Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Stadionowi terroryści I.

Stadionowi terroryści I.

Data: 2011-06-19 04:28:51
Autor: cirrus
Stadionowi terroryści I.
# Co ma piłkarz od kibola. "Przeproś kibiców i będziesz miał z bańki", "Jak odszedłem z Legii do Widzewa, to nagle się okazało, że jestem zdrajcą, pedałem". "Po meczu staję pod tą trybuną, spuszczam głowę, słucham, jak oni nas wyzywają", "Bicie piłkarzy przez kiboli nie jest normą. Normą jest zastraszanie"
Stadionowi bandyci
Piłkarz pierwszy

 Nienawidzili mnie dlatego, że przyszedłem ze znienawidzonego klubu. A na dodatek w internecie pojawił się film. Był kręcony przy okazji meczu, który moja ówczesna drużyna rozgrywała z tą, do której przeszedłem potem. Wygraliśmy i na filmie widać, jak w szatni się z tego cieszymy. Jak śpiewamy. W tym jedną taką piosenkę, którą śpiewają wszyscy, którzy wygrają z tym klubem, i to w jego mieście.
Budziłem nieustające emocje na stadionie. Nieprzyjemne komentarze. Wyzwiska. Normalne, no. "Ty chuju", "Ty kurwo", "Ty cwelu"...

 Jak przyjeżdżałem do klubu i wysiadałem z samochodu, to zawsze ktoś coś do mnie miał.

 Tak, kibice mieli nieograniczony dostęp do tego klubu. Zwłaszcza ci fanatyczni. Oni mieli tam takie pomieszczenie, w którym trzymają te swoje flagi i transparenty. Mogli więc wchodzić i wychodzić, kiedy tylko chcieli.

 W każdym razie jak drużyna po meczu szła dziękować kibicom za doping, to ja nie szedłem. Bo niezależnie od wyniku i tego, jak grałem, i tak by mnie jebali.

 Tak, myślę, że gdyby cała drużyna chciała się za mną wstawić, to kibole musieliby się z tym pogodzić. Zwłaszcza gdyby moi koledzy byli w tym konsekwentni. Zabrakło solidarności.

 Do trenera miałem się iść skarżyć? No co wy? Do prezesa? Przecież oni i tak wiedzieli. A poza tym ja nie jestem taki.

 W końcu się dowiedziałem, że kibolom chodzi o to, żebym ich przeprosił. Jeden z piłkarzy mi o tym powiedział: przeproś i będziesz miał z bańki.

 Dziennikarze zresztą też to sugerowali. Zwłaszcza ci, którzy sami są zagorzałymi kibolami. Ale ja nie uważam, że miałem ich za co przepraszać. Po prostu się cieszyłem. To były emocje po wygranym meczu. Nie wydaje mi się, że muszę się z nich tłumaczyć.

 Chciałem się spotkać z kibolami, żeby wyjaśnić sprawę. Klub zorganizował spotkanie. Przychodzę, patrzę, jest jakaś setka kiboli i nikogo z klubu. To znaczy poza spikerem. I żadnej ochrony.

 Szedłem przez szpaler, a oni mnie wyzywali, prowokowali.

 Doszedłem do biurka, usiadłem przed mikrofonem i wtedy oni wyszli. Wszyscy. Stanęli na zewnątrz i zaczęli śpiewać te swoje piosenki: "Chuj ci na imię" itd.

 No to wyszedłem, znów przeszedłem przez szpaler i idę do hotelu. Bo wtedy jeszcze nie miałem mieszkania.

 To była zima, wieczór, idę na piechotę, bo do hotelu blisko, a oni za mną. Rzucają śnieżkami, wyzywają.

 Oczywiście, że się liczyłem z tym, że ktoś mnie może uderzyć. Samochód zniszczyć. Ale nie przeprosiłem.

 Nie dałem się zastraszyć.

 Dla mnie najważniejsza jest piłka - tak sobie mówiłem i starałem się o tym nie myśleć.

 Nie, do domu nie dzwonili.

 Nie, żona nie przychodziła na moje mecze. Raz, że dziecko mieliśmy małe, dwa, że byłem przecież notorycznie obrażany. Ona mnie wspierała. Przecież kariera piłkarza jest krótka, trzeba zapewnić przyszłość sobie i rodzinie. #
Ze strony:
http://tiny.pl/hfl7t

--
stevep

Data: 2011-06-19 08:08:37
Autor: Leprechuan
Stadionowi terroryści I.

Użytkownik "cirrus" <cirrus@tinvalid.tkdami.net> napisał w wiadomości news:itjmt6$nqo$1news.vectranet.pl...
# Co ma piłkarz od kibola. "Przeproś kibiców i będziesz miał z bańki", "Jak odszedłem z Legii do Widzewa, to nagle się okazało, że jestem zdrajcą, pedałem". "Po meczu staję pod tą trybuną, spuszczam głowę, słucham, jak oni nas wyzywają", "Bicie piłkarzy przez kiboli nie jest normą. Normą jest zastraszanie"
Stadionowi bandyci
Piłkarz pierwszy

Nienawidzili mnie dlatego, że przyszedłem ze znienawidzonego klubu. A na dodatek w internecie pojawił się film. Był kręcony przy okazji meczu, który moja ówczesna drużyna rozgrywała z tą, do której przeszedłem potem. Wygraliśmy i na filmie widać, jak w szatni się z tego cieszymy. Jak śpiewamy. W tym jedną taką piosenkę, którą śpiewają wszyscy, którzy wygrają z tym klubem, i to w jego mieście.
Budziłem nieustające emocje na stadionie. Nieprzyjemne komentarze. Wyzwiska. Normalne, no. "Ty chuju", "Ty kurwo", "Ty cwelu"...

Jak przyjeżdżałem do klubu i wysiadałem z samochodu, to zawsze ktoś coś do mnie miał.

Tak, kibice mieli nieograniczony dostęp do tego klubu. Zwłaszcza ci fanatyczni. Oni mieli tam takie pomieszczenie, w którym trzymają te swoje flagi i transparenty. Mogli więc wchodzić i wychodzić, kiedy tylko chcieli.

W każdym razie jak drużyna po meczu szła dziękować kibicom za doping, to ja nie szedłem. Bo niezależnie od wyniku i tego, jak grałem, i tak by mnie jebali.

Tak, myślę, że gdyby cała drużyna chciała się za mną wstawić, to kibole musieliby się z tym pogodzić. Zwłaszcza gdyby moi koledzy byli w tym konsekwentni. Zabrakło solidarności.

Do trenera miałem się iść skarżyć? No co wy? Do prezesa? Przecież oni i tak wiedzieli. A poza tym ja nie jestem taki.

W końcu się dowiedziałem, że kibolom chodzi o to, żebym ich przeprosił. Jeden z piłkarzy mi o tym powiedział: przeproś i będziesz miał z bańki.

Dziennikarze zresztą też to sugerowali. Zwłaszcza ci, którzy sami są zagorzałymi kibolami. Ale ja nie uważam, że miałem ich za co przepraszać. Po prostu się cieszyłem. To były emocje po wygranym meczu. Nie wydaje mi się, że muszę się z nich tłumaczyć.

Chciałem się spotkać z kibolami, żeby wyjaśnić sprawę. Klub zorganizował spotkanie. Przychodzę, patrzę, jest jakaś setka kiboli i nikogo z klubu. To znaczy poza spikerem. I żadnej ochrony.

Szedłem przez szpaler, a oni mnie wyzywali, prowokowali.

Doszedłem do biurka, usiadłem przed mikrofonem i wtedy oni wyszli. Wszyscy. Stanęli na zewnątrz i zaczęli śpiewać te swoje piosenki: "Chuj ci na imię" itd.

No to wyszedłem, znów przeszedłem przez szpaler i idę do hotelu. Bo wtedy jeszcze nie miałem mieszkania.

To była zima, wieczór, idę na piechotę, bo do hotelu blisko, a oni za mną. Rzucają śnieżkami, wyzywają.

Oczywiście, że się liczyłem z tym, że ktoś mnie może uderzyć. Samochód zniszczyć. Ale nie przeprosiłem.

Nie dałem się zastraszyć.

Dla mnie najważniejsza jest piłka - tak sobie mówiłem i starałem się o tym nie myśleć.

Nie, do domu nie dzwonili.

Nie, żona nie przychodziła na moje mecze. Raz, że dziecko mieliśmy małe, dwa, że byłem przecież notorycznie obrażany. Ona mnie wspierała. Przecież kariera piłkarza jest krótka, trzeba zapewnić przyszłość sobie i rodzinie. #
Ze strony:
http://tiny.pl/hfl7t


Tą KIBOLSKĄ zarazę należy tępić na każdym kroku!

BomBel

Data: 2011-06-19 07:53:01
Autor: leprecham
Stadionowi terroryści I.

"Leprechuan" <brudy.polityczne@pralnia.tw> wrote:


BomBel
            Co to jest ten BomBel? Jakis maly, ropiejacy wrzod na dupie Donka?     http://www.youtube.com/watch?v=4MrJ03LipsU

Stadionowi terroryści I.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona