- Namawiamy, by głosować na tę jedną siłę, która pozwoli Polsce przetrwać - mówił podczas spotkania sympatyków PiS Bogdan Święczkowski, b. szef ABW. Jako śledczemu w stanie spoczynku nie wolno mu jednak prowadzić agitacji politycznej
Sprawą zajął się rzecznik dyscyplinarny prokuratury. Święczkowski kierował ABW za rządów PiS, a w zeszłym roku przeszedł w stan spoczynku. To prokuratorska emerytura z pensją ponad 10 tys. zł miesięcznie. Dodatkowo jesienią z listy PiS wszedł do sejmiku województwa śląskiego. Święczkowski nie lubi jednak, kiedy mówi się do niego per radny. - Jestem i zawsze pozostanę prokuratorem - podkreśla. Wciąż podlega też przepisom o apolityczności prokuratury. Jego działalność jako radnego została uznana za samorządową, a nie polityczną.

Jednak teraz rzecznik dyscyplinarny prokuratury wszczął postępowanie, które ma wyjaśnić, czy były szef ABW prowadził agitację polityczną. Dziennikarze wyemitowanego przez TVN programu "Czarno na białym" nagrali w Częstochowie jego spotkanie z sympatykami partii Jarosława Kaczyńskiego. Święczkowski mówił tam, żeby nie wierzyli, iż rząd wyjaśni przyczyny katastrofy smoleńskiej. Twierdził, że może się to udać wyłącznie wtedy, gdy dojdzie do zmiany władzy. - Namawiamy, by głosować na tę jedną siłę, która pozwoli Polsce przetrwać! A jeżeli my byśmy wrócili, to jasne by było, że ci ludzie mogą zacząć się obawiać o swoją wolność - mówił Święczkowski.



Według naszych informacji jesienią ma wystartować w wyborach do Sejmu. Zgodnie z przepisami prokuratorom nie wolno prowadzić agitacji politycznej. A jeśli mają zamiar startować w wyborach, to muszą zwrócić się do przełożonych o urlop. - Tyle że jeszcze nie mamy kampanii wyborczej - zauważa Maciej Kujawski z biura prasowego Prokuratury Generalnej. Z tego powodu rzecznik dyscyplinarny zajmie się ujawnionym przez TVN wystąpieniem Święczkowskiego na zjeździe sympatyków PiS. Jeśli uzna, że były szef ABW naruszył przepisy, Święczkowski może nawet zostać wydalony z zawodu.

- To żałosna próba zamknięcia mi ust. I nie ma wątpliwości, że jest podyktowana przyczynami politycznymi - powiedział nam Święczkowski. Dodał, że nie zajmuje się agitacją, tylko działalnością publiczną. - I żadne postępowanie mnie nie powstrzyma, nadal będę robił swoje - podkreślił.

Prokurator Małgorzata Bednarek, szefowa stowarzyszenia Ad Vocem (zostało założone przez byłych członków kierownictwa prokuratur za rządów PiS), uważa, że Święczkowski nie złamał przepisów dyscyplinarnych. - Co prawda jego wypowiedź znam tylko z przekazu internetowego, ale nie można wykluczyć, że została wyrwana z kontekstu - stwierdziła Bednarek.

W 2006 r. Święczkowski został szefem ABW. Rok później jego ludzie próbowali zatrzymać Barbarę Blidę, posłankę SLD. Akcja się nie udała, bo Blida popełniła samobójstwo. Podczas przesłuchania przed sejmową komisją śledczą wyjaśniającą okoliczności tej tragedii Święczkowski stwierdził, że była posłanka SLD była skorumpowana i tylko śmierć sprawiła, że uniknęła kary.

Tuż przed przegranymi przez PiS wyborami Święczkowski mówił, że dziękuje Bogu za szansę współpracy z takimi ludźmi jak minister Ziobro i premier Kaczyński.

PiS w terenie

Spotkania z Antonim Macierewiczem, Janem Pospieszalskim, Bogdanem Święczkowskim - wszystkie poświęcone tragedii smoleńskiej. Organizowane są przez działaczy PiS. W czerwcu z mieszkańcami Rabki w restauracji Zdrojowa spotkał się Jan Pospieszalski. Towarzyszyli mu radny wojewódzki PiS Marek Wierzba i radny powiatowy PiS Jacek Klinowski, członek Klubu "Gazety Polskiej".

- Dziękuję organizatorom spotkania, którzy w ten sposób pojmują misję na rzecz wolności słowa - przemawia Pospieszalski, cytowany przez regionalny portal Podhale24.pl.

- W Polsce niszczy się inicjatywy patriotyczne. W Polsce są ludzie, którzy boją się tych, którzy gromadzą się pod biało-czerwoną flagą - mówi.

Więcej o tym przeczytasz TUTAJ




Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,9913430,Prokurator__a_agitowal.html#ixzz1RaGVaOVM





Przemek

--

W białej księdze z rewelacji, którymi karmiono nas przez rok, nie zostało
nic. Nie ma magnesu, nie ma helu, nie ma sztucznej mgły - stwierdził w radiu
ZET Marek Siwiec, eurodeputowany SLD.- W 38 milionowym kraju nie znalazł się
ani jeden poważny człowiek, który te bzdury by firmował własnym nazwiskiem -
stwierdził Tomasz Nałęcz.