Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Szmatławiec michnika w żałobie

Szmatławiec michnika w żałobie

Data: 2011-08-06 22:34:36
Autor: Inc
Szmatławiec michnika w żałobie
Miałem szczery zamiar nie pisać dziś o Lepperze, po części dla wierności starej zasadzie, że lepiej nic nie gadać, skoro dobrego o nim do napisania niewiele, a po części dlatego, że wystarczająco wiele już napisałem, kiedy był on postacią wpływową i ważną. Ale diabli mnie podkusili zajrzeć na stronę gazeta.pl.

A tam niezrównany Jacek Jaś Fasola Żakowski oznajmia światu, że „Lepper to ofiara nacisków, brutalnej nagonki CBA”. I od razu zręcznie zaprzęga nieboszczyka do politycznej bieżączki: „jak się teraz czuje Andrzej Czuma, który zaproponował raport zaprzeczający istnieniu nacisków… A tu odchodzi człowiek, który był ofiarą tych nacisków…”

Gwoli ścisłości, Żakowski mówił w TVP Info, ale gazeta.pl zapewne nie bez powodu uznała jego wynurzenia za godne czołówki. I jeszcze warte wzmocnienia opinią profesora Osiatyńskiego, że Lepper „był wybitnym Polakiem”.

Nazwać to teatrem absurdu byłoby obelgą dla teatru. Pomińmy już, iż rzekoma „brutalna nagonka CBA” miała miejsce dość dawno już temu, i że sprawa zamknięta została wyrokiem sądu, który generalnie potwierdził korupcyjne zarzuty. Pomińmy, że jeśli przyjąć, iż Lepper faktycznie powiesił się sam z własnej woli (o co bym się, przynajmniej na razie, nie zakładał na pieniądze) i że faktycznie nastąpiło to wskutek jakiejś „nagonki”, to karierę załamała mu raczej „brutalna prowokacja” „Gazety Wyborczej”, która przez wiele miesięcy intensywnie zniesławiała go w związku z rzekomym gwałtem na Anecie K. − z którego to akurat zarzutu sąd go oczyścił.

Boże mój, czy naprawdę trzeba przypominać, co przez lata pisał i mówił Jacek Żakowski o Lepperze? Co o nim pisały „Polityka” i „Wyborcza”, co mówiono w należącym do nich „Tok FM”? Nie chcę po raz enty zadawać retorycznego pytania, czy ich czytelnicy i słuchacze są naprawdę tak kompletnie bezmózgimi baranami, że z dnia na dzień można ich z „białego” przestawiać na „czarne”, a oni nawet nie zauważą, że wraz z całym stadem biegną w zupełnie innym kierunku niż wczoraj. Ale czasem sam się dziwię, że aż do tego stopnia! Może powinienem się przestać dziwić już po tym, jak Renata Beger z wyszydzanej prostaczki od Kofana Anana została przeformatowana na salonową ikonę walki z korupcją, jak salon, z Żakowskim włącznie, nagle rzucił się z zajadłym poparciem dla projektu wspólnego rządu Samoobrony, LPR i PO z premierem Januszem Kaczmarkiem… Na miły Bóg, Lepper, przez wiele lat stanowiący dla Salonu uosobienie chamstwa, tępoty i  w ogóle wszystkiego, co najbardziej godne pogardy u „gorzej wykształconych i małych ośrodków”, groteskowe wcielenie polskiego motłochu − za sprawą kawałka liny staje się oto w jednej chwili świętym męczennikiem, którym okładać można nie istniejące już CBA i Andrzeja Czumę. Czysty Witkacy! − jak się mawiało w moim klubie fantastyki.

Wydaje mi się, że dość dobrze znałem − nie osobiście, rzecz jasna, ale jako obserwujący pilnie jego działalność publicysta − zmarłego tragicznie Andrzeja Leppera. Mój śp. teść, przez wiele lat doradca prawny „Solidarności Wiejskiej”, obserwujący z tej racji karierę założyciela „Samoobrony” niemal od samego początku, opowiedział mi dziesiątki historii z rozmaitych strajków i posiedzeń, z samych początków kariery późniejszego „Marszałka” (taką miał u siebie ksywę organizacyjną, nawet gdy już mógł używać tytułu ministra). Niektóre z nich, najbardziej charakterystyczne, wykorzystałem w powieści „Żywina”, której główny bohater w dużej części był stworzony na bazie Leppera, choć główną inspirację stanowił inny, też już nieżyjący działacz „Samoobrony”, Józef Żywiec. Do dziś uważam, z właściwą sobie wysoką samooceną, że nikt nie napisał o światku który zrodził „Samoobronę” więcej ani lepiej, niż ja w tej powieści. Coś tam więc mam prawo o Lepperze mówić.

Powtórzę z mojej powieści tylko jedno zdanie: gdyby ten człowiek urodził się w Stanach Zjednoczonych, przebiłby się ze społecznych nizin do Kongresu, może nawet został szefem jakiejś ważnej komisji, kształcąc się, pracując ciężko i zasługując na powszechny szacunek − ale że urodził się tu, przebijać się musiał cwaniactwem, kłamstwem i polityczną gangsterką. Kariera Andrzeja Leppera jest wielkim, oskarżeniem tego, co z nas zrobiono i co z siebie daliśmy zrobić.

Medialni funkcjonariusze pokroju Żakowskiego będą zawsze robić taką propagandę, jaka akurat leży w ich interesie − z tego samego człowieka mogą raz czynić potwora, raz świętego, i może nawet rzeczywiście nie zauważają swego ptactwa i śmieszności. Ale jeśli ktoś chciałby rzeczywiście oddać sprawiedliwość samorodnemu talentowi, który chciał przeskoczyć samego siebie i dlatego właśnie fatalnie skończył, to nie może nie uwzględnić, że był to człowiek amoralny, podporządkowujący absolutnie wszystko osobistemu sukcesowi. Ani że jego kariera wykreowana została przez media niemal identycznie, jak kariera Żyrinowskiego, jakby wedle tego samego „formatu”, a w jego otoczeniu roiło się od nader szemranych osobników mniej lub bardziej jawnie powiązanych ze służbami − co zresztą właśnie sprawia, że z pewną nieufnością czekam na ustalenia śledztwa co do okoliczności domniemanego samobójstwa.

No i przede wszystkim, że był to, mówiąc najprościej, polityczny bandzior. I że właśnie jako bandzior odniósł swój prawdziwy sukces. Jak by powiedziano w Ameryce: He really made a difference. Andrzej Lepper naprawdę zmienił Polskę i polską politykę. Nauczył wszystkich jej uczestników, że wygrywa ten, kto nie ma żadnych skrupułów, że przeciwników się nie pokonuje, ale miażdży. Dowiódł, że wyborcy nie cenią sobie grzecznej paplaniny − chcą brutalnych obelg, odzierania z godności, deptania, gnojenia. I to się opłaca, to punktuje. Dowiódł i nauczył tego wszystkich innych.

W takim sensie Lepper odchodzi jako zwycięzca, pozostawiając po sobie Tuska, który ze swoimi Niesiołowskimi i Palikotami okazał się bardzo zdolnym, przerastającym mistrza naśladowcą. Jeśli ktoś to uzna za pochwałę, to jest to jedyna pochwała tragicznie zmarłego, na jaką się umiem zdobyć.

Rafał Ziemkiewicz

Data: 2011-08-07 11:58:26
Autor: u2
Szmatławiec michnika w żałobie
W dniu 2011-08-07 05:34, Inc pisze:
Gwoli ścisłości, Żakowski mówił w TVP Info, ale gazeta.pl zapewne nie
bez powodu uznała jego wynurzenia za godne czołówki. I jeszcze warte
wzmocnienia opinią profesora Osiatyńskiego, że Lepper „był wybitnym
Polakiem”.

Nazwać to teatrem absurdu byłoby obelgą dla teatru. Pomińmy już, iż
rzekoma „brutalna nagonka CBA” miała miejsce dość dawno już temu, i że
sprawa zamknięta została wyrokiem sądu, który generalnie potwierdził
korupcyjne zarzuty. Pomińmy, że jeśli przyjąć, iż Lepper faktycznie
powiesił się sam z własnej woli (o co bym się, przynajmniej na razie,
nie zakładał na pieniądze) i że faktycznie nastąpiło to wskutek jakiejś
„nagonki”, to karierę załamała mu raczej „brutalna prowokacja” „Gazety
Wyborczej”, która przez wiele miesięcy intensywnie zniesławiała go w
związku z rzekomym gwałtem na Anecie K. − z którego to akurat zarzutu
sąd go oczyścił.


Rzeczywiscie, z tego co pamietam to GWno przodowalo w nagonce na Leppera
w zwiazku z afera lozkowa.

Nie przypominam sobie p.Zakowskiego wypowiadajacego sie wczesniej
pozytywnie o p.Lepperze.

Byle dokopac CBA i pisiorom, by zylo sie lepiej, wszystkim kolesiom. :)

Szmatławiec michnika w żałobie

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona