Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Sylwester L. naczelny gangster Wprost

Sylwester L. naczelny gangster Wprost

Data: 2014-06-18 16:57:31
Autor: u2
Sylwester L. naczelny gangster Wprost


http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/201137-rob-z-tymi-dziewczynami-co-chcesz-to-byly-slowa-latkowskiego-we-w-sieci-szokujaca-relacja-jego-bylego-wspolnika-czy-ktos-taki-moze-byc-naczelnym-tygodnika-ustawiac-lekarzom-sumienia-jak-nisko-upadly-media-iii-rp


Tydzień temu tygodnik „Wprost” wszystkich wrażliwych ludzi wprawił w osłupienie. Oto pismo kierowane przez byłego gangstera zainicjowało obrzydliwą i kłamliwą nagonkę na prof. Bogdana Chazana, wspaniałego człowieka i lekarza, który nie chciał „dokonywać aborcji” czyli mordować niewinnych, bezbronnych istot.

Tymczasem - jak pokazują wyniki śledztwa prowadzone przez Andrzeja Rafała Potockiego - Sylwester Latkowski, człowiek, który najlepiej spełniałby się w naszej ocenie w wywiadach o „kobietach mafii” jest ostatnią osobą, która ma prawo do ustawiania sumień innych. Jego kariera w III RP bardzo dużo mówi o mediach naszego kraju, o panujących w nich standardach. Ale jak widać nikogo nie dziwi, że człowiek z taką przeszłością, takimi linkami, ma dostęp do wielu informacji policyjnych, gospodarczych, potencjalnie wrażliwych. A nawet, jak się dowiedzieliśmy, materiałów wyprodukowanych być może przez rosyjski wywiad. Co więcej, pismo którym kieruje, mimo drastycznego spadku sprzedaży, stale zasilane jest potężnym strumieniem rządowych pieniędzy, w tym głównie z sektora energetycznego. Czym kierują się szefowie spółek skarbu państwa tak hojnie łożąc na „Wprost”? Czy są do tego jakoś specyficznie „zachęcani”? Ot, jedna z wielu zagadek…

Przypomnijmy co ujawniliśmy w poprzednich publikacjach. Działalność gospodarcza Latkowskiego skończyła się 9 egzekucjami komorniczymi, listem gończym, aż w końcu skazaniem na karę łączną 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności przez Sąd Rejonowy w Kwidzynie oraz 1,5 roku w Elblągu. Oba ostatnie wyroki były w zawieszeniu. W międzyczasie Latkowski „rozkręca się” w nowej branży. Nawiązuje kontakty z gangsterami zza wschodniej granicy i rozpoczyna całkowicie nowy rodzaj działalności. W aktach jednej ze spraw, do których dotarliśmy czytamy:

„Sylwester Latkowski stał na czele struktury noszącej cechy zorganizowanej grupy przestępczej”. To słowa prokuratora padające w uzasadnieniu jednego z aktów oskarżenia wobec Latkowskiego. Od kary wieloletniego więzienia uratował go fakt, że w czasie kiedy popełniał przestępstwa nie działał jeszcze w polskim prawie artykuł Kodeksu Karnego dotyczący udziału i kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Latkowski ma natomiast na koncie prawomocny wyrok za wymuszenie rozbójnicze, fałszerstwo, oszustwa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.

W tak zwanej „sprawie gorzowskiej” wyszło na jaw, że wraz z wynajętymi na Litwie bandytami sterroryzował Mirosława T. i Sławomira S., którzy byli rzekomo winni mu 10 tysięcy marek. Tych dwóch handlarzy używanymi samochodami z Gorzowa Wlkp sprzedało sprowadzonego z Niemiec VW Golfa człowiekowi ze szczecińskiego półświatka Waldemarowi Sulidze. Gangster ten blisko współpracował z Sylwestrem Latkowskim i Gracjanem Szmytkowskim, znanym dobrze szczecińskiej i pomorskiej policji. Razem postanowili sprzedać z zyskiem samochód na Litwie. Cała operacja jednak nie wypaliła, bowiem samochód okazał się być kradziony. Skonfiskowali go celnicy na granicy, a kuriera – Gracjana Szmytkowskiego aresztowano. Handlarze z Gorzowa musieli zwrócić pieniądze nabywcy – Waldemarowi Sulidze.

Wtedy zjawił się u nich Latkowski, który stwierdził, że w związku z tym przedsięwzięciem też poniósł straty. Obciążył obydwu Gorzowian kosztami adwokackimi i kaucji za wypuszczenie kuriera – Gracjana Szmytkowskiego. Z roszczeniem tym zwrócił się również do Waldemara Suligi. Ponieważ nikt nie chciał mu dać żądanej kwoty sprowadził z Litwy ludzi od „mokrej roboty” i usiłował sterroryzować obydwu handlarzy. Ci nie dali się zastraszyć i zawiadomili prokuraturę.

Kilkanaście dni później w tajemniczych okolicznościach, do dziś zresztą nie wyjaśnionych, ginie zastrzelony w Szczecinie Waldemar Suliga oraz jego narzeczona Agnieszka. Podejrzenia padają na Latkowskiego i Szmytkowskiego. Uciekają z kraju, po czym trafiają do Berlina.

Tam u swojego znajomego Vernando Kuemmele vel Hempel podszywają się pod jego firmę i dopuszczają się serii wyłudzeń. Oferowali klientom nieistniejące kredyty pobierając zaliczki. Fakty te potwierdza zresztą sam Kuemmele w rozmowie z tygodnikiem „W sieci”. Później przez Sztokholm Latkowski przedostaje się do Rosji. Po czterech latach pobytu za granicą, kiedy sprawa o morderstwo zostaje umorzona, Latkowski wraca do Polski. Oddaje się w ręce sprawiedliwości. Oprócz cytowanych wyżej wyroków dostaje jeszcze karę łączną 2 lat i 3 miesięcy pozbawienia wolności za „reket” w Gorzowie.

Do prokuratury trafiła również sprawa poszkodowanych klientów w berlińskiej firmie. Gracjan Szmytkowski otrzymał wyrok 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu, natomiast sprawę Sylwestra Latkowskiego z niewiadomych przyczyn umorzono. Dziś odnaleźliśmy Niemca Vernando Kuemmele, u którego zatrzymali się w Berlinie obydwaj poszukiwani w Polsce listem gończym. Rozmowa z nim rzuca nowe światło na działalność Sylwestra Latkowskiego, który do tej pory nigdy nie wytłumaczył się ze swojej prawdziwej przeszłości.

FRAGMENT ROZMOWY Z VERNANDO KUEMMELE (byłym HEMPEL)
„w Sieci”: Kiedy i w jakich okolicznościach poznał Pan Sylwestra Latkowskiego?

VERNANDO KUEMMELE (byłym HEMPEL): W 1993 roku, kiedy wypożyczonym w Berlinie samochodem przyjechałem do Mikołajek. Po przekroczeniu granicy, już na polskim terytorium, jakiś gość zwrócił się do mnie z pytaniem, czy nie chciałbym sprzedać swojego samochodu? Zgodziłem się. Wtedy pojechaliśmy do Gorzowa. Długo krążyłem po mieście za jego samochodem, żeby upewnić się czy nas nie śledzą. W końcu podjechaliśmy do dwóch ludzi, którzy chcieli go nabyć.

Czy tymi handlarzami samochodów byli Sławomir S. i Mirosław T., którzy później oskarżyli Sylwestra Latkowskiego o wymuszenie rozbójnicze, grożenie uszkodzeniem ciała i zabójstwem ponieważ nie chcieli mu oddać pieniędzy, które rzekomo byli mu winni?

To bardzo prawdopodobne, że ci z Gorzowa to byli oni. Jednak trudno jest dokładnie po tylu latach to pamiętać. W każdym razie ci dwaj powiedzieli mi, że samochód mogą sprzedać dopiero w Szczecinie. Postanowiłem więc skorzystać z propozycji obu dżentelmenów i po wielu kilometrach kluczenia po Gorzowie w końcu udaliśmy w kierunku na Szczecin. Tam z kolei spotkałem Gracjana Szmytkowskiego oraz nijakiego Waldemara Suligę i jego narzeczoną Agnieszkę.

Chodzi o tych dwoje, których kilka miesięcy później zamordowano?

Tak. Podczas spotkania potwierdziliśmy cenę za samochód. Spytali się mnie czy na tym ubezpieczeniu samochodu mógłbym nim pojechać na Litwę. W tej sytuacji za samochód dostałbym 4,5 tys. dolarów, a za przejazd na Wschód tysiąc pięćset. Jeszcze raz się zgodziłem. Po drodze zatrzymaliśmy się w Mikołajkach w hotelu „Gołębiewski”. Tam Gracjan Szmytkowski przedstawił mnie Sylwestrowi Latkowskiemu. Ten, potwierdził cenę za przewóz auta do Wilna i dodał, że jeśli wszystko pójdzie gładko to w dodatku na miejscu postara się zaspokoić moje pragnienia jeśli chodzi o kobiety.

Jako dodatkową nagrodę za dobrze wykonaną robotę?

Nie traktowałem tego w kategoriach przymusu, a Latkowski sprawiał wrażenie, że może zrobić mi przysługę.

Jak wyglądało przekroczenie granicy polsko-litewskiej?

Ponieważ miałem samochód wzięty z wypożyczalni obawiałem się, żeby celnicy nie wstawili mi stempla przekroczenia granicy w paszporcie. Latkowski uspokajał mnie kilkakrotnie, że nie muszę się niczego obawiać, a wszystko pójdzie gładko. I rzeczywiście. Nikt z Polaków nie sprawdzał nam ani paszportów, ani dowodu rejestracyjnego. Także po litewskiej stronie wszystko zostało dobrze zorganizowane. Zgodnie z zaleceniem Latkowskiego łapówkę schowałem do paszportu i celnicy zrezygnowali ze stawiania stempla. Panowała, można by rzec, familijna atmosfera, a litewscy pogranicznicy zrobili sobie jeszcze „jazdę próbną” wwożonym przeze mnie samochodem, wokół granicznego przejścia.

I dojechaliście do Wilna…

Tam wysiedliśmy przed dużym, międzynarodowym hotelem. Razem ze Szmytkowskim weszliśmy do środka I udaliśmy się w kierunku restauracji. Zobaczyłem w niej Latkowskiego, który podniesionym głosem rozmawiał z kilkoma ludźmi, odzianymi w długie skórzane płaszcze. Było bardzo ciepło i przyszło mi na myśl, że pod takim płaszczem można ukryć wiele rzeczy. Na przykład broń. Nie podobali mi się ci lokalni kolesie. Nagle zauważyłem, że cała obsługa i wszyscy goście opuścili salę i przy stoliku zostałem tylko ja i Szmytkowski. Gracjan zobaczył, że się niepokoję. Próbował mnie uspokoić, powtarzając w kółko „tylko zachowaj spokój, a wszystko będzie ok.” Jednak panująca wokół atmosfera przeczyła jego słowom. Odniosłem wrażenie, że lada chwila może się to skończyć jakąś jatką. Z drugiej strony widać było wyraźnie, że to pan Latkowski pociąga za sznurki i stara się kontrolować całą sytuację.

Jak dostał pan pieniądze przyszedł czas na zabawę?

Kiedy się “dogadali” rozsunęły się drzwi, które dzieliły salę na dwie części i zobaczyłem bogato zastawiony bufet z pełna gamą alkoholi. Skorzystałem z okazji, by się odprężyć. W drugiej części restauracji siedziało dużo młodych kobiet i Sylwester Latkowski zaproponował, żeby się „zabawić”. Niestety wypiłem zbyt dużo alkoholu, by skorzystać z jego propozycji. Dwie dziewczyny próbowały nawiązać ze mną bliższy kontakt. Obie miały po 20 lat, długie włosy i były szarmanckie. Jednocześnie zauważyłem, że ciągle komunikują się za moimi plecami z Latkowskim. Z tego powodu zrezygnowałem z nawiązania z nimi bliższej znajomości. Jednak zrobiły na mnie wrażenie. Długo jeszcze chodziły mi po głowie. Potem udaliśmy się na wypoczynek, ale już nie w hotelu tylko, jak to oni nazywali, w mieszkaniu „konspiracyjnym”. Mieściło się na przedmieściach Wilna i miało jeden pokój, jak nasze mieszkania studenckie.

Jak dalej rozwijała się współpraca z Latkowskim i Szmytkowskim?

Jakiś czas później spytali się mnie czy nie zawiózł bym jeszcze jednego auta na Litwę. Samochód ten przygotował Szmytkowski i razem udaliśmy się w kierunku Mikołajek. Tam postanowiłem skorzystać z wcześniejszej propozycji Latkowskiego, by jak on to ujął „zaspokoić swoje pragnienia”. Sylwester osobiście zaprowadził mnie do pokoju, w którym przebywały dziewczyny.

Doznałem totalnego szoku. To były te same dwie dziewczyny, co w Wilnie. Jednak już nie tak ładne, jak wtedy. Krótko ostrzyżone, prawie na „zapałkę”, sprawiały żałosne wrażenie, jakby zostały ukarane. Zrezygnowałem z „wieczoru” zostawiłem im 100 marek i wyszedłem z pokoju.
Właściwie w jakich relacjach były one z panem Latkowskim?
Według mojej oceny znajdowały się pod ścisłą kontrolą.

Jego?

Z tego, co widziałem, tak. Stworzył mi takie wrażenie, że mogę dowolnie obejść się z tymi dziewczynami, a jeśli zechcę potraktować je jak swoją własność, to też by się nic nie stało. - Możesz je zabrać do Niemiec, rób z nimi co chcesz – to były jego słowa.

Transportował Pan jeszcze jakieś samochody do Wschodniej Europy?

Kiedy zainkasowałem pieniądze za ostatni samochód, postanowiłem wrócić do swoich spraw codziennych. Pojechałem na urlop do Norwegii.
(…)

Dlaczego opowiada Pan o tym dopiero dziś?

Nigdy nie mogłem zrozumieć dlaczego po skazaniu w całkiem innej sprawie policja podejrzewała mnie o handel ludźmi, stręczycielstwo, przemyt narkotyków i o kierowanie grupą przestępczą. Niemiecki Sąd Najwyższy oddalił te zarzuty. Gracjana Szmytkowskiego spotkałem ponownie w Polsce w 1998 roku. Prowadził agencję towarzyską i proponował mi współpracę. Ponieważ dalej zajmował się działalnością przestępczą odmówiłem. Po powrocie przylgnęła do mnie opinia, że byłem szefem gangu. Mam przez to same kłopoty. Ponieważ wiem o cichych dealach pomiędzy podejrzanymi, a prokuraturą mam podstawy, żeby twierdzić, iż w więzieniu padłem ofiarą właśnie takich uzgodnień. Szmytkowski dość szybko opuścił areszt śledczy, a ja musiałem odsiedzieć cały wyrok. Poza tym, kiedy dowiedziałem się z prasy o przyznaniu nagrody „Człowieka Roku 2013” tygodnika „Wprost” dla naszej kanclerz Angeli Merkel w żadnym przypadku nie chciałem dopuścić, żeby taka osoba, jak obecny redaktor Sylwester Latkowski miała ją osobiście wręczać. W kontekście obecnej sytuacji, szczególnie tej w rejonie Ukrainy, mogłoby to poważnie zaszkodzić nie tylko pani kanclerz, ale co za tym idzie także polityce Niemiec. Takie osoby jak Latkowski, które w ten sposób obchodzą się ze swoją przeszłością są dla mnie zaprzeczeniem mojego wyobrażenia wiarygodnego dziennikarstwa.

Rozmawiał: Andrzej Rafał Potocki

Całość materiału w tygodniku „w Sieci”.
--
Generał Skalski o żydach w UB :
http://www.youtube.com/watch?v=ScSz0xY5W88

Sylwester L. naczelny gangster Wprost

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona