Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.sport.koszykowka   »   Stefek Marbury w G1.

Stefek Marbury w G1.

Data: 2009-05-04 23:38:04
Autor: Leszczur
Stefek Marbury w G1.
Koncowka I kwarty meczu (plus II kwarta). Stefan wychodzi z innymi
rezerwami przy stanie 19-17 dla Magic. I zaczyna grac. Jako
rozgrywajacy - zeby nie bylo watpliwosci. Poza nim sa na boisku House
(nie doktor, ale tez zdolny), Pierce (a potem Ray), Davis i
Scalabrine.
I co Mabrury robi? A sami zobaczcie (na koncu kazdego wpisu podaje
stan meczu po danej akcji):
0:22 - Brian Scalabrine makes running jumper (Stephon Marbury assists)
- 21:19
10:47 - Stephon Marbury makes 4-foot two point shot (Eddie House
assists) - 24:21
10:29 - Stephon Marbury defensive rebound - 24:21
10:22 - Stephon Marbury makes 4-foot running jumper - 24:23
9:18 - Stephon Marbury makes 22-foot jumper (Glen Davis assists) -
28:28
8:42 - Stephon Marbury makes 9-foot running jumper - 28:30
8:02 - Stephon Marbury misses 24-foot three point jumper - 30:30
6:56 - Stephon Marbury misses 23-foot jumper - 32:30
[Ray Allen - misses FGA]
5:16 - Glen Davis makes 18-foot jumper (Stephon Marbury assists) -
36:32
[Glen Davis - misses FGA]
4:18 - Rajon Rondo enters the game for Stephon Marbury - 39:32

Jest aktywny, wszedzie go pelno, ale do cholery role player z lawki
nie ma prawa zuzywac 70% posessions druzyny. No to sie zwyczajnie nie
godzi. W tym meczu akurat trafil 4 rzuty z 6 plus zaliczyl 3 asysty.
Czyli gral naprawde bardzo dobrze jak na swoje skromne mozliwosci. Za
jego sprawa Celtics zdobyli 14 punktow. Fajnie. I co z tego, ze w tym
samym czasie stracili ponad 20? O to mniejsza - grunt ze Stefan
trafial ;-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-05 15:16:04
Autor: wiLQ
Stefek Marbury w G1.
Leszczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

10:47 - Stephon Marbury makes 4-foot two point shot [...]
10:22 - Stephon Marbury makes 4-foot running jumper [...]
8:42 - Stephon Marbury makes 9-foot running jumper [...]

Hmmm, Rondo sie za duzo naogladal czy co? ;-)

Jest aktywny, wszedzie go pelno, ale do cholery role player z lawki
nie ma prawa zuzywac 70% posessions druzyny.

Chyba, ze dokladnie to mial robic...

Za jego sprawa Celtics zdobyli 14 punktow. Fajnie. I co z tego, ze w tym
samym czasie stracili ponad 20?

I to byla jego wina?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-05 06:57:08
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 5 Maj, 15:16, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
Leszczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> 10:47 - Stephon Marbury makes 4-foot two point shot [...]
> 10:22 - Stephon Marbury makes 4-foot running jumper [...]
> 8:42 - Stephon Marbury makes 9-foot running jumper [...]

Hmmm, Rondo sie za duzo naogladal czy co? ;-)

> Jest aktywny, wszedzie go pelno, ale do cholery role player z lawki
> nie ma prawa zuzywac 70% posessions druzyny.

Chyba, ze dokladnie to mial robic...

Dlatego wlasnie podawalem lineupy w ktorych gral. Jesli na boisku jest
PP, Ray, Davis a nawet House - nie ma mowy, zeby Doc kazal mu ciskac
na potege.

> Za jego sprawa Celtics zdobyli 14 punktow. Fajnie. I co z tego, ze w tym
> samym czasie stracili ponad 20?

I to byla jego wina?

Jasne, ze byla. Nie wylacznie, ale jednak na PG obrona byla na
znacznie nizszym poziomie niz gdy gral Rondel.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-05 16:11:41
Autor: wiLQ
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Jest aktywny, wszedzie go pelno, ale do cholery role player z lawki
> > nie ma prawa zuzywac 70% posessions druzyny.
>
> Chyba, ze dokladnie to mial robic...

Dlatego wlasnie podawalem lineupy w ktorych gral. Jesli na boisku jest
PP, Ray, Davis a nawet House - nie ma mowy, zeby Doc kazal mu ciskac
na potege.

Tak wyszlo... przy takim skladzie obroncy pilnowali shooterow to Marbury
sobie poszalal... czyz nie wzieli go z zamyslem by odciazal gwiazdy?
 
> > Za jego sprawa Celtics zdobyli 14 punktow. Fajnie. I co z tego, ze w tym
> > samym czasie stracili ponad 20?
>
> I to byla jego wina?

Jasne, ze byla. Nie wylacznie, ale jednak na PG obrona byla na
znacznie nizszym poziomie niz gdy gral Rondel.

No tak, zastepowanie goscia z okolic All-Defensive Team jest trudne ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-05 07:21:39
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 5 Maj, 16:11, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > Jest aktywny, wszedzie go pelno, ale do cholery role player z lawki
> > > nie ma prawa zuzywac 70% posessions druzyny.

> > Chyba, ze dokladnie to mial robic...

> Dlatego wlasnie podawalem lineupy w ktorych gral. Jesli na boisku jest
> PP, Ray, Davis a nawet House - nie ma mowy, zeby Doc kazal mu ciskac
> na potege.

Tak wyszlo... przy takim skladzie obroncy pilnowali shooterow to Marbury
sobie poszalal... czyz nie wzieli go z zamyslem by odciazal gwiazdy?

Mnie nie pytaj. Ja nie wiem po cholere go w ogole brali. Ja juz
predzej dalbym rogrywac slepemu szympansowi.

> > > Za jego sprawa Celtics zdobyli 14 punktow. Fajnie. I co z tego, ze w tym
> > > samym czasie stracili ponad 20?

> > I to byla jego wina?

> Jasne, ze byla. Nie wylacznie, ale jednak na PG obrona byla na
> znacznie nizszym poziomie niz gdy gral Rondel.

No tak, zastepowanie goscia z okolic All-Defensive Team jest trudne ;-)

A jest to tym trudniejsze jezeli backup jest gosciem z okolic All-
PISOFSZIT Team ;-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-06 13:24:00
Autor: wiLQ
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Tak wyszlo... przy takim skladzie obroncy pilnowali shooterow to Marbury
> sobie poszalal... czyz nie wzieli go z zamyslem by odciazal gwiazdy?

Mnie nie pytaj. Ja nie wiem po cholere go w ogole brali.

Tak wyglada desperacja lawkowa, ale i tak IMHO bardziej dali ciala w
kwestii Moore vs Smith...

Ja juz predzej dalbym rogrywac slepemu szympansowi.

Odczep sie od tego Cassella! ;-D

A jest to tym trudniejsze jezeli backup jest gosciem z okolic All-
PISOFSZIT Team ;-)

A kto stanowi reszte tego zespolu? ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-06 04:51:02
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 6 Maj, 13:24, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Tak wyszlo... przy takim skladzie obroncy pilnowali shooterow to Marbury
> > sobie poszalal... czyz nie wzieli go z zamyslem by odciazal gwiazdy?

> Mnie nie pytaj. Ja nie wiem po cholere go w ogole brali.

Tak wyglada desperacja lawkowa, ale i tak IMHO bardziej dali ciala w
kwestii Moore vs Smith...

Tak to jest jak sie chce zlapac cokolwiek zamiast poczekac na
wlasciwego kandydata.
Nie sprawdza sie ani w polityce, ani w malzenstwie, ani w sporcie.

> Ja juz predzej dalbym rogrywac slepemu szympansowi.

Odczep sie od tego Cassella! ;-D

Gdyby chodzilo o Kaszla to dodalbym, ze jest stary ;-)

> A jest to tym trudniejsze jezeli backup jest gosciem z okolic All-
> PISOFSZIT Team ;-)

A kto stanowi reszte tego zespolu? ;-)

Ciesze sie ze pytasz. Sklad podstawowy jest bardzo mocny, wyposazony w
AllStarow, Mistrzow NBA i wiele znanych nazwisk. A oto oni:

PG - Stephon Marbury
SG - JR Rider
SF - Antoine Walker
PF - Vin Baker
C - Michael Olowokandi

Trenerzy: Brian Hill/Tim Floyd/Jerry Tarkanian/
GM: Isiah Thomas

Przy odrobinie wysilku mozna by pewnie stworzyc pelny 15-osobowy
sklad.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-07 23:32:35
Autor: wiLQ
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Tak wyglada desperacja lawkowa, ale i tak IMHO bardziej dali ciala w
> kwestii Moore vs Smith...

Tak to jest jak sie chce zlapac cokolwiek zamiast poczekac na
wlasciwego kandydata.
Nie sprawdza sie ani w polityce, ani w malzenstwie, ani w sporcie.

Ladne przejscie ;-)
 
> > A jest to tym trudniejsze jezeli backup jest gosciem z okolic All-
> > PISOFSZIT Team ;-)
>
> A kto stanowi reszte tego zespolu? ;-)

Ciesze sie ze pytasz. Sklad podstawowy jest bardzo mocny, wyposazony w
AllStarow, Mistrzow NBA i wiele znanych nazwisk. A oto oni:

PG - Stephon Marbury
SG - JR Rider
SF - Antoine Walker
PF - Vin Baker
C - Michael Olowokandi

Trenerzy: Brian Hill/Tim Floyd/Jerry Tarkanian/
GM: Isiah Thomas

Przy odrobinie wysilku mozna by pewnie stworzyc pelny 15-osobowy
sklad.

Hmm, to chyba jakies All-Time PISOFSZIT Team, a wydawalo mi sie, ze to
wyroznienie jest przyznawane co roku i pytalem o ten sezon... --
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-07 23:36:14
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 7 Maj, 23:32, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Tak wyglada desperacja lawkowa, ale i tak IMHO bardziej dali ciala w
> > kwestii Moore vs Smith...

> Tak to jest jak sie chce zlapac cokolwiek zamiast poczekac na
> wlasciwego kandydata.
> Nie sprawdza sie ani w polityce, ani w malzenstwie, ani w sporcie.

Ladne przejscie ;-)

A bo to dosc uniwersalna zasada ;-)

Hmm, to chyba jakies All-Time PISOFSZIT Team, a wydawalo mi sie, ze to
wyroznienie jest przyznawane co roku i pytalem o ten sezon...

Faktycznie - najpierw ustalilismy zloty standard - "Scream Team" ;-)
A za ten sezon prosze bardzo:

PG: Marb (nominacja dozywotnie)
SG: Donte Green
SF: Morrison
PF: Reggie Evans
C: Chris Wilcox
Bench1: Roko Ukic
Bench2: Royal Ivey
Bench3: Jamaal Magloire

Trenerzy: Mike Dunleavy
GM: Steve Kerr

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-08 14:07:55
Autor: wiLQ
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Hmm, to chyba jakies All-Time PISOFSZIT Team, a wydawalo mi sie, ze to
> wyroznienie jest przyznawane co roku i pytalem o ten sezon...

Faktycznie - najpierw ustalilismy zloty standard - "Scream Team" ;-)
A za ten sezon prosze bardzo:

PG: Marb (nominacja dozywotnie)
SG: Donte Green
SF: Morrison
PF: Reggie Evans
C: Chris Wilcox
Bench1: Roko Ukic
Bench2: Royal Ivey
Bench3: Jamaal Magloire

Trenerzy: Mike Dunleavy
GM: Steve Kerr

Hmm, a Reggie czym sobie na to sie zasluzyl?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-08 06:46:10
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 8 Maj, 14:07, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:





> > Hmm, to chyba jakies All-Time PISOFSZIT Team, a wydawalo mi sie, ze to
> > wyroznienie jest przyznawane co roku i pytalem o ten sezon...

> Faktycznie - najpierw ustalilismy zloty standard - "Scream Team" ;-)
> A za ten sezon prosze bardzo:

> PG: Marb (nominacja dozywotnie)
> SG: Donte Green
> SF: Morrison
> PF: Reggie Evans
> C: Chris Wilcox
> Bench1: Roko Ukic
> Bench2: Royal Ivey
> Bench3: Jamaal Magloire

> Trenerzy: Mike Dunleavy
> GM: Steve Kerr

Hmm, a Reggie czym sobie na to sie zasluzyl?

Bo to kompletne drewno. I ma idiotyczna brode :-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-08 00:14:47
Autor: Tomasz Radko
Stefek Marbury w G1.
wiLQ pisze:

Trenerzy: Brian Hill/Tim Floyd/Jerry Tarkanian/
GM: Isiah Thomas

Przy odrobinie wysilku mozna by pewnie stworzyc pelny 15-osobowy
sklad.

Hmm, to chyba jakies All-Time PISOFSZIT Team, a wydawalo mi sie, ze to
wyroznienie jest przyznawane co roku i pytalem o ten sezon...

Bardzo proszę, bez przesady. Hill w pierwszym podejściu do Orlando miał bilans 191-104 w RS i 18-18 w p-o. Zaliczył finał NBA. W sumie ma bilans w RS 298-315. Łącznie był coachem przez 9 sezonów (dobra, dwa razy nie do końca). Rzekłbym, że mieści się spokojnie w górnej połowie trenerów NBA.

Skoro GMem jest Thomas (a viceGM pewnie Baylor), to na coacha pasowałby Earvin Johnson.

pzdr

TRad

Data: 2009-05-07 23:40:20
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 8 Maj, 00:14, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
wiLQ pisze:

>> Trenerzy: Brian Hill/Tim Floyd/Jerry Tarkanian/
>> GM: Isiah Thomas

>> Przy odrobinie wysilku mozna by pewnie stworzyc pelny 15-osobowy
>> sklad.

> Hmm, to chyba jakies All-Time PISOFSZIT Team, a wydawalo mi sie, ze to
> wyroznienie jest przyznawane co roku i pytalem o ten sezon...

Bardzo proszę, bez przesady. Hill w pierwszym podejściu do Orlando miał
bilans 191-104 w RS i 18-18 w p-o. Zaliczył finał NBA. W sumie ma bilans
w RS 298-315. Łącznie był coachem przez 9 sezonów (dobra, dwa razy nie
do końca). Rzekłbym, że mieści się spokojnie w górnej połowie trenerów NBA.

IMO nie miesci sie. Ale nawet nie chodzi mi o bilans. Widziales jak
Hill wygladal w czasie calych finalow? Byl potwornie beznadziejny,
caly czas wygladal jakby mial sie rozplakac i ta panika w oczach
dokladnie przez caly czas.
W moim prywatnym rankingu beznadziejnych trenerow Hill jest na
pierwszym miejscu o dwa kilometry przez Floydem.

Skoro GMem jest Thomas (a viceGM pewnie Baylor), to na coacha pasowałby
Earvin Johnson.

Faktytcznie - skoro Tark dostal nagrode, to Magic tez w sumie moglby.
Dajemy go na trzeciego asystenta.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-08 13:52:42
Autor: Tomasz Radko
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur pisze:

IMO nie miesci sie.

W historii NBA było 316 coachów (zdaniem b-r). Uważasz, że wskażesz 158 lepszych od Hilla?

Ale nawet nie chodzi mi o bilans. Widziales jak
Hill wygladal w czasie calych finalow? Byl potwornie beznadziejny,
caly czas wygladal jakby mial sie rozplakac i ta panika w oczach
dokladnie przez caly czas.
W moim prywatnym rankingu beznadziejnych trenerow Hill jest na
pierwszym miejscu o dwa kilometry przez Floydem.

Gość doszedł do finałów NBA. Nie jest beznadziejny.

Skoro GMem jest Thomas (a viceGM pewnie Baylor), to na coacha pasowałby
Earvin Johnson.

Faktytcznie - skoro Tark dostal nagrode, to Magic tez w sumie moglby.
Dajemy go na trzeciego asystenta.

pzdr

TRad

Data: 2009-05-08 06:44:44
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 8 Maj, 13:52, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> IMO nie miesci sie.

W historii NBA było 316 coachów (zdaniem b-r). Uważasz, że wskażesz 158
lepszych od Hilla?

Eeee. A czemu tak slabo. Skoro twierdze, ze Hill byl w Bottom 4 to
powinienem wskazac nie mniej niz 312 :-)

> Ale nawet nie chodzi mi o bilans. Widziales jak
> Hill wygladal w czasie calych finalow? Byl potwornie beznadziejny,
> caly czas wygladal jakby mial sie rozplakac i ta panika w oczach
> dokladnie przez caly czas.
> W moim prywatnym rankingu beznadziejnych trenerow Hill jest na
> pierwszym miejscu o dwa kilometry przez Floydem.

Gość doszedł do finałów NBA. Nie jest beznadziejny.

Z tamtym skladem to i ja bym doszedl. Hill byl beznadziejny.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-08 18:18:13
Autor: Tomasz Radko
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur pisze:
On 8 Maj, 13:52, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
IMO nie miesci sie.
W historii NBA było 316 coachów (zdaniem b-r). Uważasz, że wskażesz 158
lepszych od Hilla?

Eeee. A czemu tak slabo. Skoro twierdze, ze Hill byl w Bottom 4 to
powinienem wskazac nie mniej niz 312 :-)

Wystarczy 158.

Ale nawet nie chodzi mi o bilans. Widziales jak
Hill wygladal w czasie calych finalow? Byl potwornie beznadziejny,
caly czas wygladal jakby mial sie rozplakac i ta panika w oczach
dokladnie przez caly czas.
W moim prywatnym rankingu beznadziejnych trenerow Hill jest na
pierwszym miejscu o dwa kilometry przez Floydem.
Gość doszedł do finałów NBA. Nie jest beznadziejny.

Z tamtym skladem to i ja bym doszedl. Hill byl beznadziejny.

Tia. Znam kilka przypadków, gdy finału nie osiągnął team z Shakiem i Kobem. Historyjki o "teamach tak dobrych, że moja teściowa mogłaby je trenować" to ja między bajki włożę. Dla mnie EOT (chyba, że wymienisz tych 158 lepszych coachów).

pzdr

TRad

Data: 2009-05-08 12:03:09
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 8 Maj, 18:18, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
L'e-szczur pisze:

> On 8 Maj, 13:52, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>>> IMO nie miesci sie.
>> W historii NBA było 316 coachów (zdaniem b-r). Uważasz, że wskażesz 158
>> lepszych od Hilla?

> Eeee. A czemu tak slabo. Skoro twierdze, ze Hill byl w Bottom 4 to
> powinienem wskazac nie mniej niz 312 :-)

Wystarczy 158.

A zacznij od pierwszego na liscie i lec do drugie nazwisko. I tak z
drobnymi wyjatkami do konca listy. A potem dodaj Westphala, Westa,
Tomjanovicha i Wilkensa, odrzuc Bumpera Tormohlena,  i po ptokach.

>>> Ale nawet nie chodzi mi o bilans. Widziales jak
>>> Hill wygladal w czasie calych finalow? Byl potwornie beznadziejny,
>>> caly czas wygladal jakby mial sie rozplakac i ta panika w oczach
>>> dokladnie przez caly czas.
>>> W moim prywatnym rankingu beznadziejnych trenerow Hill jest na
>>> pierwszym miejscu o dwa kilometry przez Floydem.
>> Gość doszedł do finałów NBA. Nie jest beznadziejny.

> Z tamtym skladem to i ja bym doszedl. Hill byl beznadziejny.

Tia. Znam kilka przypadków, gdy finału nie osiągnął team z Shakiem i
Kobem.

No i co w zwiazku z tym? To ze z tamtym skladem udaloby sie dotrzec do
Finalow kazdemu wcale nie jest rownoznaczne, ze kazdy sklad z Shaqiem
automatycznie musi w Finalach sie znalezc.

Historyjki o "teamach tak dobrych, że moja teściowa mogłaby je
trenować" to ja między bajki włożę.

Nie wiem jak dobrym trenerem jest Twoja tesciowa ale zdam sie tutaj na
Twoj osąd.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-08 14:22:37
Autor: wiLQ
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Widziales jak
Hill wygladal w czasie calych finalow? Byl potwornie beznadziejny,
caly czas wygladal jakby mial sie rozplakac i ta panika w oczach
dokladnie przez caly czas.
W moim prywatnym rankingu beznadziejnych trenerow Hill jest na
pierwszym miejscu o dwa kilometry przez Floydem.

Hmm, to brzmi jakby te finaly stworzyly cala Twoja opinie...
 --
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-08 06:45:38
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 8 Maj, 14:22, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Widziales jak
> Hill wygladal w czasie calych finalow? Byl potwornie beznadziejny,
> caly czas wygladal jakby mial sie rozplakac i ta panika w oczach
> dokladnie przez caly czas.
> W moim prywatnym rankingu beznadziejnych trenerow Hill jest na
> pierwszym miejscu o dwa kilometry przez Floydem.

Hmm, to brzmi jakby te finaly stworzyly cala Twoja opinie...

Nie tyle stworzyly, co ugruntowaly. A poza tym co w tym zlego? Oceniam
go subiektywnie, a nie na podstawie odsetka wygranych spotkan.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-11 15:54:06
Autor: wiLQ
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Widziales jak
> > Hill wygladal w czasie calych finalow? Byl potwornie beznadziejny,
> > caly czas wygladal jakby mial sie rozplakac i ta panika w oczach
> > dokladnie przez caly czas.
> > W moim prywatnym rankingu beznadziejnych trenerow Hill jest na
> > pierwszym miejscu o dwa kilometry przez Floydem.
>
> Hmm, to brzmi jakby te finaly stworzyly cala Twoja opinie...

Nie tyle stworzyly, co ugruntowaly. A poza tym co w tym zlego? Oceniam
go subiektywnie, a nie na podstawie odsetka wygranych spotkan.

Wydaje sie o tyle dziwne, ze 4 mecze przekladasz nad cala kariere... a
chociazby warto wspomniec, ze najpierw musial do tych finalow dojsc.
I tutaj jest glowny haczyk: gdyby byl tak beznadziejnym trenerem jak
piszesz to by znalazl sposob by to jakos spartolic.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-11 07:14:46
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 11 Maj, 15:54, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
> > Hmm, to brzmi jakby te finaly stworzyly cala Twoja opinie...

> Nie tyle stworzyly, co ugruntowaly. A poza tym co w tym zlego? Oceniam
> go subiektywnie, a nie na podstawie odsetka wygranych spotkan.

Wydaje sie o tyle dziwne, ze 4 mecze przekladasz nad cala kariere...

Ale akurat te 4 mecze bardzo wyraznie pokazaly jak kruchym psychicznie
trenerem jest Hill. No i cala kariera wcale nie byla tak dobra jak Ci
sie wydaje.

a chociazby warto wspomniec, ze najpierw musial do tych finalow dojsc.

Nie tyle doszedl co zostal doniesiony przez szybkonogiego centra i
topowoego PG. I co z tego skoro w kluczowym momencie wysiadl niczym
kondycja polskiej reprezentacji w pilce noznej w 20 minucie kazdego
meczu?

I tutaj jest glowny haczyk: gdyby byl tak beznadziejnym trenerem jak
piszesz to by znalazl sposob by to jakos spartolic.

Hmmm. A ja wlasnie twierdze, ze znajdowal. Za kazdym razem. Popatrz na
te statystyki druzyn Hilla z RS versus Playoffs i jak konczyly swoj
udzial tamze.
93-94 - W/L=50-32 (61%)) vs W/L=0/3 (0%) - sweep z Pacers w pierwszej
rundzie.
94-95 - W/L=57/25 (70%) vs W/L=12/11 (52%) - sweep w Finalach z
Rockets.
95-96 - W/L=60/22 (73%) vs W/L=7/5 (58%) - sweep w Finalach Wschodu z
Bulls.
96-97 - W/L=24/25 (49%), zwolnienie z posady (nastepca zaliczyl bilans
21-12 i przegral po walce z Heat 2-3).
06-07 - W/L=40/42 (49%), vs W/L=0/4 (0%) - sweep w pierwszej rundziez
Pistons.

Bilans Hilla z druzynami, ktore nie mialy Shaqa w skladzie: 131-236
(35%). On nie byl dobrym trenerem.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-11 16:25:22
Autor: Tomasz Radko
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur pisze:
On 11 Maj, 15:54, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
Hmm, to brzmi jakby te finaly stworzyly cala Twoja opinie...
Nie tyle stworzyly, co ugruntowaly. A poza tym co w tym zlego? Oceniam
go subiektywnie, a nie na podstawie odsetka wygranych spotkan.
Wydaje sie o tyle dziwne, ze 4 mecze przekladasz nad cala kariere...

Ale akurat te 4 mecze bardzo wyraznie pokazaly jak kruchym psychicznie
trenerem jest Hill.

Czyli odpornośc psychiczna w finale jest dla Ciebie czynnikiem decydującym. Fajnie. Na jakiej więc podstawie stwierdzasz, że Hill byl gorszym coachem od tych dwustu z hakiem, którzy do finałów w ogóle nie doszli?

Nie tyle doszedl co zostal doniesiony przez szybkonogiego centra i
topowoego PG.

To tak jak Jackson. Nie zdobył ani jednego tytułu nie mając w składzie najlepszego SG wszechczasów albo najlepszego centra w lidze. A czasami nawet to nie wystarczało.

Podobnie Riley: pierścienie załatwił mu najlepszy w historii PG i najlepszy w lidze center (z topowym SF na dokładkę).

A tak w ogóle: jesteś w stanie wskazać trenera, który doszedl do finału nie mając w składzie dobrych graczy?

Bilans Hilla z druzynami, ktore nie mialy Shaqa w skladzie: 131-236
(35%). On nie byl dobrym trenerem.

Litości. _Każdy_ head coach w NBA to dobry trener.

pzdr

TRad

Data: 2009-05-11 08:18:21
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 11 Maj, 16:25, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> Ale akurat te 4 mecze bardzo wyraznie pokazaly jak kruchym psychicznie
> trenerem jest Hill.

Czyli odpornośc psychiczna w finale jest dla Ciebie czynnikiem
decydującym.

Nie wylacznie. Ale jej skutki moga miec bardzo duze znaczenie.

Fajnie. Na jakiej więc podstawie stwierdzasz, że Hill byl
gorszym coachem od tych dwustu z hakiem, którzy do finałów w ogóle nie
doszli?

Na podstawie tego, ze odnosnie nich mozemy miec jeszcze watpliwosci, a
odnosnie niego juz nie.
W najgorszym razie byliby "nie gorsi" niz Hill.

> Nie tyle doszedl co zostal doniesiony przez szybkonogiego centra i
> topowoego PG.

To tak jak Jackson. Nie zdobył ani jednego tytułu nie mając w składzie
najlepszego SG wszechczasów albo najlepszego centra w lidze. A czasami
nawet to nie wystarczało.
Podobnie Riley: pierścienie załatwił mu najlepszy w historii PG i
najlepszy w lidze center (z topowym SF na dokładkę).

A tak w ogóle: jesteś w stanie wskazać trenera, który doszedl do finału
nie mając w składzie dobrych graczy?

Nie zrozumiales przekazu. Po prostu nie zamierzam chwalic Hilla za cos
co bylo efektem zbiegu okolicznosci. Sama porazka to jedno, a jej
rozmiar to drugie. Jezeli trener regularnie odpada bez walki to cos
musi byc na rzeczy. I w tym wypadku ja wiem co.

> Bilans Hilla z druzynami, ktore nie mialy Shaqa w skladzie: 131-236
> (35%). On nie byl dobrym trenerem.

Litości. _Każdy_ head coach w NBA to dobry trener.

Litosci. Toz punktem odniesienia nie jest dla nas sredni trener z
podstawowki w Ustrzykach Gornych.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-11 17:51:22
Autor: Tomasz Radko
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur pisze:

Fajnie. Na jakiej więc podstawie stwierdzasz, że Hill byl
gorszym coachem od tych dwustu z hakiem, którzy do finałów w ogóle nie
doszli?

Na podstawie tego, ze odnosnie nich mozemy miec jeszcze watpliwosci, a
odnosnie niego juz nie.
W najgorszym razie byliby "nie gorsi" niz Hill.

Na tej samej zasadzie ja w najgorszym razie jestem nie gorszy od Hilla? Wiesz co, chyba powinieneś przemyśleć ten problem jeszcze raz.

(...)

A tak w ogóle: jesteś w stanie wskazać trenera, który doszedl do finału
nie mając w składzie dobrych graczy?

Nie zrozumiales przekazu. Po prostu nie zamierzam chwalic Hilla za cos
co bylo efektem zbiegu okolicznosci.

Co widać na podstawie liczby finałów Shaqa w latach 90-tych. Co rok, to finały.

Sama porazka to jedno, a jej
rozmiar to drugie. Jezeli trener regularnie odpada bez walki to cos
musi byc na rzeczy. I w tym wypadku ja wiem co.

Uległeś iluzji pt. "He can't win the big one". Dość powszechne schorzenie. Otóż żeby przegrać bez walki finały NBA czy ECF, to najpierw trzeba kilka seryj wygrać. Gdyby Hill za każdym razem odpadał w pierwszej czy drugiej rundzie 3-2/4-3, to najwyraźniej ceniłbyś go wyżej. Innymi słowy Hill jest złym trenerem, bo
po pierwsze: w każdym sezonie pierwszej tury w Orlando wchodził do p-o;
po drugie: bo w 94-95 wygrał 4-3 z Pacers, 4-2 z Bulls i 3-1 z Celtics;
po trzecie: w 95-96 wygrał 4-1 z Hawks i 3-0 z Pistons.

Gdybyż tylko był na tyle przewidujący, żeby w 94-95 przegrać siódmy mecz z Pacers.

Dla mnie EOT, z przekonaniami religijnymi się nie dyskutuje.

pzdr

TRad

Data: 2009-05-11 10:01:08
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 11 Maj, 17:51, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
L'e-szczur pisze:

>> Fajnie. Na jakiej więc podstawie stwierdzasz, że Hill byl
>> gorszym coachem od tych dwustu z hakiem, którzy do finałów w ogóle nie
>> doszli?

> Na podstawie tego, ze odnosnie nich mozemy miec jeszcze watpliwosci, a
> odnosnie niego juz nie.
> W najgorszym razie byliby "nie gorsi" niz Hill.

Na tej samej zasadzie ja w najgorszym razie jestem nie gorszy od Hilla?

Podrzuc link bo jakos przegapilem Twoj profil na b-r.com

>> A tak w ogóle: jesteś w stanie wskazać trenera, który doszedl do finału
>> nie mając w składzie dobrych graczy?

> Nie zrozumiales przekazu. Po prostu nie zamierzam chwalic Hilla za cos
> co bylo efektem zbiegu okolicznosci.

Co widać na podstawie liczby finałów Shaqa w latach 90-tych. Co rok, to
finały.

Wroc dwa posty i przeczytaj jeszcze raz co napisalem.

> Sama porazka to jedno, a jej
> rozmiar to drugie. Jezeli trener regularnie odpada bez walki to cos
> musi byc na rzeczy. I w tym wypadku ja wiem co.

Uległeś iluzji pt. "He can't win the big one".

Nope. Pokazalem, ze "he crumbles facing tough opposition in
playoffs".

Dość powszechne schorzenie. Otóż żeby przegrać bez walki finały NBA czy ECF, to najpierw
trzeba kilka seryj wygrać.

Yup.

Gdyby Hill za każdym razem odpadał w pierwszej czy drugiej rundzie 3-2/4-3, to najwyraźniej ceniłbyś go
wyżej.

Niewatpliwie tak.

Innymi słowy Hill jest złym trenerem, bo po pierwsze: w każdym sezonie pierwszej tury w Orlando wchodził do p-o;

Nope. W kazdym sezonie Orlando wchodzilo do playoffs mimo obecnosci
Hilla.

Dla mnie EOT, z przekonaniami religijnymi się nie dyskutuje.

No widzisz, a wystarczylo zwrocic uwage, ze pisalem o swoim
subiektywnym zdaniu i byc moze nie kosztowałoby Cie to tyle zdrowia.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-12 13:36:49
Autor: wiLQ
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Fajnie. Na jakiej więc podstawie stwierdzasz, że Hill byl
> gorszym coachem od tych dwustu z hakiem, którzy do finałów w ogóle nie
> doszli?

Na podstawie tego, ze odnosnie nich mozemy miec jeszcze watpliwosci, a
odnosnie niego juz nie.

Wow, to chyba pierwszy przypadek na swiecie, ze przy jakiejs ocenie
niewiedza jest lepsza od wiedzy ;-)

W najgorszym razie byliby "nie gorsi" niz Hill.

W jaki sposob? Przy sweepach w 1 rundzie rowniez?

> A tak w ogóle: jesteś w stanie wskazać trenera, który doszedl do finału
> nie mając w składzie dobrych graczy?

Nie zrozumiales przekazu. Po prostu nie zamierzam chwalic Hilla za cos
co bylo efektem zbiegu okolicznosci.

Tzn ilu trenerow mozesz chwalic jesli wywalisz zbiegi okolicznosci?
Sama porazka to jedno, a jej
rozmiar to drugie. Jezeli trener regularnie odpada bez walki to cos
musi byc na rzeczy. I w tym wypadku ja wiem co.

Podsumujmy, jak druzynie idzie dobrze to gratulujmy graczom ich
wielkosci i negujmy role trenera, a jak teamowi nie idzie to juz tylko
wina trenera?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-12 05:02:37
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 12 Maj, 13:36, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Fajnie. Na jakiej więc podstawie stwierdzasz, że Hill byl
> > gorszym coachem od tych dwustu z hakiem, którzy do finałów w ogóle nie
> > doszli?

> Na podstawie tego, ze odnosnie nich mozemy miec jeszcze watpliwosci, a
> odnosnie niego juz nie.

Wow, to chyba pierwszy przypadek na swiecie, ze przy jakiejs ocenie
niewiedza jest lepsza od wiedzy ;-)

Jezeli punktem odniesienia jest dno - to nie do konca jest to
niewiedza.

> W najgorszym razie byliby "nie gorsi" niz Hill.

W jaki sposob? Przy sweepach w 1 rundzie rowniez?

Yup. Sweepy w 1 rundzie przez 4 lata bylyby gorsze tylko jesli bilans
bylby nie gorszy niz Magic w regular season. Czyli podobny sukces w rs
i zdecydowanie gorsze osiagi w playoffs.

> > A tak w ogóle: jesteś w stanie wskazać trenera, który doszedl do finału
> > nie mając w składzie dobrych graczy?

> Nie zrozumiales przekazu. Po prostu nie zamierzam chwalic Hilla za cos
> co bylo efektem zbiegu okolicznosci.

Tzn ilu trenerow mozesz chwalic jesli wywalisz zbiegi okolicznosci?

Nie wiem - moze i niewielu. Ale na pewno nie zamierzam chwalic Hilla
za cos czego byl swiadkiem w takim samym stopniu jak ja :-)

> Sama porazka to jedno, a jej
> rozmiar to drugie. Jezeli trener regularnie odpada bez walki to cos
> musi byc na rzeczy. I w tym wypadku ja wiem co.

Podsumujmy, jak druzynie idzie dobrze to gratulujmy graczom ich
wielkosci i negujmy role trenera, a jak teamowi nie idzie to juz tylko
wina trenera?

Nie. Jezeli trener w swojej karierze jednorazowo dostapil zaszczytu
obecnosci w Finalach, zostal w nich zniszczony, oraz nigdy potem nie
znalazl sie nawet w ich poblizu oraz za kazdym razem gdy awansowal do
playoffs konczyl swoj udzial sweepem to nie mozemy powiedziec o tym
trenerze, ze byl dobry, a co najwyzej ze mial szczescie.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-14 13:15:52
Autor: wiLQ
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > W najgorszym razie byliby "nie gorsi" niz Hill.
>
> W jaki sposob? Przy sweepach w 1 rundzie rowniez?

Yup. Sweepy w 1 rundzie przez 4 lata bylyby gorsze tylko jesli bilans
bylby nie gorszy niz Magic w regular season. Czyli podobny sukces w rs
i zdecydowanie gorsze osiagi w playoffs.

I nie widzisz w tym podejsciu nic zlego? Sluchales ostatni podcast
Simmonsa z Moreyem, wiec slyszales ten IMHO fajny cytat w stylu "hej,
dlaczego dziennikarze tak mocno czepiaja sie druzyn, ktore weszly do
playoff i graly tam slabo gdy polowa ligi w playoff wcale nie grala?".
 
> Podsumujmy, jak druzynie idzie dobrze to gratulujmy graczom ich
> wielkosci i negujmy role trenera, a jak teamowi nie idzie to juz tylko
> wina trenera?

Nie. Jezeli trener w swojej karierze jednorazowo dostapil zaszczytu
obecnosci w Finalach, zostal w nich zniszczony, oraz nigdy potem nie
znalazl sie nawet w ich poblizu oraz za kazdym razem gdy awansowal do
playoffs konczyl swoj udzial sweepem to nie mozemy powiedziec o tym
trenerze, ze byl dobry, a co najwyzej ze mial szczescie.

Fajnie, ale nie dyskutujemy o tezie, ze Hill jest dobry, tylko, ze jest
beznadziejny, a wrecz dnem. IMHO powyzsza argumentacja nijak nie
uzasadnia tego stanowiska.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-14 05:32:05
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 14 Maj, 13:15, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > W najgorszym razie byliby "nie gorsi" niz Hill.

> > W jaki sposob? Przy sweepach w 1 rundzie rowniez?

> Yup. Sweepy w 1 rundzie przez 4 lata bylyby gorsze tylko jesli bilans
> bylby nie gorszy niz Magic w regular season. Czyli podobny sukces w rs
> i zdecydowanie gorsze osiagi w playoffs.

I nie widzisz w tym podejsciu nic zlego?

Nie. Poniewaz

Sluchales ostatni podcast Simmonsa z Moreyem, wiec slyszales ten IMHO fajny cytat w stylu "hej,
dlaczego dziennikarze tak mocno czepiaja sie druzyn, ktore weszly do
playoff i graly tam slabo gdy polowa ligi w playoff wcale nie grala?".

No i jest w tym duzo racji. Ale pamietajmy tez ze wartosc oczekiwana
dla kazdego klubu w lidze jest inna i wzgledem innego standardu taki
klub jest potem oceniany. Hill mial mocne druzyny, ktorych wyniki w
postseason byly duzo slabsze niz powinny byc. To jest problem. Do
playoffs da sie awansowac samym talentem zawodnikow, ale nie da sie
wygrac mistrzostwa. I tu wchodzi slabosc Hilla.

> > Podsumujmy, jak druzynie idzie dobrze to gratulujmy graczom ich
> > wielkosci i negujmy role trenera, a jak teamowi nie idzie to juz tylko
> > wina trenera?

> Nie. Jezeli trener w swojej karierze jednorazowo dostapil zaszczytu
> obecnosci w Finalach, zostal w nich zniszczony, oraz nigdy potem nie
> znalazl sie nawet w ich poblizu oraz za kazdym razem gdy awansowal do
> playoffs konczyl swoj udzial sweepem to nie mozemy powiedziec o tym
> trenerze, ze byl dobry, a co najwyzej ze mial szczescie.

Fajnie, ale nie dyskutujemy o tezie, ze Hill jest dobry, tylko, ze jest
beznadziejny, a wrecz dnem. IMHO powyzsza argumentacja nijak nie
uzasadnia tego stanowiska.

Alez uzasadnia. Mnie naprawde bardziej razi trener majacy dobra
druzyne, ktora mu sie rozlazi w rekach i ktorej potencjal jest
marnowany niz moze i slabszy trener, ktory nie ma wynikow, bo nie ma
wystarczajaco duzo talentow w klubie. A poza tym - jak dobrze Hill
potrafil prowadzic slabe kluby tez na szczescie wiemy.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-11 21:37:31
Autor: s
Stefek Marbury w G1.
Podobnie Riley: pierścienie załatwił mu najlepszy w historii PG i najlepszy w lidze center (z topowym SF na dokładkę).

Oj, jeden zdobyl bez nich :-)

Pozdr
Slawek


--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-05-11 13:04:07
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 11 Maj, 21:37, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
> Podobnie Riley: pierścienie załatwił mu najlepszy w historii PG i
> najlepszy w lidze center (z topowym SF na dokładkę).

Oj, jeden zdobyl bez nich :-)

Ale ten dla odmiany zdobyl z sedziami ;-P

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-11 22:11:33
Autor: s
Stefek Marbury w G1.
Podobnie Riley: pierścienie załatwił mu najlepszy w historii PG i
najlepszy w lidze center (z topowym SF na dokładkę).
Oj, jeden zdobyl bez nich :-)

Ale ten dla odmiany zdobyl z sedziami ;-P

Naturalnie.
Jak mawiali klasycy - sad sedzia, ale sprawiedliwosc musi byc po naszej stronie!

Pozdr
S


--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-05-12 13:38:26
Autor: wiLQ
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Wydaje sie o tyle dziwne, ze 4 mecze przekladasz nad cala kariere...

Ale akurat te 4 mecze bardzo wyraznie pokazaly jak kruchym psychicznie
trenerem jest Hill.

Nie, akurat te 4 mecze dokladnie sledziles.
 
> a chociazby warto wspomniec, ze najpierw musial do tych finalow dojsc.

Nie tyle doszedl co zostal doniesiony przez szybkonogiego centra i
topowoego PG. I co z tego skoro w kluczowym momencie wysiadl niczym
kondycja polskiej reprezentacji w pilce noznej w 20 minucie kazdego
meczu?

Ze niby mial trafic za Andersona te osobiste z G1?
 
> I tutaj jest glowny haczyk: gdyby byl tak beznadziejnym trenerem jak
> piszesz to by znalazl sposob by to jakos spartolic.

Hmmm. A ja wlasnie twierdze, ze znajdowal. Za kazdym razem. Popatrz na
te statystyki druzyn Hilla z RS versus Playoffs

Toz praktycznie kazdy trener ma gorszy bilans w playoff niz w RS i jest
to oczywiste skoro gra sie przeciwko lepszym druzynom.

93-94 - W/L=50-32 (61%)) vs W/L=0/3 (0%) - sweep z Pacers w pierwszej
rundzie.

Moze warto dodac, ze ci Pacers byli o jeden mecz od finalu NBA? [*]

94-95 - W/L=57/25 (70%) vs W/L=12/11 (52%) - sweep w Finalach z
Rockets.

Juz wiemy skad Twoja opinia, i zgoda, ze te finaly byly negatywnym
zaskoczeniem, ale wg mnie tu warto wspomniec o trejdzie Drexlera.

95-96 - W/L=60/22 (73%) vs W/L=7/5 (58%) - sweep w Finalach Wschodu z
Bulls.

Z przyszlym mistrzem i byc moze najlepsza druzyna w historii ligi! [*]

96-97 - W/L=24/25 (49%), zwolnienie z posady (nastepca zaliczyl bilans
21-12 i przegral po walce z Heat 2-3).

A w ktorym momencie wspomnisz o kontuzji Pennego, przez ktora w
listopadzie i grudniu rozegral w sumie 5 spotkan? [*]

06-07 - W/L=40/42 (49%), vs W/L=0/4 (0%) - sweep w pierwszej rundziez
Pistons.

... ktorzy doszli do finalow konferencji gdzie przegrali przez kosmos
LeBrona. [*]
 
Bilans Hilla z druzynami, ktore nie mialy Shaqa w skladzie: 131-236
(35%). On nie byl dobrym trenerem.

Co to za argument?! Doprowadzenie bandy leszczy do 35% wygranych moze byc sukcesem! BTW,
Riley trenujacy Heat w skladzie bez Wade'a pewnie wypada rownie marnie.

P.S. [*] to skrot od: "I Ty wspominasz o zbiegach okolicznosci jako
argument przeciwko Hillowi?!"


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-12 05:18:57
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 12 Maj, 13:38, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Wydaje sie o tyle dziwne, ze 4 mecze przekladasz nad cala kariere...

> Ale akurat te 4 mecze bardzo wyraznie pokazaly jak kruchym psychicznie
> trenerem jest Hill.

Nie, akurat te 4 mecze dokladnie sledziles.

A co to ma do rzeczy? Facet zalamal sie w czterech najwazniejszych
spotkaniach w swojej karierze. W takim razie mam gdzies czy byl twardy
jak skala, gdy jego druzyna wygrywala 30 punktami z klubem walczacym o
wysoki pick w drafcie.

> > a chociazby warto wspomniec, ze najpierw musial do tych finalow dojsc.

> Nie tyle doszedl co zostal doniesiony przez szybkonogiego centra i
> topowoego PG. I co z tego skoro w kluczowym momencie wysiadl niczym
> kondycja polskiej reprezentacji w pilce noznej w 20 minucie kazdego
> meczu?

Ze niby mial trafic za Andersona te osobiste z G1?

A co osobiste Andersona maja tu do rzeczy?

> > I tutaj jest glowny haczyk: gdyby byl tak beznadziejnym trenerem jak
> > piszesz to by znalazl sposob by to jakos spartolic.

> Hmmm. A ja wlasnie twierdze, ze znajdowal. Za kazdym razem. Popatrz na
> te statystyki druzyn Hilla z RS versus Playoffs

Toz praktycznie kazdy trener ma gorszy bilans w playoff niz w RS i jest
to oczywiste skoro gra sie przeciwko lepszym druzynom.

Oczywiscie, ze ma gorszy.

> 93-94 - W/L=50-32 (61%)) vs W/L=0/3 (0%) - sweep z Pacers w pierwszej
> rundzie.

Moze warto dodac, ze ci Pacers byli o jeden mecz od finalu NBA? [*]

Patrz nizej.

> 94-95 - W/L=57/25 (70%) vs W/L=12/11 (52%) - sweep w Finalach z
> Rockets.

Juz wiemy skad Twoja opinia, i zgoda, ze te finaly byly negatywnym
zaskoczeniem, ale wg mnie tu warto wspomniec o trejdzie Drexlera.

No wlasnie. Rockets mieli sklad rownie silny, a rozniesli Magic na
szablach.

> 95-96 - W/L=60/22 (73%) vs W/L=7/5 (58%) - sweep w Finalach Wschodu z
> Bulls.

Z przyszlym mistrzem i byc moze najlepsza druzyna w historii ligi! [*]

Patrz nizej.

> 96-97 - W/L=24/25 (49%), zwolnienie z posady (nastepca zaliczyl bilans
> 21-12 i przegral po walce z Heat 2-3).

A w ktorym momencie wspomnisz o kontuzji Pennego, przez ktora w
listopadzie i grudniu rozegral w sumie 5 spotkan? [*]

Nie wspomne, bo nie ma o czym. Grali ponizej oczekiwan i dostal kopa.

> 06-07 - W/L=40/42 (49%), vs W/L=0/4 (0%) - sweep w pierwszej rundziez
> Pistons.

.. ktorzy doszli do finalow konferencji gdzie przegrali przez kosmos
LeBrona. [*]

Tu patrz! Nie chodzi mi o sam fakt porazki, a bardziej o jej styl i
jak konsekwentnie to byly sweepy.
Odpowiednio duzo szukajac moznaby wytlumaczyc kazda porazke, kazda
wpadke i kazde potkniecie. A to kontuzja, a to gwizdek sedziego, a to
przestrzelone osobiste etc. Tylko po co to robic? Zeby udowodnic, ze
Hill jest swietny, tylko mial nieziemskiego pecha? Please!

> Bilans Hilla z druzynami, ktore nie mialy Shaqa w skladzie: 131-236
> (35%). On nie byl dobrym trenerem.

Co to za argument?!

To argument przemawiajacy za tym, ze sukcesy Hilla wynikaja wylacznie
z tego, ze mial Shaqa w rosterze.

Doprowadzenie bandy leszczy do 35% wygranych moze byc sukcesem! BTW,
Riley trenujacy Heat w skladzie bez Wade'a pewnie wypada rownie marnie.

Sprawdz w wolnej chwili jaki sklad mieli Grizzlies i czy przypadkiem
nie byl on lepszy niz Heat bez Dywana.

P.S. [*] to skrot od: "I Ty wspominasz o zbiegach okolicznosci jako
argument przeciwko Hillowi?!"

Gdy zbiegow okolicznosci jest odpowiednio duzo, to moze nie sa to
zbiegi okolicznosci?

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-12 15:48:12
Autor: wiLQ
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Ale akurat te 4 mecze bardzo wyraznie pokazaly jak kruchym psychicznie
> > trenerem jest Hill.
>
> Nie, akurat te 4 mecze dokladnie sledziles.

A co to ma do rzeczy? Facet zalamal sie w czterech najwazniejszych
spotkaniach w swojej karierze.

No i? Zawodnicy, na ktorych polegales caly sezon, zaczeli budowac dom
swoimi ceglami... brzmi dla mnie jak dobry motyw na zalamke.

> > > a chociazby warto wspomniec, ze najpierw musial do tych finalow dojsc.
>
> > Nie tyle doszedl co zostal doniesiony przez szybkonogiego centra i
> > topowoego PG. I co z tego skoro w kluczowym momencie wysiadl niczym
> > kondycja polskiej reprezentacji w pilce noznej w 20 minucie kazdego
> > meczu?
>
> Ze niby mial trafic za Andersona te osobiste z G1?

A co osobiste Andersona maja tu do rzeczy?

Zgodzisz sie, ze bylby inny przebieg finalow? Poczynajac chocby od tego,
ze nie bylby to sweep co tak jakby stanowi Twoja glowna argumentacje.
 
> > 96-97 - W/L=24/25 (49%), zwolnienie z posady (nastepca zaliczyl bilans
> > 21-12 i przegral po walce z Heat 2-3).
>
> A w ktorym momencie wspomnisz o kontuzji Pennego, przez ktora w
> listopadzie i grudniu rozegral w sumie 5 spotkan? [*]

Nie wspomne, bo nie ma o czym. Grali ponizej oczekiwan i dostal kopa.

Jak druzyna bez najlepszego gracza ma nie grac ponizej oczekiwan?
 
Odpowiednio duzo szukajac moznaby wytlumaczyc kazda porazke, kazda
wpadke i kazde potkniecie. A to kontuzja, a to gwizdek sedziego, a to
przestrzelone osobiste etc. Tylko po co to robic? Zeby udowodnic, ze
Hill jest swietny, tylko mial nieziemskiego pecha? Please!

Alez skad. Nic nie wspominalem o jego swietnosci, ale uwazam, ze Twoja
opinia jest przegieciem w druga strone.
 
> > Bilans Hilla z druzynami, ktore nie mialy Shaqa w skladzie: 131-236
> > (35%). On nie byl dobrym trenerem.
>
> Co to za argument?!

To argument przemawiajacy za tym, ze sukcesy Hilla wynikaja wylacznie
z tego, ze mial Shaqa w rosterze.

To teraz mi wyjasnij dlaczego roli kazdego trenera w lidze nie mozna
sprowadzic do tego argumentu.
 
> Doprowadzenie bandy leszczy do 35% wygranych moze byc sukcesem! BTW,
> Riley trenujacy Heat w skladzie bez Wade'a pewnie wypada rownie marnie.

Sprawdz w wolnej chwili jaki sklad mieli Grizzlies i czy przypadkiem
nie byl on lepszy niz Heat bez Dywana.

Dlaczego to ma swiadczyc o wyzszosci Rileya, a nie nizszosci trenera
Grizzlies? Moze warto wspomniec o doswiadczeniu tego drugiego?
 
> P.S. [*] to skrot od: "I Ty wspominasz o zbiegach okolicznosci jako
> argument przeciwko Hillowi?!"

Gdy zbiegow okolicznosci jest odpowiednio duzo, to moze nie sa to
zbiegi okolicznosci?

Nie, przy graniu z lepsza druzyna wartoscia oczekiwana jest porazka.
Negatywne ocenianie trenera na tej podstawie jest wg mnie absurdalne.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-12 12:45:54
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 12 Maj, 15:48, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > Ale akurat te 4 mecze bardzo wyraznie pokazaly jak kruchym psychicznie
> > > trenerem jest Hill.

> > Nie, akurat te 4 mecze dokladnie sledziles.

> A co to ma do rzeczy? Facet zalamal sie w czterech najwazniejszych
> spotkaniach w swojej karierze.

No i? Zawodnicy, na ktorych polegales caly sezon, zaczeli budowac dom
swoimi ceglami... brzmi dla mnie jak dobry motyw na zalamke.

Nie. Trener nie ma prawa sie zalamywac. W zadnym wypadku. Ma
analizowac i poprawiac to co nie działa. Za to dostaje pieniadze.
Ale juz wiem tez dlaczego zaliczal sweep za kazdym razem.
Prawdopodobnie dzialo sie to wtedy gdy przestawal wierzyc w mozliwosc
wygranej.

> > Ze niby mial trafic za Andersona te osobiste z G1?

> A co osobiste Andersona maja tu do rzeczy?

Zgodzisz sie, ze bylby inny przebieg finalow?

A skad moge wiedziec. Moze tak, a moze nie. Chociaz jest mozliwe, ze
kariera Andersona wygladalaby inaczej.

Poczynajac chocby od tego, ze nie bylby to sweep co tak jakby stanowi Twoja glowna argumentacje.

Ale mozliwe ze sweep bylby mimo wszystko. Nie takie cuda juz sie
zdarzaly.

> > > 96-97 - W/L=24/25 (49%), zwolnienie z posady (nastepca zaliczyl bilans
> > > 21-12 i przegral po walce z Heat 2-3).

> > A w ktorym momencie wspomnisz o kontuzji Pennego, przez ktora w
> > listopadzie i grudniu rozegral w sumie 5 spotkan? [*]

> Nie wspomne, bo nie ma o czym. Grali ponizej oczekiwan i dostal kopa.

Jak druzyna bez najlepszego gracza ma nie grac ponizej oczekiwan?

Houston Rockets? :-P

> Odpowiednio duzo szukajac moznaby wytlumaczyc kazda porazke, kazda
> wpadke i kazde potkniecie. A to kontuzja, a to gwizdek sedziego, a to
> przestrzelone osobiste etc. Tylko po co to robic? Zeby udowodnic, ze
> Hill jest swietny, tylko mial nieziemskiego pecha? Please!

Alez skad. Nic nie wspominalem o jego swietnosci, ale uwazam, ze Twoja
opinia jest przegieciem w druga strone.

Jest to opinie subiektywna co podkreslalem juz ze sto razy. Ale mimo,
ze subiektywna to ma jednak solidne podstawy.

> > > Bilans Hilla z druzynami, ktore nie mialy Shaqa w skladzie: 131-236
> > > (35%). On nie byl dobrym trenerem.

> > Co to za argument?!

> To argument przemawiajacy za tym, ze sukcesy Hilla wynikaja wylacznie
> z tego, ze mial Shaqa w rosterze.

To teraz mi wyjasnij dlaczego roli kazdego trenera w lidze nie mozna
sprowadzic do tego argumentu.

Bo duza czesc z nich nawet bez Shaqa ma lepszy bilans :-P

> > Doprowadzenie bandy leszczy do 35% wygranych moze byc sukcesem! BTW,
> > Riley trenujacy Heat w skladzie bez Wade'a pewnie wypada rownie marnie.

> Sprawdz w wolnej chwili jaki sklad mieli Grizzlies i czy przypadkiem
> nie byl on lepszy niz Heat bez Dywana.

Dlaczego to ma swiadczyc o wyzszosci Rileya, a nie nizszosci trenera
Grizzlies? Moze warto wspomniec o doswiadczeniu tego drugiego?

Doswiadczeniu? A moze odpornosci psychicznej?

> > P.S. [*] to skrot od: "I Ty wspominasz o zbiegach okolicznosci jako
> > argument przeciwko Hillowi?!"

> Gdy zbiegow okolicznosci jest odpowiednio duzo, to moze nie sa to
> zbiegi okolicznosci?

Nie, przy graniu z lepsza druzyna wartoscia oczekiwana jest porazka.
Negatywne ocenianie trenera na tej podstawie jest wg mnie absurdalne.

Dlatego nie oceniam go negatywnie na podstawie jednej porazki, a calej
ich serii.
Przesledzmy sukcesy playoffowe druzyn Hilla w kazdym z sezonow.
Ponizej podaje SRS Magic w danym sezonie, SRS przeciwnikow kazdej
rundy, oraz bilans serii:
1994: Magic 3.68; Pacers 3.26. Porazka 0:3
1995: Magic 6.44; Celtics -1.92 (3:1), Bulls +4.31 (4:2), Pacers +3.35
(4:3), Rockets 2.32 (0:4)
1996: Magic 5.40; Pistons 2.45 (3:0), Hawks 1.28 (4:1), Bulls +11.80
(0:4)
2007: Magic 0.34; Pistons 3.68 (0:4)

Druzyny Hilla regularnie meczyly sie ze slabszymi przeciwnikami w
postseason.
O ile nie da sie ich winic za porazke z Bulls, bo to byl faktycznie
jeden z najlepszych zespolow w historii, o tyle w pozostalych seriach
mozna juz spokojnie sie czepiac. A w zasadzie nie Magic, a ich
trenera.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-14 13:14:45
Autor: wiLQ
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> No i? Zawodnicy, na ktorych polegales caly sezon, zaczeli budowac dom
> swoimi ceglami... brzmi dla mnie jak dobry motyw na zalamke.

Nie. Trener nie ma prawa sie zalamywac. W zadnym wypadku. Ma
analizowac i poprawiac to co nie działa.

Ale zeby moc poprawiac trzeba miec kim...

> > Nie wspomne, bo nie ma o czym. Grali ponizej oczekiwan i dostal kopa.
>
> Jak druzyna bez najlepszego gracza ma nie grac ponizej oczekiwan?

Houston Rockets? :-P

Przeciez grali ponizej oczekiwan nie wychodzac z 1 rundy.
 
> > To argument przemawiajacy za tym, ze sukcesy Hilla wynikaja wylacznie
> > z tego, ze mial Shaqa w rosterze.
>
> To teraz mi wyjasnij dlaczego roli kazdego trenera w lidze nie mozna
> sprowadzic do tego argumentu.

Bo duza czesc z nich nawet bez Shaqa ma lepszy bilans :-P

Ale maja innych dobrych zawodnikow, wiec o jakim trenerze nie mozna
powiedziec "jego sukcesy wynikaja wylacznie z tego, ze mial <wstawic
nazwiska dobrych zawodnikow z jego druzyny> w rosterze"?
 
> Nie, przy graniu z lepsza druzyna wartoscia oczekiwana jest porazka.
> Negatywne ocenianie trenera na tej podstawie jest wg mnie absurdalne.

Dlatego nie oceniam go negatywnie na podstawie jednej porazki, a calej
ich serii.
Przesledzmy sukcesy playoffowe druzyn Hilla w kazdym z sezonow.
Ponizej podaje SRS Magic w danym sezonie, SRS przeciwnikow kazdej
rundy, oraz bilans serii:
1994: Magic 3.68; Pacers 3.26. Porazka 0:3
1995: Magic 6.44; Celtics -1.92 (3:1), Bulls +4.31 (4:2), Pacers +3.35
(4:3), Rockets 2.32 (0:4)
1996: Magic 5.40; Pistons 2.45 (3:0), Hawks 1.28 (4:1), Bulls +11.80
(0:4)
2007: Magic 0.34; Pistons 3.68 (0:4)

Druzyny Hilla regularnie meczyly sie ze slabszymi przeciwnikami w
postseason.

Regularnie? Wychodzi na to, ze to dotyczy tylko Pacers.

O ile nie da sie ich winic za porazke z Bulls, bo to byl faktycznie
jeden z najlepszych zespolow w historii, o tyle w pozostalych seriach
mozna juz spokojnie sie czepiac. A w zasadzie nie Magic, a ich
trenera.

Gdyz? W jaki sposob tu oddzielasz role trenera od postawy zawodnikow?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-05-14 05:53:29
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 14 Maj, 13:14, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > No i? Zawodnicy, na ktorych polegales caly sezon, zaczeli budowac dom
> > swoimi ceglami... brzmi dla mnie jak dobry motyw na zalamke.

> Nie. Trener nie ma prawa sie zalamywac. W zadnym wypadku. Ma
> analizowac i poprawiac to co nie działa.

Ale zeby moc poprawiac trzeba miec kim...

Twierdzisz, ze zawodnicy z dnia na dzien stracili umiejetnosc grania?
Wszyscy?

> > > Nie wspomne, bo nie ma o czym. Grali ponizej oczekiwan i dostal kopa.

> > Jak druzyna bez najlepszego gracza ma nie grac ponizej oczekiwan?

> Houston Rockets? :-P

Przeciez grali ponizej oczekiwan nie wychodzac z 1 rundy.

Ale grali powyzej oczekiwan gdy lamaly im sie gwiazdy.

> > > To argument przemawiajacy za tym, ze sukcesy Hilla wynikaja wylacznie
> > > z tego, ze mial Shaqa w rosterze.

> > To teraz mi wyjasnij dlaczego roli kazdego trenera w lidze nie mozna
> > sprowadzic do tego argumentu.

> Bo duza czesc z nich nawet bez Shaqa ma lepszy bilans :-P

Ale maja innych dobrych zawodnikow, wiec o jakim trenerze nie mozna
powiedziec "jego sukcesy wynikaja wylacznie z tego, ze mial <wstawic
nazwiska dobrych zawodnikow z jego druzyny> w rosterze"?

Hmmm. Moze dlatego, ze Shaq>>>>>"inni dobrzy zawodnicy"?

> Druzyny Hilla regularnie meczyly sie ze slabszymi przeciwnikami w
> postseason.

Regularnie? Wychodzi na to, ze to dotyczy tylko Pacers.

Nie. Meczyli sie z Celtami, Bulls, Pacers, Hawks i Rockets.

> O ile nie da sie ich winic za porazke z Bulls, bo to byl faktycznie
> jeden z najlepszych zespolow w historii, o tyle w pozostalych seriach
> mozna juz spokojnie sie czepiac. A w zasadzie nie Magic, a ich
> trenera.

Gdyz? W jaki sposob tu oddzielasz role trenera od postawy zawodnikow?

Trener ustawia strategie. Rozumiem, ze majac Shaqa latwo jest jechac
na jednej zagrywce: "podanie i wsad". Ale gdy z jakiegos powodu to nie
dziala, albo druzyna przeciwna ma podobnie dobry ruch w swoim
repertuarze - wtedy od trenera zalezy czy dostosuje strategie do
zmieniajacych sie warunkow gry, czy z uporem maniaka bedzie gral
swoje. I Hill nie zmienial strategii. Nigdy.
Nawet jesli az prosilo sie o to, zeby to zrobic. Czemu zamiast
Andersona nie wprowadzil do gry Armstonga zeby ganial za Smithem?
Czemu ograniczyl rotacje do 6 zawodnikow, z czego jeden byl totalnie
zagubiony przez to ze zawalil w G1, a drugi (Scott) byl bardzo dobrze
kryty i nic nie trafial?
Czemu Grant widzial pilke w co 10 akcji mimo, ze byl jedynym wysokim
trafiajacym z poldystansu? I tak dalej, i tak dalej. On chcial wygrac
z Rockets tak jak wygrywal z jakimis Clippers czy Wolves.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-12 05:40:08
Autor: sooobi
Stefek Marbury w G1.
> > Za jego sprawa Celtics zdobyli 14 punktow. Fajnie. I co z tego, ze w tym
> > samym czasie stracili ponad 20?

> I to byla jego wina?

Jasne, ze byla. Nie wylacznie, ale jednak na PG obrona byla na
znacznie nizszym poziomie niz gdy gral Rondel.

Idac Twoim tokiem myslenia mozna napisac:
Porazki Celtow to wina Glena Davisa, oczywiscie nie wylacznie ale jego
obrona jest na znacznie nizszym poziomie niz Kg.
Porazki Hawks to wina Salomonsa, oczywiscie nie wylacznie ale jego
obrona jest na znacznie nizszym poziomie niz Horforda
itp itd...

pzdr

Data: 2009-05-12 09:35:26
Autor: L'e-szczur
Stefek Marbury w G1.
On 12 Maj, 14:40, sooobi <soo...@gmail.com> wrote:
> > I to byla jego wina?

> Jasne, ze byla. Nie wylacznie, ale jednak na PG obrona byla na
> znacznie nizszym poziomie niz gdy gral Rondel.

Idac Twoim tokiem myslenia mozna napisac:
Porazki Celtow to wina Glena Davisa, oczywiscie nie wylacznie ale jego
obrona jest na znacznie nizszym poziomie niz Kg.

A uwazasz ze to nie prawda?

Porazki Hawks to wina Salomonsa, oczywiscie nie wylacznie ale jego
obrona jest na znacznie nizszym poziomie niz Horforda

Tez prawda.
Co w tym dziwacznego?

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-05-13 13:34:36
Autor: wiLQ
Stefek Marbury w G1.
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Jasne, ze byla. Nie wylacznie, ale jednak na PG obrona byla na
> > znacznie nizszym poziomie niz gdy gral Rondel.
>
> Idac Twoim tokiem myslenia mozna napisac:
> Porazki Celtow to wina Glena Davisa, oczywiscie nie wylacznie ale jego
> obrona jest na znacznie nizszym poziomie niz Kg.

A uwazasz ze to nie prawda?

> Porazki Hawks to wina Salomonsa, oczywiscie nie wylacznie ale jego
> obrona jest na znacznie nizszym poziomie niz Horforda

Tez prawda.
Co w tym dziwacznego?

Dziwaczne jest obwinianie zawodnika porazka za to, ze jest gorszy od
tego kogo zastepuje. Hej, nie bez powodu jest jego zastepca ;-)


--
pzdr
wiLQ

Stefek Marbury w G1.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona