Witajcie.

Mam ja sobie Corolle E11 z 98', instalacja LPG bez wtrysku, silnik 1.4 benzyna.
Instalacja ma już kilka lat, ale była świetnie wyregulowana.
Ostatnio czas przyszedł na reduktor - nie chciał regulować składu mieszanki - było albo bardzo bogato albo bardzo biednie. Wymieniono go.
Od tej pory przejechałem kilka tysięcy kilometrów i po tym czasie cholernik zaczął strzelać w filtr powietrza. Klapka bezpieczeństwa z głośnym dźwiękiem otwierała się raz, czy dwa razy dziennie - zdarzyło mi się że samochód nawet przy tym zgasł. Gasł także przy mocnym skręcie w lewo, podczas jazdy na luzie.
Jako, że wolne obroty również trochę spadły (pewnie reduktor się wreszcie ułożył), a ja jeszcze nie byłem na przysługującej mi regulacji po wymianie reduktora to odwiedziłem gazownika.
Gazownik szybko wyregulował wolne obroty, a jeśli chodzi o strzelanie stwierdził konieczność wymiany świec i kabli WN. Zasugerował także wymianę obudowy filtra powietrza, bo ta co mam teraz, ma nie do końca wracającą na miejsce klapkę i silnik potrafi zasysać powietrze bez udziału filtra.

Jako że w przyszłym tygodniu mam przegląd, stwierdziłem że od razu to załatwie (świeczki, kable i obudowe), ale zadzwoniłem do mojego mechanika i on stwiredził, że strzelanie w filtrze powietrza = ponowna regulacja gazu. Zasugerował, że jak do niego przyjadę to obejrzymy i zdecydujemy czy wymieniamy te graty czy pędzę ponownie do gazownika.

I tutaj rodzi się pytanie: wymieniać wszystkie wymienione elementy (nie wiem ile mają świeczki i kable) czy raczej dręczyć gazownika o ponowne wyregulowanie instalacji?
Coś trzeba zrobić, bo wspomniana już klapka się urwała, a obecna na filtrze PowerTape nie wygląda zbył ładnie - zresztą cholernik cały czas strzela.

Ładnie proszę o pomoc :-)

Ps. news.gazeta.pl umarła? Aż sobie musiałem specjalne konto na onecie założyć... ;-)

Zacznij od kabli i ewentualnie świec. Pokrywe jesli jest taka potrzeba