Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Szlachetne kamstwo Polakw

Szlachetne kamstwo Polakw

Data: 2012-06-19 15:28:22
Autor: Grzegorz Z.
Szlachetne kamstwo Polakw
4 września 1939 roku do Katowic wkroczyły oddziały Wechrmachtu należące do
239 Dywizji Piechoty oraz 56 i 68 pułk Grenzschutzu. Według dziennika
bojowego prowadzonego przez generała Georga Brandta, dowódcę 3 Okręgu
Grenzschutzu, zajęcie stolicy woj. Śląskiego odbyło się bez większych
incydentów. Jak skorelować tę informację z legendą o bohaterskiej obronie
wieży spadochronowej, w której wziąć udział mieli śląscy harcerze? Cóż, to
proste. W rzeczywistości żadnej obrony nie było!

Kazimierz Gołba w swojej książce p.t. „Wieża spadochronowa” napisanej w
1947 roku stworzył mit, który w krótkim czasie zaczął żyć własnym życiem,
niekoniecznie zgodnie z zamierzeniami autora. W świadomości ludzkiej stał
się faktem, trafił do szkolnych podręczników i do encyklopedii. Wyparł
prawdę historyczną, mniej co prawda atrakcyjną dla przeciętnego odbiorcy,
ale to przecież nie oznacza, że mniej chwalebną. Nie należy też,
oczywiście, oskarżać o kłamstwo autora, który swoją powieścią chciał
pokazać, że Ślązacy wcale nie witali Niemców z otwartymi ramionami, że
opowieści o powszechnym przyjmowaniu volkslist, ochotniczym wstępowaniu do
Wehrmachtu i kolaboracji to bujdy wyssane z palca przez komunistów, którzy
chcieli za ich pomocą zantagonizować społeczeństwo, by łatwiej narzucić
przyniesiony na rosyjskich bagnetach ustrój. Cel ten udało mu się osiągnąć,
czym zdrowo namieszał partyjnym aparatczykom, dla których autochtoni byli
„elementem wrogim narodowościowo”. Tak, tak, retoryka przybyszów z
Centralnej Polski była identyczna jak ta stosowana przez nazistów.

Zacząć trzeba od tego, że wieża spadochronowa, stojąca dziś w katowickim
Parku Kościuszki, to nie ta sama budowla, która stała tam we wrześniu 1939
roku. Pierwsza pięćdziesięciometrowa wieża została wybudowana z inicjatywy
Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej w roku 1937. Podczas wojny została
przez Niemców rozebrana i prawdopodobnie przetopiona na złom. Ta dzisiejsza
została odbudowana (a właściwie postawiona na nowo) w latach
pięćdziesiątych i ma charakter pomnika poświęconego Obrońcom Katowic
poległym i zamordowanym w 1939 roku. Jest też niższa, ma jedynie 37 metrów.

W pierwszych dniach kampanii wrześniowej na wieży mieścił się punkt
obserwacyjny 73 pułku piechoty, skąd prawdopodobnie ostrzelano za pomocą
karabinu maszynowego wkraczających do Katowic Niemców, ale był to jedyny
militarny incydent w jej historii. Wymyślony, jak już napisałem, przez
Kazimierza Gołbę i opisany w książce przeznaczonej dla młodzieży, a mającej
na celu przełamanie w świadomości ludzi stereotypu Ślązaka – zdrajcy.
Powielił go później Wilhelm Szewczyk w powieści „Ptaki ptakom”, na
podstawie której Paweł Komorowski nakręcił film fabularny pod tym samym
tytułem. Na długie lata mit bohaterskiej obrony wieży spadochronowej utkwił
w społecznej świadomości. Jego wiarygodność udało się podważyć dopiero na
początku nowego, XXI wieku.

Ryszard Kaczmarek, historyk z Uniwersytetu Śląskiego w Federalnym Archiwum
Wojskowym we Fryburgu odnalazł dokumenty, z których jasno wynika, że walki
pod wieżą trwały bardzo krótko. Z raportu generała Hansa Neulinga, dowódcy
239 Dywizji Piechoty Wehrmachtu, wynika, że jego sztab został ostrzelany z
pomostu wieży 4 września rano a ogień został przerwany niemal natychmiast
po tym, jak odpowiedziano na niego salwą z działa przeciwpancernego.
Opowieściom o długotrwałej obronie zaprzecza też fakt, że generał Neuling
już o godzinie 11 wjechał do centrum miasta witany przez mieszkających tam
Niemców. Nic też nie potwierdza rewelacji, jakoby niemieccy żołnierze z
pomostu zrzucali rannych obrońców i ciała poległych.

Piękna legenda, powstała w szlachetnym celu, ale jednak tylko legenda,
która zagłuszyła w pewien sposób piękne karty jakie Ślązacy zapisali
podczas ostatniej wojny. To na Śląsku przecież działał jeden z największych
i najskuteczniejszych okręgów Armii Krajowej, to tutaj żyli ludzie, którzy
skutecznie psuli Niemcom krew, tacy jak wspominany niedawno przeze mnie na
łamach FRONDY ksiądz Jan Macha. To na śląskiej ziemi wreszcie przez bardzo
długi okres działało podziemie stawiając skuteczny opór kolejnemu, tym
razem sowieckiemu, najeźdźcy. Może warto zatem głosić prawdę i dementować,
piękne co prawda, ale nieprawdziwe legendy? A wieża? Cóż, jest dziś
pomnikiem poświęconym poległym w walce z okupantem. Warto będąc w
Katowicach podejść do Parku Kościuszki i oddać im hołd. Warto też podejść
kawałek dalej i pomodlić się w pięknym, drewnianym kościele św. Michała
Archanioła za dusze wszystkich, którzy polegli za ojczyznę. Byli bohaterami
i niczego nie zmienia fakt, że nie zginęli zrzuceni z pomostu wieży
spadochronowej.

http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/szlachetny_mit_wiezy_spadochronowej_21945/

--
"Przez ostatnich 20 lat media zajmują się głównie produkcją masowej
głupoty" "Teraz mamy odbiorców wychowanych na tej głupocie"

Szlachetne kamstwo Polakw

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona