Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   TIPP Leaks -co jest grane POnad nami -czyli Europa szachuje plebsem

TIPP Leaks -co jest grane POnad nami -czyli Europa szachuje plebsem

Data: 2016-05-13 05:44:38
Autor: mcmlxxi.xi.xi
TIPP Leaks -co jest grane POnad nami -czyli Europa szachuje plebsem
POniżej dwa artykuły o TIPP -mam wrażenie że drugi autor nie jest na bieżąco... ;)
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

TTIP Leaks: początek końca ,,gospodarczego NATO"?
10.05.2016 06:00 , ostatnia aktualizacja 13.05.2016 11:11
Paweł Strawiński
http://www.forbes.pl/ttip-umowa-handlowa-ue-usa-nie-zostanie-podpisana-,artykuly,204628,1,1.html

Negocjacje porozumienia TTIP (Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji) między USA i UE mogą skończyć się spektakularnym fiaskiem. Przecieki pokazują, że Amerykanie twardo domagają się od Europejczyków rzeczy praktycznie nie do zaakceptowania. Wobec uporu USA i rosnącego sprzeciwu opinii publicznej politycy francuscy, niemieccy i polscy już się zaczęli odcinać od TTIP. Nikt nie ma ochoty tłumaczyć się swoim wyborcom z mętnego układu w okresie politycznej zawieruchy
Greepeace wyświetla treść umowy TTIP na fasadzie niemieckiego parlamentu w Berlinie
Greepeace wyświetla treść umowy TTIP na fasadzie niemieckiego parlamentu w Berlinie, fot. PAP/DPA

Gdy nad Berlinem zaszło słońce, budynek niemieckiego parlamentu rozświetliły setki wiązek światła. Fasada pokryła się literami, które ułożyły się w prawniczą nowomowę. Nad nimi, na frontonie, wyświetlono slogan: ,,demokracja wymaga transparentności".

Był poniedziałek, 2 maja. Oto znaczna część prawdopodobnie najpilniej strzeżonej umowy międzynarodowej, nazywanej ,,gospodarczym NATO", stała się dostępna dla wszystkich. Szczegóły negocjacji TTIP, porozumienia znoszącego lub redukującego cła i bariery handlowe między USA i UE, miały pozostać tajemnicą na długo. Gdzieś nastąpił jednak przeciek, a do tajnych dokumentów dotarł holenderski Greenpeace. Poza slajdami na fasadzie Bundestagu, organizacja zorganizowała przy Bramie Brandenburskiej pokój z przezroczystymi ścianami, w którym można się zapoznać z 248-stronicowym plikiem. Trafił on też do sieci. Zawiera dwie trzecie obecnej wersji umowy oraz stanowiska obu stron negocjujących pomiędzy dwunastą i trzynastą rundą negocjacyjną, która zakończyła się w piątek 29 kwietnia.

Jeszcze wtedy szczegóły TTIP były dostępne garstce osób. Przez długie miesiące nawet przedstawiciele niemieckiego rządu mogli zapoznawać się ze stanowiskami obu stron tylko w amerykańskiej ambasadzie w Berlinie. I to wyłącznie przez dwa dni w tygodniu między 10 - 12 rano. Musieli zostawiać swoje telefony przed wejściem i nie wolno im było robić kopii. Dopiero niedawno pod naciskiem opinii publicznej niemieckiemu rządowi udało się wynegocjować z Amerykanami dostęp do dokumentów dla parlamentarzystów. W udostępnionej tylko wybranym sali w resorcie gospodarki wywieszono instrukcję: wejdź, przeczytaj, nic nie mów. Wcześniej na podobnych zasadach dostęp uzyskali europosłowie i deputowani do amerykańskiego Kongresu.

- ,,Te dokumenty potwierdzają to, co od dawna mówiliśmy: TTIP sprawi, że korporacje znajdą się w centrum procesów decyzyjnych ze szkodą dla środowiska i zdrowia publicznego" - stwierdził w oświadczeniu Jorgo Riss dyrektor Greenpeace EU. ,,Wiedzieliśmy, że stanowisko UE było złe, a teraz widzimy, że stanowisko USA jest nawet jeszcze gorsze. Kompromis między nimi byłby nie do zaakceptowania".

Zarzuty zdecydowanie odrzuciła unijna komisarz ds. handlu Cecilia Malmström. ,,To normalne, że są obszary, w których UE i USA chcą osiągnąć różne cele. To nie oznacza, że obie strony spotkają się w połowie drogi. W tych obszarach, w których jesteśmy od siebie zbyt daleko w negocjacjach, po prostu nie dojdziemy do porozumienia. W tym sensie wiele dzisiejszych alarmujących nagłówków to burza w szklance wody" - napisała na blogu. ,,Nie należę do tych, którzy obniżają normy" - dodała. W podobnym tonie wypowiedział się też główny negocjator UE - Ignacio Garcia Bercero. Problem w tym, że z opublikowanych dokumentów wyłania się inny obraz.

Co mówią przecieki?

Z dokumentów wynika między innymi, że Amerykanie grozili, że nie ułatwią eksportu produktów przemysłu samochodowego z UE do USA, chcąc zmusić Europejczyków do odpuszczenia w kwestii amerykańskich produktów rolnych. Waszyngton krytykował tzw. zasadę ostrożności, która chroni Europę przed potencjalnie niebezpiecznymi wyrobami zza oceanu. Mimo że Komisja Europejska (KE) publicznie obiecała jej bronić, z tekstu została wymazana. USA nie zgodziły się też na proponowaną reformę pożądanego przez Amerykanów systemu arbitrażu ISDS (Investor-State Dispute Settlement), który wzmacnia pozycję inwestorów w sporach z państwami. Publicznie unijni urzędnicy zapewniali, że zaciekle walczą o prawo UE do stworzenia nowego systemu, ale tajna notatka nawet o nim nie wspomina. Wreszcie, Amerykanie naciskali, aby biznes brał udział w procesie legislacyjnym już na najwcześniejszych jego etapach.

Likwidacja zasady ostrożności i wpisanie arbitrażu ISDS do TTIP to chyba największe obawy przeciwników porozumienia. Unijna zasada ostrożnościowa to sposób zarządzania ryzykiem. Gdy do produkcji w UE trafiają nowe substancje, np. spożywcze czy kosmetyczne, na producencie spoczywa obowiązek udowodnienia, że jego wyrób jest bezpieczny. Tymczasem w USA produkt jest uważany za nieszkodliwy, dopóki ktoś nie udowodni, że jest inaczej. Tylko wówczas jest wycofywany ze sklepów. Różnice widać choćby w przypadku stosowania niektórych hormonów przy produkcji mięsa, sprzedaży produktów genetycznie modyfikowanych (GMO) czy używania określonych pestycydów, które w Europie są zakazane, a w USA - legalne.

- Skutki mogą być widocznie po wielu latach. Musimy sobie zadać pytanie, kto ma ponosić ryzyko? Czy społeczeństwo, czy może jednak producent? - pyta Maria Świetlik, ekspertka Instytutu Globalnej Odpowiedzialności (IGO), która zaskarżyła do sądu polski resort gospodarki za brak dostępu do korespondencji między Polską a KE na temat TTIP.

- W dokumentach z przecieku brakuje wspomnianej zasady ostrożności. To nie jest ostateczny kształt umowy, wskazuje jedynie kierunek, w którym negocjacje zmierzają. Nie wiemy, jakie będą finalne ustalenia, ale możemy na podstawie przecieku zawęzić możliwości wydarzeń. W jednym scenariuszu może zmienić się prawodawstwo unijne, w innym może chodzić o wzajemne uznanie norm, w którym Europa dopuści na własny rynek to, co jest legalne w USA. Poza kwestiami bezpieczeństwa, uderzy to dotkliwie w naszych producentów, o czym piszemy w raporcie ,,Unijni rolnicy na sprzedaż" - mówi. Jej zdaniem europejski model rolnictwa bardziej zrównoważony społecznie i środowiskowo nie udźwignie nowej konkurencji, bo konieczność dostosowania się do europejskich norm powoduje, że koszty produkcji tutaj są wyższe. Amerykanie tymczasem będą produkować taniej, wykorzystując niebezpieczne pestycydy czy hormony mleczności.

Co więcej, USA chcą, aby firmy mogły pozywać państwa, gdy te np. wprowadzają prawo, które delegalizuje jakiś pestycyd. I tu właśnie na scenę wkraczają arbitrzy ISDS. W tym systemie inwestorzy zagraniczni mogą zaskarżać państwo, gdy podejmie ono działania zagrażające ich zyskom. Wyrok w tym quasi-sądzie wydają wynajęci prawnicy. Poza odszkodowaniami, może się skończyć cofnięciem danego prawa nawet mimo wątpliwości np. co do szkodliwości danego pestycydu. - System arbitrażowy miał chronić inwestorów z Północy USA w sporach z tzw. krajami niestabilnej demokracji, gdzie groziła np. nacjonalizacja inwestycji. W praktyce jednak stał się sposobem drenowania budżetów publicznych - mówi Maria Świetlik i przewiduje, że przeciek spowoduje, że TTIP nie dojdzie do skutku. I w tym zdaniu nie jest odosobniona..
Początek końca?

John Hilary, szef brytyjskiej organizacji walczącej z biedą War on Want, to jeden z najgłośniejszych przeciwników TTIP w Europie i członek komitetu zbierającego w całej UE podpisy przeciw TTIP. Udało się ich zebrać blisko 3,3 mln. Z takiej liczby osób można stworzyć ludzki łańcuch od Gibraltaru po Tallinn. - Liderzy europejscy muszą teraz przewidzieć polityczny skutek przecieku i zdecydować, czy nadal mogą sobie pozwolić, aby ich łączono z toksycznym porozumieniem - mówi. - Rządy Francji i Niemiec, które przygotowują się do wyborów w przyszłym roku, już zasygnalizowały, że mogą wycofać się z TTIP. Te doniesienia mogą oznaczać koniec tego porozumienia.

Dzień po publikacji przecieku francuski prezydent François Hollande oświadczył, że na obecnym etapie Francja jest przeciwna TTIP. Chodzi o: ,,standardy sanitarne, żywnościowe, socjalne, kulturowe i środowiskowe". Wcześniej wiceminister ds. handlu zagranicznego Matthias Fekl powiedział, że -  biorąc pod uwagę nieustępliwość USA - wstrzymanie rozmów to ,,najbardziej prawdopodobna opcja".

Chociaż niemiecka kanclerz Angela Merkel brnie w TTIP, zastrzegła, że nie zaakceptuje żadnych ustaleń godzących w prawa konsumenta. Minister gospodarki Niemiec Sigmar Gabriel stwierdził, że bez ustępstw ze strony Amerykanów ,,rozmowy się załamią". Z najnowszego sondażu - którego wyniki opublikowano już po ujawnieniu treści przecieków - wynika, że 70 proc. Niemców jest zdania, że umowa TTIP jest ,,raczej niekorzystna" dla Niemiec, podczas gdy tylko 17 proc. uważa, że przynosi ,,raczej korzyści". W 2014 roku ten odsetek wynosił odpowiednio 55 i 31 proc.

- Opór społeczny coraz bardziej przybiera na sile. Politycy nie mogą tego ignorować. Do tego dochodzą protesty związków zawodowych czy stowarzyszeń producentów. Zwróćmy, choćby uwagę na petycję polskich rolników do premier Beaty Szydło. Rolnictwo to zresztą najbardziej zagrożony sektor nie tylko przez możliwe wycofanie zasady ostrożności, ale także zniesienie ceł, które są głównym celem tej umowy - mówi Świetlik.

Podobne obawy słychać w resorcie rolnictwa. Wiceminister Jacek Bogucki zastrzegł, że Polska nie podpisze umowy godzącej w polskich rolników. Stwierdził, że na razie negocjacje w sprawie żywności ,,są zawieszone". Z kolei minister środowiska Jan Szyszko określił możliwy napływ produktów GMO jako ,,ogromne zagrożenie dla Polski".
15 państw z największą liczbą milionerów: USA dominują
15 państw z największą liczbą milionerów: USA dominują
15 państw z największą liczbą milionerów: USA dominująDolarowi milionerzy stanowią zaledwie 0,7 proc. światowej populacji, ale w posiadaniu mają ponad 45 proc. globalnego majątku. Mimo szybkiego rozwoju Chin, w USA ciągle mieszka ich niesamowicie dużo
więcej >>
Reklama

- Pół roku temu powiedziałbym, że TTIP na pewno uda się zawrzeć, być może kosztem pewnego ,,rozwodnienia". Dziś już nie mam takiej pewności, opór widać po obu stronach - mówi Janusz Reiter, założyciel Centrum Stosunków Międzynarodowych, który był polskim ambasadorem zarówno w Berlinie, jak i w Waszyngtonie.

- Politycy są zaangażowani w inne kwestie i nie wiem, czy starczy im energii, aby doprowadzić tę sprawę do końca.. Kraje UE, a szczególnie Niemcy, są pod presją kryzysu migracyjnego, mediów i opinii publicznej przeciwnej TTIP. Trudno będzie przekonać obywateli UE, że wynegocjowane porozumienie jest korzystne. Z kolei w USA sukcesy Donalda Trumpa ukazują, jak wielka jest siła nastrojów protekcjonistycznych. Nawet Hillary Clinton w czasie kampanii podkreśla, jak ważna jest ochrona rynku i miejsc pracy. To wszystko zmusza rządzących do usztywniania swoich stanowisk.. Z drugiej strony na rzecz TTIP przemawiają potężne interesy gospodarcze po obu stronach Atlantyku. To jest duża siła, chociaż nie może się ona zbyt ujawniać, bo społeczne nastawienie nie jest korzystne. Rachunek zysków i strat

Jednak czy Europę w ogóle stać na to, aby się wycofać z TTIP? Z analizy centrum badawczego Centre for Economic Policy Research z siedzibą w Londynie wynika, że potencjalne zyski, a dla UE to 119 mld euro, a USA 95 mld euro rocznie.

- Na TTIP powinno bardziej zależeć Europie, bo to niestety ona leży obecnie po biedniejszej stronie Atlantyku. Możemy się więcej nauczyć od firm amerykańskich niż one od nas. Większa ekspozycja na konsumenta amerykańskiego i większa obecność firm amerykańskich w Europie będą miały większe znaczenie niż analogiczne procesy w USA - mówi Maciej Bitner, główny ekonomista think-tanku WiseEuropa. Podkreśla, że TTIP byłby ponadto wyznaczeniem pewnego kierunku.

- Chodzi o otwieranie rynków, a nie ich zamykanie. Europa ma ciągle problem na poziomie jednolitego rynku, kraje prowadzą wręcz merkantylną politykę wspierania swoich przedsiębiorstw.. TTIP pomogłoby przezwyciężyć opory przed kupowaniem produktów z innych krajów UE. Świadomość konsumentów i producentów by się zmieniła. Uznaliby, że ci ,,obcy" to Amerykanie, a nie pozostali Europejczycy - mówi. Przeciwnikom odpowiada, że to konsument powinien móc decydować, który produkt wybrać, pod warunkiem, że będzie dobrze poinformowany ws. ewentualnych zagrożeń.

Janusz Reiter przypomina, że Europie powinno zależeć na porozumieniu z jeszcze innego powodu. - TTIP byłoby wsparciem NATO i relacji atlantyckich. Jeśli nie uda się zawrzeć tego porozumienia, może to ośmielić przeciwników Zachodu - przestrzega. Jest zdania, że jeszcze nie wszystko stracone. - Amerykanie zawsze twardo negocjują, ale kompromis polega na tym, że obie strony ustępują. To, co widzimy w opublikowanych dokumentach, to są stanowiska na starcie. I to nie wyklucza tego, że na końcu uda się zawrzeć porozumienie korzystne dla obu stron.

Podobnego zdania jest Michał Boni, europoseł PO. - Przecieki pokazują, że Amerykanie negocjują twardo, ale Amerykanie nie byliby tak twardzi, gdyby nie nasza europejska presja. Biorąc pod uwagę to, jak w przeszłości były prowadzone negocjacje handlowe, te dotyczące TTIP są bardzo przejrzyste. Odpowiednie komisje PE są na bieżąco informowane. Nie można publicznie rozmawiać o wszystkich szczegółach, bo w ten sposób nie da się osiągnąć celu negocjacyjnego - stwierdza.

- Jeśli patrzymy długofalowo i strategicznie, to silniejsze powiązania gospodarcze z USA są potrzebne i są szansą rozwoju. Oczywiście istnieją obawy, że amerykańska gospodarka jest silniejsza i bardziej konkurencyjna oraz że korzysta z tańszej energii. Problemem jest, jak wynegocjować rozwiązania ochronne np. dla europejskiego rolnictwa, sektorów energochłonnych czy sektora kosmetycznego. Parlament Europejski dał tu jednak mocne wytyczne dla negocjatorów porozumienia, także istotne dla polskiej gospodarki). W rezultacie koszty energii w Europie mogłyby spaść, przy możliwościach jej eksportu z USA - przekonuje Boni. Poza tym dodaje, że nie byłoby dobrze, gdyby Europa pozostała samodzielną wyspą otoczoną przez inne układy handlowe.

Kulę śniegową pędzącą na wprost TTIP trudno będzie jednak zatrzymać. - Dotychczas pracowaliśmy na podstawie informacji z drugiej ręki, a KE twierdziła, że siejemy panikę. Teraz, kiedy mamy teksty w ręku, negocjatorzy UE mają niewiele do ukrycia - mówi John Hilary. - Wiedzą, że walczymy o słuszną sprawę. A ta walka właśnie się zaczyna.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- --
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/waza-sie-losy-strategicznej-umowy-polska-zaplacilaby-wysoka-cene-za-porazke/e59dhx

Ważą się losy strategicznej umowy. Polska zapłaciłaby wysoką cenę za porażkę
Przemysław Henzel Dziennikarz Onetu

Zawarcie umowy TTIP między USA i Unią Europejską zmieniłoby warunki geopolitycznej rozgrywki w XXI wieku na korzyść państw Zachodu. Coraz częstsze spięcia grożą jednak fiaskiem negocjacji, a szanse na zbudowanie mocarstwa po obu stronach Atlantyku zaczynają słabnąć. W takim scenariuszu szczególnie bolesne straty poniosłaby Polska, dla której TTIP byłoby kluczową gwarancją bezpieczeństwa. Przed takim rozwojem wypadków w rozmowie z Onetem przestrzega europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski.

Kluczowa rola umowy TTIP. Próba budowy "transatlantyckiego mocarstwa"

Transatlantyckie Porozumienie w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP), którego zapisy negocjują Stany Zjednoczone i Unia Europejska, to ogromna geostrategiczna szansa dla całego Zachodu. Skutkiem podpisania umowy będzie utworzenie największej na świecie strefy wolnego handlu, która faktycznie stałaby się najpotężniejszym sojuszem gospodarczo-politycznym w historii. Kluczowe znaczenie ma fakt, że "integracja" - według planów - będzie odbywać się w ramach relacji transatlantyckich, a jej skutkiem będzie zacieśnienie nie tylko więzi gospodarczych, ale także politycznych i wojskowych.

Jacek Saryusz-Wolski w rozmowie z Onetem zauważa, że znaczenie umowy TTIP wykracza poza same korzyści ekonomiczne. Europoseł PO tłumaczy, że TTIP - oparte na wspólnych wartościach politycznych i interesach gospodarczych - ma potwierdzić strategiczne relacje między UE i USA. - Relacje te potrzebują dzisiaj nowego spoiwa. To właśnie ta umowa ma potencjał, by stanowić nową jakość, i stać się kamieniem milowym, który zinstytucjonalizuje najsilniejsze dotychczas partnerstwo polityczne i handlowe - podkreśla.
Obiecujące prognozy i nieubłagane realia. "Europa jest dziś zagrożona"

Prognozy gospodarcze są obiecujące. Centrum na Rzecz Badań Polityki Ekonomicznej w Londynie szacuje, że gospodarka UE zyska 120 mld euro, Stany Zjednoczone - 90 mld euro, powstaną także "miliony" miejsc pracy. Możliwość wzrostu PKB o 0,5 proc. jest kusząca, ale TTIP - o czym często się zapomina - będzie mieć także doniosły wpływ na sferę polityki i bezpieczeństwa. Ten pomijany na ogół aspekt "transatlantyckiej integracji" ma coraz większe znaczenie z uwagi na zmieniający się kontekst geopolityczny.

Przykładem wspólnych wyzwań dla sojuszników może być zagrożenie ze strony Państwa Islamskiego i Rosji. - Dla Europy, której wschodnie i południowe sąsiedztwo płonie - co jest zagrożeniem dla jej bezpieczeństwa i dobrobytu - potwierdzenie i umocnienie transatlantyckich więzi ma fundamentalne znaczenie. To niezbędna kotwica dla naszego bezpieczeństwa. Europa nie może pozwolić sobie na to, by w świetle rosnącej konkurencji i trwającego zwrotu Stanów Zjednoczonych ku Azji, pozostać na uboczu - zauważa Saryusz-Wolski.
"Bezprecedensowa" decyzja UE i USA? "Kluczowe znaczenie dla Polski"

Poczynania ISIS czy Rosji są ryzykiem także dla pozycji Stanów Zjednoczonych, co podnosi wagę relacji militarnych, jakie łączą Waszyngton z sojusznikami w Europie. Państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego, który wdraża nową strategię w Europie Wschodniej, zwiększają wydatki wojskowe, co jednocześnie ma być odpowiedzią na działania ze strony ISIS.. Kilka miesięcy temu roku odkurzono nawet koncepcję "globalnego NATO" z lat. 90., która przewiduje działania o charakterze obronnym z państwami spoza Sojuszu, takimi jak Japonia czy Australia.

- Transatlantyckie Porozumienie w dziedzinie Handlu i Inwestycji będzie mieć "spajający efekt" dla Sojuszu Północnoatlantyckiego. Z punktu widzenia strategicznego bezpieczeństwa Polski, zacieśnianie tych relacji i podtrzymywanie zainteresowania Waszyngtonu silnym partnerstwem z UE, również w obszarze handlu, ma kluczowe znaczenie geopolityczne - także ze względu na stanowiącą zagrożenie agresywną politykę Rosji - zauważa Saryusz-Wolski. - Nie bez powodu tę bezprecedensową umowę nazywa się "gospodarczym NATO" - dodaje.
Współpraca wojskowa i polityczna. Szansa na wzrost globalnej roli Europy

Dzięki TTIP "gospodarcze i wojskowe NATO" może nabrać nowego sensu. Dalsze etapy liberalizacji w przyszłości mogłyby usunąć bariery także na polu współpracy militarnej. Wszystko za sprawą planów dotyczących bliższej kooperacji wojskowej, której możliwości zwiększa strategia trzeciego offsetu rozwijana przez USA od 2014 roku. Jej plonem ma być nowa generacja broni dla wszystkich rodzajów wojsk. Korzyści z tej współpracy mogą odnieść także państwa europejskie, o czym przekonuje ostatnia wizyta szefa Pentagonu Asha Cartera w Szwecji.

Nadanie jeszcze szerszego wymiaru gospodarczego relacjom USA i Europy poprawi także klimat polityczny między sojusznikami. Nie chodzi tu tylko o wzajemne stosunki, ale także o relacje na szczeblu globalnym m.in.. na forum ONZ. Dzięki lepszemu klimatowi politycznemu możliwe będzie bardziej spójne współdziałanie w polityce światowej i koordynacja wysiłków związanych z promowaniem wartości demokracji i praw człowieka. Ale jak to bywa, polityka może być także czynnikiem utrudniającym współpracę, tak jak to jest z obecnym etapem negocjacji w sprawie TTIP.
Kontrowersje, przecieki i opór. Główne powody sprzeciwu wobec TTIP

Problemem jest narastający opór wobec TTIP ze strony części polityków i organizacji pozarządowych. Obniżenie ceł, zmniejszenie barier biurokratycznych czy harmonizacja standardów prawnych jest pożądana, ale z drugiej strony pojawia się kwestia "ceny integracji". Symbolem sprzeciwu w 2014 roku stała się inicjatywa "Stop TTIP", według której umowa UE-USA wpłynie negatywnie na bezpieczeństwo żywności, ochronę danych osobowych czy działania służb publicznych. Niepokój budzi także mechanizm rozstrzygania sporów państwo-inwestor (ISDS), który mógłby wzmocnić pozycję korporacji.

Obawy tego typu obecne są także w Polsce. W poniedziałek Ministerstwo Rolnictwa oświadczyło, że nie zgodzi się na zapisy, które zagrożą polskim rolnikom. Przeciwnicy umowy UE-USA twierdzą, że do Polski zacznie napływać tania, niezdrowa żywność, a polscy rolnicy zostaną wykluczeni z rynku. Klimatu wokół negocjacji Brukseli i Waszyngtonu nie poprawia także ich sekretny charakter, choć - jak podkreślają zachodni specjaliści - przy takich porozumieniach jest to typowa praktyka. Niemniej, co jakiś czas, i tak dochodzi do przecieków.
Widmo "czarnego scenariusza". Polityk PO przestrzega przed fiaskiem negocjacji

W przypadku TTIP niezwykle ważny jest fakt, że zapisy umowy negocjują polityczni sojusznicy. Interesy poszczególnych krajów i branż, np. rolnictwa, w ostatnich miesiącach spowolniły jednak rozmowy, a początkowy optymizm zaczął ustępować politycznemu realizmowi. W ubiegłym tygodniu holenderski oddział Greenpeace opublikował w internecie 248 stron skonsolidowanego tekstu 13 rozdziałów umowy. Dzień później prezydent Francois Hollande oświadczył, że Francja nie podpisze TTIP, z uwagi na "standardy sanitarne, żywnościowe, socjalne, kulturowe i środowiskowe".

Coraz częstsze napięcia w rozmowach na linii UE-USA pokazują, że ich finał będzie skomplikowany. Stawka negocjacji jest bardzo wysoka, a to oznacza, że skutki fiaska negocjacji byłyby poważne. W takim "czarnym scenariuszu" - jako ostrzega Jacek Saryusz-Wolski - zyskaliby przeciwnicy całego Zachodu. - To nie byłaby tylko utrata korzyści gospodarczych. Osłabienie związków między Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi służyłoby przeciwnikom wspólnoty transatlantyckiej, takim jak putinowska Rosja - podkreśla europoseł PO.
USA i Europa stracą historyczną szansę? Skorzystałaby Rosja i Trump

- Pogłębiłoby to również narrację o schyłkowości jedności Zachodu i kryzysie UE, wzmacniając w Europie partie populistyczne i prokremlowskie, takie jak np. francuski Front Narodowy, skrajną lewicę europejską oraz walczącego o prezydenturę w USA pod hasłami dystansowania się od Europy Donalda Trumpa - wylicza Saryusz-Wolski w rozmowie z Onetem. Konsekwencje geopolityczne ewentualnego fiaska rozmów nie są jednak szerzej eksponowane z uwagi na rozbieżności dotyczące konkretnych zapisów, np. w kwestii GMO.

Transatlantycka strefa wolnego handlu, z oparciem politycznym i wojskowym w postaci NATO, może napotkać na inne przeszkody. Trump jest gotowy na wypowiedzenie umowy TTIP, jeśli zdążyłaby ją zawrzeć administracja Baracka Obamy. Obecnemu prezydentowi USA może jednak zabraknąć czasu, by ,,domknąć" negocjacje przed zakończeniem kadencji. "Financial Times" zwraca także uwagę, że w 2017 roku we Francji i w Niemczech odbędą się wybory, co powoduje, że tylko "odważni politycy będą gotowi ruszyć sprawę TTIP". Jeśli rozmowy nie zakończą się szybkim porozumieniem, USA i Europa stracą historyczną szansę.
Kłopoty Zachodu w globalnej rozgrywce. Szczególne straty dla pozycji Polski

Niestety, po obu stronach Atlantyku nie brakuje polityków chętnych do storpedowania tego wielkiego projektu, tylko po to, by zrealizować swoje partykularne interesy. Tendencje izolacjonistyczne odżywają i w Europie, i w USA, ale geostrategiczne korzyści z takich praktyk odniesie nie tylko Rosja, ale i Chiny. Moskwa i Pekin, co prawda, stosują inne narzędzia w polityce zagranicznej, ale łączy je dążenie do strącenia z "globalnego podium" i Waszyngtonu, i Brukseli.

Faktyczne oddzielenie USA od Europy, w perspektywie kilku dekad, groziłoby trwałym podważeniem pozycji Zachodu - w sensie gospodarczym, politycznym i wojskowym. Szczególnie bolesne straty poniosłaby Polska oraz inne państwa Europy Środkowo-Wschodniej, dla których TTIP - obok NATO i Unii Europejskiej - byłoby kolejną gwarancją bezpieczeństwa. Niepokojem powinien napawać fakt, że Polska - w przeciwieństwie do USA i państw Europy Zachodniej - geopolityczne skutki storpedowania TTIP odczuje bardzo szybko.

TIPP Leaks -co jest grane POnad nami -czyli Europa szachuje plebsem

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona