządzić: narodu i jego roszczeniowych postaw; tych wszystkich, którzy krytykują, widzą błędy władzy, domagają się, żądają swoich praw, protestują, a szczególnie nie lubi silnych grup społecznych i ich „wycieczek” pod sejm, ze wszystkimi atrybutami ich zawodu; nie lubi kontaktu ze społeczeństwem i najchętniej rządziłaby online, co czasami robi. Władza nie lubi też przepisów, które są zbyt jednoznaczne i nie pozostawiają pola manewru dla szachrajstwa, nie lubi dociekliwych dziennikarzy i niezależnej prasy, która ją krytykuje, oraz wszystkiego, co zakłóca jej święty spokój. Bo spokój władzy, obok jej bezpieczeństwa uważa za wartość nadrzędną, niezbywalną i jedyną w sobie, toteż nie szczędzi sił i środków, by na każdym kroku i w każdej dziedzinie, obie umacniać. Tylko raz na cztery lata władza pokornieje i przymila się do społeczeństwa; w trakcie kadencji jest arogancka, bezwzględna i bezkrytyczna, co udowodniło ostatnie, wymuszone głosowanie nad wotum zaufania dla rządu, który, jeśli dysponuje wiekszością, gotów jest przegłosować wszystko, nawet największe draństwo, w imię ocalenia władzy, by później oskarżyć podsłuchujących, a nie na służby, które do podsłuchów dopuściły. A teraz składa zażalenie do prokuratury na własne, nieudolne rządy, którym ufa w sejmie 237 osób.

Trzeba przyznać, że sprawność aparatu władzy do jego ochrony regularnie maleje, mimo nowych technologii i coraz większych nakładów. Biuro Ochrony Rządu – skompromitowane pod Smoleńskiem, choć szef dostał awans na generała,  akcja Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wobec dziennikarzy „Wprost” okazała się wielkim blamażem, SKW nazywane jest Służbą Kompromitacji Wywiadu, a CBŚ,  komórce organizacyjnej Komendy Głównej Policji, która ma zwalczać przestępczość zorganizowaną, ostatnio ukradli nie tylko służbowy samochód, ale i tajne dokumenty dotyczące operacji przeciwko handlarzom narkotyków. Choć natychmiast przeprowadzono kontrolę, dokumentów nie udało się odnaleźć. „Zaginięcie tajnych dokumentów to złamanie podstawowych zasad bezpieczeństwa. I wstyd dla tak elitarnej formacji jak CBŚ”  - ocenia prezes Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Przestępstw i były szef chorzowskiej policji. Czyli mamy służby specjalnej troski. Nic więc dziwnego, że władza próbuje bronić i chronić się sama.

W okresie PRL-u nikt ze zwykłych obywateli nie wiedział, jak wyglądają warszawskie obiekty chroniące władzę. Krążyły jedynie plotki o tajemniczych podziemiach i schronach, zarówno pod gmachem dawnej siedziby KC PZPR przy dzisiejszym Rondzie de Gaulle'a, jak i najważniejszych ministerstw. Jedną z zagadek budynku KC miał być korytarz ewakuacyjny prowadzący do tunelu kolei średnicowej, czego dowodem  do dziś jest wejście w chodniku, zakryte metalowymi płytami. Podobne legendy, które zwykle zawierają ziarnko prawdy, związane są z Pałacem Prezydenckim, Pałacem Kultury i Nauki czy budynkiem Ministerstwa Obrony Narodowej. Ale jedno jest pewne, aparat własnej ochrony komuniści opanowali do perfekcji. W podziemiach KC mieli też swoje knajpy, więc nie szlajali się po mieście, swoich kucharzy, kelnerów i swoje studia nagrań, i choć popełniali wiele błędów, taka sromota była nie do pomyślenia. Obecna władza, która kompromituje się na własne życzenie, przerażona najpierw przez chemika-amatora, a obecnie, coraz częstszymi „pielgrzymkami” na parlament bynajmniej nie zwiedzających, a także głupotą własnych ministrów i własnych służb czy  błazenadą  zagrywki na „ruskich”, która rozśmieszyła nawet Ławrowa, testuje nową metodę utrzymania władzy. Na jak długo, nie wiadomo, bo nawet sprzyjająca jej TV Info i  reporterzy programu „Bez retuszu” pozwolili sobie na prowokację, która, jak mówią, „miała służyć sprawdzeniu jak zachowa się Straż Marszałkowska, której zadaniem jest strzec  bezpieczeństwa  na terenie Sejmu i Senatu”. Dziennikarze bez przeszkód wnieśli do sejmu kamerę szpiegowską, instalując ją w kawiarni, oraz dyktafon, który zostawili w palarni.

Za czasów Breżniewa funkcjonował dowcip z pytaniem, dlaczego, w czasie przemówień, Lonia ma ustawionych tyle mikrofonów? Bo do jednego mówi, a pozostałe dostarczają tlen. Tlen dla Tuska już się skończył, nic się nie rozejdzie po kościach, niczego nie da się wyciszyć, sromota picnic i bez zaj*nia PiSu nic z tego nie będzie – jak mówi oxfordzki  „dyplomata”   o niewyszukanym słownictwie. Wstyd na całą Unię, Amerykę,  Rosję, a nawet trzeci świat. Jak więc przetrwać w tym wstydzie i hańbie zastanawia się premier Tusk z  koalicyjnym wicepremierem i ustalili generalny remont i embargo na publiczne informacje. Nie w znaczeniu rekonstrukcji rządu, ale remont gmachu sejmu, by, jak za komuny, przystosować go lepiej do ochrony władzy. Dla świętego spokoju, oczywiście. A więc rząd schodzi do podziemia. Ruszyły już prace budowlane, by odgrodzić się jeszcze bardziej od społeczeństwa, odizolować od problemów coraz bardziej roszczeniowych Polaków, którzy ciągle od nich czegoś chcą. A to skutecznego systemu edukacji, a to sprawnie działającej opieki zdrowotnej, dróg, autostrad, miejsc pracy, przedszkoli, większej płacy,  likwidacji bezrobocia i którzy już przeliczyli, ile porcji dorsza za 6,70 zł można kupić zamiast kolacji M.Belki z B.Sienkiewiczem. Będzie więc wysoki płot pod prądem, dookoła fosa, snajperzy na wieżyczkach, a w środku wykopano już  6-metrową suterenę, w której umieszczone zostaną podziemne pomieszczenia. Jedno, przystosowane na centrum operacyjne Straży Marszałkowskiej, drugie, na sale tajnych obrad, by tak knuć, spiskować i okradać Polaków, by opozycja nie wiedziała kto z kim, za ile i dlaczego robi deal, a w trzecim zrobi się filię restauracji „Sowa & Przyjaciele”. Kelnerów i kelnerek w Platformie przecież nie brakuje. Cała inwestycja ma kosztować 18,5 mln zł, bo bezpieczeństwo rządzących i ich dobre samopoczucie jest warte każdych pieniędzy podatników.

Opublikowano w "Warszawskiej Gazecie"

http://naszeblogi.pl/47952-sromota-picnic-premiera-tuska
--
Generał Skalski o żydach w UB :
http://www.youtube.com/watch?v=ScSz0xY5W88

Data: 2014-07-06 08:36:05
Autor: Mark Woydak
Sromota Picnic Tuska
sługus Kremlak "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości news:53b7f09d$0$2154$65785112news.neostrada.pl...
Gdyby ktoś zadał Polakom pytania, co lubi, a czego nie lubi obecna władza PO – PSL,

http://www.youtube.com/watch?v=LCoby4dvcoY

MW

Sromota Picnic Tuska

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona