Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Szkoła kato - obrony

Szkoła kato - obrony

Data: 2012-03-10 22:10:10
Autor: Przemysław W
Szkoła kato - obrony
Można złamać nogę przeciwnikowi w walce, deklarując miłość wobec bliźniego? Zdaniem Antoniego Paprotnego, autora koncepcji sztuki walki opartej na chrześcijańskiej wizji człowieka i miłości, założyciela Chrześcijańskiej Szkoły Obrony Arma Dei - tak. Jego szkoła uczy, jak bronić zarówno siebie, jak napastnika.

Zawsze mi się wydawało, że "chrześcijańska wizja człowieka i miłości" nakazuje raczej nadstawić drugi policzek, niż walczyć wręcz.

Antoni Paprotny: Nauka Kościoła dopuszcza walkę. W katechizmie Kościoła można znaleźć wiele zapisów o wojnie między państwami, ale także walki między osobami. Fundamentalną zasadą jest miłość, w tym miłość do samego siebie i szacunek do życia. Sama walka jest jedynie narzędziem - to od moralności człowieka zależy, w jakim celu ją wykorzysta. Często bywa tak, że motywacją do niej jest gniew i wówczas uważa się ją z góry jako złą, a przecież może być czymś dobrym. Jeśli ktoś napada staruszkę, to ja jako chrześcijanin powinienem bronić jej życia. Jeśli mam możliwość zrobić to siłowo, powinienem to zrobić. Walkę trzeba rozpatrywać ze względu na intencje.

Rozumiem, że człowiek broni swego życia, ale co z życiem przeciwnika?

- Opracowany przeze mnie trening kładzie nacisk na obronę. Jeżeli ktoś grozi mi pozbawieniem życia, mam prawo go bronić, jednak jako osoba wierząca muszę kochać swojego przeciwnika i obronić także jego życie, jeśli jest taka możliwość.

W innych sztukach walki ćwiczy się atak nastawiony na wyrządzenie przeciwnikowi krzywdy, która może zagrażać jego życiu. Dlaczego jednak ja mam atakować jego głowę, skoro mogę mu złamać nogę, uzyskując podobny efekt obronny, a nie zagrażając jego życiu? Chodzi o to, aby przeciwnikowi nie wyrządzić nadmiernej krzywdy, dbając o jego życie w trakcie swojej obrony. Na przykład ćwiczeniem w parach, które wykonujemy na treningach, jest konieczność odwrócenia przeciwnika, zmiany jego położenia względem siebie. To bardzo praktyczne w obronie.


Jak w ogóle narodziła się pana koncepcja sztuki walki uczonej w Arma Dei?

- Pewnie wielu zapyta, po co kolejna sztuka walki, skoro jest ich już tak dużo i do tego mają tak bogatą tradycję. Ja trenowałem wschodnie sztuki walki i zdołałem uświadomić sobie, że nie jest to tylko kwestia sportu, walki samej w sobie, ale też duchowość, która za nią stoi. Wschodnia duchowość jest zupełnie odmienna od naszej. Wschodnie sztuki walki są z nią mocno związane, wywodzą się z niej. Katolik nie powinien praktykować innej formy duchowości, co może wiązać się z treningiem takich form walki. Uważam, że każdy ma prawo szukać Boga na swój sposób. Dlatego napisałem własną teorię walki, zgodną z moim sumieniem, podejściem i wiedzą, zgodną z tą drogą duchową, jaką obrałem będąc katolikiem.

Ta teoria istnieje w formie pisemnej?

- Tak, są to zapiski, które krążą między uczestnikami treningów, ale jest to tylko wstęp. Trening opiera się głównie na założeniach praktycznych. Każdy ma indywidualne predyspozycje i warunki, więc zachęcam do spontanicznych, samodzielnych poszukiwań form obrony. Jeśli podczas ćwiczeń pojawi się jakiś nowy ciekawy element, wprowadzam go do treningu. Pewnie niektóre chwyty funkcjonują już w innych sztukach walki, ale generalnie chodzi o to, by nie kopiować. Każdy trening zaczynamy i kończymy modlitwą. Jeśli ktoś jest niewierzący, to nie musi w niej uczestniczyć. Trening nie jest praktyką religijną, może jedynie zbliżyć kogoś do Boga, jeśli dla niego jest to dobra droga. Każdy ma tutaj wolność w swoim stosunku do Boga.

Tę teorię czytał jakiś teolog lub ksiądz?

- Udostępniałem ją ludziom zaufanym, wierzącym, będącym członkami Kościoła. Z racji praktycznych księżom nie udało się jej zrecenzować, bo nie mają czasu na czytanie takich rzeczy. Ta teoria nie polega na wyrafinowanej, tajemnej wiedzy Kościoła, nie dotyka dogmatów. Opiera się na wartościach uniwersalnych, samej wizji tego, jak Kościółpostrzega miłość. To nie jest jakaś forma działalności przykościelnej. Sam trening nie wpływa na wiarę, wszystko zależy od osobistych relacji człowieka z Bogiem.

Z jakimi opiniami na temat koncepcji się pan spotyka?

- W każdej sytuacji znajdą się przeciwnicy. Gdy umieszczam ogłoszenia w internecie, ludzie często piszą, że to głupota. Gdy pokazałem teorię moim znajomym, wielu wierzących też określiło ją mianem głupoty. Ale są ludzie, którym trening oparty na chrześcijańskiej wizji człowieka i miłości odpowiada. Na spotkania przychodzą różni ludzie. W tej chwili mam sześciu stałych uczestników, z którymi ćwiczę dwa razy w tygodniu w wynajmowanej hali. Jej lokalizacji wolałbym nie podawać z uwagi na komfort tych osób.



Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,11318239,Na_czym_polega_chrzescijanska_szkola_obrony.html#ixzz1okaPG7RR



Przemek

--

"To nie pierwszy "historyczny" komentarz Kaczyńskiego poddający w wątpliwość
jego wizerunek antykomunisty z nożem w zębach."


http://polska.newsweek.pl/kaczynski-dobry-jak-gierek-- sprawny-jak-sb,88470,1,1.html

Szkoła kato - obrony

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona