# Jakkolwiek sprawa wydalenia z partii PiS trzech prominentnych posłów  coraz bardziej, w przekazie mediĂłw, zaczyna ocierać się o operę mydlaną,  jeden jej aspekt budzi zastanowienie, a nawet sprzeciw. Chodzi mianowicie  o jaskrawe naruszenie prawa do obrony.

  Jest powszechnie wiadome, Ĺźe przewodniczący tej partii sprawuje w niej,  pĂłki co, władzę absolutną. PiS jest wszak partią wodzowską.

  Nie moĹźe zatem dziwić, Ĺźe skoro wĂłdz publicznie oświadczył, Ĺźe optuje za  wydaleniem z partii trzech bohaterĂłw skandalu, klamka zapadła. Nie  zaskakuje zatem, Ĺźe decyzja odpowiedniej instancji partyjnej zapadła  jednogłośnie – inaczej być nie mogło. PĂłki wĂłdz jest wodzem, inaczej nie  będzie.

  Takie są prawa tego typu niedemokratycznych organizacji. Jednak jeden  element w tej prostej figurze zgrzyta.

  Nawet wtedy, gdy w okresie stalinizmu szalało PPR i ZMP, przestrzegano  pozorĂłw: skazanemu, jeszcze przed wniesieniem sprawy do sądu, a takĹźe w  trakcie „procesu” umoĹźliwiano korzystanie z pomocy adwokata-obrońcy. Z  kolei ZMP rozmiłowane było w urządzaniu publicznych linczĂłw, ktĂłre  określano jako „prawo do złoĹźenia samokrytyki”. I tak głowa spadała, ale  ostrze gilotyny spuszczano z nieco mniejszą prędkością.. Słowem, oskarĹźony,  obwiniony miał moĹźność zabrania głosu we własnej obronie.

  Nie cofamy się jednak do czasĂłw staroĹźytnej Grecji i np.. procesu  Sokratesa, bo ona na takie porĂłwnania nie zasługuje. Pozostańmy przy  bardziej adekwatnych porĂłwnaniach, np. procesĂłw moskiewskich (1936-1937).  Nawet w tych przypadkach Zinowiewowi, Sieriebriakowi, Bucharinowi i wielu  innym, wnet rozstrzelanym, umoĹźliwiono, w ramach farsy sądowej i gry  pozorĂłw, obronę, a w kaĹźdym razie obecność na „rozprawie”.

  Wyrzucenie z partii trzech bohaterĂłw wycieczki, poĹźal się boĹźe, do  Madrytu było oczywiste, słuszne i sprawiedliwe: nie zasłuĹźyli sobie na  inne potraktowanie. To, co razi, to sposĂłb, w jaki tego dokonano, ktĂłry  był niczym innym, jak procesem kapturowym. Nie umoĹźliwiono „podsądnym”  obecności na „procesie”, nie dano im szansy zabrania głosu we własnej  obronie, nie umoĹźliwiono prawa do obrony przez skorzystanie z pomocy  obrońcĂłw.

  To są standardy Ku Klux Klanu, a nie reguły funkcjonowania partii w  demokratycznym państwie.
  Aby rozwiać ewentualne nieporozumienia: nie bronię trzech wydalonych z  PiS posłów, ani się za nimi nie wstawiam. Bronię natomiast elementarnych,  demokratycznych standardĂłw, ktĂłre wykluczają sądy kapturowe oraz  bezwzględnie honorują prawo do obrony.

  Osobiście nie sądzę, aby ta obrona mogła cokolwiek zmienić w ocenie  sytuacji, ale prawo oraz dobre obyczaje nakazują wysłuchanie obwinionego,  bo on ma święte prawo do wygłoszenia słowa w swojej sprawie. #
Ze strony:
http://tnij.org/e1xa4uv

--
stevep
-- -- -
UĹźywam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Użytkownik "stevep" <stevep011@invalid.tkdami.net> napisał w wiadomości news:op.xo8wivw750oqoastevep-komputer.radom.vectranet.pl...
# Jakkolwiek sprawa wydalenia z partii PiS trzech prominentnych posłów
coraz bardziej, w przekazie mediów, zaczyna ocierać się o operę mydlaną,
jeden jej aspekt budzi zastanowienie, a nawet sprzeciw. Chodzi mianowicie
o jaskrawe naruszenie prawa do obrony.

--

Poczekamy, zobaczymy jak się to zakończy.

MW