Data: 2014-01-22 10:24:47 | |
Autor: Bogdan Idzikowski | |
TLK “Karkonosze” nareszcie dojechał do celu. Skład miał rekordowy miesiąc opóźnienia | |
To było prawdopodobnie najdłuższe spóźnienie w dziejach PKP. Na szczęście dla pasażerów skład TLK “Karkonosze”, który przed świętami Bożego Narodzenia wyjechał z Lublina, nareszcie dotarł do stacji końcowej w Jeleniej Górze.
Przygodni podróżni, którzy sami czekali na swoje opóźnione po kilkaset minut pociągi, byli świadkami wzruszających scen, kiedy to rozdzielone na miesiąc rodziny ponownie się połączyły. – Pierogów niestety nie dowiozłam, ale mam dla ciebie córeczko ten prezent, o którym tak marzyłaś – mówiła wśród kamer wzruszona emerytka, która planowała spędzić zeszłoroczne święta w Jeleniej Górze. Choć takich obrazków pełnych radości oraz ulgi było na peronie bez liku, nie brakło też głosów rozgoryczenia. – Przy całej sympatii mam żal do minister Bieńkowskiej. Dzień, dwa opóźnienia rozumiem, nie ma się na niektóre rzeczy wpływu, ale miesiąc? – irytował się 34-latek z Bytomia. – Gdybym nie poznana w pociągu żona, spotkalibyśmy się w sądzie. Przeżywająca wizerunkowy kryzys minister rozwoju i transportu już zarządziła dochodzenie, które wyjaśni przyczyny większego niż zwyczajowe opóźnienia. Według wstępnych ustaleń, do których dotarliśmy, feralny skład niezwykle pechowo trafił na swojej trasie na wszelkie możliwe przeszkody – od modernizacji trakcji, przez testy Pendolino czy chaos decyzyjny po dymisji Sławomira Nowaka aż po ostatnie mrozy. Jak wynika z danych Urzędu Transportu Kolejowego w 2013 roku 90 proc. pociągów docierało do stacji o czasie. Opóźnienia powyżej tygodnia zanotowało jedynie 57 składów. http://tiny.pl/q5sfh -- Kłótnia z idiotą jest jak gra w szachy z gołębiem. Nieważne, jak dobrze grasz, gołąb i tak przewróci wszystkie figury, nasra na szachownicę i będzie dumny z wygranej. |
|