Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Swąd powszechny

Swąd powszechny

Data: 2017-02-28 09:59:47
Autor: u2
Swąd powszechny
http://warszawskagazeta.pl/felietony/pawel-miter/item/4600-swad-powszechny-ostatnie-tygodnie-to-pasmo-kompromitacji-tzw-wymiaru-sprawiedliwosci

SWĄD POWSZECHNY: OSTATNIE TYGODNIE TO PASMO KOMPROMITACJI TZW. WYMIARU SPRAWIEDLIWOŚCI

24 Lut 2017 Napisał  Paweł Miter

Ostatnie tygodnie to trzęsienie ziemi w wymiarze sprawiedliwości. Najpierw opinia publiczna dowiedziała się, że znany sędzia przyznał równie znanemu gangsterowi wysokie odszkodowanie za niesłuszny areszt.

Kolejny sąd wypuścił za symboliczną kaucją z trudem złapanego międzynarodowego oszusta. Potem ogłoszono, że szanowany sędzia został złapany na gorącym uczynku, na kradzieży. Na końcu Sąd Najwyższy ustami swojej I prezes ogłosił, że - mimo wyroku kolegów z Naczelnego Sądu Administracyjnego - nie poda do publicznej wiadomości wydatków sędziów SN z kart służbowych, bo to - uwaga - tajemnica, której przysięgali strzec (serio). Czarnej serii dopełniła równie znana prokurator, dając się przyłapać na jeździe po pijanemu.

Nie do wiary

Kiedy w ostatni poniedziałek dostałem informację, że zatrzymano sędziego Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu w związku z przyłapaniem na pospolitej kradzieży, nie uwierzyłem. Przez godzinę nawet nie weryfikowałem tej informacji. Potem zadzwoniłem do rzecznika Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, który wstępnie potwierdził tę wiadomość. Jako pierwsi podaliśmy więc w internecie, że doszło do zatrzymania sędziego SA, nie wskazując, który to sędzia i która apelacja. W międzyczasie potwierdzaliśmy i zbieraliśmy dane na temat zatrzymania sędziego. W Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu, gdzie w II wydziale karnym orzeka ów sędzia, nie uzyskaliśmy potwierdzenia. Sędzia Małgorzata Lamparska w rozmowie z nami stwierdziła, że wyszła już z sądu, a informacja, o którą ją pytam, jest nieprawdopodobna, ale obiecała nam, że ją sprawdzi i oddzwoni. Także wiceprezes Sądu Apelacyjnego nie była w stanie jej potwierdzić. Byliśmy zapewniani, że to pewnie jakieś nieporozumienie i pomyłka. Dopiero ok. godziny 20, gdy o sprawie w TVP wspomniał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, została ona potwierdzona.

W tym czasie na komendzie policji trwały czynności za zgodą prezesa SA. Z naszych informacji wynika, że długo zwlekano z podjęciem decyzji, aby powiadomić prezesa sądu i prosić go o zgodę na przeszukanie zatrzymanego sędziego W. Zgodnie bowiem z prawem sędzia ma immunitet, przez co nie można go zatrzymać, przeszukiwać, a nawet przesłuchiwać.

Dowiedzieliśmy się, że w aktach sprawy jako dowody na przestępstwo sędziego są 22 przedmioty: 17 pendrive'ów (przenośnych pamięci do komputera), kable oraz słuchawki. Przy sędzim znaleziono także kombinerki i małe nożyczki, które według śledczych miały służyć do zerwania zabezpieczeń z urządzeń, jakie ich zdaniem chciał ukraść sędzia. Zabezpieczono też monitoring. Sędzia czynnie uczestniczył we wszystkich czynnościach. Posiadanie przy sobie nożyczek i kombinerek miał tłumaczyć według naszego źródła tym, że dzień wcześniej w domu rozbierał choinkę, przez co przyrządy włożył do kieszeni.

Przeprowadzono też tego wieczoru oględziny miejsca zdarzenia z udziałem ochrony sklepu i sędziego. Sędzia do kradzieży się nie przyznaje. Niemal od początku. Jego zdaniem, to on prosił o wezwanie policji w celu wyjaśnienia sprawy. Około godziny 19.30 sprawę od policji przejął prokurator rejonowy Wrocław Krzyki-Zachód. Sytuacja z sędzią była już znana w Ministerstwie Sprawiedliwości. Minister Ziobro na krótko przed wejściem do studia TVP został z nią zapoznany.

Kolegium Sądu Apelacyjnego, jakie zebrało się następnego dnia po całym zdarzeniu, wysłuchało sędziego. Nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i podejrzeń. Kiedy rozmawialiśmy z jednym sędzią, stwierdził, że zatrzymany sędzia jest przybity całą sytuacją i zdruzgotany. Niemal w kilka godzin stał się bowiem negatywnym bohaterem całej Polski. Nie wyrażono zgody na to, abyśmy rozmawiali z podejrzewanym. Sędzia Witold Franckiewicz stwierdził, że będzie to nie możliwe z uwagi na stan zatrzymanego. Z Prokuratury Krajowej dowiedzieliśmy się, że śledztwo zostanie przejęte przez wydział wewnętrzny do spraw sędziów i prokuratorów Prokuratury Krajowej.

Minister Ziobro zastanawiał się nad zawieszeniem w czynnościach służbowych sędziego. Zgodnie z ustawą o ustroju sądów powszechnych minister ma takie prawo. Uprzedziła go prezes Sądu Apelacyjnego Grażyna Szyburska i w środę rano sama zawiesiła sędziego na miesiąc. Sąd dyscyplinarny ma teraz miesiąc, aby podjąć decyzję, w przeciwnym wypadku 8 marca sędzia wróci do pracy.

Nawalona prokurator za kółkiem

Nie minęła doba, kiedy dotarła do mnie kolejna bulwersująca informacja z Prokuratury Generalnej. Tym razem szło o pijaną prokurator. Doszło do jej zatrzymania, a policjanci zabezpieczyli samochód i odebrali jej prawo jazdy. Małgorzata B. jest prokuratorem Prokuratury Rejonowej we Wrześni pod Poznaniem.

Tutaj decyzja była błyskawiczna i od razu wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Minister Ziobro niemal natychmiast zawiesił w czynnościach pijaną prokurator. - Nie minęła doba od jej zatrzymania, a akta sprawy pijanej prokurator były już w wydziale wewnętrznym Prokuratury Krajowej, gdzie będzie toczyć się postępowanie dyscyplinarne. Widać gołym okiem, że inne są standardy wobec nieetycznych prokuratorów. Ziobro jako bezpośredni zwierzchnik prokuratury podejmuje w takich sytuacjach zdecydowane kroki i działania.

Inaczej jest w wypadku sądów. Tutaj bezpośrednie zwierzchnictwo zgodnie z przepisami należy do prezesów poszczególnych jednostek. Dlatego też bardzo często długo trwa, zanim sprawa sędziego, któremu zarzuca się poważne uchybienia w godności sprawowanego urzędu, trafi do postępowania dyscyplinarnego. Przepychanki ciągną się tygodniami, a nawet miesiącami i bardzo często ,,skręca się" sprawy, nawet gdy sędziowie dopuścili się ewidentnych działań niezgodnych z prawem.

Pieniądze dla gangstera

Kolejnym przypadkiem jest znany wszystkim sędzia Igor Tuleya. Wydał właśnie dość zastanawiający wyrok. Właściwie pierwsze, co przychodzi na myśl, to to, że jest to bardziej manifest polityczny aniżeli wyrok. Sędzia przyznał bowiem odsiadującemu obecnie 25 lat więzienia gangsterowi Ryszardowi Boguckiemu ponad 260 tys. zadośćuczynienia za to, że ten spędził 9 lat w areszcie tymczasowym. Zdaniem Tuleyi gangster podejrzewany w związku ze zleceniem zabójstwa gen. Marka Papały niesłusznie dostał areszt tymczasowy. Niektórzy prokuratorzy byli tym wyrokiem zdumieni. Sama prokuratura zapowiedziała już apelację od wyroku. Sędzia pozwolił sobie też na przytyki polityczne i publicystyczne komentarze, np. wprost do Konstytucji: To, że w dzisiejszych czasach nie jest ona w pełni respektowana, nie oznacza, że sądy nie muszą w swoich orzeczeniach do niej sięgać. Obecnie to sądy powszechne stoją na straży ustawy zasadniczej. I podkreślał, że trzeba, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, przypomnieć, że Konstytucja każdemu zapewnia nietykalność i wolność osobistą, i każdy, bezprawnie pozbawiony wolności, ma prawo do odszkodowania. O tym, że był to pewnego rodzaju manifest polityczny, świadczą słowa sędziego Tuleyi. - Dzisiejszy wyrok z pewnością spotka się z falą krytyki, natomiast sąd nie może ulegać presji, bo gdyby do tego doszło, skończyłaby się jego niezależność i niezawisłość sędziów - mówił sędzia. Trudno nie zgodzić się z sędzią. Problem w tym, że w tym czasie Bogucki i tak był sądzony za inne przestępstwa, a w 2007 r. prawomocnie skazany na 25 lat więzienia za udział w 1999 r. w zabójstwie Andrzeja Kolikowskiego ,,Pershinga". Krótko mówiąc, gangster i tak by siedział, tylko za coś innego. Gdyby sędzia Tuleya wziął pod uwagę zasady współżycia społecznego, to odszkodowanie wyniosłoby np. 1 zł.

Wypuściła oszusta

Ale to wszystko, to, jak mówi młodzież, małe miki. Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji włożyli wiele pracy, by zatrzymać króla oszustów metodą ,,na wnuczka" Arkadiusza Ł., pseudonim Hoss. Był on poszukiwany przez policję kilku krajów. Ukrywał się przez 1,5 roku, odkąd poprzednio został wypuszczony przez warszawski sąd. ,,Hoss" został zatrzymany na jednym z osiedli na warszawskiej Woli. Przy mężczyźnie znaleziono znaczną ilość pieniędzy.

W 2015 r. podpisano specjalną umowę o współpracy organów ścigania Polski i Niemiec w sprawie oszustw ,,na wnuczka". Dzięki tej współpracy zatrzymano już 22 osoby. ,,Hoss" był poszukiwany przez służby Polski, Niemiec, Austrii, Luksemburga i Szwajcarii. Poza granicami Polski szajka ,,Hossa" wyłudziła nawet 1,3 mln euro. Ale co tam ustalenia służb kilku krajów! Polski sąd ma w głębokim poważaniu dowody winy. A to nie tylko wstyd przed służbami innych krajów, to także kpina ze zwykłych obywateli. Kiedy po ponad rocznym ukrywaniu się, oszusta ponownie go ujęto, sędzia Katarzyna Zaczek-Czech powinna wsadzić go do aresztu, a nie wypuszczać za poręczeniem, dając wiarę jego tłumaczeniom, że ma chore serce. Na dodatek uznała, że społeczeństwo nie ma korzyści z jego izolacji, nie kwestionując jednocześnie, iż popełnił zarzucane mu czyny.

Bulwersujące jest, że w sprawie oszusta, który okradał starsze osoby, wykorzystując m.in. ich słabe zdrowie, sędzia litowała się nad zdrowiem podejrzanego. - W okolicznościach niniejszej sprawy zasadne jest takie zastosowanie wobec podejrzanego środka zapobiegawczego (...) który nie będzie się wiązał ze zbyt dużymi dolegliwościami, co ma niewątpliwie znaczenie w związku z jego stanem zdrowia (przebyte dwa zawały serca) -czytamy w protokole z posiedzenia aresztowego.

Sędzia uwierzyła, że gdy oszust wpłaci 300 tys. zł (ułamek tego, co ukradł) kaucji, to po wyjściu na wolność nie będzie mataczył, mimo że jest poszukiwany listami gończymi kilku krajów. W ten sposób sędzia napluła w twarz oficerom służb, którzy ciężko pracują, aby zatrzymać takich bandytów. Wystawiła na pośmiewisko całe nasze prawo w oczach śledczych z innych krajów. Szukało go pół Europy, a u nas sąd go wypuścił na wolność. Tego nawet nie da się skomentować.

Strzec tajemnicy wydatków

Ostatnią bulwersującą sprawę ujawnił ,,Dziennik Gazeta Prawna". Bezprawie w Sądzie Najwyższym. Sędziowie nie chcą ujawnić wyciągów ze służbowych kart - napisali dziennikarze. Tłumaczenie pierwszej prezes SN prof. Małgorzaty Gersdorf, najważniejszego polskiego sędziego, po prostu wbija w ziemię. Otóż powołała się ona rotę przysięgi sędziego, która mówi o ,,dochowaniu tajemnicy chronionej". A taką tajemnicą jest w jej ocenie to, na co wydają sędziowie pieniądze podatników. Szczytem bezczelności było powołanie się na regulamin bezpieczeństwa banku, w którym jest napisane, że ze względów bezpieczeństwa numer karty ani inne dane widniejące na karcie nie mogą być udostępniane osobom trzecim. Dochodzi oczywiście też tajemnica bankowa, którą sędziowie też przysięgali strzec. Innymi słowy, stanowisko sądu można sparafrazować tak: bardzo byśmy chcieli pomóc, ale nie możemy - skomentował złośliwie autor materiału Patryk Słowik.

Sytuacja, w której najważniejsi polscy sędziowie lekceważą prawo i wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, pokazuje, z jak dużym moralnym kryzysem sądownictwa mamy w Polsce do czynienia.


--
General Skalski o zydach w UB :

"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."

prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :

"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".

Swąd powszechny

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona