Ze Zbigniewem Romaszewskim, wicemarszałkiem Senatu rozmawia Robert Wit Wyrostkiewicz


- Podczas poniedziałkowej konferencji sprzeciwiał się Pan planom prywatyzacji Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, popularnego SPEC-u, ale czy prywatna własność nie będzie gwarantem lepszego zarządzania tym przedsiębiorstwem?

- Teza, Ĺźe prywatna własność będzie lepiej zarządzana w przypadku SPEC nie jest prawdziwa  i wynika z zabobonĂłw współczesnych czasĂłw, jakoby prywatyzacja była lekiem w kaĹźdej sytuacji.  W tym przypadku nie  chodzi o handel ziemniakami czy pietruszką, gdzie konkurencja istotnie ma duĹźe znaczenie. Tutaj mamy do czynienia z infrastrukturą liniową, ktĂłra jest naturalnym środowiskiem monopolu. W moim przekonaniu sprzedawanie monopolu jest rzeczą karygodną. Monopolista będzie miał nas na smyczy i będzie mĂłgł podyktować kaĹźdą cenę, jaką sobie tylko zamarzy, a my będziemy musieli płacić, bo nie będziemy mieli alternatywy. W dodatku wartość SPEC określona w budĹźecie Warszawy na 2011 roku jako dochĂłd miasta jest poniĹźej wartości księgowej. Chybiony jest takĹźe argument o rzekomym wzroście zdolności kredytowej spółki po przejęciu przez prywatnego inwestora. SPEC nie ma obecnie Ĺźadnych zobowiązań długoterminowych, a jego moĹźliwości zadłuĹźania na ponad 1 miliard złotych rocznie wystarczyłyby w zupełności na planowane inwestycje.

- Czy uda się zorganizować w tej sprawie przynajmniej referendum wśród mieszkańców stolicy?

- To jest nasze główne założenie, ale zobaczymy czy projekt się powiedzie. Do zrealizowania tego celu potrzebna jest zbiórka 140 tysięcy podpisów przez dwa miesiące przez powołany do tego celu komitet. Jesteśmy zdecydowani i zdeterminowani, aby do referendum doprowadzić.

- W kwietniu Sejm uchwalił ustawę o Systemie Informacji Oświatowej, która zakłada, że obok danych o szkołach czy nauczycielach, znajdą się w nim m.in. dane indywidualne o uczniach, w tym dane wrażliwe (np. opinie psychologa, informacje o stopniu niepełnosprawności). Dlaczego porównał Pan zbieranie takich danych w SIO do utopijnego świata Orwella? Skąd aż takie mocne przyrównanie?

- Wielki Brat musi mieć dokładnie odnotowanych wszystkich i to prĂłbuje się w Polsce przeprowadzić. Zaczyna się jakieś szaleństwo. W czasach PRL naprawdę nieĹşle musiałem się napracować, zanim SB zdecydowało się załoĹźyć mi teczkę. A teraz taki mały człowiek się rodzi, skończy 5 lat i od razu ma teczkę, gdzie zaczyna mu się wpisywać: jak długo się moczył w nocy, czy korzystał z pomocy psychologicznej itp. Dlaczego to ma  się ciągnąć  za dzieciakiem od 5 roku Ĺźycia do czasu zakończenia przez niego edukacji tylko dlatego, Ĺźe pani minister potrzebuje tych danych do naliczenia dotacji? PrzecieĹź moĹźna te osoby policzyć anonimowo i na tej podstawie naliczyć dotację. Do tego wystarczy wiedza o tym, ilu uczniĂłw jest w danej szkole. Mamy do czynienia ze świadomą rozbudową kontroli ministerstwa edukacji, ktĂłre boi się, Ĺźe szkoły mogłyby występować o zbyt duĹźe dotacje na dzieci niepełnosprawne, dzieci trudne, czy z ADHD.

Na szczeblu centralnym takie dane nie są potrzebne. Jeśli byłaby wola rodziców to owszem, mogą porozumieć się z wychowawcą, ten z dyrektorem. Jeżeli będą nauczyciele i dyrektorzy z prawdziwego zdarzenia to ministerstwo nie jest w tym wszystkim potrzebne.

- Wspomniał Pan o rozciąganiu kontroli ministerstwa, które jest formą kontroli państwa nad obywatelami, tutaj nawet małymi dziećmi. Czy nie są to dokładnie takie same zarzuty jakie właśnie rządząca Platforma Obywatelska stawia Prawu i Sprawiedliwości, czyli inwigilację czy obsesyjne monitorowanie obywateli?

- Na pomysł takiej ustawy nikt w PiS-ie by nie wpadł. Trudno mi sobie wyobrazić, Ĺźe ktoś z Prawa i Sprawiedliwości zaproponowałby ustawę mĂłwiącą o centralnym, podkreślam – centralnym, zakładaniu teczek na dzieciaki od 5 roku Ĺźycia, by w tych dokumentach wszystko  o nich wynotowywać. To jest nie tylko gruba przesada, ale zastępowanie oświaty biurokracją. To nie wyraz zwiększonej troski o dzieci i rodzinę, ale jedynie chęć podporządkowania dzieci i rodziny wszechpotężnemu państwu.

- Oskarżył Pan Platformę Obywatelską o manipulacje w nowym Kodeksie Wyborczym. Myśli Pan, że ordynacja, termin wyborów, ale i inne sprawy, takie jak chociażby zasady prezentacji partii politycznych w mediach publicznych zdominowanych przez partie koalicyjne, że cała ta machina wyborcza będzie ustawiona pod PO?

-  Nie rozumiem, dlaczego wybory mają być dwudniowe. KaĹźdy, kto uczył się języka polskiego potrafi odróşnić liczbę pojedynczą od liczby mnogiej. W Konstytucji jest napisane jednoznacznie, Ĺźe wybory odbywają się w dniu, a nie w dniach. Jeśli juĹź Platforma Obywatelska chce robić więcej dni wyborĂłw, to powinna pĂłjść tropem Łukaszenki i zorganizować wybory, ktĂłre będą trwały siedem dni. Wtedy są zupełnie inne moĹźliwości sprzyjające fałszowaniu wynikĂłw. Po co zatrzymywać się w pół drogi. MoĹźe rządzący zechcą pĂłjść na całość?

- Sprzeciwiał się Pan również propozycji jednomandatowych okręgów do Senatu. Pan jednak zdecydował się już na start w Warszawie.

- Warszawa jest  podzielona na okręgi jednomandatowe. Wawer i Białołęka „znalazły się” na lewym brzegu Wisły i to bez Ĺźadnych racjonalnych przesłanek, poza rankingami wykonanymi przez Platformę Obywatelską pod swoim kątem. Być moĹźe poraĹźka PO na Ursynowie spowodowała, Ĺźe chcą teraz do tego okręgu dołączyć Wawer; moĹźliwe, Ĺźe nie są pewni Ĺťoliborza skoro chcą włączyć tam Białołękę… Trudno to inaczej wytłumaczyć.

Zdecydowałem ubiegać się o mandat senatorski w okręgu złożonym z dzielnic: Targówek, Praga Północ, Praga Południe, Rembertów i Wesoła. Liczę na poparcie mieszkańców prawej – dosłownie i w przenośni - części Warszawy.

- Powiedział Pan 8 kwietnia, że "W przededniu rocznicy katastrofy o jej przyczynach wiemy niewiele więcej niż rok temu". Wierzy Pan, że po tak długim czasie zasypywania tropów lub przynajmniej drastycznych zaniedbań możliwe jest jeszcze poznanie prawdy o 10 kwietnia?

- W tej sprawie jestem pesymistą. Od maja 2010 roku było wiadomo, że w kwestii ewentualnego zamachu nie będą prowadzone żadne badania, bo od razu uznano taką hipotezę za niemożliwą. Nie przedstawiono oczywiście żadnych argumentów dlaczego hipoteza zamachu nie miałaby być brana na poważnie pod uwagę. Pozostają jeszcze kwestie techniczne. Ta kupa metalu, wrak tupolewa, który leży pod plandeką i niszczeje, nie pozwoli na potwierdzenie jakichkolwiek przypuszczeń. Jeśli będą przesłanki, że zawiodły jakieś elementy samolotu, to w sposób jednoznaczny nie będziemy w stanie tego udowodnić.

Ten samolot po powrocie z naprawy w ciągu jednego roku miał aĹź siedem usterek. Siedem! Gdyby pan redaktor miał w swoim samochodzie siedem usterek pod rząd to teĹź zapewne uznałby pan, Ĺźe coś z tym autem trzeba zrobić. W przypadku tupolewa naprawa była atestowana przez Międzynarodowy Komitet Lotniczy (MAK), ktĂłry prowadził śledztwo będąc przecieĹź sędzią we własnej sprawie. To wszystko jest nie tylko gorszące, ale teĹź po prostu nielogiczne. Niestety,  na takie postępowanie rząd Tuska wyraził zgodę.

Zbigniew Romaszewski – działacz opozycji w okresie PRL, więziony przez władze komunistyczne w latach 80., jedyny senator RP sprawujący nieprzerwanie urząd od czasu ponownego powołania Senatu w 1989 (I, II, III, IV, V, VI i VII kadencji), od 2007 wicemarszałek Senatu VII kadencji.