Użytkownik "johnny" <johnny@plusnet.pl> napisał w wiadomości
news:4c4fe9d0$0$2590$65785112news.neostrada.pl...
Nieraz zastanawiało mnie dlaczego motocykliści pozdrawiają się na drodze. Powie ktoś, że mało nas, że solidarność posiadaczy dwukólek, ale przecież rowerzyści też stanowią mniejszość, a się nie pozdrawiają. Czasami te
gesty skąd inąd niezwykle sympatyczne są dość ryzykowne. Mam tu na
myśli gości jadących czysta naha (i nie chodzi o stan higieny dolnej
kończyny - jakby mógł pomyśleć niejeden Czech) dzwigających rękę w
pozdrowieńczym geście. Ale generalnie przybijanie piątki na trasie jest
gestem nieszkodliwym i przyjemnym.
Jako nieustraszony speolog ludzkich umysłów postanowiłem odpowiedzieć na egzystencjalne pytanie: POCZAMU TO TAK? Poczamu to motocyklisci nie
leją na jakieś psu na budę potrzebne gesty? Albo z drugiej strony
dlaczego tak starannie pielegnują ową tradycję drogowych serdeczności?
No i po latach drobiazgowych badań, zaliczeniu dziesiątek gleb na róznego rodzaju zlotach motocyklowych udało misię w końcu rozszyfrować tę specyficzną mowę ciała. Otóż motocyklista wyciągając dłoń pyta wprost: Ty też bez prawa jazdy? Ten drugi oczywiscie dzwignie rękę, odpowiadając twierdząco: A jakże, ja tez na krzywy ryj jeżdze!
Moje obserwację do pobieżnych nie należały, zatem mogę pokusić się o
dalej idące wnioski. Otóż, odkryłem ścisłą korelację między sposobem
pozdrawiania a charakterem motocyklisty. Jeżeli ktoś pozdrawia jadącego
z naprzeciwka prostując ledwie palce, bez ich odrywania od manetki -
zdradza typ skryty, rodzaj introwertyka, próbującego ukryć fakt 5
krotnego oblania egzaminów. Z kolei ręka wyciągnięta na pół pasa jezdni
mówi li tylko tyle: Też mnie oblali 5 razy, ale teraz mam już ich w
doopie! Oczywiście pozostaje jeszcze niewielka, wyalienowana grupka, w
ogóle nie odpowiadająca na gest powitania, ale kto by się tymi paroma
cioolami z prawkiem
przejmował...
Zdroofka Johnny
Psycholog z Ciebie do dupy. Konkluzja: nie chlej tyle na tygodniu:-)
--
Grzybol
|