Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Stadionowi terroryści II.

Stadionowi terroryści II.

Data: 2011-06-19 04:30:45
Autor: cirrus
Stadionowi terroryści II.
# Tak, chodziło mi również o pieniądze. Nie było mnie już stać, żeby grać tam, gdzie mi serce bije. I żona o tym wiedziała.

 Miałem nadzieję, że to minie.

 Starałem się grać jak najlepiej. Byli zresztą kibice, którzy to zauważyli, bo zdarzało mi się spotkać na mieście takich, co mówili: jesteśmy z panem, niech się pan nie przejmuje.

 Na meczach też mi się zdarzało, że dostawałem brawa. Oczywiście od tych kibiców, którzy nie siedzą w sektorze dla najzagorzalszych.

 Ale tak poza tym to było coraz gorzej. Zwłaszcza na wyjazdach, bo wtedy jechali z nami tylko ci najzagorzalsi, i czasem było tak, że w ogóle nie kibicowali drużynie, tylko mnie obrażali. Gwizdali, jak byłem przy piłce.

 Raz przed meczem nie wytrzymałem, wyskoczyłem z samochodu, byłem gotowy do bójki. Dobrze, że jakoś się to rozeszło, bo jakbym się wtedy rzucił, to pewnie dałbym im pretekst, by wreszcie mnie pobili.

 I w końcu postanowiłem odejść.

 Piłkarze się kiboli boją. Są od nich uzależnieni. To znaczy są tacy, co są.

 Nie chcą z nimi zadzierać, by nie stracić pozycji w klubie.

 Próbują się wkraść w ich łaski, konkretnie tych najważniejszych, tych, co zarządzają dopingiem, bo ci mogą spowodować, że ich nazwisko będzie skandowane.

 To jest ważne, by kibice skandowali twoje nazwisko. Żeby je znali. Bo przecież dla nich się gra. Tylko że to powinno być za grę, a nie za lizanie się po jajach.

 No więc są piłkarze, którzy się podlizują. Z nimi się poklepują. Piją. Żartują. Prawdopodobnie, tak słyszałem, robią też interesy, bo tamci mają możliwości, znajomości. Może tańszy i fajniejszy samochód. Może radio. I jak jest dobrze, to fajnie, ale jak jest źle, to: jak grasz, śmieciu!

 Dla mnie to, że jeden z tych kiboli, ten "Staruch" czy jak mu tam, uderzył Rzeźniczaka [piłkarz Legii], to zwykła bandyterka. On potem powinien mieć zakaz. Od razu.

 A on zagląda, gdzie chce, chodzi, gdzie chce, i piłkarze Legii mu jeszcze po zwycięstwie w Pucharze Polski dają ten puchar, żeby sobie potrzymał.

Drugi

 - Oczywiście, że pod wszystkim, co powiem, podpiszę się nazwiskiem. Nie będę się przecież bał jednego debila z drugim. I może w związku z tym artykułem znowu parę razy usłyszę, że Maciej Szczęsny to chuj i pedał.

 Ale jak się miało wypadek, jadąc 300 kilometrów na godzinę - i się przeżyło - to nie będę się teraz bał, jadąc 120.

 Miałem kiedyś bardzo nieprzyjemne zderzenie z kibolami. To było w Stalowej Woli. Grałem wtedy w Legii, przegraliśmy jeden zero. Ponieważ w ostatniej akcji zrobiłem sobie wycieczkę na pole karne przeciwnika, żeby przy rzucie rożnym zawalczyć o piłkę i strzelić bramkę, to po gwizdku musiałem wrócić do swojej bramki po zapasowe rękawiczki, ręcznik i bidon. Jak już to wyciągnąłem, to się okazało, że moich kolegów piłkarzy już nie ma, sędziów także, a całe boisko opanowali miejscowi kibice, którzy w myśl zasady "wieś tańczy i śpiewa" manifestują radość. Zdecydowanym krokiem, mówiąc co chwila "przepraszam", przebijałem się przez tłum w stronę szatni. Aż wreszcie trafiłem na takiego, który powiedział: "Ja ci, kurwa, dam przepraszam". I owszem, też się przesunął, po czym dostałem mocny strzał pięścią w potylicę. I miałem taki przebłysk, raczej nie świadomości, tylko instynktu, że nie wolno mi upaść. I że się muszę postawić, bo skoro pierwszy mnie strzelił, to zaraz to zrobi drugi.

 Czołgałem się na czworakach, ale nie upadłem. A potem złapałem najwyższego gościa za pasek, zrobiłem ładny zamach głową...

 Jak ten koleś się nakrył nóżkami, zakrwawił totalnie, to tylko usłyszałem: "O Boże, zabił go! Zabił!". I nagle się okazało, że tych jego 150 kumpli nic już do mnie nie ma. Że oni są w tym momencie na mszy świętej właśnie. I tylko szeptem się modlą. Wszyscy. #
Ze strony:
http://tiny.pl/hfl77

--
stevep

Stadionowi terroryści II.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona