Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Strach Grossa czy jego obłęd?

Strach Grossa czy jego obłęd?

Data: 2015-06-25 11:53:04
Autor: mkarwan
Strach Grossa czy jego obłęd?
Artykuł Zbigniewa K. Rogowskiego zamieszczony w tygodniku "Nasza Polska"
Jan Tomasz Gross, polakożerca o symptomach obłędu, buduje za oceanem swoją pozycję naukowca na oszczerczych oskarżeniach Polaków o rzekome zbrodnie dokonane w Jedwabnem i w tragicznych godzinach pogromu kieleckiego, ewidentnej prowokacji enkawudowsko-ubeckiej.
Po książce Sąsiedzi wydał nie mniej antypolską pozycję Strach.
Antysemityzm polski po Auschwitz. Żydzi ginęli masowo jako skutek realizacji zbrodniczej ideologii Hitlera, która zakładała totalną zagładę niemieckich, a w następstwie podboju Europy Żydów europejskich.
Siłę sprawczą holokaustu, choć brzmi to jak surrealizm do entej potęgi, stanowili... rdzenni Żydzi!
Niemieccy Żydzi jako narzędzie biologicznego unicestwienia współplemieńców na skalę masową!
Byli to Żydzi w cywilnych ubraniach, urzędnicy agend Hitlera na szczeblu administracyjnym oraz Żydzi w mundurach najwyższych oficerów Wehrmachtu, a nawet w mundurach formacji SS ze złowieszczym emblematem trupiej czaszki.
By ułatwić p. Grossowi (który ma żydowskie korzenie po ojcu, matka była Polką, walczyła nawet w AK) zadanie w doborze materiału dokumentalnego do proponowanej przeze mnie książki, przypomnę o niepodważalnych faktach, które doprowadziły do apokaliptycznego unicestwienia jego współplemieńców.

Oto rdzenny Żyd stał się prawdziwym rekinem hitlerowskiej ideologii i jednym z głównych patronów, ba, animatorów ostatecznego rozwiązania (Endlosung), czyli masowej eksterminacji braci w Mojżeszu!
To Reinhard Heydrich, generał SS, od 1939 r. szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (podlegały mu wszystkie obozy koncentracyjne, w których zdecydowaną większość stanowili Żydzi).
   On to przewodniczył w styczniu 1942 r. zbrodniczej w założeniu konferencji poświęconej Endlosung, na której zdecydowano (i ustalono wytyczne) o biologicznej zagładzie Żydów... owe zalecenia wynikające ze strategii ostatecznego rozwiązania znalazły tragiczne odbicie także w późniejszym niemieckim sprawstwie spalenia Żydów w jedwabieńskiej stodole. I w innych niezliczonych aktach ludobójstwa.

Przypominając o decydującej o losie Żydów podberlińskiej konferencji, wybitny historyk, profesor uniwersytetu monachijskiego Friedrich Glum, pisze na kartach swej książki Narodowy socjalizm (1962):
Przewodniczącym konferencji w Wannsee był Reinhard Heydrich, syn rdzennego Żyda... (s. 413).

Owo przypomnienie dedykuję p. Grossowi, gdyby zechciał się zabrać za pisanie sugerowanej książki. Żydzi na najwyższych szczeblach dowódczych u führera...
Wzbogacę potrzebną wiedzę p. Grossa także przypomnieniem, iż oberegzekutorem misji biologicznego wyniszczenia Żydów był... brat w Mojżeszu generała SS Heydricha niejaki Adolf Eichman, także rdzenny Żyd, który zniemczył swoje nazwisko, dodając do rodowego nazwiska Eichman - jedno "n".
To Eichman wysyłał współplemieńców masowo do komór gazowych.

Ironią losu było to, że ofiary holokaustu uśmiercano cyklonem B, którego wynalazcą był rdzenny Żyd Fritz Faber, niegdysiejszy laureat Nagrody Nobla w dziedzinie chemii.

W wyniku aktywności Eichmana do obozów zagłady trafiło blisko 12 milionów ludzi!
Po wojnie były liczne próby zniesławiania Polaków (co trwa do dzisiaj) jako rzekomych współsprawców holokaustu.
Piramidalnym przykładem takiego usiłowania jest książka Styrona "Wybór Zofii", według której powstał film w reżyserii Pakuli.
Oto ojciec tytułowej bohaterki, granej przez Meryl Streep, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, humanista, miał być pierwszym człowiekiem, który wpadł na pomysł masowej eksterminacji Żydów!
Polak, wykładowca szacownej uczelni, miałby być pomysłodawcą takiej apokalipsy i to na kilka dobrych lat przed tym, jak na taki sam pomysł wpadła elita SS i SD.
Czy po premierze filmu "Wybór Zofii" zareagowały na tę fabularną brednię polskie placówki dyplomatyczne lub sam MSZ (gdzie był Bartoszewski)?
Bynajmniej.
Natomiast uczynił to mieszkający w Wiedniu - a mógł to być krok jedynie symboliczny - syn znakomitego pedagoga i rektora UJ, dr Wojciech Lehr-Spławiński.
Ta i podobne kampanie oszczerstw mogły się okazać zapładniające na chory z nienawiści do Polski i Polaków umysł p. Grossa.

Panie Gross, przypomnę Panu o Liście 77, która obejmowała najwyższych rangą oficerów Żydów, gotowych przelać krew dla Hitlera!
Był wśród nich gen. Helmut Wilberg, twórca koncepcji blitzkriegu - wojny błyskawicznej (wdrożonej w napaści na Polskę!).
To dzięki blitzkriegowi hordy Wehrmachtu i formacji SS oraz gestapo mogły wkrótce uczestniczyć w morderczym polowaniu na Polaków, w tym także na polskich Żydów.

Na Liście 77 znajdowało się m.in. 2 generałów, 8 generałów pułkowników, 5 generałów majorów i 23 pułkowników.
Większość z nich otrzymała od führera najwyższe odznaczenia - Żelazny Krzyż I klasy.
Tak, panie Gross!
Ci żydowscy pretorianie Hitlera, współuczestniczący w zbrodni ostatecznego rozwiązania, należeli do tego wcale niemałego odłamu żydowskiej społeczności w Niemczech, która w latach krzepnięcia władzy Hitlera oceniała go pozytywnie.
Wyrazem tego był m.in. głos znanego żydowskiego działacza Zvi Cohena, który stwierdził:
- Gdyby Hitler nie był antysemitą, nie opieralibyśmy się jego ideologii.
Hitler uratował Niemcy.

O zaangażowaniu niemieckich Żydów, także tych, a może przede wszystkim tych w mundurach w zbrodniczą apokalipsę Hitlera, napisał przed kilku laty, bardzo obszernie dokumentując temat zdjęciami, brytyjski dziennik "Daily Telegraph".
Niezależnie od personaliów Listy 77, brytyjska gazeta przypomniała o żydowskich korzeniach feldmarszałka Erharda Milcha, skazanego w procesie norymberskim na 10 lat więzienia za współsprawstwo zbrodni niemieckich.

 Hitler i Göring doskonale wiedzieli o żydowskim pochodzeniu feldmarszałka Milcha, lecz by to zatuszować, ustalili dlań odpowiedni życiorys. Otóż dokonali mistyfikacji, że prawdziwym ojcem Milcha miał być wuj jego matki, katoliczki, dowodząc tym samym (na własny użytek), iż był dzieckiem nieślubnym, bo zrodzonym nie z ojca Żyda, lecz z ojca goja, jakim był jego wuj.

Göring wszak kiedyś powiedział: - Ja decyduję, kto jest Żydem...
Przypomnijmy, że feldmarszałek Milch był zastępcą Göringa, wodza Luftwaffe, więc współodpowiedzialnym za bombardowanie obiektów cywilnych, w tym szpitali w podbijanych krajach.
Od bomb ginęli także jego bracia w wierze...

Młody amerykański badacz historii Niemiec Bryan Rigg, pracujący na Cambridge University, w artykule we wspomnianym "Daily Telegraph", któremu dał tytuł Żydzi, którzy nosili się jako naziści, dodał do wspomnianej Listy 77 nazwiska jeszcze ponad 60 oficerów-Żydów, którzy służyli wiernie führerowi w Wehrmachcie, Luftwaffe i w marynarce wojennej.
Stanowili tym samym zaplecze dla dokonujących zbrodni i ich siłę napędową na podbitych społeczeństwach formacji SS i SA oraz gestapo (a także zbrodniarzy w mundurach Wehrmachtu), co umożliwiło okupantowi wprowadzenie ludobójczego procederu również w obozach koncentracyjnych w Auschwitz, Treblince, na Majdanku, którego ofiarami byli Polacy i Żydzi.

Niejako więc firmowali również niemiecką zbrodnię w Jedwabnem i w innych regionach Polski, gdzie podobnie mordowano ludzi przez spalanie w stodole, co stało się jakby znakiem firmowym niemieckiego okupanta.
Jak przypomina Mr. Rigg, niektórzy z nich byli pół-Żydami lub tzw. mischlingami, czyli mieszańcami (według niemieckiej ówczesnej nomenklatury mischling to jedna czwarta Żyda), jednakże z uwagi na talenty zaakceptowanymi przez reżim nazistowski.
Przytoczone wyżej fakty to tylko część zbrodniczych grzechów niemieckich Żydów na służbie u fuhrera.

W okupowanej Polsce ich polscy współplemieńcy w mundurach żydowskiej policji kolaborowali z Niemcami, okazując okrucieństwo wobec własnych ludzi.
Kronikarz warszawskiego getta Emanuel Ringelbaum pisał:
Okrucieństwo policji żydowskiej bardzo często bywało wyższego rzędu niż Niemców, Ukraińców, Łotyszy.

Wstrząsający opis poczynań policji żydowskiej w getcie zawarł we wspomnieniach Baruch Goldstein, w okresie przedwojennym organizator bojówek żydowskiego Bundu.
Pisał:
Z poczuciem bólu wspominam żydowską policję, tę hańbę pół miliona Żydów w warszawskim getcie (...)
Żydowska policja, kierowana przez ludzi z SS i żandarmów spadała na getto, jak banda dzikich zwierząt (stali się mimowolnymi wykonawcami nakazów Endlosung, wypracowanych przez rdzennego Żyda Heydricha! - przyp. Rog.).
Każdego dnia, by uratować własną skórę, każdy policjant żydowski przyprowadzał 7 osób, aby je poświęcić na ołtarzu dyskryminacji.
Przyprowadzał ze sobą kogokolwiek mógł schwytać - przyjaciół, krewnych, nawet członków najbliższej rodziny.
Byli policjanci, którzy ofiarowywali swych własnych wiekowych rodziców z usprawiedliwieniem, że ci i tak szybko umrą.

 W tych tragicznych latach, w odróżnieniu od hańbiących praktyk żydowskich policjantów, Polacy ratowali z getta przede wszystkim dzieci.
Prawdziwą bohaterką okazała się Irena Sendler, pielęgniarka-aryjka, która uratowała zza muru 2500 dzieci, przemycając je w trumnach i w workach na kartofle.
Wszystkie te maluchy znalazły bezpieczny azyl w aryjskich domach.
Inną taką bohaterką była mieszkająca w Kalifornii Irena Odyka.
Wiele mi opowiadano o jej dokonaniu.
Odyka pod samym nosem gestapo ukrywała i uratowała kilkudziesięciu Żydów.
I znalazł się sprawiedliwy rabin, który w wywiadzie radiowym mówił o bohaterskiej Polce.
To rabin Harold Schulweis (chętnie udostępnię panu, panie Gross, jego adres), który powiedział:
- W okresie rosnącej polaryzacji, ksenofobicznego nacjonalizmu na świecie, przemocy i egoizmu powstaje absolutna konieczność, by nasze dzieci poznały prawdziwych moralnych bohaterów z krwi i kości, takich jak pani Odyka.
Czy uczniowie szkół, także młodzi Żydzi i młodzi parafianie spotkali się kiedykolwiek z tą dzielną kobietą?
Niechże dzieci okresu po holokauście zetkną się z dowodami na to, że Boża iskra rozświetliła ciemność hitlerowskiej nocy.
W tych tragicznych latach żydowskiej martyrologii, gdy Polacy ratowali Żydów w miastach i wsiach (za co tylko w okupowanej Polsce groziła kara śmierci) Ameryka, w której dziś zapuścił korzenie p. Gross, nie chciała przyjąć transportu Żydów, płynącego z Europy.
Zaraz po wojnie zilustrował to film fabularny francuskiego reżysera Louisa Daquina Pierwszy po Bogu, opisujący desperacką sytuację kapitana statku, który zatopił go u wybrzeża Ameryki, aby zmusić władze tego kraju do ratowania i przejęcia Żydów, także polskich, których na szlaku z Europy żaden kraj nie chciał przyjąć.
W Europie groziła im zagłada - może nawet w obozie w Auschwitz albo los palonych w stodole na podobieństwo niemieckiej zbrodni w Jedwabnem.
Kuzynka prezydenta Roosevelta Laura T. Delano zasłynęła w owym czasie dyskryminującym komentarzem odnośnie ewentualnego przyjęcia dzieci żydowskich, oświadczając:
- Dwadzieścia tysięcy umorusanych maluchów w szybkim tempie wyrośnie na dwadzieścia tysięcy paskudnych Żydów...
W tym samym mniej więcej czasie wspomniana Irena Sender ratowała z warszawskiego getta umorusane, z racji organicznej biedy żydowskie pacholęta (co pan na to, panie Gross?).

Po wojnie Żydzi, często również ci bardziej znani, nie potrafili wyrazić wdzięczności dla Polaków, którzy ratowali ich współplemieńców.
Co gorsza, oczerniali nas, nie szczędzili paszkwilanckich opowieści i komentarzy.
Wystarczy wspomnieć choćby polskiego Żyda, którego uratował od gułagu gen. Anders, przyjmując do II Korpusu tworzonego z ZSRR.
To Menahem Begin, przyszły premier Izraela - w wojsku gen. Andersa kapral, który w Palestynie zdezerterował z polskich szeregów, by włączyć się z podobnymi mu dezerterami w akcje terrorystyczne przeciwko Brytyjczykom.
Po wojnie w wywiadzie dla holenderskiej tv powiedział:
- Nigdy nie odwiedzę kraju mego urodzenia, Polski.
Wśród Polaków nie było zdrajców, walczyli przeciwko Niemcom.
Lecz jeśli chodzi o Żydów kolaborowali z Niemcami.
Spośród 30 milionów Polaków może stu pomagało Żydom.
Te dziesiątki tysięcy katolickich księży w Polsce nie uratowały żadnego żydowskiego życia (sic!).
Wszystkie obozy zagłady znajdowały się na polskiej ziemi.

Autor bestsellerowego Malowanego ptaka Jerzy Kosiński, ukrywany na polskiej wsi, zawarł na kartach tej książki antypolskie oszczerstwa. Przybytkiem szczególnie oszczerczego antypolonizmu jest Simon Wiesenthal Center w Los Angeles, noszący właśnie imię tego polskiego Żyda, który przed wojną jadł polski chleb, mógł swobodnie uprawiać religijne i kulturowe praktyki.
Przez pewien czas związał się nawet z polskim harcerstwem.
Centrum grupuje ludzi o antypolskim nastawieniu, tu odbywają się pokazy filmów o antypolskiej wymowie, na jego stronach internetowych do niedawna znajdowało się blisko 60 antypolskich haseł.
Przed budynkiem widywałem Żydów rozdających ulotki o zniesławiających nas treściach.
W Simon Wiesenthal Center odbył się premierowy pokaz antypolskiego filmu Z piekła do piekła, którego fabułą jest pogrom Żydów w Kielcach dokonany rzekomo przez polską tłuszczę.
Producentem hańbiącego nas obrazu był Artur Brauner, mieszkający w Berlinie polski Żyd, uratowany w czasie wojny przez ukrywających go polskich wieśniaków.
Wiesenthal doskonale wiedział o antypolskiej postawie Centrum jego imienia w Los Angeles, zapewne ją inspirował.
Niewdzięczny również i za to, że w czasie wojny młodzi akowcy uratowali jego żonę Cylę, przechowując ją wśród swoich, Wiesenthal, by ratować życie, miał być agentem gestapo.
 O tę współpracę oskarżył go ni mniej, ni więcej tylko kanclerz Austrii Bruno Kreisky, sam wyznania mojżeszowego.
Fakt godny refleksji.
Również i nad tym, że w owym czasie, gdy niemieccy Żydzi walczyli w szeregach armii, która podbiła Polskę i która utorowała drogę do ludobójstwa Polaków, Żydów, Cyganów, to w owym czasie polscy chrześcijanie spieszyli z pomocą zagrożonym żydowskim współobywatelom. I tak polskie organizacje podziemne dostarczały tysiącom Żydów fałszywych dokumentów, schronienia, opieki lekarskiej, żywności.
Polscy lekarze, ryzykując życie leczyli Żydów i ukrywali ich na specjalnych oddziałach szpitalnych.
Polscy księża dostarczali fałszywych aktów chrztu, które były pomocne przy instalowaniu Żydów w bezpiecznych miejscach.

Tak, panie Gross, to chlubne dla nas fakty, które pan przemilcza, woląc nas szkalować i oczerniać, pomawiać o współudział w holokauście.
Bo to się dobrze sprzedaje!
Szacuje się, że Polacy uratowali od zagłady od 150 tysięcy do 250 tysięcy Żydów, w tym w samej Warszawie ok. 28 tysięcy (tak, panie Gross!).
Naukowe wyczyny książkowe p. Grossa (vide Jedwabne i najnowsza książka, w której zarzuca nam zbrodnie popełniane na Żydach również po wojnie, mordowanie z nienawiści - ze wskazaniem na rzekomo polskimi rękami dokonany pogrom w Kielcach) są wypadkową wszechobecnej wśród żydowskiej społeczności, szczególnie za oceanem, antypolskiej fobii.

Wystarczy zajrzeć choćby na karty książki (w Ameryce to bestseller!) Alana Dershowitza pt. In Search of Jewish Identity for the Next Century.
Według tego autora, instytucjonalny antysemityzm, obok Niemców, Kościoła katolickiego, Harvard University, krzewią również Polacy.
W jego poprzedniej książce Hucpa (1991), którą ktoś dla mnie wypożyczył w bibliotece Simon Wiesenthal Center mogłem przeczytać, że to właśnie Polska stanowi szczególnie groźną, wściekłą kombinację antysemityzmu, zarówno religijnego, jak i rasowego, który tam wcześnie zapuścił korzenie (s. 78).
Dershowitz jako przykład uzmysławiający jego oszczerczą teorię przytacza karygodne rozpasanie wymienionych z nazwiska dzikich antysemitów w szatach duchownych - księdza prymasa Glempa i ks. Jankowskiego (sic!)...
Aby uzmysłowić, jak głęboko sięgają korzenie polskiego antysemityzmu, Dershowitz w innym miejscu książki posługuje się cytowaniem historycznej rozmowy z prezydentem USA Woodrowem Wilsonem czołowego polskiego antysemity... Ignacego Paderewskiego.
Oto treść rzekomej pogawędki:
Paderewski, premier Polski po I wojnie światowej dyskutował nad przyszłością swego kraju z prezydentem Wilsonem.
"Jeśli nasze żądania nie zostaną wysłuchane przy stole konferencyjnym" - stwierdził Paderewski -
"przewiduję poważne problemy w moim kraju.
Nasi obywatele będą tym tak poirytowani, że wielu z nich wyjdzie na ulice i będzie masakrowało Żydów".
Na to dictum Wilson zapytał:
"A co się stanie, jeśli wasze żądania zostaną spełnione?".
Paderewski:
"Wówczas moi rodacy będą tak szczęśliwi, że kiedy się zupełnie upiją, wyjdą na ulice i będą masakrować Żydów" (s. 78-79).
Oczywiście próżno by szukać tego nikczemnego, obraźliwego cytatu, potwierdzającego prawdziwość takiej rozmowy.
Bo Paderewski nigdy by czegoś podobnego nie powiedział.
To było naruszenie jego godności i oszczercze ośmieszenie i poniżenie Polaków.

Pan Gross może obficie czerpać inspirację także z antypolskich filmów dokumentalnych, jak Shoach, Shtetl czy fabularnych, jak Lista Schindlera albo wspomniany obraz Z piekła do piekła.
Książka Grossa, wykwit ślepej nienawiści do polskości, tchnące wściekłym antypolonizmem, są kolejnym przykładem jego oszołomstwa odnoszonego do Polski i do Polaków.
Czy to casus z pogranicza psychiatrii?
Nawiązując do Sąsiadów, jeden z warszawskich publicystów napisał:
Niewykluczone, że Jana Tomasza Grossa należy położyć na kozetce.
Cóż, niechże tam poleży, ale w międzyczasie najnowsza jego książka pogłębia wielce niekorzystny wizerunek Polski na świecie tak uporczywie lansowany przez żydowskie lobby.
Roszczenia pójdą w górę!
Na wstępie artykułu proponuję p. Grossowi, by wykazał straceńczą odwagę i wziął na warsztat historię wkładu Żydów jako inspiratorów i sprawców tragedii holokaustu tych współplemieńców w hitlerowskich mundurach, którzy wierni fuhrerowi, realizując posłusznie nakazy ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, doprowadzili do tragedii Żydów w Auschwitz i innych obozach zagłady.
Którzy pośrednio sprawili, że nawet niewielkie terytorialnie Jedwabne było miejscem niemieckiej zbrodni ludobójstwa.
A na zatrważająco wielką skalę - niemieckie obozy koncentracyjne rozsiane w podbitej Europie.
Pod piórem Jana Tomasza Grössa mogłaby powstać książkowa epopeja ze stemplem żydowskiej hańby domowej.
źródło http://www.gralakhen.republika.pl/jew1.html

Data: 2015-06-25 15:19:10
Autor: Marek Czaplicki
Strach Grossa czy jego obłęd?
mkarwan pisze na pl.soc.polityka w czwartek, 25 czerwca 2015 11:53:

Czy po premierze filmu "Wybór Zofii" zareagowały na tę fabularną brednię
polskie placówki dyplomatyczne lub sam MSZ (gdzie był Bartoszewski)?
Bynajmniej.
źródło http://www.gralakhen.republika.pl/jew1.html

"Wybór Zofii" miał premierę w 1982 roku. Dalej mi się już czytać nie chciało.

Data: 2015-06-26 20:39:17
Autor: guruzkrzaków
Strach Grossa czy jego obłęd?
W dniu 2015-06-25 o 11:53, mkarwan pisze:
Artykuł Zbigniewa K. Rogowskiego zamieszczony w tygodniku "Nasza Polska"
Jan Tomasz Gross, polakożerca o symptomach obłędu, buduje za oceanem
swoją pozycję naukowca na oszczerczych oskarżeniach Polaków o rzekome
zbrodnie dokonane w Jedwabnem i w tragicznych godzinach pogromu
kieleckiego, ewidentnej prowokacji enkawudowsko-ubeckiej.
\
Gyross jak to Gyross, reprezentuje interesy pewnych kół żydowskich na zachodzie.
Ksiądz Isakowicz Zaleski ma o nim dość dużo do powiedzenia. Isakowicz też Żyd ale jest nasz i jest uczciwy.

Data: 2015-06-26 21:30:31
Autor: Chiron
Strach Grossa czy jego obłęd?

Użytkownik "guruzkrzaków" <potwor@heuheu.pl> napisał w wiadomości news:mmk692$uur$1node2.news.atman.pl...
W dniu 2015-06-25 o 11:53, mkarwan pisze:
Artykuł Zbigniewa K. Rogowskiego zamieszczony w tygodniku "Nasza Polska"
Jan Tomasz Gross, polakożerca o symptomach obłędu, buduje za oceanem
swoją pozycję naukowca na oszczerczych oskarżeniach Polaków o rzekome
zbrodnie dokonane w Jedwabnem i w tragicznych godzinach pogromu
kieleckiego, ewidentnej prowokacji enkawudowsko-ubeckiej.
\
Gyross jak to Gyross, reprezentuje interesy pewnych kół żydowskich na zachodzie.
Ksiądz Isakowicz Zaleski ma o nim dość dużo do powiedzenia. Isakowicz też Żyd ale jest nasz i jest uczciwy.

Tak z profilu wygląda na Ormianina
:-)

--

Chiron

Data: 2015-06-26 21:31:26
Autor: u2
Strach Grossa czy jego obłęd?
W dniu 2015-06-26 o 21:30, Chiron pisze:
Tak z profilu wygląda na Ormianina


stamtad pochodza chazarzy, przodkowie zydow:)

--
General Skalski o zydach w UB :

"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."

prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :

"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".

Strach Grossa czy jego obłęd?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona