Użytkownik <robertcb@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:178f.000003a7.4d88ed68newsgate.onet.pl...
Miałem wówczas 12 może 13 lat, pierwsza połowa lat '90.
We śnie wyjrzałem przez okienko w przedpokoju.
Na dworze w tym śnie było ciemno, i zobaczyłem w oddali nad lasem ogromny ogień,
który był ze 2 razy wyższy od drzew; zrobił na mnie niesamowite wrażenie,
bo wcześniej czegos takiego nie widziałem.
Za jakiś czas (nie pamiętam dokładnie jaki, ale krótki, jakieś kilka tygodni),
siedząc w pokoju usłyszałem jakieś trzaski. Był wieczór, na dworze już było ciemno.
Wyjrzałem przez okienko w przedpokoju, by zobaczyć skąd pochodzą te trzaski,
i wtedy zobaczyłem identyczny widok jak w swoim wcześniejszym śnie.
Zdałem sobie w mgnieniu oka sprawę, że dokładnie to mi się właśnie śniło,
a teraz to się dzieje na prawdę.
Wszystko identycznie, rozmiary, kształt i miejsce płomieni.
Jak również okienko, i strona z której wyjrzałem - jak we śnie.
Wiem ze absolutnie nie mogło być mowy o przypadku - jak to tłumaczą sceptycy.
Niestety, nie ma innego sposobu by się przekonać, niż samemu doświadczyć na sobie.
Źle tylko zinterpretowałem źródło tych płomieni, zarówno we śnie, jak i gdy je
zobaczyłem.
Były na tle lasu, więc myślałem ze to las się pali.
Okazało się że spalił się drewniany dom, który stał tuż przez tym lasem,
a zasłaniały go drzewa, więc z mojego punktu widzenia nie było możliwe
ustalenie, co się paliło.
Jednak wtedy fakt że mi się przyśniło coś, co później miało miejsce w
rzeczywistości -
specjalnie mnie nie zdziwiło, uznałem właściwie to za coś normalnego.
Nie miałem wtedy pojęcia o tym, że coś takiego jest niespotykane i niewyjaśnione.
Dopiero po latach, kiedy dowiedziałem się że nauka nie ma na to wyjaśnienia -
zainteresowałem się tym.
To doświadczenie spowodowało, że zainteresowałem się zjawiskami niewyjaśnionymi.
Po prostu wiedziałem i wiem, że skoro ja coś takiego przeżyłem, to i przynamniej
część opisów
niezwykłych przeżyć innych ludzi - musi być prawdziwa.
Czytając, dowiedziałem się że takie sny zdarzają się bardzo rzadko,
nazywa się je realistycznymi snami proroczymi, lub deja-vu (z francuskiego: już
widziane).
Zdałem sobie sprawę, że nie jestem jedynym człowiekiem, który tego doświadczył.
Szukałem w nauce odpowiedzi, w jaki sposób mózg mógł mieć dostęp do informacji z
przyszłości.
Dowiedziałem się, że przeczy to teorii względności Alberta Einsteina, gdyż
zakłada ona, że
nie jest możliwe przesyłanie informacji z prędkością większą, niż predkość
światła w próżni - c,
oraz że z tego wynika niemożliwość przesyłania informacji do przeszłości (i ich
odbioru z przyszłości).
Dowiedziałem się o hipotetycznych cząskach nadświetlnych, które mogłyby poruszać
się szybciej niż c,
i jednocześnie nie mieć mozliwości zwolnić do poziomu c, ani niższych prędkości.
Cząstki te nazwano tachionami.
Jednak ich istnienie jest tylko hipotetyczne, poza tym nie wyjaśniało to,
w jaki sposób mózg mógłby je odbierać, i co mogło by je generować.
Wszak ze snu jasno wynika, że to co ma się zdarzyć - już jest gdzieś zapisane,
albo tak jak myślał Einstein - czas jest tylko upartym złudzeniem; zapewne miał
na myśli że przeszłość,
teraźniejszość i przyszłość - istnieją jednocześnie, choć nasza świadomość nie
ma dostępu do
przyszłości, przeszłość jedynie pamiętamy - stąd tak a nie inaczej odbieramy
rzeczywistość, jako
nieodwracalny uplyw czasu.
Zacząłem się zastanawiać nad tym, czy aby na pewno cała nasza świadomość,
osobowość, pamięć -
mieści się w mózgu i że jest on elektrochemicznym komputerem, a nasze myśli to
impulsy chemiczne i
elektryczne między neuronami w mózgu (synapsy).
Szybko zdałem sobie sprawę, jakże naiwna jest taka teoria świadomości....
Mimo, że jest ona domeną świata akademickiego, i wciąż jest wykładana na
uczelniach, niczego tak naprawdę nie wyjaśnia...
Owszem, takie zjawiska zachodzą w mózgu, zostało to zbadane i potwierdzone.
Jednak w żadnym przypadku nie może być to nasze "ja", nasza świadomość.
Gdyby tak było - nie różnili byśmy się niczym specjalnym od komputerów.
Silny impuls elektromagnetyczny - broń elektromagnetyczna,
która niszczy wszelkie urządzenia elektroniczne,
albo wysokonaładowane cząstki wiatru słonecznego -
wręcz wykasowało by to nam pamięć z mózgu (jeśli przyjąć że myśli to impulsy
elektryczne).
Tymczasem nic takiego nie ma miejsca.
Naszej pamięci nie narusza też potężne pole magnetyczne, w czasie obrazowania
mózgu za pomocą jądrowego rezonansu magnetycznego.
Impuls elektromagnetyczny zniszczy komputery, wykasuje pamięć, zniszczy
urządzenia elektryczne i elektroniczne.
Ale format komputera, kasowanie pamięci, ponowny i wielokrotny zapis komputera nie wykasuje pierwotnej pamięci. Zawsze można ją odszyfrować ponownie...
Tak samo z człowiekiem, którego życie powtarza sie kółko...
boukun
|