Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Stan szkolnictwa po osmiu latach rzadow pelo

Stan szkolnictwa po osmiu latach rzadow pelo

Data: 2016-05-25 13:52:24
Autor: Zenek Kapelinder
Stan szkolnictwa po osmiu latach rzadow pelo
Student chemii nie potrafi zbudowac dzialajacej bomby.

Data: 2016-05-25 22:58:28
Autor: u2
Stan szkolnictwa po osmiu latach rzadow pelo
W dniu 2016-05-25 o 22:52, Zenek Kapelinder pisze:
Student chemii nie potrafi zbudowac dzialajacej bomby.


http://www.tvp.info/4987033/najslynniejsi-polscy-bombiarze-w-akcji

  Rafał Pasztelański publikacja: 29.07.2011

,,Gumiś" siał strach dla pieniędzy. Miłość do wybuchów kierowała ,,Rurabomberem". Z kolei ostatnio słynny stał się ,,Bombiarz" z Krakowa, który szukał zemsty za wyimaginowane krzywdy. Wszystkich ich łączyła jedna pasja - konstruowanie bomb, które mimo prostych konstrukcji mogły zabijać.

Zamachy bombowe w Polsce niemal zawsze wiązały się z porachunkami gangów. W latach 90., które upłynęły w huku wybuchów i serii karabinowych, było to ulubione narzędzie siania strachu wśród konkurentów, a przede wszystkim wobec opornych przedsiębiorców odmawiających płacenia haraczu. Gangsterzy podkładali sobie bomby przed domami i pod samochodami. Wtedy także - zapewne pierwszy raz w historii polskiego nowoczesnego terroryzmu - zastosowali... malucha-pułapkę. Bomba pod symbolem PRL miała wyeliminować w Warszawie praskiego watażkę.

Ówcześni ,,konstruktorzy" nie byli jednak zbytnio obeznani z techniką, która często zawodziła i dochodziło do scen groteskowych ocierających sie o tragizm. I tak, pod koniec ostatniej dekady XX wieku, na ulicach stołecznego Żoliborza i Bielan rozegrała się taka scena: dwóch bandytów gnało na łeb na szyję polonezem, za nimi jechało auto zachodniej marki, którego pasażer wystawiał za okno rękę z jakimś przedmiotem. To był pilot mający zdetonować bombę podłożoną pod pierwszym autem. Albo bateria była za słaba, albo zasięg za mały, w każdym razie do inicjacji ładunku nie dochodziło. Gdy w końcu odbiornik bomby znalazł się w zasięgu, uciekinierzy w ostatniej chwili wyskoczyli z samochodu. Cudem przeżyli.

Jednak od 1993 r. wybuchy stały się prawdziwą zmorą policji. Bomby wybuchały dosłownie, co kilkanaście dni. Przez dekadę zginęło w sumie kilkadziesiąt osób. Porachunki bombowe gangsterów zaczęły poważnie zagrażać także zwykłym ludziom. W 1995 r. bomba, przeznaczona dla herszta gangu pruszkowskiego Zbigniewa R. ps. Bolo, zrujnowała trzy piętra bloku przy ul. Ostrobramskiej 76 w Warszawie. Od tego czasu policja bardzo ostro zabrała się za producentów ładunków i saperów z półświatka.

Jednak największy strach budzili w społeczeństwie, nie gangsterzy, ale samotni desperaci, tacy jak zatrzymany ostatnio Rafał K. z Krakowa. A to tylko jeden z całej plejady polskich bombiarzy...

Mściciel

38-letni Rafał K.- krakowski bombiarz - nie wygląda na groźnego terrorystę. Po zatrzymaniu siedział zmęczony w wytartych dresach. Nikt nie powiedziałby, że ten zamknięty w sobie mężczyzna przez kilka ostatnich miesięcy siał terror w stolicy Małopolski. Polowali na niego najlepsi w Polsce specjaliści od terroru kryminalnego. Tymczasem on, w wygłuszonym pokoju swojego mieszkania konstruował kolejne ładunki wybuchowe.

Nie potrzebował specjalnego szkolenia. Wystarczyły jasne i precyzyjne instrukcje, jakie można znaleźć na setkach stron internetowych. Z sieci można się, bowiem dowiedzieć nie tylko jak wykorzystując powszechnie dostępne materiały zrobić groźną bombę rurową, ale także jak przygotować wielkie bomby do niszczenia budynku. Podobne do tych użytych w Norwegii przez Andersa Breivika. I jeszcze jedno podobieństwo. Rafał K. też działał sam.

Pierwsze bomby podłożył 29 czerwca Br.. Przed domem przy ulicy Siarczanej w Krakowie zostawił foliowy worek. Gdy z budynku wychodził student ze swoją matką, chłopak chwycił worek i chciał go wyrzucić do kosza. Wtedy doszło do eksplozji. Bomba była naszpikowana szkłem i gwoździami. Oboje zostali ranni. Kilkanaście minut później, na nieodległej ul. Jeleniogórskiej wybuchła kolejna bomba. Tym razem właściciel domu chciał usunąć torbę, którą znalazł schodząc do piwnicy. Został poważnie ranny.

W Krakowie zapanowała psychoza strachu. Tym bardziej, że nic nie łączyło ofiar zamachu. Bombiarz przycichł jednak i zaatakował ponownie 14 lipca. Około godz. 9. właściciel posesji przy ul. Skarżyńskiego wyszedł z mieszkania. Jego uwagę przykuła paczka leżąca na wycieraczce. Ledwo ją poniósł, gdy doszło do eksplozji. Mężczyzna trafił do szpitala z licznymi poparzeniami. Niespełna trzy dni później, o tej samej godzinie, mieszkaniec ul. Krymskiej znalazł kolanko hydrauliczne nałożone na mieszalnik do farb. Gdy trącił konstrukcję nogą, ukryty w rurce ładunek eksplodował.

Bo jechał za szybko...

Ujęcie Rafała K. zbiegło się z informacjami o zamachu w Oslo i masakrze na wyspie Utoya dokonanej przez Andersa Breivika.

38-letni krakowianin przyznał się do zarzutów stawianych mu przez policję. Wskazał także posesję, na której zdążył podłożyć jeszcze jedną bombę. Motywy jego działania mroziły krew w żyłach. - Ofiary były przypadkowe, ale jak twierdzi sam podejrzany, miały z nim związek. Wystarczyło, że ktoś się na niego źle spojrzał, jechał za szybko samochodem, czy miał nieodpowiednią rejestrację. Rafał K., jak mówił czuł się wówczas przez te osoby zagrożony. Śledził te osoby , a potem podkładał ładunek wybuchowy - wyjaśnia prok. Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej prokuratury okręgowej.

Sam Rafał K. twierdził, że nie chciał, aby ktokolwiek doznał krzywdy od jego bomb. Ładunki miały postraszyć ofiary, zwrócić im uwagę na ich ,,złe czyny". Podczas przesłuchań wykazywał skruchę. Za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób poprzez podkładanie ładunków wybuchowych grozi mu do 10 lat więzienia. Jednak wiele wskazuje na to, że uniknie pójścia za kratki. Zdaniem specjalistów, K. może cierpieć na psychozę urojeniową. Oznaczałoby to, że trafi do specjalnego szpitala psychiatrycznego.

Szantażysta

Przed Rafałem K., inny bombiarz siał terror w Krakowie. Blady strach padł na mieszkańców, gdy na początku września 1994 r. do redakcji ,,Gazety Krakowskiej" zadzwonił tajemniczy mężczyzna. - Na dworcu PKS w czerwono-fioletowej torbie jest bomba - powiedział i odłożył słuchawkę. Natychmiast zawiadomiono policję, która błyskawicznie ewakuowała dworzec.

Na miejscu znaleziono ładunki wybuchowe typu rurowego, wypełnione amonitem wraz zapalnikami górniczymi, połączone z kanistrem z benzyną. Zamachowiec zadbał, aby w pełni sprawna bomba nie wybuchła przez przypadek. Do ładunku dołączył list z żądaniem 500 tys. marek okupu, który miał być przekazany w ciągu 48 godzin. Niespełnienie żądań terrorysty miało doprowadzić do zdetonowania ,,trzech ładunków ukrytych w różnych punktach miasta". List wieńczył podpis ,,Gumisie".

Mimo mało poważnego pseudonimu, policjanci nie zbagatelizowali sprawy. Tym bardziej, że ładunek był profesjonalnie skonstruowany. Zaczął się wyścig z czasem. Przygotowano się nawet do przekazania szantażyście okupu. W torbie zamiast pieniędzy były nadajniki. ,,Gumiś" jednak nie wpadł w zasadzkę.

Zaczął za to ponownie grozić. W kolejnym liście przesłanym do ,,Gazety Krakowskiej" ostrzegał, że podłożył jeszcze 13 ładunków: 3 miały zawierać po 5 kg materiału wybuchowego a 10 mniejszych - po 100 g. List miał kończyć się słowami: ,,Niech żyje karnawał w Krakowie! Ja wiem, na co przeznaczyć te pieniądze".

W tym czasie policjanci już znali personalia terrorysty. Jeden z funkcjonariuszy rozpoznał jego głos. ,,Gumisiem" okazał się 50-letni Sylwester A., członek gangu kradnącego samochody w Polsce i Niemczech.
W marcu 1994 r. na jednej z ulic Chrzanowa został zatrzymany przez policjanta, który chciał go wylegitymować. Wtedy wyciągnął pistolet, przyłożył broń do głowy funkcjonariusza i uciekł.

Wpadł, bo chciał wyrobić dowód

Kariera ,,Gumisia" skończyła się 22 września 1994 r, gdy w Koszalinie chciał wyrobić sobie dowód na nazwisko mieszkańca tego miasta. Rozpoznała go urzędniczka, która zawiadomiła policję. Najbardziej poszukiwany przestępca w Polsce został ujęty przez dwóch policjantów.

Prokuratura postawiła terroryście cztery zarzuty zakupu materiału wybuchowego i podłożenia bomb. Okazało się, że w czasie polowania na niego, co najmniej dwukrotnie wymknął się policji. Raz, gdy skończył dzwonić z budki w Żywcu, usłyszał sygnał nadjeżdżającego radiowozu. Za drugim razem, gdy funkcjonariusze przeszukiwali jego dom w Trzebini, spóźnił się i z okolicznej ławeczki obserwował działania stróżów prawa.

Przez cały proces Sylwester A. zaprzeczał, aby to on był ,,Gumisiem". - Chciałem stwierdzić, że nigdy nie posiadałem, nie konstruowałem i nie podkładałem ładunków wybuchowych. Całą resztę pozostawiam do uznania sądu - stwierdził w ostatnim słowie. Sąd jednak dał wiarę zgromadzonym dowodom i skazał go na pięć i pół roku więzienia, cztery lata pozbawienia praw publicznych i 8 tys. zł grzywny. Po wyjściu z więzienia Sylwester A. wpadł na kradzieży samochodu. Nie próbował już bombowych szantaży.

Terroryści?

Eksplozje kolejnych ładunków wybuchowych w całej Polsce oraz plaga fałszywych alarmów nie były dla szefostwa policji wystarczającym powodem, aby zakupić nowoczesnego robota pirotechnicznego. Potrzebna była, niestety, tragedia. Wszystko za sprawą tajemniczej i do dzisiaj niewyjaśnionej, próby wymuszenia haraczu od firmy Shell.

24 kwietnia 1996 r. na stacji benzynowej koncernu przy ul. Ostrobramskiej znaleziono podejrzany pakunek. Już pierwsze prześwietlenie worka wykazało, że może to być bomba. Zajął się nią pirotechnik Piotr Molak. Tego dnia miał mieć wolne, ale pojechał na akcję. Gdy podchodził do ładunku, ten eksplodował. Obrażenia, jakich doznał policyjny saper były ogromne. Nie udało się go uratować.

Po tym zamachu do redakcji ,,Życia Warszawy" i ,,Rzeczpospolitej" dotarły listy z manifestem rzekomej organizacji terrorystycznej GN 95. Pojawiło się także żądanie dwóch milionów zł okupu. Terrorystów nie znalazły jednak ani policja, ani służby specjalne. Jeden ze świadków koronnych Piotr W. twierdził, że za zamachem nie stała żadna grupa terrorystyczna, ale gang pruszkowski, który chciał wprowadzać lewe paliwo przemycane z Rosji do stacji dużych koncernów. Jednak W., który zeznawał także o okolicznościach zabójstwa byłego szefa policji Marka Papały, okazał się konfabulantem.

Po tragicznej śmierci Piotra Molaka policja zdecydowała się na zakup nowoczesnych robotów pirotechnicznych. Maszyny te są teraz na wyposażeniu każdego pododdziału antyterrorystycznego.

Uwielbiam patrzeć jak wybucha

- Strasznie to kocham: skonstruować, zawieźć, patrzeć, jak wybucha. To wspaniałe uczucie - tak wywiadzie dla ,,Gazety Wyborczej" o swoich motywach opowiadał 18-letni wówczas Mariusz S. Ten niepozorny blondyn przez kilka miesięcy terroryzował stolicę. Media ochrzciły go mianem ,,rurabombera", bo swoje ładunki umieszczał w hydraulicznych złączkach.

Zaczynał od konstruowania niewielkich bomb na ,,swoim poligonie" w pobliżu domu w Siedlcach. Im był starszy, tym bardziej narastało w nim pragnienie zrobienie czegoś naprawdę dużego. I pokazania się. Uwielbiał oglądać filmy o słynnych zamachowcach. Jak twierdził, 50 razy obejrzał film o Teodorze Kaczynskim zwanym ,,Unabomberem", który przez 18 lat działalności w USA wysłał ok. 30 bomb, zabijając co najmniej 3 osoby i raniąc 29. Mariusz S. był także pod wrażeniem działań ,,Gumisia". Cenił w nim ,,profesjonalizm" oraz to, że było o nim bardzo głośno. W sumie Rurabobmer podłożył ...... i ranił,,,,Pół godziny po ostatniej eksplozji został zatrzymany. W jego domu znaleziono kolejną, już nowocześniejszą bombę.

Przed sądem S. nie krył, że lubił bomby. Uwielbiał także oglądać w telewizji efekty swojej ,,pracy". Wracał także na miejsca zamachów, aby delektować się skutkami. Biegli psychiatrzy nie stwierdzili u niego choroby psychicznej, dopatrując się jednak zaburzeń osobowości. Zdaniem psychologów, był niedojrzały społecznie i emocjonalnie. Słysząc wyrok 14 lat więzienia zaczął krzyczeć: Zabiję sędziego, zabiję panią prokurator! Przez cały proces nie wykazał skruchy.

Obrońca mniejszości

Natomiast do dzisiaj nie ustalono, kim był ,,Gejobomber". Ten różnił się od pozostałych opisanych przez nas przypadków, bo podkładał atrapy. Tak czy owak, stał się autorem największego w historii fałszywego alarmu bombowego, który zablokował w 2005 r. stolicę i obnażył słabość systemów bezpieczeństwa.

20 października 2005 r., na trzy dni przed II turą wyborów prezydenckich centrum Warszawy sparaliżowały informacje o tajemniczych pakunkach znajdowanych m.in. na przystankach tramwajowych, w metrze przy kluczowych rondach. Miasto stanęło w gigantycznych korkach. W sumie policja znalazła 14 paczek, jednak z numerów na pudełkach wynikało, że ładunków powinno być 15.

Atrapy były zbudowane według jednego schematu: pudełko z dwoma cylindrami z pianki wypełnionymi saletrą, do tego przewody elektryczne i elektroniczne timery. Całość była włożona do plastikowych reklamówek. Gdyby zawierały prawdziwe materiały wybuchowe, w mieście doszłoby do masakry.

Niedługo po odkryciu atrap do kilku stołecznych redakcji dotarły e-maile z quasi manifestem wskazującym, że autor fałszywego zamachu chce walczyć z dyskryminacją i homofobią. Wiadomość była podpisana ,,Brygady PowerGay i Silny Pedał", dlatego media ochrzciły zamachowca mianem ,,Gejobombera". Listy wysłano z kafejki w stołecznym centrum handlowym. Monitoring w budynku uwiecznił młodego mężczyznę, który rozsyłał manifest. Nie udało się go zidentyfikować, ponieważ na głowie miał czapkę bejsbolówkę i naciągnięty kaptur. Nie pomogły plakaty na mieście ani oferta nagrody. Mimo, że ,,Gejobombera" poszukiwali także specjaliści z ABW wciąż nie wiadomo, kim naprawdę był ,,zamachowiec".





--
General Skalski o zydach w UB :

"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."

prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :

"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".

Data: 2016-05-25 14:53:13
Autor: Zenek Kapelinder
Stan szkolnictwa po osmiu latach rzadow pelo
Nie na temat. Prawie magister chemii nie potrafi zbudowac bomby. To kto ma w Polsce budowac samochody, lodowki, telewizory. O tych co maja leczyc ze strachu nie wspomne. Wydzial na ktorym sie uczyl powinien byc w trybie natychmiastowym rozwiazany a wykladowcom powinny byc odebrane wszystkie tytuly jesli takie posiadali.

Data: 2016-05-26 03:48:50
Autor: stevep
Stan szkolnictwa po osmiu latach rzadow pelo
W dniu .05.2016 o 23:53 Zenek Kapelinder <4kogutek44@gmail.com> pisze:

Nie na temat. Prawie magister chemii nie potrafi zbudowac bomby. To kto  ma w Polsce budowac samochody, lodowki, telewizory. O tych co maja  leczyc ze strachu nie wspomne. Wydzial na ktorym sie uczyl powinien byc  w trybie natychmiastowym rozwiazany a wykladowcom powinny byc odebrane  wszystkie tytuly jesli takie posiadali.

Czyżby jakiś profesor stamtąd zle wypowiadał o strasznym dziaduniu?

--
stevep

Data: 2016-05-26 11:13:24
Autor: u2
Stan szkolnictwa po osmiu latach rzadow pelo
W dniu 2016-05-25 o 23:53, Zenek Kapelinder pisze:
Nie na temat. Prawie magister chemii nie potrafi zbudowac bomby.

prawie robi różnicę, a co ty potrafisz zenuś ?:)




--
General Skalski o zydach w UB :

"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."

prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :

"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".

Data: 2016-05-26 02:08:25
Autor: Vernon L. Pinkley
Stan szkolnictwa po osmiu latach rzadow pelo
użytkownik Zenek Kapelinder napisał:
Student chemii nie potrafi zbudowac dzialajacej bomby.

http://memy.pl/show/big/uploads/Post/30969/14500011438569.jpg

Najsprytniejszy to chyba ten co podkładał petardy w IKEi
i chciał okup. Wymieniał skurwiel za każdym razem
telefon i kartę.

Data: 2016-05-26 03:46:12
Autor: stevep
Stan szkolnictwa po osmiu latach rzadow pelo
W dniu .05.2016 o 22:52 Zenek Kapelinder <4kogutek44@gmail.com> pisze:

Student chemii nie potrafi zbudowac dzialajacej bomby.

A czy każdy świr ma być geniuszem jak Kaczyński?

--
stevep

Data: 2016-05-26 12:55:31
Autor: Danekol
Stan szkolnictwa
Użytkownik "Zenek Kapelinder" <4kogutek44@gmail.com> napisał w wiadomości
news:9ccd74c8-3722-44fa-8a2a-ddc64fa2e7c2googlegroups.com...

Student chemii nie potrafi zbudowac dzialajacej bomby.

A co ty, magister spod budki z piwem, możesz wiedzieć
o stanie szkolnictwa. Wiesz tyle co usłyszłes od ajatollacha Rydzyka,
lub od PiSlamistów.

Data: 2016-05-26 05:57:18
Autor: Zenek Kapelinder
Stan szkolnictwa
Wiem ze student chemii nie potrafi zbudowac dzialajacej bomby. To chyba wszystko w tym temacie. I nie zmieniaj smieciu ciagle ksywek. I tak wiadmo co zes za chuj osrany.

Data: 2016-05-27 03:48:57
Autor: stevep
Stan szkolnictwa
W dniu .05.2016 o 14:57 Zenek Kapelinder <4kogutek44@gmail.com> pisze:

Wiem ze student chemii nie potrafi zbudowac dzialajacej bomby. To chyba  wszystko w tym temacie. I nie zmieniaj smieciu ciagle ksywek. I tak  wiadmo co zes za chuj osrany.
To student chemii specjalizuje się w bombach, a nie na przykład w  narkotykach?

--
stevep

Stan szkolnictwa po osmiu latach rzadow pelo

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona