Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Świt, który przyniósł zdradę, czyli poczekajmy … jeszcze chwilę

Świt, który przyniósł zdradę, czyli poczekajmy … jeszcze chwilę

Data: 2011-05-14 07:43:41
Autor: .
Świt, który przyniósł zdradę, czyli poczekajmy … jeszcze chwilę
Dnia Sat, 14 May 2011 06:48:29 +0200, cytryna napisał(a):

z Internetu:

"Przypatrzmy się na chwilę słowom, jakich w Sali Kongresowej w Warszawie użył w niedzielę 10 kwietnia 2011 roku Jarosław Kaczyński w swoim przemówieniu z okazji inauguracji Ruchu Lecha Kaczyńskiego, cytując fragment wiersza autorstwa Zbigniewa Herberta. „Zostali zdradzeni o świcie”. Nie mogę zdradzić z kim rozmawiałem po spotkaniu, ale powiem tylko, że były to jak najbardziej wiarygodne i miarodajne osoby. Moje pytanie brzmiało „Proszę Pana, jeśli Jarosław Kaczyński używa takich słów, to jak mają się one po pierwsze, do dotychczasowych „ustaleń”, zgodnie z którymi delegacja katyńska nie zginęła o świcie. Podawane nam godziny to przecież nie są godziny świtu. Po drugie Polacy nie mogli zostać zdradzeni przez Rosjan. Od nich nie mogli przecież oczekiwać w zasadzie niczego dobrego, przynajmniej w kontekście tej wyprawy do Katynia. Zdradzić może tylko ten, od kogo zdrady byśmy się nie spodziewali. Może Prezydent Kaczyński mógł się spodziewać wielu rzeczy, ale mimo wszystko nie tego, że nie wróci z tej wyprawy żywy”.
 Wobec tak sformułowanego rozważania moi rozmówcy prawie zgodnie odpowiadali, że Jarosław Kaczyński użył tego określenia jak najbardziej świadomie.  W takim razie drodzy Solidarni radzę nam wszystkim znaleźć sobie chwilę ciszy i spokoju, i przemyśleć te słowa, i nałożyć tworzący się na ich kanwie obraz zdarzeń na wszystko to, co do tej pory „wiemy” o tamtej tragicznej sobocie.
 Dlatego poczekajmy między innymi z tym zachwytem w związku z projektem pomnika-
świateł. Nie, żebym się jakoś specjalnie czepiał, ale w obliczu prawdopodobnej konieczności zmiany naszego stanu wiedzy o tragedii sprzed roku nie chciałbym tak od razu zaakceptować zamysłu twórców, w ramach którego snopy światła odzwierciedlałyby sposób rozrzucenia szczątków samolotu w okolicach lotniska w Smoleńsku.  A co, jeśli samolot nie rozbił się w Smoleńsku i delegacja została zdradzona o świcie w innym miejscu i w inny sposób? Czy potrafimy zmierzyć się z takim pytaniem i z tym, co ono niesie? Wszak pytać nam wolno.
 Poza tym wolałbym jednak, aby w takiej czy innej formie w przyszłym pomniku uwzględniony został krzyż. Za dużo on znaczy dla Polski w szczególności w kontekście wydarzeń po 10 kwietnia 2010 roku.
 Powiedzmy sobie jednak szczerze, że sprawę pomnika Polacy rozstrzygną w bardziej sprzyjających okolicznościach, a te z pewnością nadejdą – kto wie, może szybciej, niż się nam wydaje…  Jamci, opracowanie Ciri

Możecie sobie tych pomników stawiać ile tam sobie zechcecie. Warunek: za
własne pieniądze i na prywatnych działkach. Nie życzę sobie by przed moim
oknem sterczał pomnik kogoś, kto wielkim patriotą okazał się dopiero po
tragicznej smierci. Jeżeli jego brat Jarosław chce realizować swoje chore
pomysły to niech je realizuje za własne pieniądze! Od moich pieniędzy wara!

Dominik

Data: 2011-05-14 00:00:07
Autor: gabinka27
Świt, który przyniósł zdradę, czyli poczekajmy … jeszcze chwilę
On 14 Maj, 07:43, "." <dominikba...@nonprofit.org> wrote:
Dnia Sat, 14 May 2011 06:48:29 +0200, cytryna napisał(a):









> z Internetu:

> "Przypatrzmy się na chwilę słowom, jakich w Sali Kongresowej w Warszawie użył
> w niedzielę 10 kwietnia 2011 roku Jarosław Kaczyński w swoim przemówieniu z
> okazji inauguracji Ruchu Lecha Kaczyńskiego, cytując fragment wiersza
> autorstwa Zbigniewa Herberta.
> &#8222;Zostali zdradzeni o świcie&#8221;.
> Nie mogę zdradzić z kim rozmawiałem po spotkaniu, ale powiem tylko, że były to
> jak najbardziej wiarygodne i miarodajne osoby. Moje pytanie brzmiało
> &#8222;Proszę Pana, jeśli Jarosław Kaczyński używa takich słów, to jak mają się one
> po pierwsze, do dotychczasowych &#8222;ustaleń&#8221;, zgodnie z którymi delegacja
> katyńska nie zginęła o świcie. Podawane nam godziny to przecież nie są godziny
> świtu. Po drugie Polacy nie mogli zostać zdradzeni przez Rosjan. Od nich nie
> mogli przecież oczekiwać w zasadzie niczego dobrego, przynajmniej w kontekście
> tej wyprawy do Katynia. Zdradzić może tylko ten, od kogo zdrady byśmy się nie
> spodziewali. Może Prezydent Kaczyński mógł się spodziewać wielu rzeczy, ale
> mimo wszystko nie tego, że nie wróci z tej wyprawy żywy&#8221;.

> Wobec tak sformułowanego rozważania moi rozmówcy prawie zgodnie odpowiadali,
> że Jarosław Kaczyński użył tego określenia jak najbardziej świadomie.

> W takim razie drodzy Solidarni radzę nam wszystkim znaleźć sobie chwilę ciszy
> i spokoju, i przemyśleć te słowa, i nałożyć tworzący się na ich kanwie obraz
> zdarzeń na wszystko to, co do tej pory &#8222;wiemy&#8221; o tamtej tragicznej sobocie.

> Dlatego poczekajmy między innymi z tym zachwytem w związku z projektem pomnika-
> świateł. Nie, żebym się jakoś specjalnie czepiał, ale w obliczu prawdopodobnej
> konieczności zmiany naszego stanu wiedzy o tragedii sprzed roku nie chciałbym
> tak od razu zaakceptować zamysłu twórców, w ramach którego snopy światła
> odzwierciedlałyby sposób rozrzucenia szczątków samolotu w okolicach lotniska w
> Smoleńsku.

> A co, jeśli samolot nie rozbił się w Smoleńsku i delegacja została zdradzona o
> świcie w innym miejscu i w inny sposób? Czy potrafimy zmierzyć się z takim
> pytaniem i z tym, co ono niesie? Wszak pytać nam wolno.

> Poza tym wolałbym jednak, aby w takiej czy innej formie w przyszłym pomniku
> uwzględniony został krzyż. Za dużo on znaczy dla Polski w szczególności w
> kontekście wydarzeń po 10 kwietnia 2010 roku.

> Powiedzmy sobie jednak szczerze, że sprawę pomnika Polacy rozstrzygną w
> bardziej sprzyjających okolicznościach, a te z pewnością nadejdą &#8211; kto wie,
> może szybciej, niż się nam wydaje&#8230;

> Jamci, opracowanie Ciri

Możecie sobie tych pomników stawiać ile tam sobie zechcecie. Warunek: za
własne pieniądze i na prywatnych działkach. Nie życzę sobie by przed moim
oknem sterczał pomnik kogoś, kto wielkim patriotą okazał się dopiero po
tragicznej smierci. Jeżeli jego brat Jarosław chce realizować swoje chore
pomysły to niech je realizuje za własne pieniądze! Od moich pieniędzy wara!

Dominik

Proszę usilnie o niewyciąganie z mojego sitka urojeń psycholi

Data: 2011-05-14 02:41:23
Autor: HaMMeR
Świt, który przyniósł zdradę, czyli poczekajmy … jeszcze chwilę
On 14 Maj, 07:43, "." <dominikba...@nonprofit.org> wrote:
Dnia Sat, 14 May 2011 06:48:29 +0200, cytryna napisał(a):



> z Internetu:

> "Przypatrzmy się na chwilę słowom, jakich w Sali Kongresowej w Warszawie użył
> w niedzielę 10 kwietnia 2011 roku Jarosław Kaczyński w swoim przemówieniu z
> okazji inauguracji Ruchu Lecha Kaczyńskiego, cytując fragment wiersza
> autorstwa Zbigniewa Herberta.
> &#8222;Zostali zdradzeni o świcie&#8221;.
> Nie mogę zdradzić z kim rozmawiałem po spotkaniu, ale powiem tylko, że były to
> jak najbardziej wiarygodne i miarodajne osoby. Moje pytanie brzmiało
> &#8222;Proszę Pana, jeśli Jarosław Kaczyński używa takich słów, to jak mają się one
> po pierwsze, do dotychczasowych &#8222;ustaleń&#8221;, zgodnie z którymi delegacja
> katyńska nie zginęła o świcie. Podawane nam godziny to przecież nie są godziny
> świtu. Po drugie Polacy nie mogli zostać zdradzeni przez Rosjan. Od nich nie
> mogli przecież oczekiwać w zasadzie niczego dobrego, przynajmniej w kontekście
> tej wyprawy do Katynia. Zdradzić może tylko ten, od kogo zdrady byśmy się nie
> spodziewali. Może Prezydent Kaczyński mógł się spodziewać wielu rzeczy, ale
> mimo wszystko nie tego, że nie wróci z tej wyprawy żywy&#8221;.

> Wobec tak sformułowanego rozważania moi rozmówcy prawie zgodnie odpowiadali,
> że Jarosław Kaczyński użył tego określenia jak najbardziej świadomie.

> W takim razie drodzy Solidarni radzę nam wszystkim znaleźć sobie chwilę ciszy
> i spokoju, i przemyśleć te słowa, i nałożyć tworzący się na ich kanwie obraz
> zdarzeń na wszystko to, co do tej pory &#8222;wiemy&#8221; o tamtej tragicznej sobocie.

> Dlatego poczekajmy między innymi z tym zachwytem w związku z projektem pomnika-
> świateł. Nie, żebym się jakoś specjalnie czepiał, ale w obliczu prawdopodobnej
> konieczności zmiany naszego stanu wiedzy o tragedii sprzed roku nie chciałbym
> tak od razu zaakceptować zamysłu twórców, w ramach którego snopy światła
> odzwierciedlałyby sposób rozrzucenia szczątków samolotu w okolicach lotniska w
> Smoleńsku.

> A co, jeśli samolot nie rozbił się w Smoleńsku i delegacja została zdradzona o
> świcie w innym miejscu i w inny sposób? Czy potrafimy zmierzyć się z takim
> pytaniem i z tym, co ono niesie? Wszak pytać nam wolno.

> Poza tym wolałbym jednak, aby w takiej czy innej formie w przyszłym pomniku
> uwzględniony został krzyż. Za dużo on znaczy dla Polski w szczególności w
> kontekście wydarzeń po 10 kwietnia 2010 roku.

> Powiedzmy sobie jednak szczerze, że sprawę pomnika Polacy rozstrzygną w
> bardziej sprzyjających okolicznościach, a te z pewnością nadejdą &#8211; kto wie,
> może szybciej, niż się nam wydaje&#8230;

> Jamci, opracowanie Ciri

Możecie sobie tych pomników stawiać ile tam sobie zechcecie. Warunek: za
własne pieniądze i na prywatnych działkach. Nie życzę sobie by przed moim
oknem sterczał pomnik kogoś, kto wielkim patriotą okazał się dopiero po
tragicznej smierci. Jeżeli jego brat Jarosław chce realizować swoje chore
pomysły to niech je realizuje za własne pieniądze! Od moich pieniędzy wara!

Dominik

Ty sobie mozesz zyczyc, lub nie, bo nie jestes rowniez wlascicielem
tego miejsca 'przed oknem', a jesli jestes wlascicielem, to bez obawy,
nikt
z nas by ciebie smieciu, nie honorowal pomnikiem Prezydenta i tych
ktorzy
z Nim zgineli, na twojej ziemi!!
Pojmujesz POwski zgnilku??

H

Świt, który przyniósł zdradę, czyli poczekajmy … jeszcze chwilę

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona