Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Szajka rudego donka

Szajka rudego donka

Data: 2015-03-13 01:20:48
Autor: Mark Woydak
Szajka rudego donka

Cały system III RP przykrywa Adamowicza… Czy to nie dziwne, że tyle osób z
najbliższego otoczenia Tuska skompromitowało się?

Jak trudno jest być przyjacielem Donalda Tuska, nie posiadając przynajmniej
porządnego immunitetu europejskiego, przekonał się ostatnio prezydent
Gdańska Paweł Adamowicz.

Prokuratura nie bacząc na powagę urzędu i stanowiska postawiła mu aż pięć
zarzutów. W dodatku prokurator odgraża się bezczelnie, że zarzuty wobec
Adamowicza nie dotyczą żadnej mechanicznej pomyłki, lecz świadomego podania
nieprawdy w oświadczeniu majątkowym. Taki fakt niestety wyłącza Adamowicza
z przyjacielskiego kręgu byłego premiera.

Wykruszają się stare przyjaźnie Donalda Tuska. Dopiero co Sławomir Nowak
przejechał się na zegarku, chociaż niektórzy twierdzą, że jednak bardziej
na sławnym już „crossowaniu” rachunków jego i małżonki. A jeszcze inni, że
na osławionym partnerstwie publiczno-prywatnym, ulubionej zabawce
piarowskiej premiera, które miało przynieść oszałamiający sukces w budowie
autostrad, lecz przyniosło zapaść w budownictwie. I nic Nowakowi nie
pomogła jego legendarna już spostrzegawczość – właśnie on zauważył ślad
dotknięcia geniuszu na korpusie Donalda Tuska, podczas gdy inni gapili się
niczym cielaki na malowane wrota, nic nie widząc.

Bardzo przyjemna restauracja „Sowa i Przyjaciele”, do której tłumnie
uczęszczali różni przyjaciele skarbu państwa, nie okazała się przyjazna dla
Bartłomieja Sienkiewicza. A to był nie tylko przyjaciel Tuska, lecz także
jego oficer największych nadziei w polityce. Tymczasem okazał się jeszcze
jednym gadułą na miarę Papkina, który nie zna własnej miary, zwłaszcza gdy
się odrobinę napije. Wprost prosił się o nagranie. No i się w końcu
doczekał, a wtedy okazało się, iż ten subtelny analityk ordynarnie knuje z
prezesem NBP przeciwko opozycji.

Afera hazardowa pogrzebała z kolei przyjaźnie ze Zbigniewem Chlebowskim,
Mirosławem Drzewieckim i Grzegorzem Schetyną. Nic nie pomogła wieloletnia
zażyłość ani poważne w końcu immunitety parlamentarne. To mało – rzekł
Donald i spektakularnie zerwał najserdeczniejsze przyjaźnie z koleżkami,
których dosłownie nosił na rękach, dopuszczając do najwyższego kręgu
władzy. Ale cóż, wystarczyło jedno biznesowo-legislacyjne spotkanie na
cmentarzu, którego nie dało się wytłumaczyć spirytystycznym hobby i taką
piękną przyjaźń diabli wzięli.

Nawet Ryszard Milewski, prezes sądu okręgowego, jako sędzia posiadacz
immunitetu o niezwykłej odporności, został przez Tuska porzucony, gdy
opublikowano jego wiernopoddańcze zaloty do władzy. A przecież to i ziomal
Tuska z Gdańska, i kibic piłki nożnej, wierny bywalec loży premiera na
gdańskim stadionie. Nie ma litości, ani zmiłuj się, gdy przyjaźń może
rzucić cień na nieskalaną postać premiera Tuska.

Jeszcze wcześniej skończyła się serdeczna komitywa, albo zgoła entente
cordiale z Pawłem Piskorskim, który miał niesamowite szczęście w kasynie.
Przyjaźń z takim gościem to dosłownie skarb, ale okazało się, że Piskorski
też ma za słaby immunitet, jak na wysokie standardy przyjaźni z Tuskiem –
prokuratura zbyt mocno zainteresowała się szczęściem Piskorskiego w
kartach. A wiadomo, że taki gość nie ma szczęścia w miłości, więc tym
bardziej w przyjaźni.

Można by długo wymieniać wszystkich przyjaciół premiera, których porzucił,
gdy im się noga powinęła. A najczęściej chodziło o pieniądze, nieformalne
działania, łamanie prawa, także konstytucji. Czy to nie dziwne, że aż tyle
osób z najbliższego kręgu polityczno-towarzyskiego Tuska, dostało zarzuty,
skompromitowało się, odeszło w publicznej niesławie? Pokaż mi z kim się
przyjaźnisz, a powiem ci kim jesteś. Swój pozna swego. Dobrali się jak w
korcu maku. Kto z kim przestaje, takim się staje. To adekwatne do sytuacji
porzekadła. Czy oni wszyscy zadawali się z Tuskiem, czy to on się z nimi
zadawał? Oni go deprawowali, czy odwrotnie – on ich sprowadził ma manowce
ciemnych interesów i patologii polityki?

Dzisiaj resztki swojej przyjaźni z Tuskiem przeżuwa z goryczą Paweł
Adamowicz. A to jest najściślejszy polityczny krąg wtajemniczonych Tuska,
jego pupil, wręcz wychowanek. Zaledwie kilka miesięcy temu Donald Tusk
ręczył za niego w wyborach samorządowych:

    Obserwowałem także Pawła Adamowicza od początku jego kariery. Jeszcze
jako studenta i młodego opozycjonistę, a później radnego i prezydenta
miasta. Bo on w jakimś sensie zmieniał się tak, jak Gdańsk, dojrzewał,
stawał się coraz mądrzejszym prezydentem i dzisiaj namawiam z przekonaniem
każdego, żeby głosować na Pawła Adamowicza.

Czyż to nie jest osobliwa laudacja, jak na pięć zarzutów prokuratorskich?
Na szczęście prokuratura jakoś nie uległa hipnotycznej sile perswazji
Donalda Tuska. Ale warto się zastanowić i to głęboko, jak to się dzieje, że
lgną doń podejrzane indywidua, a on do nich. Tyle że Tusk zawsze jak ten
piskorz się wywinie, ale również zawsze kosztem byłych zaufanych
przyjaciół. Zawsze. Adamowicz jest przypadkiem szczególnym, gdyż jest
jednym z założycieli PO w mateczniku Tuska, w Gdańsku. Tusk znał go lepiej
niż kogokolwiek. Dzisiaj zapewne wielu powie, że jak zły szeląg. Ale to mu
nie przeszkadzało, żeby promować go z całej mocy swoich stanowisk, najpierw
z pozycji premiera, potem szefa Rady Europejskiej.

W sensie politycznym Adamowicz jest dzieckiem Tuska, wszystkie jego
zachowania w polityce i na urzędach były przez Tuska akceptowane i nigdy mu
nie przeszkadzały. Dosłownie: mówimy Adamowicz, myślimy Tusk. To jest ten
rodzaj związku politycznego. Katastrofa Adamowicza kojarzy się bezpośrednio
z jego promotorem, a tym jest Tusk. A Tusk z kolei kojarzy się Polakom z
ośmioma latami rządów Platformy. Platforma zaś z systemem III RP. Tak, w
tym łańcuszku pierwszym ogniwem jest kompromitacja prezydenta Gdańska, ale
końcowym jest katastrofa ludzi tej władzy.

Przypomnieć bowiem należy, że mityng wyborczy delikwenta pod hasłem
„Adamowicz i Przyjaciele” zaszczycili Lech Wałęsa, Bogdan Borusewicz,
Janusz Lewandowski. Poparli go także Wajda, Buzek, Olbrychski, Figura.
Śmietanka polityczno-celebrycka III RP stanęła murem za Adamowiczem, który
dzisiaj wije się pod pręgierzem prokuratorskich oskarżeń. To musi być
czerwony alarm dla tej władzy.

I tu dochodzimy do znamiennego epilogu tych mechanicznych pomyłek Pawła
Adamowicza. Dziwnym trafem, gdy prokuratura ogłosiła zarzuty przeciwko
Adamowiczowi, media „przy-rządowe” nagłośniły groteskowy list szefa KNF w
sprawie kas SKOK. Bierecki stanął na cenzurowanym, a Adamowicz spadł na
poślednie miejsce. I potem spadał już tylko niżej, podczas gdy SKOK-i tkwią
na czołówkach. List był groteskowy, bo urzędnik państwowy, który twierdzi,
że wykrył wielką aferę z groszem publicznym, powinien w te pędy polecieć do
prokuratury. To truizm i skrzecząca oczywistość. Tymczasem urzędnik pisze
durny list, nie posiadający żadnej formalnej mocy sprawczej. Posiadający
wyłącznie moc propagandową na użytek władzy. Jest to dobitne i ostateczne
świadectwo, że cała sprawa jest dęta.

Zbieżność czasu zaś świadczy, że system chce przykryć Adamowicza. A
ponieważ grunt pali się pod stopami – gorączka wyborcza – więc przykrycie
sporządzono na gwałt, stąd poświęcono urzędnika, który wyszedł na głupka.
Ale to wliczono w straty planowane. Podobnie wyciągnięto z lamusa
dziennikarkę-cyngla, która na chybcika wysmażyła szybki paszkwil
oskarżający Biereckiego, z którego za nic nie można się dowiedzieć, jakie
to nikczemności popełnił na publicznym groszu. W pośpiechu pogodzono się
nawet z faktem, że dziennikarka jest skrajnie niewiarygodna - w przeszłości
pisała teksty pod dyktando służb specjalnych, podając je za własne, co ją
raz na zawsze dyskwalifikuje w tym zawodzie. Ale tę niedogodność też
pominięto, bo nie czas żałować róż, gdy płoną lasy. Tym bardziej, że ta
róża bynajmniej nie pachnie wiosną. Adamowicza trzeba przykryć za wszelką
cenę, bo po nim jak po sznurku wyborca może dojść do istoty systemu III RP.

Data: 2015-03-13 00:08:57
Autor: Stachu Chebel
Szajka rudego donka
W dniu pitek, 13 marca 2015 07:20:50 UTC+1 uytkownik Mark Woydak napisa:
Cay system III RP przykrywa Adamowicza... Czy to nie dziwne, e tyle osb z
najbliszego otoczenia Tuska skompromitowao si?


Coby byo krcej i zwilej, poka mi kto si nie skompromitowa i kto w bambuko z wyborcami nie pojecha.

Najlepiej nie odpowiadaj. To bdzie wanie treciwa odpowied.

Data: 2015-03-13 02:32:44
Autor: szklanynocnik
Szajka rudego donka
uytkownik Stachu Chebel napisa:

Coby byo krcej i zwilej, poka mi kto si nie skompromitowa i kto w bambuko z wyborcami nie pojecha.



Dla szaraka najlepiej bdzie jak odda gos na tego na ktrego
najgoniej telewizornia ujada. Dla prowadzcego biznes najlepszym
wyborem jest PO.

Dla szaraka kiedy jeszcze alternatyw byo SLd, ale jak
przyoyli swoj ape do skoku na lasy mona wycign wniosek
taki i z ydokomuny pozostaa tam jedna frakcja i raczej nie
proruska. Cho po ostatnich wyborach (5mln gosw niewanych) tak do koca pewnoci nie mam. "Korekta" gosw jest prowadzona od czasw
kiedy bolek wygra.

Data: 2015-03-13 04:06:09
Autor: szklanynocnik
Szajka rudego donka
Tak robi sie "korekte" gosw:) http://www.rzeczpospolita.com/stanpdf/Jak_bylem_i_nie_bylem_prezydentem_rp.pdf
str 3



A tu reszta:
http://www.rzeczpospolita.com/


Srule jak to srule, teraz Tymiski jest dla nich rusk opcj, a dlaczego?
Ano dlatego e tymiskw mwi jak jest:


G.:  Przez jaki czas jeszcze prbowa Pan co w Polsce robi...

S.T.: Jeszcze dokocz tutaj. Ostatniego dnia wyborw przejedaem obok gmachu Telewizji Polskiej na Woronicza i powiedziaem onie i moim ludziom, e wstpimy tam, zobaczymy, co si dzieje. To ju byo po wyborach, po ostatnim odcinku wyborczym, kiedy bya cisza wyborcza. Zaprosia mnie dyrekcja na grze i tam podali mi kaw. ona kawy nie chciaa pi, bo nie lubia tych osobnikw i nie miaa do nich zaufania. Byem w trudnej sytuacji, bo miaem przed sob ca dyrekcj TVP, ju nie bd wylicza nazwisk, bo oni jeszcze dzisiaj tam s na wysokich stanowiskach, sami ydzi.  I jak si zapytaem, dlaczego ecie mnie obrzucili tyloma kamstwami, ecie si poniyli do poziomu rynsztoka, odpowiedzieli, "bo mymy si bali, e pan nas wymieni na Peruwiaczykw"...

G.: Taki art?

 - Nie przeszo im przez gardo, e "pan nas wymieni na Polakw", to uyli takiego synonimu, e "pan nas wymieni na Peruwiaczykw". Dla mnie to by zy art.

Data: 2015-03-13 04:08:56
Autor: szklanynocnik
Szajka rudego donka
Leszek ebrowski cz.1 nowy wykad Kto Ci wygna emigrancie? Kto Ci zabra dom?
https://www.youtube.com/watch?v=JdbzdCgFeCw

Data: 2015-03-13 17:02:12
Autor: MarkWoydak
Szajka rudego donka
Ten Mark Woydak to PiS-owska GNIDA podszywacz.

MW

Uytkownik "Stachu Chebel" <stchebel@gmail.com> napisa w wiadomoci news:46c57dd6-3283-4ef6-a362-f44ae6479409googlegroups.com...
W dniu pitek, 13 marca 2015 07:20:50 UTC+1 uytkownik Mark Woydak napisa:
Cay system III RP przykrywa Adamowicza... Czy to nie dziwne, e tyle osb z
najbliszego otoczenia Tuska skompromitowao si?


Coby byo krcej i zwilej, poka mi kto si nie skompromitowa i kto w bambuko z wyborcami nie pojecha.

Najlepiej nie odpowiadaj. To bdzie wanie treciwa odpowied.

Data: 2015-03-13 17:15:32
Autor: Lord Donald
Szajka rudego donka

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:up3ksm0ltr9w.1gzkkv07w146v.dlg@40tude.net...

Cały system III RP przykrywa Adamowicza… Czy to nie dziwne, że tyle osób z
najbliższego otoczenia Tuska skompromitowało się?

Jak trudno jest być przyjacielem Donalda Tuska, nie posiadając przynajmniej
porządnego immunitetu europejskiego, przekonał się ostatnio prezydent
Gdańska Paweł Adamowicz.

Prokuratura nie bacząc na powagę urzędu i stanowiska postawiła mu aż pięć
zarzutów. W dodatku prokurator odgraża się bezczelnie, że zarzuty wobec
Adamowicza nie dotyczą żadnej mechanicznej pomyłki, lecz świadomego podania
nieprawdy w oświadczeniu majątkowym. Taki fakt niestety wyłącza Adamowicza
z przyjacielskiego kręgu byłego premiera.

Wykruszają się stare przyjaźnie Donalda Tuska. Dopiero co Sławomir Nowak
przejechał się na zegarku, chociaż niektórzy twierdzą, że jednak bardziej
na sławnym już „crossowaniu” rachunków jego i małżonki. A jeszcze inni, że
na osławionym partnerstwie publiczno-prywatnym, ulubionej zabawce
piarowskiej premiera, które miało przynieść oszałamiający sukces w budowie
autostrad, lecz przyniosło zapaść w budownictwie. I nic Nowakowi nie
pomogła jego legendarna już spostrzegawczość – właśnie on zauważył ślad
dotknięcia geniuszu na korpusie Donalda Tuska, podczas gdy inni gapili się
niczym cielaki na malowane wrota, nic nie widząc.

Bardzo przyjemna restauracja „Sowa i Przyjaciele”, do której tłumnie
uczęszczali różni przyjaciele skarbu państwa, nie okazała się przyjazna dla
Bartłomieja Sienkiewicza. A to był nie tylko przyjaciel Tuska, lecz także
jego oficer największych nadziei w polityce. Tymczasem okazał się jeszcze
jednym gadułą na miarę Papkina, który nie zna własnej miary, zwłaszcza gdy
się odrobinę napije. Wprost prosił się o nagranie. No i się w końcu
doczekał, a wtedy okazało się, iż ten subtelny analityk ordynarnie knuje z
prezesem NBP przeciwko opozycji.

Afera hazardowa pogrzebała z kolei przyjaźnie ze Zbigniewem Chlebowskim,
Mirosławem Drzewieckim i Grzegorzem Schetyną. Nic nie pomogła wieloletnia
zażyłość ani poważne w końcu immunitety parlamentarne. To mało – rzekł
Donald i spektakularnie zerwał najserdeczniejsze przyjaźnie z koleżkami,
których dosłownie nosił na rękach, dopuszczając do najwyższego kręgu
władzy. Ale cóż, wystarczyło jedno biznesowo-legislacyjne spotkanie na
cmentarzu, którego nie dało się wytłumaczyć spirytystycznym hobby i taką
piękną przyjaźń diabli wzięli.

Nawet Ryszard Milewski, prezes sądu okręgowego, jako sędzia posiadacz
immunitetu o niezwykłej odporności, został przez Tuska porzucony, gdy
opublikowano jego wiernopoddańcze zaloty do władzy. A przecież to i ziomal
Tuska z Gdańska, i kibic piłki nożnej, wierny bywalec loży premiera na
gdańskim stadionie. Nie ma litości, ani zmiłuj się, gdy przyjaźń może
rzucić cień na nieskalaną postać premiera Tuska.

Jeszcze wcześniej skończyła się serdeczna komitywa, albo zgoła entente
cordiale z Pawłem Piskorskim, który miał niesamowite szczęście w kasynie.
Przyjaźń z takim gościem to dosłownie skarb, ale okazało się, że Piskorski
też ma za słaby immunitet, jak na wysokie standardy przyjaźni z Tuskiem –
prokuratura zbyt mocno zainteresowała się szczęściem Piskorskiego w
kartach. A wiadomo, że taki gość nie ma szczęścia w miłości, więc tym
bardziej w przyjaźni.

Można by długo wymieniać wszystkich przyjaciół premiera, których porzucił,
gdy im się noga powinęła. A najczęściej chodziło o pieniądze, nieformalne
działania, łamanie prawa, także konstytucji. Czy to nie dziwne, że aż tyle
osób z najbliższego kręgu polityczno-towarzyskiego Tuska, dostało zarzuty,
skompromitowało się, odeszło w publicznej niesławie? Pokaż mi z kim się
przyjaźnisz, a powiem ci kim jesteś. Swój pozna swego. Dobrali się jak w
korcu maku. Kto z kim przestaje, takim się staje. To adekwatne do sytuacji
porzekadła. Czy oni wszyscy zadawali się z Tuskiem, czy to on się z nimi
zadawał? Oni go deprawowali, czy odwrotnie – on ich sprowadził ma manowce
ciemnych interesów i patologii polityki?

Dzisiaj resztki swojej przyjaźni z Tuskiem przeżuwa z goryczą Paweł
Adamowicz. A to jest najściślejszy polityczny krąg wtajemniczonych Tuska,
jego pupil, wręcz wychowanek. Zaledwie kilka miesięcy temu Donald Tusk
ręczył za niego w wyborach samorządowych:

   Obserwowałem także Pawła Adamowicza od początku jego kariery. Jeszcze
jako studenta i młodego opozycjonistę, a później radnego i prezydenta
miasta. Bo on w jakimś sensie zmieniał się tak, jak Gdańsk, dojrzewał,
stawał się coraz mądrzejszym prezydentem i dzisiaj namawiam z przekonaniem
każdego, żeby głosować na Pawła Adamowicza.

Czyż to nie jest osobliwa laudacja, jak na pięć zarzutów prokuratorskich?
Na szczęście prokuratura jakoś nie uległa hipnotycznej sile perswazji
Donalda Tuska. Ale warto się zastanowić i to głęboko, jak to się dzieje, że
lgną doń podejrzane indywidua, a on do nich. Tyle że Tusk zawsze jak ten
piskorz się wywinie, ale również zawsze kosztem byłych zaufanych
przyjaciół. Zawsze. Adamowicz jest przypadkiem szczególnym, gdyż jest
jednym z założycieli PO w mateczniku Tuska, w Gdańsku. Tusk znał go lepiej
niż kogokolwiek. Dzisiaj zapewne wielu powie, że jak zły szeląg. Ale to mu
nie przeszkadzało, żeby promować go z całej mocy swoich stanowisk, najpierw
z pozycji premiera, potem szefa Rady Europejskiej.

W sensie politycznym Adamowicz jest dzieckiem Tuska, wszystkie jego
zachowania w polityce i na urzędach były przez Tuska akceptowane i nigdy mu
nie przeszkadzały. Dosłownie: mówimy Adamowicz, myślimy Tusk. To jest ten
rodzaj związku politycznego. Katastrofa Adamowicza kojarzy się bezpośrednio
z jego promotorem, a tym jest Tusk. A Tusk z kolei kojarzy się Polakom z
ośmioma latami rządów Platformy. Platforma zaś z systemem III RP. Tak, w
tym łańcuszku pierwszym ogniwem jest kompromitacja prezydenta Gdańska, ale
końcowym jest katastrofa ludzi tej władzy.

Przypomnieć bowiem należy, że mityng wyborczy delikwenta pod hasłem
„Adamowicz i Przyjaciele” zaszczycili Lech Wałęsa, Bogdan Borusewicz,
Janusz Lewandowski. Poparli go także Wajda, Buzek, Olbrychski, Figura.
Śmietanka polityczno-celebrycka III RP stanęła murem za Adamowiczem, który
dzisiaj wije się pod pręgierzem prokuratorskich oskarżeń. To musi być
czerwony alarm dla tej władzy.

I tu dochodzimy do znamiennego epilogu tych mechanicznych pomyłek Pawła
Adamowicza. Dziwnym trafem, gdy prokuratura ogłosiła zarzuty przeciwko
Adamowiczowi, media „przy-rządowe” nagłośniły groteskowy list szefa KNF w
sprawie kas SKOK. Bierecki stanął na cenzurowanym, a Adamowicz spadł na
poślednie miejsce. I potem spadał już tylko niżej, podczas gdy SKOK-i tkwią
na czołówkach. List był groteskowy, bo urzędnik państwowy, który twierdzi,
że wykrył wielką aferę z groszem publicznym, powinien w te pędy polecieć do
prokuratury. To truizm i skrzecząca oczywistość. Tymczasem urzędnik pisze
durny list, nie posiadający żadnej formalnej mocy sprawczej. Posiadający
wyłącznie moc propagandową na użytek władzy. Jest to dobitne i ostateczne
świadectwo, że cała sprawa jest dęta.

Zbieżność czasu zaś świadczy, że system chce przykryć Adamowicza. A
ponieważ grunt pali się pod stopami – gorączka wyborcza – więc przykrycie
sporządzono na gwałt, stąd poświęcono urzędnika, który wyszedł na głupka.
Ale to wliczono w straty planowane. Podobnie wyciągnięto z lamusa
dziennikarkę-cyngla, która na chybcika wysmażyła szybki paszkwil
oskarżający Biereckiego, z którego za nic nie można się dowiedzieć, jakie
to nikczemności popełnił na publicznym groszu. W pośpiechu pogodzono się
nawet z faktem, że dziennikarka jest skrajnie niewiarygodna - w przeszłości
pisała teksty pod dyktando służb specjalnych, podając je za własne, co ją
raz na zawsze dyskwalifikuje w tym zawodzie. Ale tę niedogodność też
pominięto, bo nie czas żałować róż, gdy płoną lasy. Tym bardziej, że ta
róża bynajmniej nie pachnie wiosną. Adamowicza trzeba przykryć za wszelką
cenę, bo po nim jak po sznurku wyborca może dojść do istoty systemu III RP.



Skoro prezydent z Gdańska narozrabiał musi beknąć!

lord

Szajka rudego donka

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona