Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Syn Tuska w Amber Gold

Syn Tuska w Amber Gold

Data: 2012-08-07 18:47:48
Autor: u2
Syn Tuska w Amber Gold
.... kolejna afera w stylu BKO Lecha G. :

http://niezalezna.pl/31701-syn-premiera-w-zlotym-interesie

Amber Gold to sponsor filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie, darczyńca
gdańskiego zoo, partner internetowego wydania dziennika
„Rzeczpospolita”, faworyt prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i
zleceniodawca usług dla syna premiera Donalda Tuska. Właścicielem firmy
jest Marcin Plichta vel Stefański, skazany prawomocnym wyrokiem sądu za
oszustwa. Jak to było możliwe, że przez ponad dwa lata na rynku
finansowym działała parabankowa firma, która nie ujawniła ani
sprawozdania, ani faktycznego majątku, a na dodatek jej szefem jest
osoba skazana za przestępstwo finansowe?

Amber Gold ma udziały w kilku innych spółkach, m.in. OLT Express. To
właśnie z nią współpracował Michał Tusk, który w korespondencji z firmą
Plichty posługiwał się e-mailem na nazwisko Józef Bąk.

Zwolennicy teorii spiskowych z pewnością znajdą i tu pożywkę. Np.
materiały do OLT wysyłałem z prywatnego e-maila, który założyłem 15 lat
temu. Wtedy, jeszcze jako dzieciak, dla jaj, jako imię i nazwisko w
ustawieniach skrzynki wpisałem „Józef Bąk”. Zaraz ktoś więc pewnie uzna,
że to tajny kryptonim i nie będzie dla niego ważne, że we wszystkich
e-mailach podpisywałem się z imienia i nazwiska – powiedział w wywiadzie
dla „Gazety Wyborczej” Michał Tusk. Co ciekawe, rozmowa ukazała się na
portalu Wyborcza.pl kilkanaście godzin przed konferencją prasową Marcina
Plichty. W papierowym wydaniu można było ją przeczytać jedynie w
trójmiejskiej mutacji „GW”.

Oszust z „Multikasy”

28-letni Marcin Plichta wcześniej nazywał się Marcin Stefański. W 2004
r. 20-letni Stefański był członkiem władz firmy Grupy
Finansowo-Handlowej „Nova”, która pod nazwą „Multikasa” prowadziła sieć
punktów przyjmujących opłaty m.in. za gaz, energię elektryczną i
telefon. „Multikasa” oferowała zniżki dla emerytów i atrakcyjne opłaty,
które były niższe niż np. na poczcie. Klienci chętnie korzystali z tych
usług, ale ich pieniądze nie trafiały do miejsc przeznaczenia. W 2004 r.
Urząd Kontroli Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie w sprawie
„Multikasy”, które zakończyło się nałożeniem kary finansowej na
kierownictwo firmy „Nova” – Ewę Młodnicką i Marcina Stefańskiego.
Stefański został także skazany prawomocnym wyrokiem sądu na karę roku i
dziesięciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata za
przywłaszczenie ponad 174 tys. zł, wpłaconych przez ok. 400 klientów
„Multikasy”.

Marcin Stefański przyjął nazwisko żony Katarzyny Plichty i jako Marcin
Plichta został członkiem władz grupy Amber Gold. Po ujawnieniu jego
kryminalnej przeszłości tłumaczył mediom: „Faktycznie zostałem skazany
prawomocnym wyrokiem sądu. Broniłem się, ale sąd nie podzielił moich
racji. Wyrok się uprawomocnił, należy go zaakceptować. Naprawiłem
wyrządzoną szkodę wszystkim pokrzywdzonym”.

Złoty interes

Amber Gold zajmowała się lokowaniem środków w metale szlachetne.
Przedstawiciele firmy przekonywali klientów, że na złocie zawsze można
dobrze zarobić. Jak w rzeczywistości wyglądała sytuacja finansowa Amber
Gold, nie wiadomo, ponieważ spółka nie złożyła w sądzie sprawozdania ani
za 2010, ani za 2011 r.

Zawiadomienie w sprawie działalności Amber Gold wpłynęło w lipcu do
Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Złożył je klient, któremu Amber Gold
nie wypłaciła w terminie należnych pieniędzy. Wtedy też okazało się, że
Prokuratura Rejonowa w Gdańsku od dwóch lat prowadzi postępowanie
dotyczące podejrzenia prowadzenia przez Amber Gold nielegalnej
działalności bankowej. Zawiadomienie złożyła Komisja Nadzoru
Finansowego. Po nagłośnieniu afery Amber Gold sprawę przejęła
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, a czynności powierzono Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Tymczasem już w 2009 r. KNF umieściła spółkę Amber Gold na liście
ostrzeżeń publicznych. Jej celem jest informowanie klientów, że spółka
nie posiada licencji na działalność bankową. Pieniądze ulokowane w
takiej firmie nie są więc objęte gwarancjami Bankowego Funduszu
Gwarancyjnego, czyli w przypadku bankructwa ich klienci mogą nie
odzyskać swoich pieniędzy.

Ostrzeżenia KNF nie przyniosły żadnego skutku. Polacy nadal powierzali
spółce Amber Gold swoje oszczędności.

6 lipca 2012 r. Komisja wysłała pismo do banków, w którym zwróciła
uwagę, że współpraca z podmiotami z listy ostrzeżeń publicznych może
zaszkodzić reputacji banków. Finansiści potraktowali to ostrzeżenie
bardzo poważnie i zaczęli zrywać umowy z Amber Gold i należącymi do tej
spółki liniami lotniczymi OLT Express. Żaden polski bank nie chciał
podjąć z nimi współpracy. To spowodowało błyskawiczny upadek linii,
które przyniosły wyłącznie straty.

OLT Express powstał w 2011 r., a pierwszy lot z Warszawy do Gdańska
odbył się 1 kwietnia 2012 r. Trzy miesiące później przedstawiciele OLT
Express złożyli wniosek do sądu o upadłość spółki OLT Express Regional
sp. z o. o., która odpowiadała za połączenia krajowe. Od 31 lipca 2012
r. spółka OLT Express Poland zawiesiła także międzynarodowe przewozy
czarterowe.

W ostatnim czasie banki zaczęły wypowiadać w trybie natychmiastowym
umowy Amber Gold. Prezes Marcin Plichta oskarżył KNF i służby specjalne
o działanie na szkodę swojej firmy oraz jej klientów.

Ekspert Michał Tusk

Michał Tusk przez wiele lat był dziennikarzem gdańskiego oddziału
„Gazety Wyborczej”, gdzie zajmował się tematyką transportu. Kontrowersje
wzbudził przy okazji wyjazdu do Chin, gdzie gościł za publiczne
pieniądze z PKP, ale też na koszt właściciela skompromitowanej firmy
budowlanej Covec, która budowała w Polsce autostradę A2. Jak ustaliła
wówczas „Gazeta Polska”, brat prezesa PKP, który zabrał Tuska do Chin,
wykonywał prace energetyczne i telekomunikacyjne na tej samej autostradzie.

PKP tłumaczyła wówczas, że Tusk został w ten sposób nagrodzony jako
laureat dorocznego konkursu „Człowiek roku – przyjaciel kolei” na
najlepszy tekst dziennikarski związany z problematyką kolejową. Kilka
dni później wyszło na jaw, że PKP kłamie, ponieważ syn premiera nigdy
nie był laureatem konkursu, lecz jedynie brał w nim udział.

Jak się jednak okazuje, młody Tusk jest bardziej przyjacielem lotnictwa
niż kolei. Tak wielkim, że w bieżącym roku jest wręcz rozchwytywany
przez konkurujące ze sobą firmy: Port Lotniczy im. Lecha Wałęsy w
Gdańsku i upadłą OLT Express sp. z o.o. Sprawa wyszła na jaw w niedzielę
(5 sierpnia) późnym wieczorem, kiedy na internetowych stronach „Gazety
Wyborczej” pojawił się wywiad z Tuskiem juniorem. Sądząc po formie,
przeprowadzony przez znajomego dziennikarza.

Wypowiedzi Michała Tuska są pełne niejasności. Syn premiera mówi, że
wykonywał dla OLT Express usługi, które polegały na analizie ruchu
lotniczego z portu lotniczego z Gdańska. Co ciekawe, to dokładnie to
samo, czym zajmował się na lotnisku. „Zajmuję się wszystkim, co wpływa
na wzrost ruchu pasażerskiego. Utrzymuję kontakty z przewoźnikami i
staram się, by zwiększali liczbę połączeń. Przygotowuję analizy
ekonomiczne dotyczące nowych połączeń” – mówił Tusk pytany o pracę dla
Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy.

– Sytuacja jest klasycznym konfliktem interesów – mówi „Gazecie Polskiej
Codziennie” poseł PiS Przemysław Wipler. – Z lotniskiem w Gdańsku
konkurują nie tylko np. lotniska niemieckie, ale i wszystkie podmioty,
które pracują na rzecz tego lotniska, świadczą usługi. Również te, które
płacą temu lotnisku – dodaje.

Równie krytycznie oceniają sytuację politologowie. – Donald Tusk
naciskał oficjalnie na kandydata na ministra rolnictwa, by wymógł
rezygnację swojego syna z posady państwowej – mówi „Codziennej” dr
Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Gdy
młodzieżówka PiS podjęła sprawę pracy syna premiera w Porcie Lotniczym w
Gdańsku, premier zrezygnował z nacisków na Stanisława Kalembę i
spokojnie go powołał. Można było przypuszczać, że za sprawą pracy
Michała Tuska stoją jakieś dziwne okoliczności. Jeśli ten wywiad był
rozbrojeniem bomby, to wybuchła ona rozbrajającemu prosto w twarz –
dodaje politolog.

Coś w tym jest. Opublikowany kilkanaście godzin przed konferencją
Plichty wywiad bardziej gmatwa, niż tłumaczy sytuację. Młody Tusk mówi
np., że uprzedzał OLT, iż „interesuje go lotnictwo, nie złoto”, choć
obie spółki prowadzą rozłączne interesy. Co ciekawe, władze OLT Express
miały naciskać na Tuska, by ten zrezygnował z pracy w porcie i pracował
wyłącznie dla zbankrutowanej dziś linii. On sam przyznaje, że współpracę
z OLT Express miał zakończyć po rozmowie z premierem.

Pełna wersja artykułu w najbliższym numerze tygodnika „Gazeta Polska”

Data: 2012-08-07 16:57:12
Autor: Observatore
Syn Tuska w Amber Gold
u2 <u_2@o2.pl> napisa(a):
.... kolejna afera w stylu BKO Lecha G. :

http://niezalezna.pl/31701-syn-premiera-w-zlotym-interesie

Amber Gold

Bekon aka Gringo od Bubla - juz sprawdzili czy syn Tuska i ten Plich to nie sa jednak Zydzi?
Plich wypwiedzial sie w polskim Bloomberg Buisnessweek - a to gazeta zydowska:))

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/amber-gold-marcin-plichta-obiecal-wyplaty-
pieniadze-beda-ale-za-3-dni_272535.html



--


Data: 2012-08-07 10:39:55
Autor: Marek
Syn Tuska w Amber Gold
On Aug 7, 6:57pm, " Observatore" <fajny.d.arz...@gazeta.SKASUJ-TO.pl>
wrote:
u2 <u...@o2.pl> napisa(a):

> .... kolejna afera w stylu BKO Lecha G. :

>http://niezalezna.pl/31701-syn-premiera-w-zlotym-interesie

> Amber Gold

Bekon aka Gringo od Bubla - juz sprawdzili czy syn Tuska i ten Plich to nie sa
jednak Zydzi?
Plich wypwiedzial sie w polskim Bloomberg Buisnessweek - a to gazeta
zydowska:))

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/amber-gold-marcin-plichta-obiecal-wy...
pieniadze-beda-ale-za-3-dni_272535.html

--
Wysano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl ->http://www.gazeta.pl/usenet/


Przciez wiadom, ze syn Tuska, to prawnuk czlonka Wehrmachtu...

Data: 2012-08-07 18:51:37
Autor: Przemysaw M.
Syn Tuska w Amber Gold
Dnia Tue, 07 Aug 2012 18:47:48 +0200, u2 napisał(a):

... kolejna afera w stylu BKO Lecha G. :

http://niezalezna.pl/31701-syn-premiera-w-zlotym-interesie

Amber Gold to sponsor filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie, darczyńca
gdańskiego zoo, partner internetowego wydania dziennika
„Rzeczpospolita”, faworyt prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i
zleceniodawca usług dla syna premiera Donalda Tuska. Właścicielem firmy
jest Marcin Plichta vel Stefański, skazany prawomocnym wyrokiem sądu za
oszustwa. Jak to było możliwe, że przez ponad dwa lata na rynku
finansowym działała parabankowa firma, która nie ujawniła ani
sprawozdania, ani faktycznego majątku, a na dodatek jej szefem jest
osoba skazana za przestępstwo finansowe?

Amber Gold ma udziały w kilku innych spółkach, m.in. OLT Express. To
właśnie z nią współpracował Michał Tusk, który w korespondencji z firmą
Plichty posługiwał się e-mailem na nazwisko Józef Bąk.

Zwolennicy teorii spiskowych z pewnością znajdą i tu pożywkę. Np.
materiały do OLT wysyłałem z prywatnego e-maila, który założyłem 15 lat
temu. Wtedy, jeszcze jako dzieciak, dla jaj, jako imię i nazwisko w
ustawieniach skrzynki wpisałem „Józef Bąk”. Zaraz ktoś więc pewnie uzna,
że to tajny kryptonim i nie będzie dla niego ważne, że we wszystkich
e-mailach podpisywałem się z imienia i nazwiska – powiedział w wywiadzie
dla „Gazety Wyborczej” Michał Tusk. Co ciekawe, rozmowa ukazała się na
portalu Wyborcza.pl kilkanaście godzin przed konferencją prasową Marcina
Plichty. W papierowym wydaniu można było ją przeczytać jedynie w
trójmiejskiej mutacji „GW”.

Oszust z „Multikasy”

28-letni Marcin Plichta wcześniej nazywał się Marcin Stefański. W 2004
r. 20-letni Stefański był członkiem władz firmy Grupy
Finansowo-Handlowej „Nova”, która pod nazwą „Multikasa” prowadziła sieć
punktów przyjmujących opłaty m.in. za gaz, energię elektryczną i
telefon. „Multikasa” oferowała zniżki dla emerytów i atrakcyjne opłaty,
które były niższe niż np. na poczcie. Klienci chętnie korzystali z tych
usług, ale ich pieniądze nie trafiały do miejsc przeznaczenia. W 2004 r.
Urząd Kontroli Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie w sprawie
„Multikasy”, które zakończyło się nałożeniem kary finansowej na
kierownictwo firmy „Nova” – Ewę Młodnicką i Marcina Stefańskiego.
Stefański został także skazany prawomocnym wyrokiem sądu na karę roku i
dziesięciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata za
przywłaszczenie ponad 174 tys. zł, wpłaconych przez ok. 400 klientów
„Multikasy”.

Marcin Stefański przyjął nazwisko żony Katarzyny Plichty i jako Marcin
Plichta został członkiem władz grupy Amber Gold. Po ujawnieniu jego
kryminalnej przeszłości tłumaczył mediom: „Faktycznie zostałem skazany
prawomocnym wyrokiem sądu. Broniłem się, ale sąd nie podzielił moich
racji. Wyrok się uprawomocnił, należy go zaakceptować. Naprawiłem
wyrządzoną szkodę wszystkim pokrzywdzonym”.

Złoty interes

Amber Gold zajmowała się lokowaniem środków w metale szlachetne.
Przedstawiciele firmy przekonywali klientów, że na złocie zawsze można
dobrze zarobić. Jak w rzeczywistości wyglądała sytuacja finansowa Amber
Gold, nie wiadomo, ponieważ spółka nie złożyła w sądzie sprawozdania ani
za 2010, ani za 2011 r.

Zawiadomienie w sprawie działalności Amber Gold wpłynęło w lipcu do
Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Złożył je klient, któremu Amber Gold
nie wypłaciła w terminie należnych pieniędzy. Wtedy też okazało się, że
Prokuratura Rejonowa w Gdańsku od dwóch lat prowadzi postępowanie
dotyczące podejrzenia prowadzenia przez Amber Gold nielegalnej
działalności bankowej. Zawiadomienie złożyła Komisja Nadzoru
Finansowego. Po nagłośnieniu afery Amber Gold sprawę przejęła
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, a czynności powierzono Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Tymczasem już w 2009 r. KNF umieściła spółkę Amber Gold na liście
ostrzeżeń publicznych. Jej celem jest informowanie klientów, że spółka
nie posiada licencji na działalność bankową. Pieniądze ulokowane w
takiej firmie nie są więc objęte gwarancjami Bankowego Funduszu
Gwarancyjnego, czyli w przypadku bankructwa ich klienci mogą nie
odzyskać swoich pieniędzy.

Ostrzeżenia KNF nie przyniosły żadnego skutku. Polacy nadal powierzali
spółce Amber Gold swoje oszczędności.

6 lipca 2012 r. Komisja wysłała pismo do banków, w którym zwróciła
uwagę, że współpraca z podmiotami z listy ostrzeżeń publicznych może
zaszkodzić reputacji banków. Finansiści potraktowali to ostrzeżenie
bardzo poważnie i zaczęli zrywać umowy z Amber Gold i należącymi do tej
spółki liniami lotniczymi OLT Express. Żaden polski bank nie chciał
podjąć z nimi współpracy. To spowodowało błyskawiczny upadek linii,
które przyniosły wyłącznie straty.

OLT Express powstał w 2011 r., a pierwszy lot z Warszawy do Gdańska
odbył się 1 kwietnia 2012 r. Trzy miesiące później przedstawiciele OLT
Express złożyli wniosek do sądu o upadłość spółki OLT Express Regional
sp. z o. o., która odpowiadała za połączenia krajowe. Od 31 lipca 2012
r. spółka OLT Express Poland zawiesiła także międzynarodowe przewozy
czarterowe.

W ostatnim czasie banki zaczęły wypowiadać w trybie natychmiastowym
umowy Amber Gold. Prezes Marcin Plichta oskarżył KNF i służby specjalne
o działanie na szkodę swojej firmy oraz jej klientów.

Ekspert Michał Tusk

Michał Tusk przez wiele lat był dziennikarzem gdańskiego oddziału
„Gazety Wyborczej”, gdzie zajmował się tematyką transportu. Kontrowersje
wzbudził przy okazji wyjazdu do Chin, gdzie gościł za publiczne
pieniądze z PKP, ale też na koszt właściciela skompromitowanej firmy
budowlanej Covec, która budowała w Polsce autostradę A2. Jak ustaliła
wówczas „Gazeta Polska”, brat prezesa PKP, który zabrał Tuska do Chin,
wykonywał prace energetyczne i telekomunikacyjne na tej samej autostradzie.

PKP tłumaczyła wówczas, że Tusk został w ten sposób nagrodzony jako
laureat dorocznego konkursu „Człowiek roku – przyjaciel kolei” na
najlepszy tekst dziennikarski związany z problematyką kolejową. Kilka
dni później wyszło na jaw, że PKP kłamie, ponieważ syn premiera nigdy
nie był laureatem konkursu, lecz jedynie brał w nim udział.

Jak się jednak okazuje, młody Tusk jest bardziej przyjacielem lotnictwa
niż kolei. Tak wielkim, że w bieżącym roku jest wręcz rozchwytywany
przez konkurujące ze sobą firmy: Port Lotniczy im. Lecha Wałęsy w
Gdańsku i upadłą OLT Express sp. z o.o. Sprawa wyszła na jaw w niedzielę
(5 sierpnia) późnym wieczorem, kiedy na internetowych stronach „Gazety
Wyborczej” pojawił się wywiad z Tuskiem juniorem. Sądząc po formie,
przeprowadzony przez znajomego dziennikarza.

Wypowiedzi Michała Tuska są pełne niejasności. Syn premiera mówi, że
wykonywał dla OLT Express usługi, które polegały na analizie ruchu
lotniczego z portu lotniczego z Gdańska. Co ciekawe, to dokładnie to
samo, czym zajmował się na lotnisku. „Zajmuję się wszystkim, co wpływa
na wzrost ruchu pasażerskiego. Utrzymuję kontakty z przewoźnikami i
staram się, by zwiększali liczbę połączeń. Przygotowuję analizy
ekonomiczne dotyczące nowych połączeń” – mówił Tusk pytany o pracę dla
Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy.

– Sytuacja jest klasycznym konfliktem interesów – mówi „Gazecie Polskiej
Codziennie” poseł PiS Przemysław Wipler. – Z lotniskiem w Gdańsku
konkurują nie tylko np. lotniska niemieckie, ale i wszystkie podmioty,
które pracują na rzecz tego lotniska, świadczą usługi. Również te, które
płacą temu lotnisku – dodaje.

Równie krytycznie oceniają sytuację politologowie. – Donald Tusk
naciskał oficjalnie na kandydata na ministra rolnictwa, by wymógł
rezygnację swojego syna z posady państwowej – mówi „Codziennej” dr
Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Gdy
młodzieżówka PiS podjęła sprawę pracy syna premiera w Porcie Lotniczym w
Gdańsku, premier zrezygnował z nacisków na Stanisława Kalembę i
spokojnie go powołał. Można było przypuszczać, że za sprawą pracy
Michała Tuska stoją jakieś dziwne okoliczności. Jeśli ten wywiad był
rozbrojeniem bomby, to wybuchła ona rozbrajającemu prosto w twarz –
dodaje politolog.

Coś w tym jest. Opublikowany kilkanaście godzin przed konferencją
Plichty wywiad bardziej gmatwa, niż tłumaczy sytuację. Młody Tusk mówi
np., że uprzedzał OLT, iż „interesuje go lotnictwo, nie złoto”, choć
obie spółki prowadzą rozłączne interesy. Co ciekawe, władze OLT Express
miały naciskać na Tuska, by ten zrezygnował z pracy w porcie i pracował
wyłącznie dla zbankrutowanej dziś linii. On sam przyznaje, że współpracę
z OLT Express miał zakończyć po rozmowie z premierem.

Pełna wersja artykułu w najbliższym numerze tygodnika „Gazeta Polska”

Gazeta Polska to szmatławiec podobny do Naszego Dziennika i Nie.

--

Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego dowiodło, dlaczego jest tylko jeden kandydat na przywództwo w PiS. - Chcę zabiegać o to, by stanąć jeszcze raz na czele rządu Rzeczypospolitej - krzyczał donośnie prezes PiS.
Brawo! - odpowiedzieli delegaci, wstając z krzeseł. - Nie dla władzy, ale po to by zrealizować program 2020, zamożna Polska w G20 - zakończył
swoje przemówienie. W czasie prawie godzinnego wystąpienia prezesa PiS
nie padł jednak żaden konkret na temat tego planu.
Zwyciężymy! Zwyciężymy! Zwyciężymy! - skandował prezes PiS z całą salą.

Data: 2012-08-07 10:53:33
Autor: brat_olin
Syn Tuska w Amber Gold
Przemysaw M. <BronimyPiSprze...@gaztea.pl> wrote:
>
Gazeta Polska to szmatawiec podobny do Naszego
Dziennika i Nie.

Bez sensu.  Rewelacje o M. Tusku (aka Jozef Bk)
pierwsze wyplynely z GWna samego.

--
Smart questions to stupid answers

Data: 2012-08-08 00:33:14
Autor: matusm
Syn Tuska w Amber Gold

Użytkownik "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości news:502146b4$0$26697$65785112news.neostrada.pl...
... kolejna afera w stylu BKO Lecha G. :

http://niezalezna.pl/31701-syn-premiera-w-zlotym-interesie

Amber Gold to sponsor filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie, darczyńca
gdańskiego zoo, partner internetowego wydania dziennika
„Rzeczpospolita”, faworyt prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i
zleceniodawca usług dla syna premiera Donalda Tuska. Właścicielem firmy
jest Marcin Plichta vel Stefański, skazany prawomocnym wyrokiem sądu za
oszustwa. Jak to było możliwe, że przez ponad dwa lata na rynku
finansowym działała parabankowa firma, która nie ujawniła ani
sprawozdania, ani faktycznego majątku, a na dodatek jej szefem jest
osoba skazana za przestępstwo finansowe?

Amber Gold ma udziały w kilku innych spółkach, m.in. OLT Express. To
właśnie z nią współpracował Michał Tusk, który w korespondencji z firmą
Plichty posługiwał się e-mailem na nazwisko Józef Bąk.

Zwolennicy teorii spiskowych z pewnością znajdą i tu pożywkę. Np.
materiały do OLT wysyłałem z prywatnego e-maila, który założyłem 15 lat
temu. Wtedy, jeszcze jako dzieciak, dla jaj, jako imię i nazwisko w
ustawieniach skrzynki wpisałem „Józef Bąk”. Zaraz ktoś więc pewnie uzna,
że to tajny kryptonim i nie będzie dla niego ważne, że we wszystkich
e-mailach podpisywałem się z imienia i nazwiska – powiedział w wywiadzie
dla „Gazety Wyborczej” Michał Tusk. Co ciekawe, rozmowa ukazała się na
portalu Wyborcza.pl kilkanaście godzin przed konferencją prasową Marcina
Plichty. W papierowym wydaniu można było ją przeczytać jedynie w
trójmiejskiej mutacji „GW”.

Oszust z „Multikasy”

28-letni Marcin Plichta wcześniej nazywał się Marcin Stefański. W 2004
r. 20-letni Stefański był członkiem władz firmy Grupy
Finansowo-Handlowej „Nova”, która pod nazwą „Multikasa” prowadziła sieć
punktów przyjmujących opłaty m.in. za gaz, energię elektryczną i
telefon. „Multikasa” oferowała zniżki dla emerytów i atrakcyjne opłaty,
które były niższe niż np. na poczcie. Klienci chętnie korzystali z tych
usług, ale ich pieniądze nie trafiały do miejsc przeznaczenia. W 2004 r.
Urząd Kontroli Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie w sprawie
„Multikasy”, które zakończyło się nałożeniem kary finansowej na
kierownictwo firmy „Nova” – Ewę Młodnicką i Marcina Stefańskiego.
Stefański został także skazany prawomocnym wyrokiem sądu na karę roku i
dziesięciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata za
przywłaszczenie ponad 174 tys. zł, wpłaconych przez ok. 400 klientów
„Multikasy”.

Marcin Stefański przyjął nazwisko żony Katarzyny Plichty i jako Marcin
Plichta został członkiem władz grupy Amber Gold. Po ujawnieniu jego
kryminalnej przeszłości tłumaczył mediom: „Faktycznie zostałem skazany
prawomocnym wyrokiem sądu. Broniłem się, ale sąd nie podzielił moich
racji. Wyrok się uprawomocnił, należy go zaakceptować. Naprawiłem
wyrządzoną szkodę wszystkim pokrzywdzonym”.

Złoty interes

Amber Gold zajmowała się lokowaniem środków w metale szlachetne.
Przedstawiciele firmy przekonywali klientów, że na złocie zawsze można
dobrze zarobić. Jak w rzeczywistości wyglądała sytuacja finansowa Amber
Gold, nie wiadomo, ponieważ spółka nie złożyła w sądzie sprawozdania ani
za 2010, ani za 2011 r.

Zawiadomienie w sprawie działalności Amber Gold wpłynęło w lipcu do
Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Złożył je klient, któremu Amber Gold
nie wypłaciła w terminie należnych pieniędzy. Wtedy też okazało się, że
Prokuratura Rejonowa w Gdańsku od dwóch lat prowadzi postępowanie
dotyczące podejrzenia prowadzenia przez Amber Gold nielegalnej
działalności bankowej. Zawiadomienie złożyła Komisja Nadzoru
Finansowego. Po nagłośnieniu afery Amber Gold sprawę przejęła
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, a czynności powierzono Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Tymczasem już w 2009 r. KNF umieściła spółkę Amber Gold na liście
ostrzeżeń publicznych. Jej celem jest informowanie klientów, że spółka
nie posiada licencji na działalność bankową. Pieniądze ulokowane w
takiej firmie nie są więc objęte gwarancjami Bankowego Funduszu
Gwarancyjnego, czyli w przypadku bankructwa ich klienci mogą nie
odzyskać swoich pieniędzy.

Ostrzeżenia KNF nie przyniosły żadnego skutku. Polacy nadal powierzali
spółce Amber Gold swoje oszczędności.

6 lipca 2012 r. Komisja wysłała pismo do banków, w którym zwróciła
uwagę, że współpraca z podmiotami z listy ostrzeżeń publicznych może
zaszkodzić reputacji banków. Finansiści potraktowali to ostrzeżenie
bardzo poważnie i zaczęli zrywać umowy z Amber Gold i należącymi do tej
spółki liniami lotniczymi OLT Express. Żaden polski bank nie chciał
podjąć z nimi współpracy. To spowodowało błyskawiczny upadek linii,
które przyniosły wyłącznie straty.

OLT Express powstał w 2011 r., a pierwszy lot z Warszawy do Gdańska
odbył się 1 kwietnia 2012 r. Trzy miesiące później przedstawiciele OLT
Express złożyli wniosek do sądu o upadłość spółki OLT Express Regional
sp. z o. o., która odpowiadała za połączenia krajowe. Od 31 lipca 2012
r. spółka OLT Express Poland zawiesiła także międzynarodowe przewozy
czarterowe.

W ostatnim czasie banki zaczęły wypowiadać w trybie natychmiastowym
umowy Amber Gold. Prezes Marcin Plichta oskarżył KNF i służby specjalne
o działanie na szkodę swojej firmy oraz jej klientów.

Ekspert Michał Tusk

Michał Tusk przez wiele lat był dziennikarzem gdańskiego oddziału
„Gazety Wyborczej”, gdzie zajmował się tematyką transportu. Kontrowersje
wzbudził przy okazji wyjazdu do Chin, gdzie gościł za publiczne
pieniądze z PKP, ale też na koszt właściciela skompromitowanej firmy
budowlanej Covec, która budowała w Polsce autostradę A2. Jak ustaliła
wówczas „Gazeta Polska”, brat prezesa PKP, który zabrał Tuska do Chin,
wykonywał prace energetyczne i telekomunikacyjne na tej samej autostradzie.

PKP tłumaczyła wówczas, że Tusk został w ten sposób nagrodzony jako
laureat dorocznego konkursu „Człowiek roku – przyjaciel kolei” na
najlepszy tekst dziennikarski związany z problematyką kolejową. Kilka
dni później wyszło na jaw, że PKP kłamie, ponieważ syn premiera nigdy
nie był laureatem konkursu, lecz jedynie brał w nim udział.

Jak się jednak okazuje, młody Tusk jest bardziej przyjacielem lotnictwa
niż kolei. Tak wielkim, że w bieżącym roku jest wręcz rozchwytywany
przez konkurujące ze sobą firmy: Port Lotniczy im. Lecha Wałęsy w
Gdańsku i upadłą OLT Express sp. z o.o. Sprawa wyszła na jaw w niedzielę
(5 sierpnia) późnym wieczorem, kiedy na internetowych stronach „Gazety
Wyborczej” pojawił się wywiad z Tuskiem juniorem. Sądząc po formie,
przeprowadzony przez znajomego dziennikarza.

Wypowiedzi Michała Tuska są pełne niejasności. Syn premiera mówi, że
wykonywał dla OLT Express usługi, które polegały na analizie ruchu
lotniczego z portu lotniczego z Gdańska. Co ciekawe, to dokładnie to
samo, czym zajmował się na lotnisku. „Zajmuję się wszystkim, co wpływa
na wzrost ruchu pasażerskiego. Utrzymuję kontakty z przewoźnikami i
staram się, by zwiększali liczbę połączeń. Przygotowuję analizy
ekonomiczne dotyczące nowych połączeń” – mówił Tusk pytany o pracę dla
Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy.

– Sytuacja jest klasycznym konfliktem interesów – mówi „Gazecie Polskiej
Codziennie” poseł PiS Przemysław Wipler. – Z lotniskiem w Gdańsku
konkurują nie tylko np. lotniska niemieckie, ale i wszystkie podmioty,
które pracują na rzecz tego lotniska, świadczą usługi. Również te, które
płacą temu lotnisku – dodaje.

Równie krytycznie oceniają sytuację politologowie. – Donald Tusk
naciskał oficjalnie na kandydata na ministra rolnictwa, by wymógł
rezygnację swojego syna z posady państwowej – mówi „Codziennej” dr
Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Gdy
młodzieżówka PiS podjęła sprawę pracy syna premiera w Porcie Lotniczym w
Gdańsku, premier zrezygnował z nacisków na Stanisława Kalembę i
spokojnie go powołał. Można było przypuszczać, że za sprawą pracy
Michała Tuska stoją jakieś dziwne okoliczności. Jeśli ten wywiad był
rozbrojeniem bomby, to wybuchła ona rozbrajającemu prosto w twarz –
dodaje politolog.

Coś w tym jest. Opublikowany kilkanaście godzin przed konferencją
Plichty wywiad bardziej gmatwa, niż tłumaczy sytuację. Młody Tusk mówi
np., że uprzedzał OLT, iż „interesuje go lotnictwo, nie złoto”, choć
obie spółki prowadzą rozłączne interesy. Co ciekawe, władze OLT Express
miały naciskać na Tuska, by ten zrezygnował z pracy w porcie i pracował
wyłącznie dla zbankrutowanej dziś linii. On sam przyznaje, że współpracę
z OLT Express miał zakończyć po rozmowie z premierem.

Pełna wersja artykułu w najbliższym numerze tygodnika „Gazeta Polska”
--
-- Sluzba Bezpieczenstwa moze i powinna kreowac rozne stowarzyszenia, kluby
czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie gleboko infiltrowac istniejace
gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym i wojewodzkim, a
takze na szczeblach podstawowych, musza byc one przez nas operacyjnie
opanowane. Musimy zapewnic operacyjne mozliwosci oddzialywania na te
organizacje, kreowania ich dzialalnosci i kierowania ich
polityka." -- Czeslaw Kiszczak, luty 1989 roku z posiedzenia kierownictwa
MSW -- -- -- -- -- -- -
pozdrowienia
matusm

Syn Tuska w Amber Gold

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona